Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

 Mam dla was dzisiaj w prezencie jeszcze jeden rozdział.  Przyjemny i idealny na wieczór.

~~~

  Minęły dwie długie godziny i była pod wrażeniem jakie postępy zrobili. Edward był bystry i to o wiele bardziej niż mogła się tego po nim spodziewać. Miała wrażenie, że czasem rozgryza niektóre rzeczy o wiele szybciej niż ona. Sprawnie potwierdzał swoje teorie, wykonując równania i sprawdzając odpowiedzi na tyle podręcznika. Zdarzały mu się pomyłki, ale szybko znajdował błąd i poprawiał go. Z minuty na minutę dostrzegała w nim coraz więcej wiary w własne możliwości. Uśmiechała się widząc jak dobrze im idzie. Czasami spoglądali na siebie, posyłali sobie zawstydzone spojrzenia, po czym wracali do zadań. Za oknem zaczynało się robić szaro, pojedyncze krople zaczynały stukać w okno i dach grając intensywny koncert. Munson spojrzał na zaniepokojoną dziewczynę i na to w czym przyszła. Nie była przygotowana, na deszcz. Miała ze sobą jedynie ramoneskę, którą narzucała na zwykłą, białą, bawełnianą koszulkę. 

- Nie martw się, jeśli nie przejdzie odwiozę cię do domu.- Powiedział, a on uśmiechnęła się do niego, zamykając książki.- Już chcesz iść ?-Zapytał zaskoczony. Wyczuła rozczarowanie w jego głosie i pokiwała przecząco głową.

- Mogę jeszcze zostać.- Rzuciła.- Ale i tak nic już nie wejdzie mi dzisiaj do głowy.- Powiedziała, chowając je do plecaka. Odstawiła plecak obok kanapy. Czuła się przez niego obserwowana, widziała jak nerwowo bawi się swoimi pierścieniami, przyglądała się jego tatuażom na przedramionach. Nie było ich dużo, nad nietoperzami było coś co przypominało jej smoka, jednak nie miała pewności ponieważ tatuaż chował się pod materiałem koszulki.  Na wewnętrznej części przedramienia dostrzegła z kolei dłoń z ostrymi pazurami, która jak kukiełką sterowała czymś na podobieństwo wychudzonego diabła z rogami. Nie miała okazji widzieć go wcześniej w krótkim rękawku więc korzystała z okazji. Widział jak go obserwuje, więc pogładził się nerwowo po tatuażach i wskazał palcem na ten najwyżej.

-To wywerna.- Podwinął delikatnie rękaw by pokazać jej całokształt. Obserwowała każdy jego ruch, to jak jego dłoń przesuwa się delikatnie po jego ramieniu, jak eksponują się jego żyły i czuła, że robi jej się gorąco. Przełykała nerwowo ślinę, a on kontynuował.-  Nietoperze chyba widziałaś już ostatnio?- Zapytał na co ona skinęła głową, a on odwrócił rękę i usiadł bliżej. Położył przedramię na jej kolanach, a ona zastygła. Ciężko było jej się skupić na tym co do niej mówi, gdy czuła ciężar i ciepło jego ręki na swoich nogach.- To lalkarz, albo nie wiem władca marionetek.- Pogrubił swój głos na co parsknęła śmiechem. Na krótki moment spojrzeli sobie w oczy, miała ochotę go pocałować jednak oddalił się od niej i odchylił materiał koszulki, zaraz pod obojczykami.- A tu prosto, czarna wdowa i głowa demona.- Rzucił, a ona uśmiechnęła się mówiąc.

-Trochę ich jest.-Spuściła wzrok na swoje dłonie. -Kiedyś też chciałam mieć tatuaże, ale jeszcze się nie zdecydowałam.-Bawiła się swoimi palcami, czuła jak pocą się jej dłonie. Nerwowo ruszała kolanami, a on przyglądał się jej. Oboje wiedzieli czym jest to spowodowane, wciąż mieli przed sobą ważny temat do poruszenia, a prowadzili jakiś bezsensowny small talk. Jednak Eddie nie czuł się gotowy, postanowił nadać rozmowie temat by uniknąć nieprzyjemności.

- Przypominasz mi kwitnącego kaktusa.- Powiedział bez większego kontekstu i zastanowienia nad tym co mówi, na co dziewczyna zmarszczyła brwi i po woli skierowała twarz w jego stronę. Nie miała pojęcia jak ma to w ogóle zrozumieć. Zaśmiała się pod nosem i uniosła brwi.

- Co?-Zapytała krótko, na co chłopak zniecierpliwił się i przysunął bliżej, zmniejszać dystans między nimi. Usiadł na kanapie po turecku i wziął głęboki wdech, układając sobie w głowie co właściwie chce jej powiedzieć. Ona cały czas patrzyła na niego wyczekująco, a on zmrużył delikatnie oczy i intensywnie myśląc wystawił język i przesunął kilkukrotnie po górnej wardze. Nagle go olśniło.

- Jesteś dla mnie jedna wielką chodzącą sprzecznością.- Mówił, a ona spojrzała na niego pytająco.- Jesteś piękna, delikatna, wrażliwa i kobieca jak kwiat.- Mówił nie odrywając od niej wzroku, a ona czuła jak jej tętno przyśpiesza, jej klatka piersiowa zaczęła unosić się niespokojnie.- Ale jesteś też twarda, masz kolce zbudowane z sarkazmu i cynizmu i nie pozwolisz nikomu, by się do ciebie zbliżył bardziej niż mu na to pozwolisz, a nawet jeśli mu na to pozwolisz to i tak się na nie nadzieje.- Mówił, a ona spuściła wzrok doskonale wiedząc o czym mówi. Miał racje. Nie świadomie poruszył temat wczorajszego pocałunku, a ona go podjęła. Oczy jej się zeszkliły przez co poczuł silną chęć przytulenia jej. Bał się jednak, że znowu przekroczy jakąś niewidzialną granice.

- Ciężko mi się do kogoś zbliżyć. Kiedyś komuś bardzo zaufałam i to była najgorsza decyzja w moim życiu.- Zatrzymała się na moment, ponieważ poczuła silny ścisk w gardle. Bolesne wspomnienia zaczęły latać po jej głowie, sprawiając że z trudem mogła zapanować nad łzami, które wypełniały jej powieki. Eddie trzymał dystans, słuchał jej z uwagą doskonale wiedząc o czym mówi, przez co nerwowo zaciskał dłonie w pięści.- Czasem myślę, że gdybym była ostrożniejsza nie skrzywdziłby mnie, nie wywiózł do lasu...- Łzy zaczęły spływać po jej policzkach. Patrzyła beznamiętnie w jeden punkt, w białą ścianę a on wziął głęboki wdech, czując jak na jego skórze pojawia się gęsia skórka, poczuł chłód przeszywający jego ciało. Nie wiedział czy powinien jej przerwać, czy pozwolić opowiedzieć jej to do końca.- Może gdybym, nie dała mu nadziei nie skopał by mnie jak psa i nie zgwałcił. Może byłoby lepiej gdybym z tym nie walczyła, może nie byłoby to aż tak bolesne.- Mówiła, ona wsadził twarz w dłonie czując, jak przewraca mu się w żołądku. - Wczoraj nie wiedziałam jak się zachować.

-Rose nie tłumacz się.- Przerwał jej, chwycił jej zimną i drżącą dłoń. Ścisnął ją i zaczął gładzić kciukiem.- Gdybym wiedział, przemyślałbym to wszystko z dziesięć rasy, nie narażałbym cię na stres,  stając w nocy na poboczu, nie wiem zapytałbym  albo nie wiem..

- Eddie nic złego nie zrobiłeś.- Powiedziała, widząc jak chłopak zaczyna w panice się tłumaczyć. Cały się trząsł, obwiniał się jakby zrobił coś okropnego, a dziewczyna usiadła bliżej niego i gładząc go po plecach uśmiechnęła się.- Może zapalimy ?-Zaśmiała się, chcąc rozładować sytuacje, a spojrzał w jej oczy i przytaknął.  Wstał i po chwili wrócił z innego pomieszczenia z gotowym skrętem i dwiema butelkami piwa. Podał jedno piwo dziewczynie i dał jej jointa by odpaliła. Przez dłuższy czas siedzieli obok siebie na kanapie, wpatrując się bez większego sensu w ścianę. Ostentacyjnie wymieniali się po kilku zaciągnięciach. W pomieszczeniu panowała całkowita cisza, która była im w tej chwili potrzebna. Rose oparła głowę o jego ramię, a on objął ją. Poczuła jak chowa twarz w jej włosach i składa delikatny pocałunek na czubku jej głowy. Zaciągał się zapachem jej różanego szamponu i gładził dłonią jej ramię. Czuła bijące od niego ciepło, widziała jak niespokojnie unosi się jego klatka piersiowa. Położyła na niej dłoń, czując pod nią bicie jego serca. Był przy niej i rozczuliło ją to. Przymknęła na chwile oczy delektując się chwilą, chłonąc jego zapach i ciepło i przede wszystkim bijącą od niego dobroć i wrażliwość. Wiedziała, że jeśli ma kiedykolwiek zaryzykować i komuś zaufać, to musi to być on. Odsunęła się od niego delikatnie i usiadła tak, by spojrzeć mu w oczy. Wyciągnęła z jego ust jointa, zaciągnęła się nim nie przerywając kontaktu wzrokowego. Odłożyła go do popielniczki. Nie bardzo wiedział co się dzieje, patrzył na nią niespokojnie i wstrzymał oddech widząc, że zbliża się do niego wkradając się na jego kolona. Usiadła na nich okrakiem, opierając dłonie na jego niespokojnie unoszącej się klatce piersiowej. Widziała jego ogromne oczy i to jak czasami się zapowietrza, próbując uciec wzrokiem. Zamrugał kilku krotnie nerwowo, spuszczając wzrok, a ona położyła dłoń na jego twarzy.  Poczuł jej delikatne opuszki, gładzące go po policzku i w okolicy ust. Przytrzymał jej dłoń i wtulił się w nią, składając pocałunek po jej wewnętrznej części. Miał wrażenie, że śni i nie chciał się z tego snu wybudzać. Spojrzał w jej zielone czy, a ona uwolniła dłoń i wtopiła ją w jego gęstych włosach, gładząc skórę jego głowy. Niepewnie położył dłonie na jej wąskiej tali, a ona czuła narastające ciepło w jej podbrzuszu. Nie była w stanie dużej tego powstrzymywać. Oparła głowę o jego czoło, czuł jak blisko są. Jej oddech mieszał się z jego, ich usta prawie się stykały, czasami delikatnie się muskając. Czuł że zaraz eksploduje, miał ochotę chwycić jej twarz i przerwać tą grę, jednak musiał się opanować.

-Rose, nie wiem czy to..- Położyła palec na jego ustach, nie pozwalając mu dokończyć. 

-Chcę coś sprawdzić.-Powiedziała, po czym bez ostrzeżenia wbiła się jego usta. Poczuł jak kręci mu się w głowie, czuł ekscytację dorównującą doznaniom z chwili kiedy to po raz pierwszy miał okazję dotknąć kobiety. Budziła w nim skrajne emocje, czuł jej miękkie usta, ich ciepło. Rozchyliła je delikatnie, dając mu dostęp. Ich języki spotkały się sprawiając, że poczuli jakby przez ich ciała przeszedł prąd. Było lepiej niż się spodziewała, jej sny przy tym co teraz czuła, były niczym. Czuła jakby prowadzili walkę, której nikt nie mógł wygrać, ich języki złączyły się w idealnym splocie. Przygryzła delikatnie jego dolną wargę, a on przyciągnął ją jeszcze bliżej. Ich klatki piersiowe były tak blisko, że nie znalazło by się pomiędzy nimi miejsca na wciśnięcie chociażby białej kartki. Gładził jej plecy, a ona wiła się na jego kroczu czując jak twardnieje z każdą chwilą coraz bardziej. Jęknął gardłowo w jej usta, a ona wplątywała palce w jego włosy, pociągnęła za nie, odchylając jego głowę do tyłu, składała mokre pocałunki na jego żuchwie i delikatnej skórze szyi. Słyszała jak głośno oddycha. Zaciskał dłonie na jej biodrach i subtelnie nadawał jej tępo. Miał ochotę zerwać z niej ubrania, wejść w nią i posuwać tak długo, aż jej ciało zacznie drżeć. Kiedy jej dłonie znalazły się pod materiałem koszulki, sunęły po jego skórze, gładząc jego brzuch to było dla niego jak spełnienie mokrego snu. Chwycił jej twarz i przywarł do jej ust, kiedy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. Dziewczyna odskoczyła jak poparzona, siadając obok niego.

- Matko boska co tu tak śmierdzi?!- Usłyszała głos starszego mężczyzny. Starała się uspokoić oddech, a Eddie zakrył swój wzwód kocem, leżącym obok. Siedzieli nerwowo, kiedy mężczyzna spojrzał w ich stronę.- O nie wiedziałem, że mamy gości.- Uśmiechnął się do Rose, a Eddie nie odezwał się słowem. Zakrył twarz dłońmi, starając się nie wybuchnąć gniewem. Nie mógł uwierzyć w to, że ojciec mu to zepsuł i spłoszył ją z jego ramion.

-Dzień dobry. Jestem Rose.- Wstała podając mężczyźnie dłoń, którą uścisnął uśmiechając się życzliwie. Eddie podniósł wzrok i w końcu postanowił wstać z kanapy. Wziął od mężczyzny siatki z zakupami i karton z ciepłą pizzą. Położył to wszystko na blacie i powiedział.

- To jest mój wujek. - Powiedział beznamiętnie, na co dziewczyna zakłopotała się i spojrzała na Munsona porozumiewawczo.- Właśnie miałem ją odwieźć.- Powiedział spoglądając przez okno. Jak na złość już nie padało, ale potrzebował tej wymówki. Dziewczyna pokiwała na to głową widząc jak jest ciemno, jednak mężczyzna posmutniał mówiąc.

-Przyniosłem pizzę i sześciopak. Sam tego nie wypije.-Powiedział robiąc szczenięce oczy. Doskonale wiedział, że coś im przerwał i było mu głupio. Widział, jak jego bratanek patrzy na dziewczynę i zjadłoby go poczucie winy gdyby pozwolił jej tak po prostu wyjść.- Pogramy w holdema na zapałki?- Powiedział czując, że kończą mu się  argumenty. Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i spojrzała na Eddie'ego jakby miał dać jej gotową odpowiedź. Jednak nie powiedział nic.

-Chyba nie jest jeszcze aż tak późno.-Powiedziała czując zapach pizzy. Zaburczało jej w brzuchu co usłyszał nawet młody Munson. Przetarł zmęczoną twarz i niezbyt zadowolony powiedział.

-No niby nie jest.- Skrzywił się, siadając a właściwie opadając bez sił na kanapę. 


~~~ 

Mam nadzieję, że lektura wam się podoba.  Do zobaczenia jutro, miłej soboty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro