Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

Czy unikanie Bucky'ego do końca dnia było dobrym pomysłem? Prawdopodobnie nie, ale po tamtej sytuacji nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy i wolałam pojechać z Sarah na cały dzień do miasta by pomóc załatwić jej parę spraw w urzędzie. Dojeżdżając na miejsce, zdałam sobie sprawę, że to też był zły pomysł, bo każdy do mnie podchodził i prosił o zdjęcie. Nienawidziłam tego, że nie potrafiłam normalnie iść przez chodnik niezauważona. Czułam na sobie wzrok każdej osoby w mieście i ich szepty, przez co wolałam wrócić do auta i się w nim skryć, ale nie chciałam zostawić Sarah samej, więc jakoś to wszystko musiałam znieść.
Wracając do domu, dziękowałam Bogu, że Sam i Bucky nadal siedzieli na łodzi i coś naprawiali. Od razu wzięłam szybki prysznic i położyłam się na kanapie, próbując zasnąć, ale  sen nie chciał przyjść.
Gdy pojawił się Bucky to sytuacja była jeszcze trudniejsza. Poczułam jak położył się obok mnie, a ciepło jego ciała od razu zaczęło mnie ogrzewać i musiałam walczyć ze sobą by się nie poruszyć.
Tak właśnie znalazłam się w tej sytuacji. Zegar oświetlony przez księżyc wskazywał drugą w nocy, a ja zamiast spać to patrzyłam w sufit i odtwarzałam w głowie słowa Bucky'ego. Na szyi nadal czułam jego ciepły oddech, co powodowało dreszcze w całym moim ciele. Byłam na siebie wściekła, że czułam takie coś do mojego przyjaciela, a Bucky się tylko ze mną drażnił, pogarszając sytuację. Czy on w ogóle zdawał sobie sprawę, że tym co robił, nie potrafiłam wyrzucić go z głowy? Prawdopodobnie nie. Myśli, że to wszystko są żarty i on się śmieje, a ja cierpię coraz bardziej. 
Poczułam nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej, zdając sobie sprawę, że mogłam zniszczyć całą naszą relację przez moje uczucia. Nie mogłam na to pozwolić, ledwo go odzyskałam i nie miałam zamiaru ponownie pozwolić mu odejść. Musiałam zamknąć te uczucia głęboko w środku i dalej się z nim przyjaźnić, tak jak powinnam zrobić to od samego początku, a nie pozwalać moim uczuciom się rozwijać.
W końcu zamknęłam oczy i próbowałam zmusić się do snu, jednak znowu wszystko zostało przerwane, gdy koc został gwałtownie zdjęty z mojego ciała.

— Co... — nie dokończyłam, bo Bucky obok mnie zaczął się szarpać.

Spojrzałam na niego w szoku i zauważyłam, że miał zamknięte oczy i grymas na twarzy. Od razu wiedziałam co się dzieje, miał koszmar. Coś co przez bardzo długi czas dręczyło także mnie.

— Bucky... — położyłam dłoń na jego ramieniu i delikatnie szturchnęłam by go obudzić, jednak nie spodziewałam się, że Bucky chwyci gwałtownie mój nadgarstek i zawiśnie nade mną z uniesioną pięścią. Jego wzrok był zamglony i głośno dyszał, a ja poczułam w sobie strach, którego bardzo dawno nie czułam – To ja, Liz! Jesteśmy u Sam'a, nic ci nie grozi.

Położyłam drżące dłonie na jego policzkach, próbując go uspokoić. Bucky wyglądał jak obłąkany, a ja byłam przerażona myślą, że jeśli się nie uspokoi to będę musiała z nim walczyć.

— James — szepnęłam, patrząc mu w oczy.

Jego wzrok powoli się wyostrzył i opuścił pięść, kładąc ją na poduszce obok mojej głowy. Odetchnęłam z ulgą widząc, że powoli zdawał sobie sprawę gdzie jest, jednak zaskoczył mnie jego wzrok. Nie był już surowy i obojętny, widziałam w nim zagubienie i przerażenie swoimi działaniami. Nie mogłam go takiego zostawić, byłam jedyną osobą, która potrafiła zrozumieć, co czuje. HYDRA nas zniszczyła. Mimo że jej już nie było, to została w naszych wspomnieniach i nigdy nie odejdzie.
Owinęłam ręce wokół jego szyi i przyciągnęłam do siebie, mocno go przytulając. Jego całe ciało opadło na mnie i poczułam przyjemny dreszcz przechodzący przez moje plecy, ale to nie był na to moment i próbowałam odsunąć te uczucia na bok. 
Bucky schował głowę w moją szyję i mocno mnie objął, jakby bał się, że zniknę. 
Nie potrzebowaliśmy słów, Barnes nie musiał się tłumaczyć ze swojego zachowania, bo było to niepotrzebne. Wiedziałam, że Bucky bardziej odczuwa przeżycia z HYDRY. Odsunął się od wszystkich, przez co przez długi czas żył ze swoimi myślami i uczuciami sam. 

— Jestem tutaj — szepnęłam i pogładziłam go po włosach, a on mocniej się we mnie wtulił.

— Prawie cię skrzywdziłem...

— Przestań, nic się jednak nie stało, prawda? Nie myśl o tym i spróbuj zasnąć. Będę przy tobie.

— Przepraszam — szepnął w moją szyję.

To była strona Bucky'ego, której nie widziałam już kilka lat. Nie był tym surowym i ukrywającym swoje uczucia mężczyzną. Był bezbronnym, straumatyzowanym człowiekiem.

— Nie przepraszaj — drapałam go delikatnie po plecach — Też miałam takie sytuacje. Budziłam się w nocy zlana potem myśląc, że jestem w bazie HYDRY. Płakałam myśląc, że wydostanie się z rąk HYDRY było tylko snem i zaraz znowu przyjdą mi zrobić pranie mózgu i znowu... - zatrzymałam się, te słowa były bolesne – Znowu będę mordować. Jednak śpiąc przy zapalonym świetle, gdy wybudzałam się z koszmaru, nie było aż tak źle. Od razu wiedziałam, że znajduję się w swoim pokoju — przestałam drapać go po plecach i uniosłam dłoń, zapalając małą lampkę przy kanapie — Lepiej?

Mimo że światło nie likwidowało koszmarów to przy wybudzeniu się i widząc gdzie się znajduję, czułam się lepiej i nie panikowałam aż tak. Nauczyłam się walczyć z koszmarami, dzięki czemu mam ich mniej, jednak zdarzają się dni gdzie one powracają i jedyne na co mam wtedy ochotę to zniknąć raz na zawsze.

— Tak — jego głos był ledwo słyszalny, gdy odpowiadał na moje pytanie.

Pozwoliłam mu przytulać się do mnie tak długo jak chciał. Potrzebował poczuć ciepło drugiej osoby by wiedzieć, że jest w lepszym miejscu. 
Westchnęłam cicho i zamknęłam oczy, znowu drapiąc go delikatnie po plecach. Nienawidziłam tego, że HYDRA dalej w nas istniała. Może jesteśmy wolni od ich systemu, jednak wspomnienia nigdy nie znikną. Zawsze będziemy pamiętać każdą naszą ofiarę, każdy moment strzału i wbicia sztyletu lub skręcenia karku.
Byliśmy skażeni i żaden lek nas nie uzdrowi.
To w nas zostanie na zawsze.

Hejka! Udało mi się napisać rozdział. Nie jest długi i chciałam w końcu coś dla was dodać. Mam nadzieję że rozdział się spodobał, a kolejne pojawią się w weekendy od przyszłego tygodnia, bo jeszcze zostały mi matury ustne.
Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro