\6\
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Red po rozmowie z Michaelem nie czuła się jakoś szczególnie. Nie skakała z radości ani nie była już tak potwornie słuszna. Neutralność wkradła się w jej uczucia i pomimo tego, że nadal było ciężko, to nie traktowała już tego z przesadnym bólem. Minęło kilka dni, a ona jakoś sobie radziła. Zaczęła cokolwiek robić, co nie było związane z leżeniem w łóżku i marnowaniem godzin na płacz, ale nadal musiała się do tego wszystkiego po prostu przymuszać. Jedyne, co mogło pocieszyć to fakt, że Rachel już tak bardzo na nią nie naciskała i mogła trochę odetchnąć. W prawdzie nadal były telefony kontrole, ale nie tak liczne jak przed wizytą u psychologa. Brunetka, krótko mówiąc robiła małe kroki do tego, aby od nowa stanąć na nogi. Choć jej myśli dalej zaprzątał jeden i ten sam facet, to nie mogła się nie zgodzić z tym, że Michael jako lekarz, psycholog, ale też i po prostu mężczyzna jej nie zaintrygował. Miał coś w sobie, co sprawiło, że wkradał się do jej umysłu zupełnie niespodziewanie i bez zapowiedzi. Red starała się nie robić z tego nie wiadomo czego, ale wiedziała, że przyjaciółka jej nie daruje i jeszcze przyjdzie czas, w którym będzie musiała jej to wszystko opowiedzieć. Rachel miała to do siebie, że była plotkarą i po prostu musiała wszystko widzieć. Musiała. Inaczej było bardzo źle.
W tamten poniedziałek Red wyszła do pracy, ubrana od stóp aż po głowę w ubrania, które miały chronić ją przed zimnem. Przez weekend nie wychodziła z domu, a pogoda podobno nie rozpieszczała, więc wolała nie ryzykować. Znalazła najcieplejszą kurtkę, szalik i buty, a wcześniej znalazła jeszcze taki sam sweter. Wypiła ciepłą herbatę, licząc jednocześnie na to, że znajdzie trochę czasu na to, aby wyskoczyć do kawiarni po drugą dawkę, ewentualnie po jakąś kawę. W nocy nie spała za dobrze, ale nie było najgorzej. Trzymała się na nogach i to było najważniejsze.
W księgarni jeszcze nikogo nie było, kiedy Red znalazła się już na miejscu. Red wszystko pootwierała, po czym udała się na zaplecze, aby przebrać się, zostawić tam kurtkę oraz torebkę, a także sprawdzić, czy pojawiła się dostawa, czy jednak trzeba będzie na nią poczekać i będzie to w środku dnia. Brunetka mimowolnie rozejrzała się po tytułach, jakie leżały na półce z wyprzedażami i zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem się na coś nie skusić. Była typowym molem książkowym i nowa książka dla niej była jak nowa płyta dla kolekcjonera, czy nowa paletka cieni do powiek dla makijażowego freak'a.
– Zaczynajmy – mruknęła sama do siebie, kiedy na zegarach wybiła dziewiąta, a ona przekręciła plakietę na drzwiach z zamknięte na otwarte.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
– Przyniosłam nam lunch – Rachel weszła na zaplecze, trzymając w dłoniach plastikowe miseczki z sałatką z kurczakiem w środku. – W prawdzie nie jest to jakieś mistrzostwo świata, ale wygląda na zjadliwe.
– Jestem głodna, więc obojętne mi jest jak to wygląda. Byleby było smaczne – Red wyciągnęła dłonie po swoją porcję, po czym zajęła się rozpakowywaniem jej. Było kilkanaście minut po dwunastej kiedy postanowiły zrobić sobie przerwę i Hudson wyskoczyła do pobliskiego sklepu po coś do jedzenia. – Smacznego, Davenport.
– Nawzajem – Red nabiła na plastikowy widelec grzankę i rozsiadła się wygodniej. Zza ściany dobiegały je szmery klientów i pozostałych dwóch pracownic, które ich obsługiwały. Brunetki jednak nie zwracały na to uwagi. – Jesteś zadziwiająco cicho, aż to do ciebie niepodobne.
– Dzisiaj nie mam weny na gadanie, poza tym gardło mnie boli – Rachel wskazała widelcem na swoją szyję i dla urzeczywistnienia swojego stanu skrzywiła się lekko, gdy przełykała kawałek kurczaka. – Muszę potem pójść do apteki i kupić sobie jakieś tabletki, bo nie wytrzymam.
– Dla ciebie brak możliwości gadania, to jak kara od Boga – Davenport parsknęła śmiechem i pokręciła głową.
– Nic na to nie poradzę – wzruszyła niewinnie ramionami, jakby to nie było nic specjalnego i założyła kosmyk włosów za ucho. – Ale wiem, co chcesz tym osiągnąć. Nie chcesz, abyśmy gadały o tym psychologu i o tym jak było, ale ja się nie dam na to nabrać. O nie. Mów mi zaraz wszystko. Dosłownie wszystko.
– Rachel... – Red jęknęła, po czym sięgnęła po papierowy kubek z herbatą, po jaki wyskoczyła zaraz przed Hudson. – Tu naprawdę nie ma, o czym mówić. Owszem, dziękuje, że mnie na to namówiłaś, ale to wszystko.
– Przystojny?
– Dosyć – pokiwała głową, po czym zachichotała pod nosem. Nie wiedziała dlaczego tak lekko się czuła w tamtym momencie, ale całkiem jej się to podobało. Poczuła się nawet tak, jakby o żadnym zerwaniu nie było mowy, a ona była szczęśliwa przez cały ten czas.
– Wiedziałam – Rachel uśmiechnęła się zwycięsko pod nosem i spojrzała na przyjaciółkę. – Kiedy masz następną wizytę?
– W czwartek po pracy – westchnęła, wcześniej starając sobie przypomnieć odpowiedni termin. Trochę się tego obawiała, ale z drugiej strony nie mogła się już tego doczekać.
Po przerwie obydwie udały się do pracy, choć Hudson w międzyczasie wymusiła jeszcze na przyjaciółce to, że podzieli się z nią innymi, a może nawet nowymi szczegółami, kiedy w czwartek będzie już po sesji. Red nie za bardzo miała na to ochotę, czując się powoli jak królik doświadczalny, ale zgodziła się. Wolała mieć spokój, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że z Rachel nie było dyskusji. Jak się na coś uparła, to już nie dało się tego odkręcić. Chyba, że znalazła sobie coś innego na główny obiekt swoich zainteresowań i świat zaczynał się kręcić wokół tego.
Red wzięła za porządkowanie regałów, aby jakoś odwrócić swoje myśli od tego wszystkiego. Ludzie czasem zachowywali się jak bydło i nie potrafili dokonać tak prostej czynności jak odłożenie książki na swoje miejsce na półce. Nie było to nic specjalnego, a jednak odejmowało mnóstwo czasu, które brunetka, czy nawet nie tylko ona spędzała nad porządkowaniem tytułów, czy gatunków, bo ktoś z czystego lenistwa nie odstawił książki tam gdzie trzeba. Było to niesamowicie denerwujące, ale brunetka nauczyła się już trzymać język za zębami. Musiała, jeśli chciała zatrzymać pracę, a w tamtym momencie była to dla niej jedyna rzecz, która nie przyczyniała się do tego, aby już totalnie się załamała.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
coś na podsumowanie tego roku, co sądzicie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro