Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

\5\

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━  

Michael miał naprawdę po dziurki w nosie kłótni z Ashley, ale ona po prostu nie potrafiła zrozumieć, że separacja, w jakiej się znaleźli i podzielenie obowiązków pomiędzy ich dwoje, które to dotyczyły opieki nad córką wiązało się z tym, że mieli od siebie odpocząć. A raczej Clifford, który to czuł się osaczony, mógł odpocząć. Kiedy żona się wyprowadziła, nareszcie mógł odetchnąć i zająć się w spokoju swoją córką, a także pracą. Nie musząc się już przejmować scenami zazdrości - choć tak naprawdę i te się zdarzały. Nie zawracał sobie głowy noszeniem obrączki, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ich małżeństwa po prostu nie da się uratować. A już na pewno nie z jego strony. Brakowało mu inicjatywy, brakowało mu chęci czy zaangażowania w związek. Jeszcze jakiś czas temu uznał, że to wszystko po prostu się wypaliło, a on nawet jeśli miałby zapałki, to nie umiałby wzniecić płomienia ich miłości do tego stopnia, w jakim kiedyś się znajdowali. Jednak nie do końca żałował tego, że związał się z Ashley. Przecież doczekali się Melanie, a właśnie ta mała dziewczynka była oczkiem w jego głowie. Bardzo się o nią troszczył, bardzo ją kochał i obiecywał sobie, że zapewni jej najlepsze dzieciństwo, jakie tylko dziecko może sobie wymarzyć. 

Tamtego dnia, a był to poniedziałek - czyli dzień, w którym w końcu widział się z Melanie po całym weekendzie rozstania - zapowiadał się na stosunkowo udany. Blondyn z radością wyszedł z pracy, po czym pojechał pod szkołę córki. Miał ją odebrać, poza tym dziewczynka zostawała w każdy jeden poniedziałek na jakieś dodatkowe zajęcia, więc bardzo dobrze się to składało i dzięki temu nie musiał fatygować specjalnie opiekunki. Po drodze zatrzymał się jeszcze w jakiejś cukierni i kupił ulubione ciastka małej dziewczynki, aby mogli je zjeść razem na deser po obiedzie. 

Pod szkołę dotarł jeszcze przed czasem, więc wyszedł z samochodu, aby nie siedzieć w nim niepotrzebnie i oparł się o maskę. Poprawił swoją marynarkę, po czym skrzyżował dłonie na torsie, aby nie strzelać palcami. Był to nawyk, którego nie potrafił się pozbyć i choć jemu samemu to nie przeszkadzało, to niestety znalazłoby się całe mnóstwo innych osób, które wręcz błagałoby go o to, aby przestał. Psycholog jednak wiedział, że to miało swoje podłoże w jego własnej naturze i tak naprawdę zrodziło się tylko i wyłącznie przez stres jaki niegdyś fundowała mu żona. Ciągle się kłócili, a Michael, aby nie pić, czy nie palić znalazł sobie inną wymówkę - palce. 

Upłynęło jakieś dziesięć minut, dzwonek zdążył zadzwonić, ale Melanie jak nie było, tak nie było i Clifford zaczynał się denerwować. W dodatku kilka mamusiek, które go mijały - z dzieciakami czy bez - wyraźnie dawały mu do zrozumienia, że taki samotny ojciec jak on wpadał im w oko za każdym razem coraz bardziej. Michaela trochę to bawiło, ale grzecznie kiwał głową, czy uśmiechał się w ramach odwdzięczenia się, nawet tym kobietom, które zdążyły go już minąć, a w dalszym ciągu spoglądały na niego wygłodniałym wzrokiem, czasem też posyłały mu sugestywne spojrzenia. 

W końcu Melanie ukazała się w drzwiach wyjściowych, trzymając w dłoniach swój plecak, a także pluszowego misia, którego pewnie zabrała od Ashley. Clifford pomachał dziewczynce, aby zobaczyła gdzie się znajdował, po czym zaczął się śmiać, gdy zobaczył jak zaczęła biec w jego stronę z dłońmi wyrzuconymi do góry. Kiedy dziewczynka była już dostatecznie blisko, przykucnął i wyciągnął do niej ramiona, aby mogła się do niego od razu przytulić. 

– Tata! – pisnęła uradowana i zaplotła swoje drobne rączki na szyi psychologa. 

– Cześć, skarbie – Michael pocałował czoło dziewczynki i przytulił ją do siebie. Naprawdę się za nią stęsknił. – Jak w szkole?

– Całkiem dobrze, ale nudziło mi się dzisiaj i chciałam w końcu być z tobą – westchnęła, po czym podała mu swój plecak, a Michael wrzucił go na siedzenie obok fotelika, na którym zazwyczaj siedziała. 

– Ja też się za tobą stęskniłem, kochanie – przyznał, po czym pogładził ją czule po główce i otworzył jej drzwi, aby wsiadła do samochodu. Zbierało się na deszcz, a nie chciał, aby zmokli i zaczęły się jakieś choroby. Nie było mu to potrzebne i wolał, aby córeczka się nie męczyła niepotrzebnie z katarem, bólem gardła i kaszlem. – Wiesz co kupiłem?

– Co?

– Twoje ulubione ciasteczka – spojrzał na Melanie przez ramię, gdy usiadł już za kierownicą. – Zjemy je po obiedzie, co ty na to?

– Tak!

:::

Michael wjechał na podjazd, po czym od razu zmarszczył brwi. Rozpoznał samochód, który znajdował się tuż obok i wiedział już, że Ashley jest w środku. Zaczął się tylko zastanawiać, o co znowu chodzi i jak wielką szopką to wszystko się skończy.

– Mama ci mówiła, że przyjedzie? – spojrzał na Melanie, a ona pokręciła głową, odpinając przy tym pas. 

– Nie – dziewczynka odpowiedziała i zsunęła się z fotelika na ziemię. – Mogę pójść do Sophie? – dodała, mając na myśli swoją przyjaciółkę z sąsiedztwa. 

– Jasne, tylko najpierw zapytaj, czy ma czas, aby się pobawić – posłał jej uśmiech, zabierając z siedzenia obok swoją aktówkę. – I nie siedź za długo, dobrze?

– Tak, wiem, wiem – pokiwała głową, po czym pobiegła już chodnikiem do sąsiedniego domu, który znajdował się po prawej stronie.

Blondyn odprowadził ją wzrokiem, po czym westchnął ciężko. Przeczesał palcami włosy i ruszył do drzwi wejściowych. Wiedział, że są otwarte i przyłapał się na tym, że wciąż zapominał wymienić zamki. W prawdzie dom był zapisany na niego, ale Ashley miała pełną swobodę ruchów, co do przebywania z nim, choć tak naprawdę mieszkała w jakiejś kamienicy w centrum. Michael zaczął się zastanawiać, co tak naprawdę chciała osiągnąć, że nachodziła go właśnie w taki sposób. Raz nawet znalazł ją roznegliżowaną w sypialni. Tłumaczyła się tym, że bardzo za nim tęskniła i musiała go po prostu zobaczyć. A to, że łudziła się, że uda jej się zaciągnąć go do łóżka było tylko dodatkowym punktem na liście, według której Michael powinien, choć tak naprawdę chciał w końcu wziąć rozwód. Ashley była jednak uparta i wmawiała wszystkim dookoła, że to tylko kryzys i za niedługo znów będzie pomiędzy nimi tak jak dawniej. 

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

ale spać mi się chce bożeeeee

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro