\39\
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Blondyn odstawił gdzieś na bok pudła z rzeczami Red i założył dłonie na biodra. Brunetka kręciła się gdzieś na górze, wyjmując z kartonów swoje ubrania, a on przynosił wszystko z podjazdu. Jej rzeczy nie było za dużo, bo zdecydowanie większy problem mieli z książkami, a nie z ubraniami, czy butami, czy czymkolwiek innym, ale Michael obiecał jej, że dadzą sobie z tym radę sami i miał zamiar dotrzymać tej obietnicy. Długo namawiał ją do tego, aby wprowadziła się do jego domu, bo takie przenoszenie swoich rzeczy z miejsca na miejsce było po prostu niepraktyczne, a śmiało twierdził, że ich związek był już na tyle zaawansowany, że mogli zrobić ten krok w przód.
– I jak ci idzie? – spytała Red, schodząc na dół. Trzymała w dłoniach puste pudełka, a kilka kosmyków jej włosów opadało jej na twarz. Specjalnie wzięła sobie wolne na tę przeprowadzkę, a Michael przełożył kilka sesji, żeby nie musiała siedzieć w tym wszystkim sama. Skoro on na to wpadł, to nie było mowy, aby jej nie pomógł.
– Chyba dobrze, na zewnątrz zostało jeszcze kilka pudełek. Są niewielkie, więc zaraz je przyniosę – powiedział, zakładając dłonie na biodra. – A jak ci poszło na górze?
– Chyba w porządku, zrobiłeś mi za dużo miejsca w szafie i jest tam pusto - zaśmiała się cicho.
– Po prostu nie chciałem, abyś była ograniczona przez moje ubrania – powiedział, zerkając do jednego z pudeł. Było niewielkie i nie znalazł tam nic szczególnego, więc po prostu oddał go brunetce, aby zrobiła z nim, co uważała za słuszne. Wiedział, że spokojnie pomieszczą się w domu, bo bez Ashley zrobiło się naprawdę sporo miejsca i gdy wszystkie jej rzeczy zniknęły, Michael miał wrażenie, że Red się tego obawiała, ale przecież wszystko już miało być dobrze. A ta kobieta miała już nigdy nie wtrącać im się do życia. Nie musiało minąć zbyt wiele czasu od rozwodu, aby kompletnie straciła zainteresowanie córką i nie ubiegała się o terminy spotkań z nią. Dla samego Clifforda było to jeszcze lepszą sprawą, bo parę razy Melanie wróciła od niej z płaczem, a to mu się ani trochę nie podobało.
– Zostały jeszcze książki – przyznała, patrząc się na przynajmniej pięć sporych pudeł, które czekały na rozpakowanie. Brunetka miała nadzieje, że pójdzie im dosyć szybko i wieczorem będą mogli spędzić trochę czasu ze sobą. Choć mała była już w domu, to jednak nie przeszkadzało im, aby posiedzieć przed telewizorem, gdy jedno wtulało się w drugie.
– W tym już ci nie pomogę, bo nie wiem jak chcesz je poukładać – zaśmiał się, podchodząc do niej. Objął ją swoimi ramionami i zostawił czuły pocałunek na skroni brunetki. – Ale za to mogę nam zamówić coś do jedzenia. Melanie też jest na pewno głodna.
– Powinieneś być przykładnym ojcem i coś ugotować, a nie znowu iść na łatwiznę – powiedziała, unosząc przy tym brwi. Michael roześmiał się i pokręcił głową.
– Wiem, ale mi się nie chce nic gotować - przyznał szczerze, przeczesując jedną ręką swoje włosy.
– Chińszczyzna?
– Pewnie tak – pokiwał głową i pocałował Red jeszcze raz, po czym skierował się do kuchni, aby odnaleźć odpowiednią ulotkę.
Brunetka odprowadziła go wzrokiem, a później zgarnęła jedno pudło, które było cięższe niż przypuszczała i udała się do pokoju na parterze, który niedawno przerobili na jej kącik czytelniczy. Red urządziła go sobie jak chciała, kupiła nowe regały i teraz jedyne, co musiała zrobić to je uzupełnić swoimi książkami. Postawiła pudełko na jasnych panelach i otworzyła je, trafiając na same ciemne okładki. Zaczęła je układać na półkach, przyłapując się na tym, że kilka tytułów miała nieprzeczytanych i uznała, że musi to w najbliższej przyszłości zmienić.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Red oparła swoją głowę o ramię Michaela i wsunęła sobie do ust kawałek kurczaka, który znajdował się w makaronie. Jadła go widelcem, bo pałeczkami nie potrafiła i nie chciała się denerwować. Blondyn chichotał, gdy widział jak sobie nie radzi i nie chciała mu dawać kolejnej okazji do pośmiania się z jej osoby. Blondyn natomiast trzymał w jednej dłoni pudełeczko z makaronem, a w drugiej pilota, aby znaleźć coś sensownego TV. Melanie usadowiła się na podłodze pod nimi i oparła się plecami o kanapę. Też jadła widelcem, bo było to wygodniejsze niż jakieś patyczki, jak sama stwierdziła.
– Co chciałybyście obejrzeć? – spytał, zerkając najpierw na Red, a potem na córkę.
– Nie wiem, zaskocz mnie jakoś – Brunetka zaśmiała się pod nosem, po czym poprawiła się na kanapie. Blondyn mruknął coś niezrozumiałego, po czym pokręcił głową.
– Kobiety – westchnął teatralnie. – Z wami źle, bez was jeszcze gorzej - dodał, a Red musnęła jego usta swoimi, aby go udobruchać. Blondyn spojrzał na nią, a potem przesunął nosem po jej policzku i znowu zaczął skakać po kanałach, aby rzeczywiście wpadło mu w oko coś, czego jeszcze nie oglądali, ale było przy tym adekwatne dla Melanie.
– Ja bym na twoim miejscu nie narzekała, bo naprawdę nie masz na co.
– Ja nie narzekam, coś ci się przesłyszało chyba – powiedział, zerkając na brunetkę. – Mam cudowną dziewczynę i córkę. Czuje się jakbym był już w niebie, a jeszcze nie umarłem – dodał, przez co Red zachichotała i pokręciła głową.
W końcu znalazł jakąś bajkę i uznał, że niczego innego nie będzie już szukał. Rozsiadł się wygodnie, a Red z powrotem przytuliła się do niego i zaczęli już jeść swój makaron. W prawdzie brunetce zostały jeszcze dwa kartony książek do rozpakowania, ale nie przejmowała się tym, bo mogła zrobić to już kiedykolwiek. Wszystko inne było już na swoim miejscu i jedyne, co zostało jej do zrobienia, to poczucie się jak u siebie. Michael zerknął na nią, gdy wtulała się w niego i uśmiechnął się szeroko. Kto by pomyślał, że musiała tak mocno odczuć negatywne skutki zerwania z Chrisem, aby przyjść do niego i się w nim zakochać. I to ze wzajemnością, bo Clifford nie wyobrażał już sobie żadnego innego zakończenia tych wszystkich miesięcy jak właśnie razem i bycie szczęśliwym. Właśnie tak się czuł przy Red i miał nadzieje, że ona przy nim też, bo nie zamierzał robić niczego, przez co mógłby ją stracić.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
jeszcze tylko jeden! x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro