Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

\33\

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

Red spojrzała na Michaela, siedząc na jego kolanach, gdy znaleźli się już w gabinecie i westchnęła cicho. Blondyn przyszedł zdenerwowany do tego stopnia, że nieco się go wystraszyła. Nie sądziła, że będzie chciał przeznaczyć jej trochę czasu, ale gdy zauważył jak siedziała na kanapie i czekała na niego wyraźnie się rozluźnił. Nawet przyłapała się na tym, że zauważyła jak po jego twarzy przebiega cień uśmiechu. Potem już zabrał ją do gabinetu i zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć, przyparł ją do drzwi i pocałował zachłannie, jakby była jego lekarstwem na wszystko. 

Dopiero później, gdy wciągnął ją na swoje kolana i zaczął gładzić jej udo swoją dłonią, zaczął się uspokajać. Red była tym wszystkim nieco zdziwiona, ale uznała, że poczeka. Blondyn wbił swój wzrok w jakąś rzecz na biurku i dopiero po jakiś dziesięciu minutach pokręcił nią, jakby budząc się w końcu z tego letargu. 

– Przepraszam, zachowałem się jak idiota – powiedział w końcu, po czym westchnął cicho i zerknął niepewnie na brunetkę.

– Nic się nie stało i w zasadzie to mi się podobało – przyznała, mając na myśli ten pocałunek. – A teraz musisz mi powiedzieć co się stało i dlaczego byłeś taki zdenerwowany. Nigdy cię takiego nie widziałam i trochę się przestraszyłam, że to może być moja wina. 

– To Ashley – Przewrócił oczami, jakby miał serdecznie dość tematu tej osoby. Red wcale mu się nie dziwiła, sama nie miała już najmniejszej ochoty słuchać czegokolwiek o tej kobiecie. – Wyobraź sobie, że ona nigdy nie odbiera jej ze szkoły i nawet prokurator powiedział, że nie będzie tego robić, bo ma ustalone widzenia z małą. Co drugi weekend i dowolny dzień w tygodniu, akurat wtedy, gdy Melanie sobie tego zażyczy. Dzisiaj nagle się okazuje, że chciała ją odebrać ze szkoły i zabrać nie wiadomo gdzie. Próbowała się tłumaczyć tym, że mała chciała, aby się tak było. Nauczycielka już wie jak wygląda nasza sytuacja, ale nie przypominała sobie, abym o czymkolwiek takim jej wspominał. Nie zamierzała wydawać jej dziecka. Wtedy Ashley pokazała prawdziwą klasę. Zaczęła się wydzierać i szarpać Melanie, aby wyszła z nią ze szkoły, a tę nauczycielkę uderzyła. Dyrektor wezwał policję i zadzwonił do mnie, abym przyjechał i zabrał małą, bo była tak roztrzęsiona, że nigdy jej takiej nie widziałem. Byłem zdenerwowany i w zasadzie dalej jestem, bo nie mam pojęcia, co ona chciała wskórać takim zachowaniem. Melanie nie chce się z nią spotykać i nie chce mieć z nią już nic wspólnego. Teraz jest z babcią, ale i tak bolało mnie serce, gdy musiałem ją tam zostawić. 

– Ona nie jest normalna - powiedziała Red, gdy upewnił się, że blondyn nie zamierza już nic od siebie dodać. – Przecież dobro dziecka powinno być dla niej najważniejsze, a ona zachowuje się tak jakby Melanie nie była jej córką, a jakimś psem, którego można przeciągnąć na swoją stronę.

– Twierdzi, że nastawiam małą przeciwko niej – powiedział szczerze, kręcąc przy tym głową. – Ostatnio już znowu się o to kłóciliśmy, bo nie dociera do niej to, że sama odpycha od siebie Melanie i ja się do tego nie mieszam. Dziecko jest ze mną, bo tak uznał sąd, więc nie wiem, o co jeszcze jej chodzi – dodał, kręcąc głową. 

– Może nie może przetrawić tego, że straciła naprawdę wszystko – przyznała powoli. – No wiesz, fajny facet, dziecko, dom. A teraz ma tylko kogoś na boku i mieszka z nim w małym mieszkaniu na przedmieściach. Gdybym ja była na jej miejscu, to rzeczywiście starałabym się naprawić to małżeństwo, a nie uciekać się do coraz to gorszych rzeczy pokroju tej z dzisiaj.

– Nie wiedziałem, że masz mnie za fajnego faceta, ale dziękuje – zaśmiał się cicho. 

– Mam – Pokiwała zgodnie głową i uśmiechnęła się lekko. 

Michael odwzajemnił uśmiech, a później nakrył jej policzek swoją dłonią i musnął delikatnie jej wargi swoimi. Ten pocałunek znacznie różnił się od tego pod drzwiami. Teraz starał się, aby było przyjemnie, powoli i poniekąd uroczo. Red odwzajemniła pocałunek, oplatając jego kark swoimi ramionami, co pozwoliło mu nadać im nieco tempa, ale w dalszym ciągu siedzieli w swoich ramionach i muskali się ustami. Gdy zabrakło im tchu, blondyn oparł ich czoła o siebie i założył brunetce kosmyk włosów za ucho. 

– Uwielbiam cię – przyznał szczerze, gdy się jej przyglądał. Spodziewał się, że Red się zarumieni i aby nie czuła się zakłopotana, pocałował jej skroń. 

– Przestań – wymamrotała, bawiąc się swoimi palcami i potem schowała swoją twarz u nasady jego szyi. Blondyn zachichotał cicho i zaczął gładzić ją po plecach swoją dłonią, aby się odprężyła. – Może dzisiaj pojedziemy do mnie co? 

– A co z Melanie? 

– Może zostać u babci na noc, sama ostatnio mi o tym mówiła, więc nie powinno być z tym problemu. Zresztą June na pewno dobrze się nią zajmie - przyznał szczerze. – Ewentualnie możemy do niej zajrzeć po drodze i upewnić się, czy wszystko w porządku. 

– No nie wiem, Michael... – przyznała niepewnie. – Po tym co się stało może będzie lepiej, jeśli zabierzesz ją do domu i odpocznie? Wiesz, że dla dziecka to był naprawdę duży stres. 

– Wiem – Skinął głową, uznając, że szybko nauczyła się od niego wielu rzeczy. – Ale nie zmienia to faktu, że i tak chce, abyś pojechała dzisiaj do mnie - dodał, patrząc się na brunetkę. – Melanie cię zna i lubi, to nie będzie problem.

– Hm, w takiej sytuacji chyba nie mogę odmówić, co?

– Nie masz innego wyjścia jak zgoda - zaśmiał się i musnął skórę u nasady jej szyi swoimi ustami. – To co? Jedziemy?

– Jedziemy – Pokiwała głową, zsuwając się przy okazji z jego kolan. – Mam nadzieje, że nie jesteś już zdenerwowany, bo nie pozwolę ci prowadzić w takim stanie. 

– Jestem już bardzo spokojny – Odparł, posyłając jej uśmiech. 

Red odwzajemniła ten gest i poprawiła swoje włosy, po czym zabrała swoją torebkę i była gotowa do wyjścia. Michael narzucił na siebie marynarkę, po czym sięgnął po aktówkę i odszukał w niej kluczyki do samochodu. Później spojrzał na brunetkę, puszczając jej oczko i obydwoje opuścili już gabinet.

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

później będzie drugi x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro