\33\
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Red spojrzała na Michaela, siedząc na jego kolanach, gdy znaleźli się już w gabinecie i westchnęła cicho. Blondyn przyszedł zdenerwowany do tego stopnia, że nieco się go wystraszyła. Nie sądziła, że będzie chciał przeznaczyć jej trochę czasu, ale gdy zauważył jak siedziała na kanapie i czekała na niego wyraźnie się rozluźnił. Nawet przyłapała się na tym, że zauważyła jak po jego twarzy przebiega cień uśmiechu. Potem już zabrał ją do gabinetu i zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć, przyparł ją do drzwi i pocałował zachłannie, jakby była jego lekarstwem na wszystko.
Dopiero później, gdy wciągnął ją na swoje kolana i zaczął gładzić jej udo swoją dłonią, zaczął się uspokajać. Red była tym wszystkim nieco zdziwiona, ale uznała, że poczeka. Blondyn wbił swój wzrok w jakąś rzecz na biurku i dopiero po jakiś dziesięciu minutach pokręcił nią, jakby budząc się w końcu z tego letargu.
– Przepraszam, zachowałem się jak idiota – powiedział w końcu, po czym westchnął cicho i zerknął niepewnie na brunetkę.
– Nic się nie stało i w zasadzie to mi się podobało – przyznała, mając na myśli ten pocałunek. – A teraz musisz mi powiedzieć co się stało i dlaczego byłeś taki zdenerwowany. Nigdy cię takiego nie widziałam i trochę się przestraszyłam, że to może być moja wina.
– To Ashley – Przewrócił oczami, jakby miał serdecznie dość tematu tej osoby. Red wcale mu się nie dziwiła, sama nie miała już najmniejszej ochoty słuchać czegokolwiek o tej kobiecie. – Wyobraź sobie, że ona nigdy nie odbiera jej ze szkoły i nawet prokurator powiedział, że nie będzie tego robić, bo ma ustalone widzenia z małą. Co drugi weekend i dowolny dzień w tygodniu, akurat wtedy, gdy Melanie sobie tego zażyczy. Dzisiaj nagle się okazuje, że chciała ją odebrać ze szkoły i zabrać nie wiadomo gdzie. Próbowała się tłumaczyć tym, że mała chciała, aby się tak było. Nauczycielka już wie jak wygląda nasza sytuacja, ale nie przypominała sobie, abym o czymkolwiek takim jej wspominał. Nie zamierzała wydawać jej dziecka. Wtedy Ashley pokazała prawdziwą klasę. Zaczęła się wydzierać i szarpać Melanie, aby wyszła z nią ze szkoły, a tę nauczycielkę uderzyła. Dyrektor wezwał policję i zadzwonił do mnie, abym przyjechał i zabrał małą, bo była tak roztrzęsiona, że nigdy jej takiej nie widziałem. Byłem zdenerwowany i w zasadzie dalej jestem, bo nie mam pojęcia, co ona chciała wskórać takim zachowaniem. Melanie nie chce się z nią spotykać i nie chce mieć z nią już nic wspólnego. Teraz jest z babcią, ale i tak bolało mnie serce, gdy musiałem ją tam zostawić.
– Ona nie jest normalna - powiedziała Red, gdy upewnił się, że blondyn nie zamierza już nic od siebie dodać. – Przecież dobro dziecka powinno być dla niej najważniejsze, a ona zachowuje się tak jakby Melanie nie była jej córką, a jakimś psem, którego można przeciągnąć na swoją stronę.
– Twierdzi, że nastawiam małą przeciwko niej – powiedział szczerze, kręcąc przy tym głową. – Ostatnio już znowu się o to kłóciliśmy, bo nie dociera do niej to, że sama odpycha od siebie Melanie i ja się do tego nie mieszam. Dziecko jest ze mną, bo tak uznał sąd, więc nie wiem, o co jeszcze jej chodzi – dodał, kręcąc głową.
– Może nie może przetrawić tego, że straciła naprawdę wszystko – przyznała powoli. – No wiesz, fajny facet, dziecko, dom. A teraz ma tylko kogoś na boku i mieszka z nim w małym mieszkaniu na przedmieściach. Gdybym ja była na jej miejscu, to rzeczywiście starałabym się naprawić to małżeństwo, a nie uciekać się do coraz to gorszych rzeczy pokroju tej z dzisiaj.
– Nie wiedziałem, że masz mnie za fajnego faceta, ale dziękuje – zaśmiał się cicho.
– Mam – Pokiwała zgodnie głową i uśmiechnęła się lekko.
Michael odwzajemnił uśmiech, a później nakrył jej policzek swoją dłonią i musnął delikatnie jej wargi swoimi. Ten pocałunek znacznie różnił się od tego pod drzwiami. Teraz starał się, aby było przyjemnie, powoli i poniekąd uroczo. Red odwzajemniła pocałunek, oplatając jego kark swoimi ramionami, co pozwoliło mu nadać im nieco tempa, ale w dalszym ciągu siedzieli w swoich ramionach i muskali się ustami. Gdy zabrakło im tchu, blondyn oparł ich czoła o siebie i założył brunetce kosmyk włosów za ucho.
– Uwielbiam cię – przyznał szczerze, gdy się jej przyglądał. Spodziewał się, że Red się zarumieni i aby nie czuła się zakłopotana, pocałował jej skroń.
– Przestań – wymamrotała, bawiąc się swoimi palcami i potem schowała swoją twarz u nasady jego szyi. Blondyn zachichotał cicho i zaczął gładzić ją po plecach swoją dłonią, aby się odprężyła. – Może dzisiaj pojedziemy do mnie co?
– A co z Melanie?
– Może zostać u babci na noc, sama ostatnio mi o tym mówiła, więc nie powinno być z tym problemu. Zresztą June na pewno dobrze się nią zajmie - przyznał szczerze. – Ewentualnie możemy do niej zajrzeć po drodze i upewnić się, czy wszystko w porządku.
– No nie wiem, Michael... – przyznała niepewnie. – Po tym co się stało może będzie lepiej, jeśli zabierzesz ją do domu i odpocznie? Wiesz, że dla dziecka to był naprawdę duży stres.
– Wiem – Skinął głową, uznając, że szybko nauczyła się od niego wielu rzeczy. – Ale nie zmienia to faktu, że i tak chce, abyś pojechała dzisiaj do mnie - dodał, patrząc się na brunetkę. – Melanie cię zna i lubi, to nie będzie problem.
– Hm, w takiej sytuacji chyba nie mogę odmówić, co?
– Nie masz innego wyjścia jak zgoda - zaśmiał się i musnął skórę u nasady jej szyi swoimi ustami. – To co? Jedziemy?
– Jedziemy – Pokiwała głową, zsuwając się przy okazji z jego kolan. – Mam nadzieje, że nie jesteś już zdenerwowany, bo nie pozwolę ci prowadzić w takim stanie.
– Jestem już bardzo spokojny – Odparł, posyłając jej uśmiech.
Red odwzajemniła ten gest i poprawiła swoje włosy, po czym zabrała swoją torebkę i była gotowa do wyjścia. Michael narzucił na siebie marynarkę, po czym sięgnął po aktówkę i odszukał w niej kluczyki do samochodu. Później spojrzał na brunetkę, puszczając jej oczko i obydwoje opuścili już gabinet.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
później będzie drugi x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro