Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

\30\

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

Poranek przyszedł nieubłaganie szybko. Michael leżał wtulony w brunetkę, a ona spała jeszcze opierając policzek o jego ramię. Najwidoczniej tak spało jej się wygodniej niż z głową ułożoną na poduszce. Red jęknęła niezadowolona, gdy promienie Słońca wpadające do pokoju dosięgły jej twarzy i zakłóciły jej sen. Po tej intensywnej nocy w towarzystwie psychologa była zmęczona, do tego zaczynał męczyć ją kac i miała wrażenie, że głowa zaraz pęknie jej z bólu. Odwróciła się, chcąc schować się za ciałem blondyna, a on poruszył się niespokojnie i mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, po czym przekręcił się tak, aby mogła się w niego wtulić bez obawy, że światło jej dosięgnie. Wiedziała, że pocierpi na światłowstręt, ale nie żałowała niczego co się stało zeszłego wieczora. Nie żałowała upicia się, zadzwonienia do Michaela, a nawet nie żałowała tego, że tamten facet ją zaczepił. Gdyby to wszystko się nie stało, to pewnie nie leżałaby teraz z Michaelem w łóżku i nie wspominała jak dobrze było jej w nocy. 

– Czemu nie śpisz? – mruknął blondyn, mając wciąż zamknięte oczy. Wyczuł, że brunetka powoli się budziła i zastanawiał się, która jest godzina. Miał tylko nadzieje, że Melanie nie chce wracać jeszcze do domu i bawi się w najlepsze z tą swoją koleżanką. – Miej litość. 

– To ja tu mam kaca, a nie ty – przyznała, po czym się zaśmiała i od razu skrzywiła z bólu. To nie był dobry pomysł. – Nie narzekaj, bo nie masz na co. 

– Ja wcale nie narzekam, po prostu zwracam ci uwagę na to, że mogłabyś jeszcze pospać. I nie musisz się tak rozpychać, cholera – powiedział, przysuwając się do niej jeszcze bliżej. 

– Kto tu się rozpycha, co? – powiedziała, pocierając swoją dłonią oczy. Powoli je otworzyła, ale wszystko było jeszcze zamazane i musiała poczekać, aż kształty w sypialni się wyostrzą. Odwróciła głowę do Michaela i zauważyła, że on też już zrezygnować z porannej drzemki. Posłał jej lekki uśmiech i sięgnął dłonią po to, aby założyć jej kosmyk włosów za ucho. – Która godzina tak w zasadzie?

– Nie wiem, ale na pewno jest wcześnie, bo się nie wyspałem – powiedział, przekręcając się na plecy. Ziewnął szeroko, po czym przeczesał palcami swoje włosy. Wyglądał niesamowicie uroczo jak był zaspany i Red wiedziała, że nie pozbędzie się tak łatwo tego widoku z głowy. Zresztą nawet nie chciała się go pozbywać. Nie wiedziała jak to wszystko będzie wyglądać po tym, gdy się rozstaną tego dnia, ale była szczęśliwa, że nie dała mu uciec ten kolejny raz. 

– Jestem dziewiąta trzydzieści, mogło być gorzej – powiedziała, zerkając na zegarek elektryczny, który stał na szafce po jego stronę. – Masz ochotę na śniadanie? Mogę spróbować coś zrobić, sama niczego nie przełknę poza tabletkami przeciwbólowymi, ale nie wypuszczę cię stąd o głodzie. 

– Jesteś bardzo kochana, wiesz? – powiedział, bawiąc się końcówkami jej włosów. 

– Wiem – Usiadła na łóżku, tyłem do niego, aby mógł przez jeszcze jakiś czas podziwiać jej ciało. Sięgnęła po jego koszulę, która leżała na podłodze i ubrała ją na siebie, zapinając tylko kilka guzików. – Wiesz, gdzie jest łazienka, jeśli chciałbyś skorzystać, ja zobaczę, co będę w stanie wyczarować w kuchni – dodała, uśmiechając się do niego, gdy już wstała. Naciągnęła jeszcze na siebie dolną część bielizny i wyszła z sypialni.

Michael odprowadził ją wzrokiem, po czym sięgnął po swój telefon, który znajdował się w kieszeni spodni. Ubrał je na siebie razem z bokserkami i napisał szybkiego smsa do Carmen, prosząc, aby Melanie została jeszcze trochę. Skłamał, że ma do załatwienia jakieś ważne sprawy na mieście, ale matka dziewczynki na szczęście zrozumiała i nie zadawała krępujących pytań. Napisała tylko, że jego córka jest aniołkiem i może zostać u nich ile tylko będzie chciała. 

Blondyn udał się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic i gdy po piętnastu minutach wszedł do kuchni, dotarł do niego zapach smażonego omletu. Red stała przy kuchence, wciąż mając na sobie jego koszulę. Radio cicho grało, a ona kręciła biodrami w rytm piosenki, która właśnie się skończyła. Nuciła ją jeszcze chwilę pod nosem, po czym kliknęła coś na płycie indukcyjnej. Michael uśmiechnął się szeroko, obserwując ją. Odkryła jego obecność dopiero wtedy, gdy się odwróciła i pisnęła zaskoczona.

– Wystraszyłeś mnie! – powiedziała, uderzając go ścierką. - Myślałam, że jeszcze jesteś pod prysznicem.

– Ciebie nie było ze mną, więc poszło mi szybko – zaśmiał się, opierając się o blat, obok lodówki. – Co na śniadanie? Może ci coś pomóc?

– Pomożesz mi tym, że usiądziesz i nie będziesz przeszkadzał. No chyba, że chcesz nam zrobić coś do picia. 

– Chętnie – Pokiwał głową i zaczął się rozglądać za kubkami. Red poprosiła o herbatę, więc do jednego z nich wrzucił saszetkę z aromatyzowaną herbatą, a do kubka, z którego miał pić on sam, wsypał dwie łyżeczki zmielonej kawy. Nastawił czajnik elektryczny i zaczął obserwować jak woda zaczyna się w nim gotować. Red naszykowała jeszcze tosty i wyjęła z lodówki słoiczki z dżemem. 

Usiedli razem do stołu i zaczęli jeść. Michael się zrobił dziwnie odprężony, gdy miał świadomość tego, że Melanie jest bezpieczna u swojej koleżanki. Wiedział też, że Ashley raczej nie zepsuje mu dobre humoru, bo ostatnio widział ją na mieście w jakiejś agencji turystycznej. Miał nadzieje, że wybrała termin na wakacje po rozprawie i że więcej po tamtym dniu jej nie zobaczy. Napsuła mu już wystarczająco krwi i nie zamierzał jej pozwolić, aby w dalszym ciągu robiła mu piekło z życia. Nie wtedy, gdy pojawił się ktoś, kto zdawał się uszczęśliwiać. Ktoś, czyli Red. 

– Co się tak patrzysz? – spytała, chichocząc. Otarła kącik ust swoim palcem. – Mam coś na twarzy? – dodała, po czym ugryzła kolejny kęs tosta z dżemem truskawkowym. 

– Nie, jasne, że nie – Pokręcił głową, zdając sobie sprawę, że wgapiał się w nią bezkarnie. – Po prostu jesteś piękna – dodał, upijając trochę kawy ze swojego kubka.

– Tak, zwłaszcza z resztkami makijażu na twarzy i workami pod oczami. No i z kacem na ramieniu – powiedziała, śmiejąc się pod nosem.

– Nie obchodzi mnie to, bo i tak jesteś piękna. 

━━━━━ ◥ ۝ ◤ ━━━━━

jeszcze dziesięć rozdziałów do końca! x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro