\27\
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Muzyka dudniła dookoła, a Red przechyliła kieliszek i skrzywiła się, gdy wódka spłynęła po jej przełyku w dół. Gardło zaczęło ją palić i niemal od razu sięgnęła po szklankę z colą, aby to przeżyć. Był to trzeci klub, do którego udało im się dostać, a Rachel wstawiła się jeszcze w pierwszym. Brunetka siedziała obok niej i chichotała pod nosem, próbując flirtować z barmanem. Ich stolik znajdował się niedaleko baru, więc mogła to robić i z tego, co Davenport widziała, ten mężczyzna nie pozostawał obojętny na jej starania.
– Jezu, jest taki słodki! – Pisnęła Hudson, nalewając nową kolejkę do kieliszków. Zjadła też kilka orzeszków i spojrzała na przyjaciółkę. Jej czarna sukienka ciasno przylegała do ciała i mieniła się przez cekiny w świetle wiszącym nad nimi. Bar miał wystrój w stylu vintage i bardzo spodobał się Red.
– To idź zagadaj! – Brunetka zachichotała, a Rachel zrobiła minę, jakby ktoś jej zabrał kieliszek i butelkę wódki. – Idź! Ja muszę do łazienki, więc nie będę tu sama siedzieć – dodała, bo od jakiegoś czasu pęcherz jej dokuczał do tego stopnia, że miała ochotę przebierać nogami.
– Dobra! Życz mi powodzenia! Może mnie odwiezie do domu!
– Mam taką nadzieje, bo ja nie będę płacić za taksówkę!
Rachel roześmiała się, a później wstała i poprawiła sukienkę. Red odprowadziła ją wzrokiem, sięgając przy okazji po swoją torebkę. Podniosła się z krzesła i ruszyła do łazienki, mając nadzieje, że da radę wytrwać do momentu, w którym się zamknie w toalecie. Wiedziała, że swoje pewnie odstoi w kolejce, ale nie przejęła się tym. Uznała, że to będzie dobry moment do tego, aby trochę wytrzeźwieć, bo zaczynało jej coraz mocniej szumieć w głowie, a to nie było zbyt przyjemne. Nie chciała też następnego dnia umierać przez ogromnego kaca i chciała zmniejszyć skutki tego wypadu do jak najmniejszego rozmiaru.
Poczuła niemiłosierną ulgę, gdy w końcu wyszła z łazienki i westchnęła cicho. Wróciła do stolika, ale zauważyła, że Rachel dalej była zajęta barmanem, który olewał dla niej innych klientów. Mrugnęła do niego, że pójdzie się przewietrzyć i ruszyła do wyjścia. Przeciskanie się przez spocone ciała na parkiecie nie było niczym przyjemnym, ale gdy udało jej się dostać do drzwi, popchnęła je i wyszła na nocne powietrze, które od razu w nią uderzyło i sprawiło, że potarła swoje ramiona. Podgryzła wargę, stając z boku, aby nie przeszkadzać obściskującym się parom i oparła się o ścianę. Miała nadzieje, że zaraz poczuje się nieco lepiej i wróci do środka.
Z nudów wyjęła telefon i zaczęła przeglądać jakieś media społecznościowe. Kiedy nic już jej nie zostało, przejrzała wiadomości i pousuwała te zbędne. Następnie przejrzała listę kontaktów i dotarła do numeru Michaela. Zagryzła wargę, wiedząc, że musiała go usunąć, ale dziwną sposobnością, zamiast potwierdzić usunięcie, nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła urządzenie do ucha. Nie wiedziała, po co do niego zadzwoniła, ale tak samo jak poprzednim razem, gdy była pijana, poczuła impuls do tego, aby znowu się ośmieszyć.
– Muszę przestać pić... – Wymamrotała pod nosem, licząc sygnały. Było późno, ale był piątek i Red liczyła, że psycholog jeszcze się nie położył. Michael odebrał po pięciu czy sześciu sygnałach, kiedy brunetka pogodziła się z tym, że pewnie nagra mu się na sekretarkę.
– Halo? – powiedział, a to krótkie słowo spowodowało, że Red miała wrażenie, że ugięły się pod nią kolana.
– Cześć – przywitała się, starając panować nad swoim głosem. Miała wrażenie, że drżał i Michael z łatwością usłyszał to, że się denerwuje. – Nie przeszkadzam?
– Właśnie oglądałem film, więc nie przeszkadzasz – przyznał, a jego głos brzmiał o wiele spokojniej. Uznała, że lata pracy w zawodzie psychologa nauczyły go pewnie panować nad emocjami, zachowaniem i tonem głosu. – Gdzie jesteś? Słyszę jakąś muzykę, a to raczej nie twoje klimaty.
– Rachel ma urodziny – Westchnęła, chcąc mu wszystko wyjaśnić. Nie tylko to, gdzie była, ale tamtą sytuację u niej w mieszkaniu również. – Dałam się jej wyciągnąć na rundkę po klubach, aby się upić do upadłego, ale jesteśmy dopiero w trzecim. Barman wpadł jej w oko i przypuszczam, że właśnie próbuje go uwieść. Ja wyszłam na zewnątrz, bo chyba za dużo wypiłam i nie czuje się najlepiej – dodała, mając wrażenie, że zaraz zwymiotuje, ale postanowiła się trzymać. Nie zamierzała się upokarzać bardziej niż już to zrobiła.
– Mam nadzieje, że nie zamierzasz już niczego pić, gdy wrócisz do środka – powiedział ostrożnie, przez co Red roześmiała się pod nosem.
– Chyba wrócę już do domu. Nie mam mocnej głowy i w ogóle nie mam ochoty, aby dzisiaj zalewać się trupa – przyznała szczerze. – Potem zadzwonię po taksówkę, czy coś – dodała, pocierając wolną dłonią swój kark. Robiła się coraz bardziej senna.
– Dziękuje, że zadzwoniłaś. Już myślałem, że nie chcesz mnie znać po tym, co się stało – zaczął ten temat, a ton jego głosu dalej był wyważony. Badał każde słowo, które zamierzało opuścić jego usta. Red to wyczuła i mimowolnie podgryzła wargę.
– Ja myślałam, że to ty nie chcesz ze mną rozmawiać – powiedziała cicho i aż zdziwiła się, że powiedziała to niewiele głośniej niż szeptem. Mimo wszystko nie chciała, aby ktokolwiek słyszał, o czym rozmawiali. Niby otaczali ją zupełnie obcy ludzie, ale wolała nie ryzykować. – No wiesz, w końcu prawie poszliśmy razem do łóżka – dodała.
– Przepraszam, że zostawiłem cię tak bez słowa i uciekłem. Ale bałem się, że rzeczywiście zrobimy coś głupiego – powiedział szczerze, a Red skinęła głową, choć tak naprawdę on tego nie widział.
– Możesz się zrekompensować podrzuceniem mnie do domu – powiedziała po chwili ciszy, która zapanowała pomiędzy nimi. Przypuszczała, że się nie zgodzi, bo w końcu kto miał ochotę wychodzić z domu.
– Masz szczęście, że Melanie mnie dziś wystawiła i poszła na noc do koleżanki. Inaczej byłbym uziemiony w domu i nie dałbym rady, ale w takiej sytuacji, to żaden problem dla mnie. – przyznał, a Red usłyszała jak wstaje i zbiera się do wyjścia. – A pod którym klubem jesteś dokładnie?
– Pod Pandorą – przyznała, upewniając się jeszcze, że przeczytała prawidłowo nazwę.
– W porządku, nie ruszaj się już stamtąd. Powinienem być najpóźniej za piętnaście minut.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
co sądzicie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro