\2\
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
Michael wyszedł z domu, zatrzaskując przy okazji za sobą drzwi. Spojrzał na córkę, która w podskokach udawała się do samochodu i uśmiechnął się mimowolnie. Melanie ostatnio była jedynym powodem do jego uśmiechu, bo przez te ciągłe kłótnie z Ashley nie miał za bardzo humoru ani tym bardziej ochoty, aby wysilać się na wesoły tryb życia. Jego małżeństwo może nie było zbyt udane, ale przynajmniej miał Melanie, a ona była oczkiem w jego głowie.
– Zapnij pasy, skarbie – poprosił ją, zanim zamknął jeszcze tylne drzwi od samochodu. Dziewczynka usadowiła się na swoim foteliku, a później posłusznie wykonała prośbę rodzica. Michael obszedł samochód od drugiej strony i usiadł za kierownicą, odkładając przy okazji swoją aktówkę na siedzenie pasażera. Spojrzał na córkę przez lusterko, a później dał jej dobry przykład i zapiął pasy. Potem wsunął kluczyk do stacyjki, budząc silnik do życia i odjechali spod domu. Michael prowadził spokojnie, myśląc już powoli o swoich pacjentach. Jako ceniony psycholog, miał u siebie spory ruch, ale satysfakcja z pomocy była dla niego ważniejsza niż jakiekolwiek pieniądze. Poza tym pomagał z pasji, a nie z chęci zarobku.
Można było śmiało stwierdzić, że dobrze mu się wiedzie. Ale tylko na gruncie zawodowym. W życiu prywatnym nie było już tak różowo.Michael i Ashley pobrali się już dobre parę lat temu. Ale z biegiem czasu wszystko zaczęło się psuć i nawet pojawienie się Melanie na świecie niczego nie zmieniło. Miłość, która wydawała się ich połączyć po prostu zniknęła. Nie z dnia na dzień, ale stopniowo zanikała, aż w końcu byli ze sobą przez przyzwyczajenie, a nie uczucie. Poza tym Ashley była niesamowicie zazdrosna o Michaela. Nie było pacjentki, z którą nie zarzucałaby mu romansu, a to z kolei sprawiało, że Clifford nie mógł spokojnie pracować. A to przełożyło się na pozew rozwodowy, który złożył i separację w jakiej się znaleźli.
– Dzisiaj mama cię odbiera, Melanie – powiedział, patrząc się na dziewczynkę, gdy znajdowali się już w pobliżu szkoły. Posłał jej uśmiech i zobaczył, jak wygląda przez okno samochodu. Odwróciła główkę w jego stronę i odwzajemniła uśmiech.
– Dobrze – westchnęła, a później sięgnęła po swój plecaczek. – A kiedy ty po mnie przyjedziesz?
– Wiesz, że weekendy musisz spędzać u mamy – stwierdził, zaciskając mocniej dłonie na kierownicy. Nie podobał mu się taki układ, ale przynajmniej miał Melanie przez cały tydzień przy sobie. A mała była odporna na nastawianie jej przeciwko Cliffordowi, bo sama miała dość dziwactw, jakie tworzyła matka. – Ale w poniedziałek przyjdzie po ciebie opiekunka, a ja postaram się wrócić wcześniej do domu i obejrzymy jakąś bajkę razem, może być? – dodał, gdy zaparkował na poboczu przed szkołą. Melanie odpięła pas i założyła plecak na plecy.
– Tak! – pisnęła uradowana i przysunęła się do Michaela. Oplotła jego szyję drobnymi ramionami, co wywołało uśmiech na twarzy blondyna.
– W takim razie do zobaczenia w poniedziałek, Melly – powiedział, gdy wyszła już na zewnątrz. Odsunął jeszcze szybę zanim pobiegła od szkoły i pomachał jej. – Kocham cię!
– Ja ciebie też! – odpowiedziała i odmachała, po czym zniknęła już w szkole.
Michael odprowadził ją wzrokiem, a później już odjechał do miasta. Po drodze wstąpił jeszcze po kawę do jakiejś kawiarenki, jaką miał po drodze. W prawdzie mógł sobie zrobić ją już na miejscu albo nawet o nią poprosić, ale nie chciał wykorzystywać swojej sekretarki i degradować jej do stopnia "kawa, telefon, papiery". Droga minęła mu dosyć spokojne i zanim się obejrzał był już na miejscu. Zostawił samochód na parkingu, zamykając go wcześniej i wszedł do budynku. Wjechał windą na drugie piętro, gdzie miał swoją przychodnię, mijając po drodze jakiś salon kosmetyczny na parterze i weterynarza na piętrze pierwszym.
Przywitał się z Susan, która siedziała już na swoim miejscu i odwiesił płaszcz na wieszak. Luty był niesamowicie zimnym miesiącem tamtego roku i wszyscy chodzili ciepło poubierani. Michael upewnił się, że wszystko jest na swoim miejscu, a później zamienił jeszcze parę słów z Susan i zabrał od niej rozpiskę pacjentów na później. Pierwsza osoba miała przyjść dopiero o dziesiątej, więc miał jeszcze trochę czasu dla siebie. Mógł dzięki temu wypić spokojnie kawę i napisać smsa Ashley o tym, aby nie zapomniała, że to ona przejmuje opiekę nad Melanie na weekend, więc ma ją jednocześnie odebrać ze szkoły.
Blondyn odłożył aktówkę na podłogę i odsunął sobie fotel. Usiadł przy biurku i włączył komputer, aby sprawdzić skrzynkę mailową i upewnić się, że nie przyszło do niego nic nowego. Poprawił przy okazji swój krawat, a także koszulę i marynarkę. Niegdyś bywało tak, że spóźniał się do pracy, bo Ashley nie chciała go wypuścić z domu w takiej odsłonie, a od niedawna obwiniała jego garnitury za to, że pacjentki rzekomo się do niego kleiły. Michael pokręcił głową, odganiając od siebie tę myśl i przewrócił przy okazji ramionami. Nie widział już szansy, aby uratować to małżeństwo, ale Ashley raz na jakiś czas zdawała się przytomnieć i nachodziła go, błagając wręcz, aby spróbowali jeszcze raz. A on jej odmawiał. Miał serdecznie dość, a raczej miał dość jej zazdrości, która zmieniła ją do tego stopnia, że nie mógł zobaczyć tej Ashley, w której się zakochał naprawdę mocno i prawie bez pamięci.
– Wszystko w porządku? – Susan zajrzała do jego gabinetu, trzymając w dłoni pustą filiżankę po kawie. Pewnie zajrzała do niego w drodze do pokoju socjalnego.
– Tak, a czemu miałoby nie być? – uśmiechnął się do niej i zmierzył sekretarkę wzrokiem. Susan wzruszyła ramionami, a później skrzyżowała dłonie na piersi. – Wszystko jest w porządku, naprawdę. Po prostu staram się skupić na czymkolwiek.
– Hm, skoro tak to niech będzie – stwierdziła. – Po prostu nie chce, aby mój szef był nie w humorze i odstraszał pacjentów – zaśmiała się po chwili.
– Od razu odstraszał – przewrócił teatralnie oczami, a później również się roześmiał. Porozmawiali jeszcze chwilę, a później Michael został od nowa sam. Zalogował się na swoje konto mailowe i sprawdził skrzynkę, ale była pusta, więc zostało mu tylko poczekać na pierwszą osobę, która miała do niego przyjść tamtego dnia i której będzie mógł pomóc. Bardzo to lubił i nie obchodziło go to, co niby Ashley sobie o tym myślała.
━━━━━ ◥ ◤ ━━━━━
co sądzicie o michaelu?:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro