Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

three

Zaspana dziewczyna zeszła do kuchni by w spokoju napić się kawy i zjeść śniadanie.
- Co ty tu robisz o tej godzinie? - zapytała zaskoczona widokiem Ashtona popijającego kawę w jej kuchni.
- Mieszkam. - odpowiedział spokojnie biorąc łyk napoju.
- Hę? - zdziwiła się.
- Moi rodzice są archeologami. Wyjechali na wykopaliska do Peru. Twoja mama pozwoliła mi tu zamieszkać.
- Aha. - mruknęła i zajęła się przygotowaniem śniadania. Gdy zadowolona z efektu jaki prezentowała sobą jajecznica ze szczypiorkiem, stawiała talerz na stole, do kuchni wtoczył się jej brat. - Mniam jedzonko! - i zanim zdążyła zareagować zaczął konsumować jej jajecznicę.
- Ej to moje! Wypluj to! - zawołała i zaczęła atakować blondyna swoimi niewielkimi choć szybkimi piąstkami.
Blondyn zaśmiał się i nic nie robiąc sobie z ataków siostry.
- No i zeżarł mi śniadanie! - jęknęła zrozpaczona.
- Powiem ci że była pyszna. - zarechotał Luke.
- A idź! - machnęła ręką i ponownie wzięła się za gotowanie. Tym razem zwykłych kanapek z szynką i sałatą.
- O nie! Precz z łapami! - krzyknęła gdy ręka Astona powędrowała w kierunku talerza z kanapkami. Obaj chłopcy wybuchnęli śmiechem widząc oburzoną minę dziewczyny, a ona sama tylko fuknęła i z podniesioną głową powędrowała do swojej sypialni z talerzem w ręce. W pokoju spokojnie zjadła śniadanie przy akompaniamencie piosenek z playlisty. Po skończeniu ostatniej kanapki chwyciła talerz i wróciła do kuchni. Wpakowała naczynie do zmywarki i już miała wracać do pokoju gdy drzwi wejściowe otworzyły się i weszli przez nie Mike z Calumem.
- Jeszcze was mi tutaj brakowało. - westchnęła i rozpoczęła wędrówkę po schodach.
- Mia! Chodź do nas! - zawołał Mike gdy tylko zauważył sylwetkę dziewczyny wspinającej się po schodach. Ta tylko jęknęła niezadowolona i kontynuowała wędrówkę.
- No chodź! - do czerwonowłosego przyłączył się Calum.
- Nie mam ochoty.
- Będzie fajnie!
- Mamy gry!
- Powiedz że będzie jedzenie, na pewno przyjdzie. - zachichotał przechodzący obok Luke.
- Będzie pizza!
- Pizza?
- Pizza.
- Już idę, tylko się przebiorę.
Szybko zarzuciła na siebie czarną bluzkę z Batmanem i szare dresowe szorty. Zeszła do salonu gdzie na stoliku stały już trzy pudełka pizzy i inne przekąski.
- Mniam Hawajska! - pisnęła uchylając wieko jednego z pudełek.
Porwała jeden kawałek i usiadła w fotelu przerzucając nogi przez podłokietnik.
- FIFA??
- Mhm. - mruknął Ashton zagryzając pizzę.
- Luke? Bo... Czy ktoś mógłby tutaj do mnie przyjechać?
- Mhm, a kto?
- Kolee....  Przyjaciel nie, chłopak. Tak chłopak. - wybrnęła ze słownego bajora.
- No spoko, jest jeszcze wolny pokój, a mama jutro wraca.
- Yay! - pisnęła brunetka i w podskokach pobiegła do pokoju, by jak najszybciej powiadomić swojego chłopaka że może do niej przyjechać. Szczęśliwa ze zgody brata postanowiła udać się na zakupy do pobliskiej galerii.

Kolejny sklep. Następne torby i ubrania. Była w swoim żywiole. Moda, ciuchy to właśnie lubiła. Po części dzięki swojej pracy, ale trochę też dzięki babci. Gdy Mia była mała kobieta szyła jej ubrania, a mała brunetka przebierała się i paradowała po salonie. Uśmiechnęła się pod nosem na to wspomnienie i zdjęła z wieszaka bluzę która przykuła jej uwagę. Odwróciła się by przymierzyć swoją zdobycz ale wpadła na kogoś.
- Charlotte? - rozpoznała w dziewczynie swoją szkolną kumpelę.
- Mia! Jak dobrze cię widzieć! Jo chodź no tu! - gestem przywołała kolegę.
- Oh to tylko Mia. Myślałem że znalazłaś cos ciekawego. - zawiedziony siadł na pufie.
- Jak to tylko Mia? Nie było jej tu pięć lat, a ty 'tylko Mia'. - zbulwersowana machała rękoma o mało co nie przewracając wieszaka.
- Lottie spokojnie. Z Jo spotkałam się wcześniej dlatego nie jara się tak jak ty. - zachichotała kładąc rękę na ramieniu mulatki.
Charlotte i Jo byli kuzynami a razem z Mią tworzyli w szkole nierozłączną trójkę. Gdy dziewczyna wyjechała ich kontakt się urwał. Ale teraz nic nie stało na przeszkodzie by go odnowić.
- Oh, no dobra. Słyszałam że jesteś z Bieberem. - pisnęła wysoka.
- Czy wy wszyscy musicie być tacy wysocy. - brunetka jak zwykle skarżyła się na swój wzrost. Co prawda nie była aż tak bardzo niska, bo gdyby była nie zostałaby modelką. Ale pech chciał że obracała się w towarzystwie ludzi wysokich, gdzie jej 168 nie robiło zbytniego wrażenia. Chyba że wrażeniem można nazwać jej szkolną ksywkę 'Little Little'.

•••
Charlotte

Jo
 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro