Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

five

Kolejny dzień minął dziewczynie na porządkowaniu swojego pokoju, garderoby i spiżarni. Chciała, aby wszystko było idealne. Tak jak on. Zmęczona porządkami runęła na łóżko i zatopiła się w głębokim śnie. Tak głębokim, że nie obudził jej budzik ustawiony na 10.00, 10.05 i 10.10.
Oczy otworzyła dopiero, gdy dzwonek telefonu już po raz kolejny upierdliwie brzęczał. Spojrzała na wyświetlacz i nie odbierając połączenia, wyskoczyła z łóżka.
- Cholera, cholera, spóźnię się, cholera - mruczała pod nosem ubierając się - Luke! Luke! Lucas!!
- Już już. Co tam?
- Mam dwadzieścia minut, żeby dojechać na lotnisko. Zawieziesz mnie?
- A nie możesz...
- Jak wezmę taksówkę to na pewno się spóźnię - przerwała bratu zakładając buty.
- Skoczę po kluczyki.

- Luke, pośpiesz się!
- Nie mogę jechać szybciej, Mia. Wiem, że dawno go nie widziałaś, ale wstrzymaj się.

Gdy dojechali na miejsce,  dziewczyna szybko wyskoczyła z auta i popędziła na lotnisko. Miała szczęście. Samolot Justina dopiero co wylądował. Próbowała się przedostać przez tłum ludzi śpieszących na samolot, by w końcu móc przytulić chłopaka. Wreszcie zobaczyła go w tłumie. Blondyn stanął i rozłożył ręce.  Mia ruszyła biegiem w jego kierunku i w końcu wpadła w jego ramiona. Trwali w objęciach przez dłuższy czas. Gdy odsunęli się od siebie, Jus spojrzał jej głęboko w oczy.
- Tęskniłem.
- Ja bardziej.
Znów objęli się i ruszyli do samochodu Luka. Justin włożył walizkę do bagażnika i siadł obok Mii na tylnym siedzeniu. Położyła głowę na jego ramieniu i rozkoszowała się jego obecnością.

- Chodź, zaprowadzę cie do pokoju.
- Mia?
- O mamo, to jest Justin. Justin, to moja mama- dziewczyna przedstawiła sobie, można powiedzieć, dwie najważniejsze w jej życiu osoby.
- Miło mi panią poznać. Mi dużo o pani opowiadała.
- Och, mam nadzieję, że same dobre rzeczy. Dobrze już idźcie, nie będzę was zajmować - zreflektowała się widząc wzrok córki.

- Jutro pokażę ci Sydney. Pójdziemy do Taronga Zoo*. Tam jest niesamowicie. Albo zostaniemy w domu, jak wolisz. O matko, tak się cieszę! - dziewczyna trajkotała, nie pozwalając dojść do słowa swojemu chłopakowi. Dobrze, że Jus wiedział co w takich sytuacjach robić, bo na prawdę musiałabym dużo opisywać. Wracając, blondyn podsunął się do dziewczyny i łapczywie wpił się w jej usta. Zagryzał jej dolną wargę, bawił się ich językami, a robił to z taką pasją i tęsknotą jakby nie widzieli się rok, a nie ledwo ponad tydzień.
- Możemy zostać w domu - mruknął gdy zakończyli pieszczotę. Chłopak wtulił się w brzuch brunetki i zmęczony podróżą zasnął.

Gdy blondyn się obudził, para zgodnie stwierdziła, że dzisiejszy dzień, a raczej popołudnie, spędza w pokoju brunetki. Leżeli przytuleni w łóżku, oglądając filmy na laptopie. A gdy kinowe produkcje juz ich znudziły, pogrążyli się w rozmowie. Justin opowiadał o ledwo co zakończonych nagraniach nowej płyty, a Mia o zakupach z przyjaciółmi i o sesjach zdjęciowych, w których zdążyła wziąć udział.

Kolejny dzień zaczął się dość późno dla pary celebrytów leżących pod czerwoną kołdrą na piętrze domu Heminngsów. Mia obudziła się o jedenastej i zeszła do kuchni, by przygotować Bieberowi śniadanie. Wiedziała, że Justin uwielbiał takie niespodzianki, więc przygotowane danie ustawiła na drewnianej tacy i zaniosła do pokoju.
- Justin, wstawaj - mruknęła mu do ucha, a usta blondyna wykrzywiły się w uśmiechu.
- Dzień dobry- otworzył oczy i cmoknął swoją dziewczynę w policzek - Śniadanko!

- Wiesz Lottie chciała cie poznać, więc może poszedłbyś ze mną, Charlotte i Jo na kawę? - zagadnęła gdy dopijali herbatę i przełykali ostatnie tosty.
- Jeżeli chcesz...
- Świetnie! Zadzwonie do nich, a ty się ubierz - zaśmiała się, wstając z łóżka.
- Ale tak mi wygodnie! - zawołał do dziewczyny.
- Nie wyjdziesz tak na miasto. Nawet jak jesteś ubrany, to wszystkie pożerają cię wzrokiem, pomyśl, co będzie jak wyjdziesz w samych bokserkach.
- Po prostu jesteś zazdrosna- zaśmiał sie.
- Mam o co - mruknęła do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro