Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22

Skrzyżował ręce za plecami starając się ukryć to jak wielkie wątpliwości go ogarnęły. Przeniósł wzrok z jednego brata na drugiego i na odwrót, jakby w ich twarzach szukał odpowiedzi. 

- Ja... - Powiedział próbując gorączkowo wybrnąć z tej sytuacji. Nie chciał wybierać. Ani teraz, ani później, ale postawili go w sytuacji, w której musiał to zrobić. - Potrzebuję jeszcze trochę czasu. - Spojrzał na nich przepraszająco. 

Regulus spojrzał na niego łagodnie i pokiwał głową.

- W porządku. Masz czas. - Zapewnił.

Harry bez słowa wycofał się i umknął do swojego pokoju. Regulus westchnął, zaklęciem naprawił rozbity wazon i ułożył go na stole, po czym przeniósł wzrok na brata patrząc na niego poważnie.

- Za bardzo naskoczyliśmy na niego z tą informacją. Powinniśmy go bardziej na to przygotować. 

- Da sobie radę, zobaczysz. - Powiedział Syriusz opadając na fotel.

- W to nie wątpię. Ale zrzuciliśmy to na niego tak nagle. - Westchnął.

Gdzieś w głębi bał się tego, że Harry pójdzie do Syriusza. Że zostanie sam, dom wypełni się pustką a on sam popadnie w rutynę. Trzymał się jednak tego, że to nie jego wybór i nie jego życie, do tego naprawdę chciał, żeby Harry był szczęśliwy. Wiedział, że być może z jego bratem byłoby mu lepiej, nie miał jednak zamiaru przyznawać tego na głos. 

- Pójdę do niego. - Mruknął, po czym ruszył na górę.

Zatrzymał się przed drzwiami do jego pokoju i przez chwilę zaczął się zastanawiać, czy nie powinien zostawić go samego. Ostatecznie jednak zapukał.

- Proszę. - Usłyszał markotny głos. Wszedł do pokoju i spojrzał na Harry'ego, który leżał na swoim łóżku wgapiając się w sufit. Regulus przysiadł obok niego, a materac ugiął się pod jego ciężarem. Chłopak spojrzał na niego. 

- Chciałem ci tylko powiedzieć, że... - Zamilkł nagle, bo w jednej chwili zabrakło mu słów. - Żebyś wybierając nie myślał ani o mnie ani o Syriuszu. Nie próbuj zadowolić nikogo innego oprócz siebie. To twój wybór, pamiętaj o tym. Zaakceptuję każdą twoją decyzję, tak samo jak Syriusz. Żaden z nas nie będzie czuł urazy jeśli wybierzesz tego drugiego. Kieruj się tym, czego ty chcesz.

Nigdy nie powiedział tego Harry'emu na głos, ale kochał go tak jak ojciec mógłby kochać syna, chociaż nie był jego ojcem. Wiedział, że nigdy nie zastąpi Harry'emu Jamesa, nawet nie śmiał tak myśleć. Ale tak bardzo się do niego przywiązał, czasami naprawdę traktował jak rodzonego syna. Chciał go chronić. Chciał jego szczęścia i chciał dla niego jak najlepiej. Być może nie poświęcał mu tyle czasu ile potrzebował, okazywał za mało uwagi. Nie był idealny, nawet nie próbował. Wychowywał go zupełnie sam. A gdyby Harry zamieszkał z Syriuszem i Remusem, wychowywał się przy kochającej się parze. Miałby szansę zaznać miłości bardzo zbliżonej do rodzicielskiej, odczuć rodzinne ciepło, coś, czego Regulus, chociaż bardzo się starał, nie mógł mu całkowicie zapewnić. A przynajmniej tak mu się zdawało.

Uśmiechnął się do niego pocieszająco i zmierzwił mu włosy.

- Dobrze? - Spytał, kiedy chłopak się nie odzywał.

Harry pokiwał głową. Regulus powoli wstał.

- Powiedz nam, kiedy już zadecydujesz. Ale nie spiesz się. Masz na to czas. - Oznajmił, po czym zostawił go samego. 

Harry chciał chociaż przez chwilę nie myśleć o tym, że musi wybrać. Po jeszcze kilku minutach leżenia w ciszy wstał i poszedł do pokoju Syriusza. Mężczyzna siedział przy biurku pisząc coś na pergaminie i plamiąc go bezustannie kleksami. Obrócił się w stronę chłopaka. 

- Co tam, młody? - Spytał, a atrament z pióra zaczął skapywać mu na spodnie.

Harry podszedł do niego chowając ręce w kieszeniach.

- Możesz pożyczyć mi gitarę?

Liczył, że gra zagłuszy jego myśli.
Syriusz pokiwał głową. Odłożył pióro na biurko nie zważając na to, że atrament w dalszym ciągu skapywał z niego kropelkami. Wziął gitarę i podał mu ją.

- Nauczyć cię czegoś nowego? - Zaproponował.

Harry początkowo chciał odmówić. Miał w planach wziąć gitarę do swojego pokoju i tam grać to, co już umiał, ale ostatecznie stwierdził, że czemu by nie.

- Jasne. - Powiedział wzruszając ramionami, po czym usiadł na skraju jego łóżka. Syriusz dosiadł się do niego i zaczął pokazywać mu nowe akordy. 

Początkowo Harry strasznie marudził, bo były znacznie trudniejsze od tych wcześniejszych, i dużo ciężej się je zmieniało, ale Syriusz zapewnił go, że w końcu się przyzwyczai. Grał dość długo, został nawet pochwalony, że szybko się uczy i robi postępy, czego z pewnością nie usłyszałby od żadnego nauczyciela w Hogwarcie, więc ucieszył się z tego komplementu. Poczuł jak jego policzki pokrywają się delikatnym rumieńcem, więc szybko wrócił do dalszej gry, aby odwrócić od nich uwagę.

Kiedy zakończył grę poczuł jak palce bolały go od przyciskania strun, ale nie żałował. Gdy położył się spać znowu przypomniało mu się o tym, że powinien wybrać z kim będzie mieszkał. Wiedział, że nie musiał decydować za szybko, miał czas, ale mimo to chciał podjąć decyzję jak najwcześniej, żeby nie musieć się tym zbyt długo kłopotać. 

To wręcz zajęło jego myśli i rozwiało sen z powiek. Myślał o zaletach, wadach i gdzie będzie się lepiej czuł. Przez chwilę wydawało mu się, że już wybrał Syriusza. Polubił go, poczuł z nim pewnego rodzaju więź. Czuł się przy nim bardzo swobodnie, wiedział, że gdyby z nim zamieszkał otworzyłoby się przed nim mnóstwo nowych możliwości. 

Ale wtedy pomyślał o Regulusie. O tym jak czytał mu do snu. O tym, jak ścierał jego łzy i przytulał go po nocnych koszmarach. Przypomniał sobie jego zmartwioną minę, kiedy nieraz zdarzyło mu się wrócić do domu zbyt późno. Widział jak bardzo się starał, żeby zapewnić mu to czego potrzebował i jak niechętnie mu czegoś odmawiał, chociaż wiedział, że musiał. Pamiętał jak próbował wprawić go w dobry nastrój, kiedy nie miał humoru. Wiedział, że nigdy nie zapomni jego zakłopotanego wyrazu twarzy, kiedy jako małe dziecko nazywał go tatą, a on nie wiedział w jaki sposób miałby wyprowadzić go z błędu.
Poczuł jak niekontrolowana łezka spływa mu po policzku, a on nie wiedział dlaczego tak się stało. Doszedł do wniosku, że dopiero teraz dostrzegł jak bardzo Regulus się starał, żeby zapewnić mu dobre i szczęśliwe życie. Naturalnie nie zawsze mu się udawało, ale tak już przecież bywa. Harry mu tego nie mówił, ale traktował go jak swojego ojca.
I nie mógł go tak po prostu zostawić. Syriusz miałby Remusa. Regulus zostałby sam. A przecież go przygarnął, zaopiekował się nim. Poświęcił mu jakąś część swojego życia, które być może gdyby nie Harry wyglądałoby zupełnie inaczej. 

Zdawał sobie sprawę, że Regulus mówił szczerze o tym, żeby przy wyborze Harry myślał o sobie. I doszedł do wniosku, że chce z nim zostać. Był mu najbliższy. Może czasem się sprzeczali, ale kto tego nie robi?

Nie spał całą noc, mimo, że podjął decyzję to nadal o tym rozmyślał. Wory pod jego oczami, które dostrzegł rano podczas brania prysznica same za siebie mówiły, że nie przespał nawet chwili. Czuł się odrobinę zmęczony, ale wiedział, że niedługo powinno mu przejść. Ubrał się i zszedł do kuchni. Zastał przy stole Syriusza, jednak Regulusa nigdzie nie było widać. Usiadł do stołu i zaczął jeść swoją porcję śniadania.

- Dzień dobry, Harry. - Powiedział Syriusz uśmiechając się sennie. Chłopak skinął w jego stronę głową i przyjrzał mu się uważnie. Nie uszło jego uwadze, że wyglądał, jakby był gotowy do jakiegoś wyjścia, do tego był w świetnym nastroju. 

- Wybierasz się gdzieś? - Spytał przełykając kęs kanapki.

Mężczyzna pokiwał energicznie głową.

- Tak, zaraz wychodzę z Remusem.

- Nie boisz się, że... no wiesz. - Miał na myśli to, że ktoś mógłby go zauważyć, a nie chciał, żeby dał się złapać. 

Syriusz pokręcił głową.

- Będziemy szli zobaczyć ten dom, do którego się wprowadzamy. Jest dość daleko, w małej, mugolskiej wiosce. Nikt mnie nie pozna. Poza tym nie dam się tak łatwo złapać.

Harry'ego dziwiła jego odwaga, chociaż raczej nazwałby to brawurą. Nie powiedział jednak tego na głos, a jedynie pokiwał głową. 

- A gdzie Regulus? - Spytał patrząc w stronę drzwi. Gdyby przyszedł to byłby to dobry moment, żeby ogłosić im swoją decyzję. 

- Wyszedł gdzieś z samego rana. - Wzruszył ramionami.

Pokiwał głową lekko zawiedziony.

*

Późnym popołudniem obaj bracia Black siedzieli w salonie. Nie rozmawiali ze sobą pochłonięci własnymi zajęciami. Wtedy Harry zebrał się na odwagę wyczuwając, że to dobry moment. Poszedł do nich i ustał przed nimi. Odchrząknął, żeby zwrócić na siebie uwagę. Pierwszy uniósł wzrok Regulus.

- Co tam, Harry? - Spytał odkładając czytaną przez siebie książkę na bok.

Dopiero wtedy Syriusz oderwał się od swojego zajęcia spoglądając na swojego chrześniaka. 

- Chciałem wam tylko powiedzieć, że już podjąłem decyzję z kim zamieszkam.

Regulus spojrzał na niego lekko zdziwiony, spodziewał się, że potrwa to dłużej. Obaj bracia spojrzeli na Harry'ego wyczekująco, a on sam starał się nie zaśmiać widząc jak podobne przybrali wyrazy twarzy.

- Chciałem tylko powiedzieć, że to nie była łatwa decyzja i mam nadzieję, że nikt się za mnie na to nie pogniewa...

- Spokojnie, Harry, mówiłem ci już, cokolwiek wybrałeś, zaakceptujemy to. - Powiedział Regulus po czym spojrzał wymownie na Syriusza, który szybko pokiwał głową.

- Tak, oczywiście.

Harry odetchnął głęboko.

- Więc zdecydowałem, że zostanę tu. Z Regulusem.

Na twarz młodszego Blacka wpłynął lekki uśmiech, po chwili zakrył usta dłonią, wyglądał, jakby odebrało mu mowę. Harry chyba pierwszy raz zobaczył go wzruszonego.
A Syriusz, nawet jeśli był zawiedziony, nie okazał tego nawet przez chwilę.

*

Wieczorem Regulus znowu zniknął bez słowa. Nie mógł wyjawić gdzie chodził i co robił. Wymówił hasło i przeszedł przez drzwi znajdując się w gabinecie dyrektora Hogwartu. Starzec siedzący za biurkiem przyglądał mu się spokojnie. Mężczyzna usiadł naprzeciwko.

- Udało mi się dowiedzieć, gdzie to jest. - Powiedział, a w jego głosie dało się wyczuć nutę niepokoju. - Niedługo to zdobędę.

Dumbledore pokiwał głową.

- Pamiętaj, bądź ostrożny. Ja też natrafiłem na pewien trop. Ale powiem ci o tym, kiedy dowiem się więcej.

- Powiedział pan Zakonowi?

Starzec pokręcił głową.

- Jeszcze nie. Na razie staram się zorientować komu możemy ufać.

Regulus skinął głową. Cisza, która zapadła powiedziała mu, że to już wszystko, więc podniósł się z krzesła i ruszył do wyjścia. Po chwili jednak zatrzymał się i odwrócił.

- Profesorze?

- Tak? - Dumbledore uniósł jedną brew.

- Jest pan pewny, co do swoich przypuszczeń?

Pokiwał głową.

- Tak, jestem pewny. Szykuje się kolejna wojna czarodziejów.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro