21
Następnego dnia Harry obudził się wyjątkowo wcześnie. Uświadamiając sobie, że była dopiero siódma spróbował znowu zasnąć. Nie dlatego, że był zmęczony. Po prostu chciał wykorzystać ten przywilej, który dawały mu wakacje, że może spać ile chce. Ostatecznie jednak jedyne co robił to leżał z zamkniętymi oczami. W końcu zdecydował się wstać. Leniwie przetarł zaspane oczy i podniósł się z łóżka. Zszedł na dół ziewając co chwilę. Wszedł do kuchni i na moment zatrzymał się w progu. Regulus jak zwykle siedział na tym samym miejscu przy stole co zawsze i czytał proroka codziennego. Wszedł do środka, przechodząc obok zgarnął z jego talerza kanapkę i zaczął robić sobie herbatę. Mężczyzna zdawał się tego nawet nie zauważyć. Marszczył brwi w skupieniu czytając jakiś artykuł. Harry wywrócił oczami i wrzucił saszetkę do kubka, zalał to wrzątkiem i usiadł naprzeciwko niego.
- Hej... - Przywitał się, żeby zwrócić na siebie uwagę. Zero reakcji.
Zaczął stukać nogą o ziemię licząc, że to go zirytuje i w końcu się odezwie, ale zachowywał się, jakby ktoś go spetryfikował. Harry nawet by w to uwierzył, gdyby nie to, że mężczyzna co jakiś czas mrugał i przewracał strony. W końcu nachylił się i pstryknął mu palcami przed oczami. Wzdrygnął się i uniósł na niego wzrok.
- Mówiłeś coś? - Zapytał zdezorientowany.
Harry parsknął śmiechem.
- Nie, nic.
Regulus ściągnął brwi i skinął głową. Zerknął ukradkiem na zegarek.
- Mamy dziś jakiś szczególny dzień?
Harry spojrzał na kalendarz.
- Nie, dlaczego pytasz?
Wziął łyżeczkę, która leżała obok białego kubka z kawą i wskazał nią na niego.
- Zbyt rzadko wstajesz tak wcześnie, to musi być podejrzane.
Chłopak wywrócił oczami.
-Tak jakoś wyszło, że wcześniej się obudziłem. - Wzruszył ramionami. Ziewnął zakrywając usta dłonią i położył głowę na stole. - Uwierz mi, gdybym dał radę ponownie zasnąć, to bym to zrobił.
- Nie wątpię. - Powiedział upijając łyk kawy i wracając do czytania.
Do pomieszczenia po jakimś czasie wszedł Syriusz. Nie wyglądał jakby spał najlepiej, oczy miał okropnie zaspane i podkrążone. Harry'emu ciężko było uwierzyć, że ubrania, które miał na sobie być może kiedyś pasowały na niego jak ulał.
- Dzień dobry, jak tam życie? - Zapytał siadając na pierwszym z brzegu wolnym krześle. Spojrzał na nich przez chwilę. - Dobrze? No to dobrze. - Powiedział nie doczekawszy się odpowiedzi.
Regulus znienacka rzucił gazetą o stół i szybko dopił zawartość swojego kubka. Harry zmierzył go zdziwionym spojrzeniem i ostrożnie wziął Proroka Codziennego. Jako, że nie chciało mu się czytać całości, zaczął jedynie jeździć wzrokiem po nagłówkach.
- Coś nowego? - Spytał Syriusz
- Cały czas piszą o twojej ucieczce. To już się robi naprawdę nudne. - Odparł Regulus zmęczonym tonem. - Nie mają nic ciekawszego do napisania. - Zerknął w stronę okna.
Harry pokiwał głową.
- Nudy. Jak ty możesz to czytać? - Mruknął odkładając gazetę.
- Zrozumiesz jak będziesz w moim wieku. - Stwierdził podpierając policzek na dłoni.
- Myhym, powątpiewam.
Syriusz parsknął śmiechem co spotkało się z ostrym spojrzeniem Regulusa w jego stronę.
- Hej, braciszku, co ty dziś taki poddenerwowany chodzisz? - Uniósł brwi.
- Wydaje ci się. - Machnął ręką.
Nagle do okna zapukała sowa z listem. Harry wstał, żeby go odebrać, ale Regulus go uprzedził. Wziął list i zerknąwszy na adresata gorączkowo rozerwał kopertę. Przeczytał szybko jej zawartość, a wyraz jego twarzy zmienił się w dziwny, niezrozumiały sposób. Schował list do kieszeni.
- Ja już uciekam, miłego! - Powiedział wychodząc szybko z kuchni. Syriusz wstał i wyjrzał za nim.
- Gdzie? - Dopytał.
Regulus wywrócił oczami.
- Do pracy. - Odparł szybko i wszedł do salonu.
Syriusz upewniwszy się, że już poszedł znowu opadł na krzesło obok Harry'ego, który siedział przy stole popijając herbatę.
- On zawsze się tak zachowuje?
Harry wzruszył ramionami.
- Nie. Mam wrażenie, że ostatnio zachowuje się dziwnie.
Rzeczywiście tak sądził, ale starał się o tym nie myśleć. Uznał, że to może być w jakiś sposób spowodowane powrotem Syriusza. W końcu był zbiegiem z Azkabanu. Nawet jeśli niewinnym to i tak zbiegiem.
Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem.
- A może on kogoś ma? Myślisz, że się z kimś spotyka? - Podpytał.
Chłopak parsknął pod nosem.
- Regulus i związek? - Powiedział z ironią głosie. - To nie idzie w parze!
Obaj się roześmiali.
- Coś w tym jest, trafne stwierdzenie. Ale chyba będę musiał z nim pogadać.
Harry westchnął cicho i spojrzał za okno.
- Coś nie tak?
- Zapowiada się kolejny nudny dzień. - Mruknął w odpowiedzi i przeniósł wzrok na mężczyznę, który uśmiechnął się lekko.
- Nie musi być nudny. Grałeś kiedyś na gitarze?
Harry pokręcił głową, a w jego oku pojawił się błysk. Syriusz zaśmiał się.
- Mogę cię nauczyć.
Poszli do jego pokoju. Harry był już tam wcześniej kilka razy ale za każdym z nich tak samo zadziwiała go jego odmienność od reszty domu. Syriusz wyciągnął z szafy zakurzoną gitarę, która niemal w całości była obklejona różnymi naklejkami. Usiadł na łóżku i skinął na Harry'ego, żeby zrobił to samo. Podał mu gitarę i nachylił się lekko.
- Spójrz, tu musisz ułożyć palce... o tak, właśnie tak. - Instruował go powoli.
Na początku było najgorzej, bo musiał uczyć chłopaka od podstaw. A jako, że on sam był słabym nauczycielem, a Harry uczniem, który szybko się rozpraszał to nie było łatwo. Jednak po godzinie szło mu już dość ładnie jak na początkującego i tak się wciągnął, że uczył się gry przez jeszcze następną godzinę.
- Wiesz... - Powiedział Syriusz kiedy chował gitarę po skończonej grze. - Kiedy dowiedziałem się o śmierci twoich rodziców to ja miałem się tobą zaopiekować. - Wyznał i spojrzał na niego. - Tamtej nocy pojechałem do Doliny Godryka. Chciałem cię stamtąd zabrać, zaopiekować się. Ale odebrano mi tę szansę.
Harry nie wiedział co odpowiedzieć. Zaczął się jednak zastanawiać o ile jego życie by się zmieniło, gdyby zamieszkał z Syriuszem.
*
Po południu Harry siedział w salonie i czytał książkę. Najchętniej by wyszedł na zewnątrz, ale nie wiedział dokąd mógłby się udać. Nagle poczuł jak coś miękkiego szturcha go w rękę. Uniósł wzrok i zobaczył wpatrzone w niego ślepia czarnego psa merdającego ogonem. Przez chwilę patrzył na niego bez słowa, a po chwili roześmiał się cicho.
- Syriusz... zupełnie zapomniałem. - Wywrócił oczami i pogłaskał psa po głowie. Zwierzę usiadło obok niego na kanapie i zaczęło przyglądać się książce, którą trzymał w ręku. Harry odłożył ją na bok i pogłaskał psa po grzbiecie uśmiechając się przy tym lekko. - Niedługo pewnie będzie Remus. - Stwierdził, na co pies szczeknął w ramach aprobaty.
Dosłownie po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Harry wstał, żeby otworzyć, a Syriusz poszedł tuż za nim.
- Dzień dobry, Harry. - Przywitał się Remus, kiedy chłopak wpuścił po do środka. Po chwili zobaczył czarnego psa, a przez jego twarz przemknęły radość, tęsknota i nuta żalu jednocześnie. Syriusz podbiegł w jego stronę i zaczął się do niego łasić. Remus ukucnął przy nim i zaczął go głaskać po chwili chowając twarz w jego sierści.
Harry potarł dłonią kark nie bardzo wiedząc co zrobić, ale doszedł do wniosku, że lepiej, żeby ich zostawił. Na pewno chcieli porozmawiać na osobności, ale z pewnością nie powiedzieliby mu tego wprost.
- Eee, no to ja... Pójdę sprawdzić, czy nie ma mnie przypadkiem w moim pokoju. - Powiedział, po czym zniknął na schodach.
Remus uniósł delikatnie wzrok patrząc chwilę za Harrym, po czym zwrócił się do Syriusza.
- Tęskniłem. - Szepnął lekko stłumionym głosem. Chciało mu się płakać, ale nie ze smutku, lecz przez zakończoną długoletnią tęsknotę i wzruszenie. Pies widząc to polizał go po policzku i zamerdał ogonem. Po chwili zmienił się w człowieka i objął mężczyznę.
- Ja też. I to bardzo. - Szepnął. Złapał obie jego dłonie i pocałował jego nadgarstki. - Chodźmy do salonu. - Powiedział po czym podniósł się z ziemi, a Remus zrobił to samo.
Usiedli na kanapie blisko siebie i przez kilka chwil panowała cisza, podczas której patrzyli prosto w swoje oczy. Obaj chcieli powiedzieć naprawdę wiele i chyba właśnie dlatego z gardła ani jednego, ani drugiego nie wydobył się żaden dźwięk. Remus odrobinę niepewnie wyciągnął dłoń i przejechał delikatnie palcami po policzku Syriusza.
- Tak mi przykro, że nie udało mi się ciebie stamtąd wyciągnąć. - Powiedział cicho, jakby każde słowo mogło zaburzyć spokój tamtej sytuacji.
- Nic nie mogłeś zrobić. - Powiedział Syriusz kładąc dłoń na jego. - Już tu jestem, to najważniejsze.
Remus skinął głową i przytulił się do niego wtulając twarz w jego tors. Odrobinę się wzdrygnął czując pod palcami jego żebra. To było takie okrutne. Takie niesprawiedliwe. Niewinny człowiek tak bardzo zniszczony przez życie. Pocałował delikatnie jego dłoń. Tyle czasu, którego już nie odzyskają. Tyle wspomnień, które mogli razem stworzyć tak po prostu przepadło.
- Proszę, obiecaj, że już do końca będziemy razem. - Mruknął cicho, czując się odrobinę jak naiwne dziecko.
Syriusz wplótł palce w jego włosy i zaczął je delikatnie gładzić.
- Obietnice, to tylko puste słowa, Luniek. - Powiedział całując go w głowę.
Remus uniósł wzrok nie rozumiejąc, co Syriusz miał na myśli i przez chwilę poczuł nieprzyjemny ucisk w brzuchu. Jednak mężczyzna posłał mu niezdarny uśmiech.
- Zamiast sobie coś obiecywać po prostu wcielmy to w życie.
Po pierwszej fali silnych emocji i jeszcze bardziej odżywających względem siebie uczuć zaczęli na dobre rozmawiać. Zupełnie tak, jakby dowiadując się wzajemnie o swoich życiach mogli nadrobić utracony nieodwracalnie czas.
Syriusz nie był zbyt chętny do mówienia o sobie, ograniczył się więc do wspomnienia o swojej ucieczce z więzienia i mówienia co robił po niej.
Remus był odrobinę bardziej szczegółowy, za co Łapa był mu w głębi ducha wdzięczny. Chciał poznać tę część jego życia, w której nie mógł być obecny. Pękało mu serce, kiedy Lunatyk ze szklistymi oczami i drżącym głosem opowiadał mu o tym jak sobie radził tuż po śmierci Lily i Jamesa oraz oczywiście po jego aresztowaniu. Ale mówił również o dobrych rzeczach. O tym, jak zaczął powoli wracać na prostą. Jak utrzymywał kontakt z Harrym.
Po dłuższym czasie rozmowy Syriusz wpadł na szalony pomysł. Remusowi ciężko było uwierzyć, że nadal miał na to siłę, ale takie rzeczy były nieodłączną częścią jego osoby.
- Zamieszkajmy razem. - Powiedział łapiąc obie jego dłonie.
Remus zamrugał szybko zdziwiony.
- Kupimy jakiś mały domek. Wprowadzimy się. Kiedyś tego chciałeś, pamiętasz? Jak już się trochę ustabilizujemy może Harry z nami zamieszka? W końcu jestem jego ojcem chrzestnym. Myślę, że James by tego chciał.
W głowie Remusa to wszystko brzmiało jak zupełne szaleństwo. Ale cudowne szaleństwo, którego byłby w stanie dokonać. Na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Może zamieszkamy w starym domu moich rodziców? Stoi pusty już od lat, bo dla mnie samego był za duży. - Zarumienił się lekko. - Potrzebuje trochę remontu, więc będziemy musieli trochę poczekać, ale może za kilka tygodni...
Syriusz uśmiechnął się szeroko i przytulił go mocno. Pokiwał głową.
*
Wieczorem Harry wrócił na dół, żeby wziąć z salonu książkę, którą tam zostawił. Jednak już na schodach usłyszał głośną dyskusję, o ile nie kłótnię. Zatrzymał się w pół kroku na korytarzu tuż przy zamkniętych drzwiach salonu, żeby co nieco podsłuchać.
- Nie zgadzam się na to! - Usłyszał poddenerwowany głos Regulusa.
- Nie do ciebie należy wybór! - Krzyknął Syriusz.
- Ale do ciebie też nie!
Usłyszał jak coś spada i rozbija się o ziemię. Zastanawiał się, czy nie powinien tam wejść, ale ostatecznie się powstrzymał. Jeszcze chwilę poczeka.
- W takim razie niech sam zadecyduje!
- Świetnie! Niech będzie!
Harry już chciał się wycofać, ale w tym samym momencie drzwi się otworzyły i stanął oko w oko z Syriuszem, którego twarz była poczerwieniała ze złości. Już nie mógł się wycofać. Mężczyzna widząc go szybko złagodniał. Uśmiechnął się odrobinę wymuszenie.
- Och, Harry, idealnie, że jesteś.
Odszedł kawałek wpuszczając go do środka. Chłopak niepewnie wszedł i spojrzał pytająco na obu braci. Dostrzegł na podłodze rozbity gliniany wazon wokół którego rozlewała się woda i leżały kwiaty, które wypadły podczas upadku.
- O co chodzi? - Spytał niepewnie.
Regulus i Syriusz spojrzeli po sobie. W końcu Regulus wstał i zabrał głos.
- Syriusz ma za kilka tygodni zamieszkać razem z Remusem. I chciałby, żebyś się do nich wprowadził. - Powiedział udawanie obojętnym tonem. - Ale oczywiście nie ma prawa decydować za ciebie. - Dodał z wyraźnym naciskiem na każde słowo. Harry jeszcze nie widział go aż tak bardzo wytrąconego z równowagi. - Więc dajemy ci wybór. Wolisz mieszkać z nim, czy ze mną?
Harry znalazł się w potrzasku. Pierwsza myśl była oczywiście taka, żeby zostać z Regulusem w domu, który znał od dziecka.
Ale kiedy zaczął się bardziej zastanawiać miał wrażenie, że zaraz ogłupieje. Syriusz był jego ojcem chrzestnym, najlepszym przyjacielem jego taty. Był wyluzowany, pewnie poświęcałby mu nieco więcej uwagi niż Regulus, który ostatnio często zajmował się pracą. Do tego Harry miałby możliwość dowiedzieć się dużo więcej o swoich rodzicach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro