Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9

Było bardzo pogodne, letnie popołudnie. W domu panował taki zaduch, że pootwierane były niemal wszystkie okna. Regulus spokojnie siedział w fotelu czekając na Harry'ego, który już godzinę temu powinien wrócić od Malfoya. Nie martwił się o niego, bo wiedział, że nic mu nie będzie, nie był też zły za spóźnienie, czego można by się spodziewać po troskliwym opiekunie. Czekał tylko cierpliwie. W końcu w kominku buchnął ogień i pojawił się Harry. Ciemne włosy miał jak zwykle potargane, a na twarzy malował mu się promienny uśmiech. Regulus przybrał poważną minę. 

- Powinieneś być godzinę temu. -  Powiedział tak spokojnym głosem, że Harry chyba wolałby, żeby na niego nakrzyczał. Przynajmniej mógłby łatwiej odczytać co o tym myśli.

Chłopiec spuścił lekko wzrok mnąc przy tym skrawek swojej koszulki. 

- Przepraszam... Straciłem poczucie czasu. - Uniósł lekko wzrok. 

- Chodź tu.

Harry lekko zdziwiony podszedł do niego. Regulus wstał i spojrzał na niego, a jego poważna mina natychmiast złagodniała. Roześmiał się i zmierzwił mu włosy.

- Nie musisz przepraszać, nie mam ci tego za złe. Następnym razem dam ci więcej czasu.

Harry uśmiechnął się.

- Jesteś głodny? - Spytał Regulus.

Chłopiec pokręcił głową.

- Nie. 

Regulus usiadł, a Harry podszedł do fotela naprzeciwko i zrobił to samo. 

- Jak było? Co robiliście? - Zapytał mężczyzna podpierając dłonią podbródek.

- Lataliśmy na miotle. Fajnie było. Kiedy leciałem... to takie przyjemne uczucie. - Mówił gestykulując żywo.

Regulus uśmiechnął się.

- I poznałem zasady quidditcha! Regulusie, grałeś w to kiedyś?

- Tak, byłem szukającym w szkolnej drużynie. - Przymknął lekko oczy przywołując wspomnienia.

- Opowiesz mi coś o tym? - Harry nachylił się w jego stronę. 

Regulus zaczął opowiadać. Obawiał się jednak, że jego historie zwyczajnie Harry'ego zanudzą. Chłopiec jednak słuchał coraz uważniej i z dużym zainteresowaniem.

- Chciałbyś mieć własną miotłę? - Zapytał Regulus.

Harry pokiwał głową z entuzjazmem. Regulus uniósł dłoń i spojrzał na zegarek.

- Jeszcze wcześnie, możemy pójść i ją kupić. 

Harry przechylił głowę i spojrzał na niego szczerze zdziwiony. Nie spodziewał się tego. Regulus zmrużył oczy.

- Tylko się przebierz. Ubrudziłeś sobie koszulkę. - Harry zaczął się rozglądać szukając plamy. -  Prawy rękawek. - Podpowiedział mu Regulus.

- Trochę niefortunnie wylądowałem. Wtedy musiałem się ubrudzić. - Spojrzał na plamę. - Ale nic mi się nie stało. - Dodał.

Regulus uśmiechnął się. 

- Dobrze, leć się przebrać.

Harry szybko poszedł do swojego pokoju i po chwili wrócił ubrany w czystą koszulkę. Regulus złapał go za rękę i teleportowali się na ulicę pokątną. Poszli do sklepu z miotłami. Harry zaczął się rozglądać, ale oczywiście jego uwagę najbardziej przykuwały nowsze modele. Założenie im nowszy tym lepszy w przypadku mioteł bardzo dobrze się sprawdzało. I Harry zrobił to co prawdopodobnie jeszcze wiele innych osób na jego miejscu, nawet nie spojrzał na starsze modele, które swoja droga stały tam tylko dla wypełnienia wnętrza, bo nikt ich nie kupował. W końcu wybrał sobie Nimbusa 2000.

- Dobry wybór. - Pochwalił go Regulus. - To podobno bardzo dobry model. Sam bym pewnie sobie wziął, gdyby nie mój sentyment do tej co mam w domu. - Uśmiechnął się. 

Jeśli ktokolwiek kiedykolwiek zarzucał Regulusowi błędy wychowawcze ( a zdarzały się takie osoby, chociaż było ich bardzo niewiele), to było to właśnie pobłażanie. Regulus jednak był zupełnie innego zdania. Uważał, że dzieci i nastolatkowie powinni się wyszaleć i korzystać z życia póki mogą i nie ma potrzeby ich ograniczać, oczywiście wszystko w granicach rozsądku. 

Kiedy wrócili aż do wieczora grali w quidditcha jeden na jednego. 

***

Nadszedł wrzesień, czas przejścia między latem a jesienią. Ale ten miesiąc był dla Harry'ego szczególny, bo wraz z jego początkiem zaczynał naukę w Hogwarcie. 
Z samego rana, kiedy słońce zdążyło już wyjrzeć zza horyzontu, Regulusa obudziło delikatne potrząsanie jego ramieniem. Z początku próbował zwyczajnie to ignorować i udawać, że jeszcze śpi, ale kiedy zdał sobie sprawę, że nic z tego w końcu otworzył oczy.Chciał coś powiedzieć ale nie lubił odzywać się zaraz po przebudzeniu. Zobaczył Harry'ego, który siedział na brzegu jego łóżka z szerokim uśmiechem.

- To już dziś. 

Regulus wziął głęboki oddech, tak, jakby nie oddychał jakiś dłuższy czas i w końcu musiałby zaczerpnąć powietrza.

- Harry, która godzina? - Powiedział zaspanym, lekko zachrypniętym głosem.

-Szósta. 

- Jest jeszcze mnóstwo czasu. Idź jeszcze spać na godzinę, albo półtorej. 

Harry pokręcił głową.

- Ale ja już nie zasnę!

- Dobrze, w takim razie idź sprawdzić, czy na pewno wszystko masz, okej?

Chłopiec pokiwał głową i wyszedł z pokoju.

- Tylko zamknij drzwi - zawołał za nim Regulus.

Harry wrócił się i zamknął drzwi. Regulus zamknął oczy i spróbował z powrotem zasnąć, ale już mu się to nie udało. Uznał, że w takim razie nie ma sensu leżeć w łóżku i gapić się w sufit. Wstał i ubrał się. Zajrzał do pokoju Harry'ego, który sprawdzał swój bagaż.

- I jak? Wszystko masz?

Harry pokiwał głową. 

- Jak myślisz, do jakiego domu trafię? - Zapytał nagle.

Regulus usiadł na skraju jego łóżka.

- Ciężko stwierdzić. Twoi rodzice byli w Gryffindorze. Może ty też tam trafisz? Nie wiem. Ale na pewno zostaniesz dobrze przydzielony.

- Draco mówił, że pewnie będzie w Slytherinie.

Regulus uśmiechnął się.

- U niego to niemal pewne. 

- A ty gdzie byłeś? W jakim domu?

- Nie mówiłem ci? - Harry pokręcił głową. - Slytherin. - Mężczyzna wstał. - Dobrze, przebierz się i zejdź na śniadanie.

Kilka godzin później obaj teleportowali się na peron 9 i 3/4. Było tam mnóstwo uczniów, którzy rozmawiali między sobą, lub żegnali się ze swoimi rodzicami. Harry rozglądał się wokół. 

- Jak samopoczucie? - Zapytał Reugulus.

- Dobrze. - Uśmiechnął się lekko. - No, trochę się stresuję. - Dodał po chwili. 

Regulus zmierzwił mu włosy.

- Nie ma czym. Pamiętaj, że każdy dom jest tak samo dobry i nie ma znaczenia, do którego trafisz. I pisz do mnie.

- Będę. 

W końcu pociąg nadjechał. Uczniowie przed wejściem do niego ostatni raz żegnali się z rodzicami. Zobaczą się w końcu dopiero na święta. Harry spojrzał na Regulusa z wahaniem. Mężczyzna przyklęknął, aby ich twarze znajdowały się na jednej wysokości i go przytulił. Dopiero zdał sobie sprawę jak szybko Harry dorasta.

- No, idź, bo odjedzie bez ciebie. - Uśmiechnął się.

I Harry zniknął w pociągu.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro