Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Pogoda była okropna. Padał deszcz, a niebo zakryły szare chmury. Regulus wszedł na most, przez który ludzie przechodzili z jednej strony rzeki na drugą. Krople wody skapywały na jego gęste włosy, ale nie dbał o to. Na środku mostu zobaczył szczupłą, wysoką, opierającą się o barierkę postać. Była ubrana w niebieskie, połatane na kolanie spodnie i szarą kurtkę. Regulus podszedł bliżej i ustał obok niej tak samo jak ona wpatrując się w wodę. 

- Dzięki, że przyszedłeś. - Powiedział spokojnie Regulus.

- Mamy w ogóle o czym gadać? - Usłyszał wyprany z emocji głos.

Black spojrzał na Remusa. Zmartwienia ostatnich dni dodały mu trochę zmarszczek, ale nie postarzały go. Oprócz tego nic się nie zmienił. Jego włosy nadal były brązowe i odpowiednio ułożone, a twarz zachowała te same blizny. 

- To nie był Syriusz - powiedział Regulus po chwili ciszy, wpatrując się w jakiś punkt w oddali.

Krople deszczu zdawały się stawać coraz to większe i spadały gęściej. Wokół nie było nikogo oprócz nich. Regulus nigdy jakoś specjalnie nie lubił Remusa chociaż sam nie wiedział dlaczego. Może chodziło o sam fakt, że był chłopakiem jego brata. Pomimo to nie miał z nim złych relacji, a to było najważniejsze. 

- Wiem - odpowiedział Lupin melodyjnym głosem.

- To był Pettigrew. Ale zwiał. Tchórz. - Powiedział Regulus z odrazą.

- Nigdy do końca mu nie ufałem. Ale teraz... Nie rozumiem, jak można zdradzić przyjaciół. 

Regulus westchnął. 

- Ja też. Ja też. - Powtórzył, jakby dzięki temu zdanie to nabrało większego znaczenia. - Syriusz chciał, żebym ci to powiedział. 

Remus pokiwał głową. Jego smutek nie był w żadnym stopniu udawany. Za dużo zmartwień zwaliło się na niego w zbyt krótkim czasie.

- Będę próbował go stamtąd wyciągnąć. 

- Myślisz, że ci się uda? - Lupin bardzo chciał powrotu Syriusza, ale nawet on w to powątpiewał. 

- Są małe szanse. Ale wolę próbować niż się poddać. On by się nie poddał.

Remus spojrzał na niego spod gęstych rzęs.

- Jeśli będziesz się z nim widział, to powiedz mu, że będę na niego czekał. 

Black pokiwał głową. Uścisnęli sobie dłonie. 

- Jeszcze  jedno...

- Tak?

- Gdzie pochowali Lily i Jamesa? 

Remus jeszcze bardziej posmutniał na wspomnienie przyjaciół. Rana nadal była świeża, otwarta, nie pogodził się ze stratą.

- Na cmentarzu w Dolinie Godryka.

- Dzięki, odwiedzę ich tam.

- Mam jeszcze pytanie. Syriusz mówił ci jak to było? Znaczy jak to się stało, że ten szczur go wrobił? W nocy był u mnie, ale musiał wyjść kiedy spałem. 

Regulus westchnął.

- Kiedy dowiedział się o Lily i Jamesie pojechał tam. Po Harry'ego. Ale na miejscu był już Hagrid, więc pobiegł za Pettigrew. I wtedy go ten wrobił. Chciałbyś się z nim zobaczyć? - Zapytał widząc żal na jego twarzy. 

Lupin pokiwał głową.

- Oczywiście, że tak. 

- Spróbuję ci to załatwić. Najlepiej gdybyście pogadali. 

- Właśnie. -  Zaczął grzebać w torbie, którą miał przerzuconą przez ramię. - Proszę, Syriusz to u mnie zostawił. - Podał Regulusowi skórzaną kurtkę jego brata.

- Nie chciałbyś jej zatrzymać?

Mężczyzna pokręcił głową.

- Kiedy na nią patrzę jeszcze bardziej mi go brakuje.

Regulus spojrzał na zachmurzone niebo, z którego padał coraz intensywniejszy deszcz.

- Będę się zbierał. Wyślę ci sowę kiedy będziesz mógł odwiedzić Syriusza.

Remus pokiwał głową. Obaj się teleportowali. 

- Wróciłem - powiedział Regulus odwieszając płaszcz. Włosy miał niemal całkowicie mokre.

Zajrzał do salonu i do kuchni, ale oba pomieszczenia były puste, więc poszedł na górę. Już na schodach usłyszał głośny śmiech Harry'ego. Cichutko uchylił drzwi od jego pokoju. Chłopiec siedział na dywanie bawiąc się klockami, a Narcyza była tuż obok i coś mu pokazywała. Regulus wszedł do pomieszczenia, uśmiechnął się i usiadł naprzeciwko tej dwójki.

- Już jestem. Widzę, że dobrze się bawicie.

Harry przechylił głowę i podszedł do niego. Mężczyzna wziął go na ręce. Chłopiec wyciągnął rączkę do jego twarzy. 

- W takim razie ja już pójdę. Nakarmiłam go, więc do wieczora powinien być najedzony. 

Regulus pokiwał głową. Harry wtulił się w niego. Przytulił Narcyzę na pożegnanie.

- Wyślij mi sowę, jeśli będziesz czegoś potrzebował. - To powiedziawszy odeszła nie czekając na odpowiedź.

- Dziękuję. - Powiedział Black tak jakby kobieta mogła go jeszcze usłyszeć.

- Co tam, Harry? - Powiedział do chłopca. - Chcesz jeszcze poukładać klocki? - Podsunał mu zabawki. Chłopiec zaczął ustawiać je jeden na drugim, a po wszystkim z premedytacją rozwalił ułożoną przez siebie wieżyczkę.

Regulus wziął go na ręce i wstał. 

- Odwiedzimy twoich rodziców, dobrze?

Ubrał chłopca cieplej, aby się nie przeziębił.

- Cholera, gdzie to jest. - Rozejrzał się. - O, mam. - Założył Harry'emu zieloną czapeczkę, pasującą do jego oczu. 

Dzieci powinny odwiedzać groby rodziców - pomyślał.
Chociaż rzeczywiście tak sądził to sam nie odwiedzał swoich rodziców na cmentarzu. Chował do nich urazę i przychodził na ich groby jedynie raz do roku, aby złożyć kwiaty w rocznicę ich śmierci. Ale nie chciał zabierać Harry'emu takiej możliwości. Powinien wiedzieć o swoich rodzicach. Pewnego dnia dowiedzieć się jak zginęli. Bohatersko. Za niego. 
Regulus chciał być dla Harry'ego jak ojciec. Wiedział, że nie zastąpi mu go całkowicie, ale starał się być jak najlepszym opiekunem. Tak, aby chociaż trochę zapełnić pustkę w tym małym serduszku, które jeszcze nie do końca było świadome tragedii jaka je spotkała. 

Teleportował się razem z Harrym na cmentarz w Dolinie Godryka. Piach, który uzupełniał żwirową ścieżkę zmienił się w błoto, drzewa był zupełnie ogołocone z liści. Chłopiec wyrywał się, żeby iść sam, więc Regulus postawił go na ziemię, złapał za rękę i powoli szli. Oprócz nich jedyną osobą, obecną w tamtym miejscu był staruszka modląca się przy jakimś starym, poniszczonym grobie. W końcu znaleźli miejsce wiecznego spoczynku Lily i Jamesa. 
Ustali przed nagrobkiem. Harry już nie uśmiechał się tak jak kilka minut wcześniej. Spoważniał. Tak jakby był tego wszystkiego świadomy. 

- Kiedyś ci to wszystko opowiem, Harry. Kiedy będziesz wystarczająco duży, aby to wszystko pojąć. 

Deszcz nie ustępował, a temperatura spadła. Stali chwilę w ciszy. W końcu Regulus wziął Harry'ego z powrotem na ręce.

- Jeszcze tu przyjdziemy. Ale już chodźmy, żebyś się nie przeziębił.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro