Rozdział I Prolog
Pov Gabrysia
Siedziałam sobie przy sali i rysowałam swój rysunek. To był rysunek wilka. Bardzo uwielbiam wilki, są piękne. Nagle koło mnie usiadła moja najlepsza przyjaciółka, Sylwia.
- Co rysujesz? - zapytała mnie i od razu zetknęła - Ale piękny rysunek, co raz lepiej ci wychodzi - położyła ramię za moją głową, od razu poczułam rumieńce.
- Dzięki - zawstydzona zamknęłam swój notes. Jestem bardzo wstydliwa jeśli chodzi o swoje hobby, a rysowanie to jeden z nich.
- Ostatnia lekcja?
- Tak, ale niestety matma. - schowałam notes i piórnik do plecaka - Chcesz gdzieś ze mną wyjść po lekcjach? - bardzo pragnęłam żeby powiedziała "tak". Nie chcę wracać do domu.
- Niestety nie mogę. Starzy kazali mi ogarnąć pokój i łazienkę. - nie była zachwycona, widać to- Ale może jutro?
- Pewnie - uśmiechnęłam się.
Od podstawówki się znamy. Nikt oprócz niej nie chciał się ze mną przyjaźnić. Byłam dziwna dla innych. Zawsze mnie wyzywali od mangozjebów bo czytam mangi i oglądam anime. Tak wiem, byłam w nienormalnej szkole gdzie dla nich anime to gówno. Ale Sylwia była inna. Akceptuje mnie taką jaką jestem, troszczy się i dba. Nawet mnie chroni od łobuzów. Taniej to ze świecą szukać.
Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Czekaliśmy na nauczycielkę. Gdy przyszła to nas wpuściła i od razu wszyscy zajęliśmy swoje miejsca. Ja z Sylwią to od usiedliśmy na samym końcu. Gdy nauczycielka prowadziła lekcje to my sobie liściki wysyłałyśmy bo nie można gadać na lekcjach.
Ja: Gdzie jutro chcesz iść?
Sylwia: Przecież ty zaproponowałaś wyjście więc chyba ty wiesz lepiej.
Ja: To może do Maka? A później do naszej kryjówki?
Sylwia: Pewnie, ale nie mam kasy.
Ja: Spoko, ja zapłacę ale wiesz że wisisz mi 50 zł.
Sylwia: Jesteś kochana. Obiecuję że oddam.
Zawsze tak było że gdy gdzieś wychodziłyśmy to ja płaciłam, bo ona nigdy nie miała kasy, ale to moja jedyna przyjaciółka i miałam serce do niej więc się zgadzałam się.
Lekcja przebiegła się spokojnie, chociaż dla nauczyciela o dziwo, ale dla mnie to nie, ponieważ chłopaki cały czas mi dokuczają plus nazywali nas lesbijkami, ale głównie mnie. Oczywiście Sylwia od razu powiedziała żeby się odpierdolili i zostawili nas w spokoju. Oczywiście oni dalej się śmiali, bo oczywiście to jest śmieszne dla nich. Przyjaciółka zawsze mi mówiła żeby nie zwracać uwagi na nich gdyby wiedziała że to co mówią o mnie może być prawdą.
Gdy lekcja się skończyła to wszyscy od razu wybiegli z sali. Pożegnałam się z przyjaciółką i szłam powoli do domu. Chociaż sama nie nazwę tego budynku domem.
Gdy byłam na miejscu to weszłam do domu gdzie od razu wyczułam papierosy i słyszałam mecz w telewizji więc wiedziałam że rodzice są. Oczywiście nie byłam zachwycona więc od razu poszłam do pokoju, ale niestety mnie zauważyli.
- Czy zwykłe "Dzień dobry" jest aż takie kurwa trudne do wymówienia! - od razu usłyszałam krzyk swojej matki. Zastanawiam się czy może ja jestem adoptowana.
Spojrzałam na nich.
- Dzień dobry. - powiedziałam chociaż wiem że dzień nie jest dobry.
- Przeklęta smarkula. Nie wychowany bachor! - powiedział mój ojciec który kończył piwo i oglądał mecz - Zrób coś pożyteczne i przynieść mi piwo.
Bez mówienia poszłam mu podać piwo. Wiem co się stanie jak mu nie podam. I tak mam wszędzie siniaki. Gdy podałam mu to chciałam iść do pokoju, ale mnie znowu zatrzymał głos matki.
- Gdzie ty idziesz? - głos był bardzo surowy.
- Do pokoju odrobić lekcje. - nie patrzyłam na nią. Czuję tylko wstręt jak widzę tą kobietę.
- Możesz to zrobić wieczorem, teraz marsz do roboty. - robiła paznokcie.
Wiedziałam że jeśli powiem nie to oberwę więc od razu odłożyłam plecak i zaczęłam sprzątać. Tak zawsze wygląda moje życie. Zamiast córki to robią ze mnie sprzątaczkę. Nie wiem czemu oni mnie tak traktują. Moi bracia Dawid i Damian którzy są starsi o 3 lata i są bliźniakami zawsze mają lepiej. Nie muszą sprzątać, zawsze są chwaleni, kochali ich, pozwalali na wszystko, poprostu są ich ulubieńcami.
Gdy usprzątałam cały dom co zajęło mi 2 godziny to matka pozwoliła mi zjeść obiad który niestety był już zimny a pogrzać nie mogę bo mi zabraniają. Gdy zjadłam i umyłam po sobie to poszłam po plecak którego nie był na swoim miejscu więc od razu pobiegłam do pokoju. Byli tam i właśnie przeglądali mój notes.
- Oddajcie! - pobiegłam żeby zabrać, ale Damian mnie złapał i trzymał mocno - Puść mnie! - starałam się wyrwać z ramion brata.
- A co to za gówno? Bardzo brzydkie są. - przeglądał wszystkie strony - Ty nie masz żadnego talentu. Damian, co zrobić z tym gównem? - zapytał brata z wrednym uśmiechem.
Wiedziałam że zaraz coś zrobią z moim notesem więc zaczęłam się szarpać i krzyczeć żeby mnie puścił.
- Zniszcz - powiedział i zwiększył mocno uścisk. Śmiał się gdy widział jak Dawid rozrywał na części moją ciężką pracę.
Zaczęłam płakać. To była jedyna rzecz która mnie uszczęśliwiła. A teraz czuję jakby rozrywał moje serce.
Gdy wszystko zniszczył to w końcu Damian mnie puścił i razem z bratem wyszli z śmiechem. Podeszłam do resztek mojej sztuczki i byłam załamana.
- Nienawidzę ich. Nienawidzę tej rodziny - płakałam ale to nie trwało długo bo do pokoju przyszedł ojciec z pasem. Wiedziałam że jest zły.
- Na chuja ty kurwa hałasujesz! Przez ciebie nie słyszałem meczu! Teraz to oberwiesz. - nie zdążyłam nic zrobić a on od razu mnie złapał za włosy i pociągnął do siebie i zaczął mnie lać pasem. Po całym domu było słyszach jedynie moje krzyki i uderzenia od pasa. Gdy skończył to mnie puścił. - Mam nadzieję że się kurwa nauczyłaś że nigdy nie można mi przeszkadzać w oglądaniu meczu! - wyszedł oczywiście zatrzasną za sobą drzwi.
Leżałam na podłodze cała pobita a z moich oczów leciały łzy. Wszystko mnie bolało. Czułam ból fizyczny i psychiczny. Spojrzałam przez okno i widziałam księżyc.
- Boże, dlaczego to muszę być ja?
~~~
Szliśmy w stronę naszej kryjówki. Kupiłyśmy a głównie ja wieś maki, frytki i cole. Zastanawiacie się skąd mam pieniądze? Gdy zrobię cały porządek w domu to matka mi daje 10 zł. Szczerze to wolę ich nie przyjmować, ale jeśli chcę żeby nikt się nie dowiedział o mojej rodzinnej sytuacji to zanim policja by przyjechała to ja bym była już trupem.
Po chwili dotarliśmy na miejsce. Weszłyśmy do starej komórki w lesie. 3 lata temu znaleźliśmy tą kryjówkę i od tamtej pory tam zachodzimy żeby sobie poplotkować, odrabiać lekcje i jeść Maka. Gdy usiadłam to poczułam ból. Dalej czułam ten ból od uderzeń pasa.
- Wszystko okej, Gabi? - zapytała przyjaciółka. Była zmartwiona.
- Tak, wywaliłam się ze schodów - uśmiechnęłam się do niej żeby ją uspokoić. Ona jedynie pokiwała głową i podała mi jedzenie.
W trakcie jedzenia rozmawiałyśmy na różne tematy. Chciałam kiedyś dla niej wyznać miłość. Bardzo ona mi się podoba i mam nadzieję że ona odwzajemni te uczucie. Od razu miałam rumieńce które ona już zauważyła.
- Gorąco ci?
- Trochę - zestresowałam się.
- Gabi, czemu ty mi nie mówisz prawdy? Cały czas coś ukrywasz i widzę to. - trzyma moją dłoń - Wiesz że możesz mówić mi wszystko. Jesteśmy przyjaciółkami. - patrzyła na mnie tym swoim pięknym wzrokiem. Czuję że mogę dla niej powiedzieć.
- Sylwio, ja nie chcę być twoją przyjaciółką. Chcę być kimś więcej niż przyjaciółka - patrzyłam na nią z rumieńcami i z nadzieją.
- Kimś więcej niż przyjaciółką? - była zmieszana. Chciałam już się cofnąć ale wiem że jest już za późno na odwrót.
- Kocham cię Sylwio. Chcę być twoją dziewczyną - zamknęłam oczy i czułam że zaraz umrę ze wstydu.
Nagle poczułam dłoń na policzku i ujrzałam jej piękny uśmiech.
- Myślałam że tylko ja ciebie kocham.
- To znaczy "tak"? - chciałam się upewnić czy dobrze to zrozumiałam. Pokiwała głową na tak i mnie przytuliła. Byłam strasznie szczęśliwa i odwzajemniłam jej przytulasa. Czułam że to jest mój szczęśliwy dzień.
~~~
Z uśmiechem weszłam do domu. Choć raz mogłam radośnie do domu, ale szybko uśmiech zniknął gdy usłyszałam krzyk ojca.
- Chodź tu! - był zły. Był strasznie zły. Weszłam do salonu gdzie byli wszyscy.
- Na wszystko mogłam się zgodzić czyli twoje narodziny, ale to to już kurwa przesada! - nie wiedziałam o co chodzi i zanim coś powiedziałam to dostałam z liścia od niej. - Jebana lezba! - od razu z przerażenia spojrzałam na matkę. Skąd ona wie?
- Co? - tylko tyle dałam radę powiedzieć.
- Spokojnie, zaraz z ciebie to wyleczymy. Chłopcy, zabrać ją do samochodu - od razu podeszli do mnie i zaczęli mnie ciągnąć do samochodu. Oczywiście nie chciałam i zaczęłam się wyrywać.
- Warto było wydać pieniądze za te informacje. - powiedział szczęśliwy Dawid.
- To wy wiecie? Skąd!? - krzyczałam do nich.
- A komu wyznałaś miłość, lezbo? - powiedział Damian i też był szczęśliwy.
Byłam załamana. Właśnie mi pękło serce. Moja przyjaciółka. Moja jedyna przyjaciółka. Osoba którą zaufałam. Którą kochałam. Właśnie mnie zdradziła i powiedziała moim braciom że jesteś lesbijką.
Wyrzucili mnie do bagażnika i zamknęli. Po chwili usłyszałam dźwięk silnika. Nie wiedziałam gdzie mnie wiozą i bałam się. Dlaczego Bóg mi to robi? Co ja zrobiłam żeby życie mnie tak nienawidziło.
Po godzinie zgasili silnik i później otworzyli bagażnik. Bez wahania mnie wyciągnęli z pojazdu i ciągnęli gdzieś mnie w lesie. Oczywiście starałam się wyrwać bo bałam się. Co oni chcą ze mną zrobić? Po chwili wrzucili mnie na ziemię. Spojrzałam na nich z przerażeniem w oczach.
- Doskonale wiesz jak strasznie nienawidzimy homoseksualizmu, a ty kurwa to zrobiłaś i jedyną karą jaką musisz dostać jest wyleczenie z tego gówna. - mówił spokojnie i matka stała obok niego też spokojna - Chłopcy, róbcie swoje. - rozkazał im a oni od razu podeszli do mnie. Odsuwałam się, ale niestety jeden z nich złapał mnie za nogę i pociągnął do siebie.
Zaczęli mnie rozbierać. Nie wierzę w moim oczom. Oni chcą mnie... zgwałcić!
- Proszę! Nie chcę! Obiecuję że się zmienię tylko nie róbcie tego! - szarpałam się ale oni nawet się nie zatrzymali i dalej mnie dotykali.
- To jedyna kara na którą zasługujesz - powiedziała matka.
Chłopcy zaczęły mnie uciskać, dusić nawet brali różne rzeczy w lesie i wsadzali mi do mojej dziurki. Płakałam. Mocno płakałam i krzyczałam. Nawet wzięli zapalniczkę i zaczęli palić moją skórę. To było moje piekło. Byłam niszczona za zewnątrz i od środka. Wzięli gruby pień drzewa i zaczęli ją wsadzać we mnie. Czułam jak jestem rozerwana. Mój krzyk był tak głośny że z całego lasu mnie słychać.
Spojrzałam w stronę księżyca które świeci na mnie. Była pełnia. Zamknęłam oczy i powiedziałam ostatnie moje słowa.
- Boże, pragnę lepszego życia.
***
Hej!
To właśnie pierwszy rozdział tej o to mojej książki. Powiem wam że nie lubię takich momentu i było mi ciężko to pisać, ale one były kluczowe w mojej opowieści. Widzimy się w następnym rozdziale który będzie już spokojny. Papa.
~Kali
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro