Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział I Prolog

Pov Gabrysia

Siedziałam sobie przy sali i rysowałam swój rysunek. To był rysunek wilka. Bardzo uwielbiam wilki, są piękne. Nagle koło mnie usiadła moja najlepsza przyjaciółka, Sylwia.

- Co rysujesz? - zapytała mnie i od razu zetknęła - Ale piękny rysunek, co raz lepiej ci wychodzi - położyła ramię za moją głową, od razu poczułam rumieńce.

- Dzięki - zawstydzona zamknęłam swój notes. Jestem bardzo wstydliwa jeśli chodzi o swoje hobby, a rysowanie to jeden z nich.

- Ostatnia lekcja?

- Tak, ale niestety matma. - schowałam notes i piórnik do plecaka - Chcesz gdzieś ze mną wyjść po lekcjach? - bardzo pragnęłam żeby powiedziała "tak". Nie chcę wracać do domu.

- Niestety nie mogę. Starzy kazali mi ogarnąć pokój i łazienkę. - nie była zachwycona, widać to- Ale może jutro?

- Pewnie - uśmiechnęłam się.

Od podstawówki się znamy. Nikt oprócz niej nie chciał się ze mną przyjaźnić. Byłam dziwna dla innych. Zawsze mnie wyzywali od mangozjebów bo czytam mangi i oglądam anime. Tak wiem, byłam w nienormalnej szkole gdzie dla nich anime to gówno. Ale Sylwia była inna. Akceptuje mnie taką jaką jestem, troszczy się i dba. Nawet mnie chroni od łobuzów. Taniej to ze świecą szukać.

Nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. Czekaliśmy na nauczycielkę. Gdy przyszła to nas wpuściła i od razu wszyscy zajęliśmy swoje miejsca. Ja z Sylwią to od usiedliśmy na samym końcu. Gdy nauczycielka prowadziła lekcje to my sobie liściki wysyłałyśmy bo nie można gadać na lekcjach.

Ja: Gdzie jutro chcesz iść?

Sylwia: Przecież ty zaproponowałaś wyjście więc chyba ty wiesz lepiej.

Ja: To może do Maka? A później do naszej kryjówki?

Sylwia: Pewnie, ale nie mam kasy.

Ja: Spoko, ja zapłacę ale wiesz że wisisz mi 50 zł.

Sylwia: Jesteś kochana. Obiecuję że oddam.

Zawsze tak było że gdy gdzieś wychodziłyśmy to ja płaciłam, bo ona nigdy nie miała kasy, ale to moja jedyna przyjaciółka i miałam serce do niej więc się zgadzałam się.

Lekcja przebiegła się spokojnie, chociaż dla nauczyciela o dziwo, ale dla mnie to nie, ponieważ chłopaki cały czas mi dokuczają plus nazywali nas lesbijkami, ale głównie mnie. Oczywiście Sylwia od razu powiedziała żeby się odpierdolili i zostawili nas w spokoju. Oczywiście oni dalej się śmiali, bo oczywiście to jest śmieszne dla nich. Przyjaciółka zawsze mi mówiła żeby nie zwracać uwagi na nich gdyby wiedziała że to co mówią o mnie może być prawdą.

Gdy lekcja się skończyła to wszyscy od razu wybiegli z sali. Pożegnałam się z przyjaciółką i szłam powoli do domu. Chociaż sama nie nazwę tego budynku domem.

Gdy byłam na miejscu to weszłam do domu gdzie od razu wyczułam papierosy i słyszałam mecz w telewizji więc wiedziałam że rodzice są. Oczywiście nie byłam zachwycona więc od razu poszłam do pokoju, ale niestety mnie zauważyli.

- Czy zwykłe "Dzień dobry" jest aż takie kurwa trudne do wymówienia! - od razu usłyszałam krzyk swojej matki. Zastanawiam się czy może ja jestem adoptowana.

Spojrzałam na nich.
- Dzień dobry. - powiedziałam chociaż wiem że dzień nie jest dobry.

- Przeklęta smarkula. Nie wychowany bachor! - powiedział mój ojciec który kończył piwo i oglądał mecz - Zrób coś pożyteczne i przynieść mi piwo.

Bez mówienia poszłam mu podać piwo. Wiem co się stanie jak mu nie podam. I tak mam wszędzie siniaki. Gdy podałam mu to chciałam iść do pokoju, ale mnie znowu zatrzymał głos matki.

- Gdzie ty idziesz? - głos był bardzo surowy.

- Do pokoju odrobić lekcje. - nie patrzyłam na nią. Czuję tylko wstręt jak widzę tą kobietę.

- Możesz to zrobić wieczorem, teraz marsz do roboty. - robiła paznokcie.

Wiedziałam że jeśli powiem nie to oberwę więc od razu odłożyłam plecak i zaczęłam sprzątać. Tak zawsze wygląda moje życie. Zamiast córki to robią ze mnie sprzątaczkę. Nie wiem czemu oni mnie tak traktują. Moi bracia Dawid i Damian którzy są starsi o 3 lata i są bliźniakami zawsze mają lepiej. Nie muszą sprzątać, zawsze są chwaleni, kochali ich, pozwalali na wszystko, poprostu są ich ulubieńcami.

Gdy usprzątałam cały dom co zajęło mi 2 godziny to matka pozwoliła mi zjeść obiad który niestety był już zimny a pogrzać nie mogę bo mi zabraniają. Gdy zjadłam i umyłam po sobie to poszłam po plecak którego nie był na swoim miejscu więc od razu pobiegłam do pokoju. Byli tam i właśnie przeglądali mój notes.

- Oddajcie! - pobiegłam żeby zabrać, ale Damian mnie złapał i trzymał mocno - Puść mnie! - starałam się wyrwać z ramion brata.

- A co to za gówno? Bardzo brzydkie są. - przeglądał wszystkie strony - Ty nie masz żadnego talentu. Damian, co zrobić z tym gównem? - zapytał brata z wrednym uśmiechem.

Wiedziałam że zaraz coś zrobią z moim notesem więc zaczęłam się szarpać i krzyczeć żeby mnie puścił.

- Zniszcz - powiedział i zwiększył mocno uścisk. Śmiał się gdy widział jak Dawid rozrywał na części moją ciężką pracę.

Zaczęłam płakać. To była jedyna rzecz która mnie uszczęśliwiła. A teraz czuję jakby rozrywał moje serce.

Gdy wszystko zniszczył to w końcu Damian mnie puścił i razem z bratem wyszli z śmiechem. Podeszłam do resztek mojej sztuczki i byłam załamana.

- Nienawidzę ich. Nienawidzę tej rodziny - płakałam ale to nie trwało długo bo do pokoju przyszedł ojciec z pasem. Wiedziałam że jest zły.

- Na chuja ty kurwa hałasujesz! Przez ciebie nie słyszałem meczu! Teraz to oberwiesz. - nie zdążyłam nic zrobić a on od razu mnie złapał za włosy i pociągnął do siebie i zaczął mnie lać pasem. Po całym domu było słyszach jedynie moje krzyki i uderzenia od pasa. Gdy skończył to mnie puścił. - Mam nadzieję że się kurwa nauczyłaś że nigdy nie można mi przeszkadzać w oglądaniu meczu! - wyszedł oczywiście zatrzasną za sobą drzwi.

Leżałam na podłodze cała pobita a z moich oczów leciały łzy. Wszystko mnie bolało. Czułam ból fizyczny i psychiczny. Spojrzałam przez okno i widziałam księżyc.

- Boże, dlaczego to muszę być ja?

~~~

Szliśmy w stronę naszej kryjówki. Kupiłyśmy a głównie ja wieś maki, frytki i cole. Zastanawiacie się skąd mam pieniądze? Gdy zrobię cały porządek w domu to matka mi daje 10 zł. Szczerze to wolę ich nie przyjmować, ale jeśli chcę żeby nikt się nie dowiedział o mojej rodzinnej sytuacji to zanim policja by przyjechała to ja bym była już trupem.

Po chwili dotarliśmy na miejsce. Weszłyśmy do starej komórki w lesie. 3 lata temu znaleźliśmy tą kryjówkę i od tamtej pory tam zachodzimy żeby sobie poplotkować, odrabiać lekcje i jeść Maka. Gdy usiadłam to poczułam ból. Dalej czułam ten ból od uderzeń pasa.

- Wszystko okej, Gabi? - zapytała przyjaciółka. Była zmartwiona.

- Tak, wywaliłam się ze schodów - uśmiechnęłam się do niej żeby ją uspokoić. Ona jedynie pokiwała głową i podała mi jedzenie.

W trakcie jedzenia rozmawiałyśmy na różne tematy. Chciałam kiedyś dla niej wyznać miłość. Bardzo ona mi się podoba i mam nadzieję że ona odwzajemni te uczucie. Od razu miałam rumieńce które ona już zauważyła.

- Gorąco ci?

- Trochę - zestresowałam się.

- Gabi, czemu ty mi nie mówisz prawdy? Cały czas coś ukrywasz i widzę to. - trzyma moją dłoń - Wiesz że możesz mówić mi wszystko. Jesteśmy przyjaciółkami. - patrzyła na mnie tym swoim pięknym wzrokiem. Czuję że mogę dla niej powiedzieć.

- Sylwio, ja nie chcę być twoją przyjaciółką. Chcę być kimś więcej niż przyjaciółka - patrzyłam na nią z rumieńcami i z nadzieją.

- Kimś więcej niż przyjaciółką? - była zmieszana. Chciałam już się cofnąć ale wiem że jest już za późno na odwrót.

- Kocham cię Sylwio. Chcę być twoją dziewczyną - zamknęłam oczy i czułam że zaraz umrę ze wstydu.

Nagle poczułam dłoń na policzku i ujrzałam jej piękny uśmiech.

- Myślałam że tylko ja ciebie kocham.

- To znaczy "tak"? - chciałam się upewnić czy dobrze to zrozumiałam. Pokiwała głową na tak i mnie przytuliła. Byłam strasznie szczęśliwa i odwzajemniłam jej przytulasa. Czułam że to jest mój szczęśliwy dzień.

~~~

Z uśmiechem weszłam do domu. Choć raz mogłam radośnie do domu, ale szybko uśmiech zniknął gdy usłyszałam krzyk ojca.

- Chodź tu! - był zły. Był strasznie zły. Weszłam do salonu gdzie byli wszyscy.

- Na wszystko mogłam się zgodzić czyli twoje narodziny, ale to to już kurwa przesada! - nie wiedziałam o co chodzi i zanim coś powiedziałam to dostałam z liścia od niej. - Jebana lezba! - od razu z przerażenia spojrzałam na matkę. Skąd ona wie?

- Co? - tylko tyle dałam radę powiedzieć.

- Spokojnie, zaraz z ciebie to wyleczymy. Chłopcy, zabrać ją do samochodu - od razu podeszli do mnie i zaczęli mnie ciągnąć do samochodu. Oczywiście nie chciałam i zaczęłam się wyrywać.

- Warto było wydać pieniądze za te informacje. - powiedział szczęśliwy Dawid.

- To wy wiecie? Skąd!? - krzyczałam do nich.

- A komu wyznałaś miłość, lezbo? - powiedział Damian i też był szczęśliwy.

Byłam załamana. Właśnie mi pękło serce. Moja przyjaciółka. Moja jedyna przyjaciółka. Osoba którą zaufałam. Którą kochałam. Właśnie mnie zdradziła i powiedziała moim braciom że jesteś lesbijką.

Wyrzucili mnie do bagażnika i zamknęli. Po chwili usłyszałam dźwięk silnika. Nie wiedziałam gdzie mnie wiozą i bałam się. Dlaczego Bóg mi to robi? Co ja zrobiłam żeby życie mnie tak nienawidziło.

Po godzinie zgasili silnik i później otworzyli bagażnik. Bez wahania mnie wyciągnęli z pojazdu i ciągnęli gdzieś mnie w lesie. Oczywiście starałam się wyrwać bo bałam się. Co oni chcą ze mną zrobić? Po chwili wrzucili mnie na ziemię. Spojrzałam na nich z przerażeniem w oczach.

- Doskonale wiesz jak strasznie nienawidzimy homoseksualizmu, a ty kurwa to zrobiłaś i jedyną karą jaką musisz dostać jest wyleczenie z tego gówna. - mówił spokojnie i matka stała obok niego też spokojna - Chłopcy, róbcie swoje. - rozkazał im a oni od razu podeszli do mnie. Odsuwałam się, ale niestety jeden z nich złapał mnie za nogę i pociągnął do siebie.

Zaczęli mnie rozbierać. Nie wierzę w moim oczom. Oni chcą mnie... zgwałcić!

- Proszę! Nie chcę! Obiecuję że się zmienię tylko nie róbcie tego! - szarpałam się ale oni nawet się nie zatrzymali i dalej mnie dotykali.

- To jedyna kara na którą zasługujesz - powiedziała matka.

Chłopcy zaczęły mnie uciskać, dusić nawet brali różne rzeczy w lesie i wsadzali mi do mojej dziurki. Płakałam. Mocno płakałam i krzyczałam. Nawet wzięli zapalniczkę i zaczęli palić moją skórę. To było moje piekło. Byłam niszczona za zewnątrz i od środka. Wzięli gruby pień drzewa i zaczęli ją wsadzać we mnie. Czułam jak jestem rozerwana. Mój krzyk był tak głośny że z całego lasu mnie słychać.

Spojrzałam w stronę księżyca które świeci na mnie. Była pełnia. Zamknęłam oczy i powiedziałam ostatnie moje słowa.

- Boże, pragnę lepszego życia.

***

Hej!
To właśnie pierwszy rozdział tej o to mojej książki. Powiem wam że nie lubię takich momentu i było mi ciężko to pisać, ale one były kluczowe w mojej opowieści. Widzimy się w następnym rozdziale który będzie już spokojny. Papa.

~Kali

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro