Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8


Peter nie zamierzał iść z milionerem do warsztatu, pomimo zaproszenia starszego. Zamknął się w pokoju na resztę dnia, zastanawiając się, jak może uciec z Wieży. Oczywiście, wiedział, że prędzej czy później zostanie złapany, ale pan Stark nie będzie chciał go z powrotem. A wtedy, tanecznym krokiem wróci do domu dziecka, w którym nikt go nie kontrolował. Nie był przecież małym dzieckiem. Mógł sam o siebie zadbać. A ostatnie czego potrzebował to opiekun, który prawi mu ckliwe wykłady o przyjaźni i tym, jak to mogą stworzyć razem kochającą rodzinę.

O siedemnastej, pan Stark zapukał do jego pokoju. Peter wywrócił oczami, obracając się na bok.

-To co, pójdziemy do warsztatu, Bambi?- rzucił wesoło milioner. Chłopiec wypuścił powietrze. Z jakiegoś powodu, nie przeszkadzało mu głupie przezwisko, które nadał mu opiekun. Było w porządku. Lepsze niż "bezczelny gnojek".

-Nie- odparł krótko, nie odwracając się w kierunku starszego. Usłyszał westchnienie.

-Dlaczego?

-A dlaczego miałbym chcieć cokolwiek z tobą robić?- rzucił sucho, marszcząc delikatnie brwi. Starszy mruknął z dezaprobatą, otwierając szerzej drzwi.

-Nie zapraszam cię na dół, żeby spędzić razem czas, tylko żeby cię czegoś nauczyć- oznajmił, opierając się o framugę- jeśli nie chcesz z tego skorzystać, w porządku, ale to jest twoją strata, nie zrobisz mi tym na złość. Poza tym, i tak nie masz tu nic lepszego do roboty, prawda?

Peter westchnął. Nie odpowiedział, bo wiedział, że opiekun ma rację.

-No dobrze, jak sobie chcesz- rzucił Tony, po dłuższej chwili milczenia, po czym obrócił się na pięcie i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Młodszy zmarszczył brwi, kuląc się na łóżku. Głupi Tony Stark. I głupi warsztat. To wszystko było głupie.

*****

Dwa dni później, Peter wciąż odmawiał współpracy na praktycznie każdej płaszczyźnie. Nie uczył się, nie chciał chodzić do warsztatu. Ponadto, palił. Tony nie mógł go ukarać, nie złapał go ani razu z papierosem w ręce, ale czuł od młodszego wyraźny zapach dymu. Zdążył też w przeciągu trzech dni wykrzyczeć milionerowi w twarz, że go nienawidzi piętnaście razy, cztery razy oznajmił, że jest najgorszym opiekunem na świecie, a dwa razy powiedział Tony'emu, że jest beznadziejny. Naturalnie, mężczyzna zdawał sobie sprawę z tego, że chłopiec jest zagubiony i pewnie nieco wystraszony, ale powoli tracił cierpliwość. Nie wiedział już co ma robić. Zastanawiał się nad oddaniem dziecka, ale dyrektor Fury jasno postawił sprawę. Jeśli Tony zrezygnuje, Peter zostanie wysłany do zamkniętego zakładu poprawczego. Milioner nie mógł na to pozwolić. Chciał tylko, tak bardzo chciał, żeby chłopiec też zdawał sobie z tego sprawę. Żeby zrozumiał i starał się uniknąć takiego losu. Ale on tylko się buntował. To był błąd. Tony nie był gotowy zostać rodziną zastępczą.

Peter natomiast czuł się jak ryba w wodzie. Wiedział, że opiekun jest wykończony. Wiedział, że niedługo pęknie. Wszystko uchodziło mu płazem, bo milioner, chcąc udowodnić, że jest jego przyjacielem, wybaczał mu każdy wybryk i każdą pyskówkę. Mógł mówić i robić co chciał. Był zupełnie niezależny. Uwielbiał to.

Wieża była też wyjątkowo wygodnym miejscem. Czasem, Peter zapominał nawet, że nie chce tu być. Jego opiekun wychodził zanim młodszy wstał, więc chłopiec mógł obijać się w samotności aż do piętnastej. Miał do swojej dyspozycji pełną lodówkę, olbrzymi telewizor ze wszystkimi platformami, wygodne łóżko i różne cuda techniki. Jeśli nie mógł znaleźć jakiegoś filmu, czy serialu, Jarvis natychmiast kupował mu go. Był zadowolony. Miał też dużo gier, a podczas oglądania mieszkania, odkrył, że w pokoju jego opiekuna mieści się pokaźna biblioteczka. Korzystał z niej bez żadnego skrępowania, choć chował książki pod materacem, żeby starszy nie zorientował się, iż Peter przeglądał jego rzeczy.

Chłopiec skłamałby jednak, mówiąc, że czuje się w wieży swobodnie. Nie czuł się tu na miejscu. Wiedział, że nie pasuje do tego środowiska. Wiedział, że nie zasługuje na to wszystko.

Gdy rozległo się pukanie do drzwi, chłopiec wypuścił dym z ust i szybko zgasił papierosa na zewnętrznej stronie parapetu, po czym wyrzucił go za okno, które zamknął. Oparł się o ścianę, a raczej o miękkie poduszki, które były ułożone na szerokim parapecie.

-To co, Bambi? Zamierzasz dalej tu siedzieć, czy pójdziemy do warsztatu?- rzucił milioner, wchodząc do pokoju. Peter wywrócił bez słowa oczami, a starszy westchnął głęboko, ściskając usta w kreseczkę- Paliłeś. Znów- zauważył. Młodszy wzruszył bezwiednie ramionami.

-Nie.

Kłamstwo było zbyt oczywiste.

Tony wszedł do pokoju i zamknął drzwi.

-Dosyć tego- powiedział, a chłopiec uniósł kąciki ust.

-Dosyć czego, konkretnie?- spytał słodko.

-Nie prowokuj mnie, dzieciaku- rzucił, podchodząc bliżej- Dosyć twoich humorków, dosyć twojego olewania wszystkiego co mówię i dosyć palenia tych cholernych papierosów. Gdzie je schowałeś?

-Nie wiem o czym mówisz- mruknął jedynie Peter. Tony zaśmiał się cynicznie.

-Nie wiesz, tak?- spytał- chciałem to rozegrać inaczej, Peter. Chciałem być miły, chciałem, żebyś dobrze się tu czuł, ale ty po prostu mi na to nie pozwalasz. Nie da się być dla ciebie dobrym. I nie licz, że będę się nad tobą roztkliwiać, bo nie masz pięciu lat. Od teraz, będziesz odpowiadać za swoje zachowanie, jak każdy dorosły, skoro tak lubisz pozować się na dorosłego. A jeśli jesteś tu tak bardzo nieszczęśliwy, mogę w każdej chwili zadzwonić do Fury'ego, żeby po ciebie przyjechał i zabrał cię do tego pieprzonego poprawczaka, co ty na to?

-No to dalej, na co czekasz?- odparł sucho młodszy, posyłając milionerowi wyzywające spojrzenie.

-Nie pozwalaj sobie, smarkaczu!- syknął Tony- nie będę już tolerować tego, jak się tu panoszysz. I koniec z tymi przeklętymi papierosami. Jeśli jeszcze raz, choć jeden raz, złapię cię na paleniu, pożałujesz. A teraz chodź. Nie zmuszę cię do nauki, to twój wybór, ale będziesz tam siedział.

-Nie zamierzam...

-Nie dyskutuj ze mną- przerwał mu twardo Tony- idziesz ze mną, albo akceptujesz konsekwencje.

-I co zrobisz?- rzucił kpiąco Peter, wstając z parapetu. Podszedł do starszego, patrząc mu prosto w oczy- nie dasz mi deseru?- spytał, wyginając brwi jak mały chłopczyk, po czym parsknął szyderczym chichotem. Zanim Tony zdążył odpowiedzieć, młodszy spoważniał i zmarszczył brwi- no co zrobisz? Nakrzyczysz na mnie? Uderzysz mnie?!- syknął, stawiając kolejny krok w stronę milionera. Teraz, chłopiec musiał zadrzeć głowę, by spojrzeć na starszego, ale w żaden sposób nie odbierało mu to pewności siebie.

Milioner uśmiechnął się, jakby z politowaniem.

-Jeśli sądzisz, że muszę uciekać się do tak prymitywnych form kary jak przemoc, żeby utrudnić ci życie, to naprawdę nie wiesz z kim masz do czynienia, Bambi- oznajmił, pstrykając go przy tym w nos. To zbiło Petera z tropu. Uniósł lekko brwi, gdy starszy odsunął się od niego i wyciągnął telefon.

-Co ty robisz?- spytał, unosząc jedną brew. Starszy uśmiechnął się jedynie.

-Proszę bardzo- rzucił, chowając telefon do kieszeni- zablokowałem twój telefon, laptop, telewizję i play station. Nie zasługujesz na nie- oznajmił, po czym odwrócił się na pięcie. Peter zamrugał, po czym wyciągnął telefon z kieszeni i wcisnął mały przycisk. Ekran pozostał ciemny. Starszy rzeczywiście zablokował mu wszystko- odzyskasz dostęp, gdy zaczniesz się zachowywać jak należy.

-Nie możesz! Nie masz prawa! To moje rzeczy, nie wolno ci...

-Mogę, Bambi. Może jeszcze tego nie załapałeś, ale to mój dom, a ty jesteś moim podopiecznym i mogę wszystko. Mam prawo. Także zastanów się nad sobą i powiedz Jarvisowi, jeśli uznasz, że możemy porozmawiać ze sobą jak dwóch cywilizowanych ludzi- powiedział nonszalancko, po czym wymaszerował z pokoju, zostawiając oniemiałego chłopca samego.

-Nienawidzę cię!- krzyknął za nim nastolatek, ale starszy go zignorował.

Peter zamrugał, wpatrując się w drzwi. Nie był zły. O dziwo, nie mógł znaleźć w sobie złości.

Był jedynie przerażony.

Po raz pierwszy, mógł zostać pokonany.

*****

1212 słów

Hejka!

Tak tak, tam w lustrze to niestety ja...
Mega mi pasuje ta piosenka do tej książki XDD

Mam nadzieję, że się podobało :)

Do zobaczenia<3<3<3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro