Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♥Kiedy udaje/zamienia się w zwierzątko♥

Tetsuya Kuroko

Zamierzałaś odwiedzić Kuroko. Kiedy byłaś już pod domem chłopaka, zadzwoniłaś na dzwonek, lecz zero reakcji. Spróbowałaś jeszcze raz, ale nadal nic, więc chwyciłaś za klamkę i, o dziwo, było otwarte. Weszłaś do jego domu przy tym cicho mówiąc:

— Przepraszam za najście... — skierowałaś się na górę, gdzie był pokój Kuroko — Tetsuya? — usłyszałaś dźwięk drapanych drzwi od strony pokoju chłopaka, jakby je robił pies. Uchyliłaś drzwi a za nich siedział pies rasy husky — Nigou, gdzie Tetsu? — zapytałaś zwierzaka, podnosząc go i kładąc sobie na rękach — Ciężki jesteś i urosłeś. — zdziwiłaś się. Weszłaś głębiej do jego pokoju i usiadłaś na łóżku, kładąc sobie pieska na kolanach.

Twoje zdziwienie było jeszcze większe, gdy zobaczyłaś drugiego Nigou podchodzącego do ciebie, który później zaczął się łasić do twoich nóg, ale ten był mniejszy. Popatrzyłaś się wielkimi oczami na psy. Posadziłam oba osobno na każdym kolanie, a te patrzyły na ciebie swoimi wielkimi niebieskimi oczami.

— Nigou? — powiedziałaś, a mniejszy szczeniak zamachał ogonkiem i przybliżył pyszczek do ciebie. Pogłaskałaś go po łebku i przełknęłaś ciężką gulę w gardle, spojrzałaś na drugiego psa — Em... T-Tetsu? — większy szczeniak kiwnął głową potwierdzająco — Tetsu, j-jak zamieniłeś się w psa? — Kuroko tylko przechylił główkę, mówiąc, że nie wie, więc skorzystałam z okazji i zaczęłaś pieścić oba psy.

Taiga Kagami

Byłaś u Kagamiego w domu, gdzie zrobiliście sobie kino domowe i mnóstwem hamburgerów. W czasie filmu zachciało ci się do toalety. Zostawiłaś Taigę samego, a kiedy przyszłaś nie wyglądał tak samo.

Ubrany był w kocie uszka i tygrysi ogon, nie miał koszulki, a na ciele miał domalowane czarne paski. Leżał na kanapie, ukazując swój sześciopak.

— Legnij, kotku, i dokończymy film. — powiedział, a ty z drobnymi wątpliwościami ległaś na nim. Objął cię ciasno ramionami i bardziej przybliżył do siebie. Miałaś tylko nadzieję, że paski nie odbiją się na twojej bluzce.

— Kiedy się przebrałeś? I skąd wytrzasnąłeś tygrysie uszy? — zapytałaś, ciągnąć go za sztuczne uszy.

— Paski miałem już namalowane od początku i zasłaniały je jedynie bluza, wszystko miałem idealnie zaplanowane. — odpowiedział, a ty byłaś naprawdę zdziwiona  — Bo co nie robi się dla swojej dziewczyny. — uśmiechnął się i zamruczał jak kot.

Ryōta Kise

Twój chłopak poprosił cię, abyś poszła z nim na sesję zdjęciową do nowej agencji, która specjalizowała się w "zwierzęcych" stylizacjach.

Byłaś właśnie z Kise u wizażysty, który miał go przygotować do kolejnych zdjęć. Ryōta siedział przed lustrem z zamkniętymi oczami, relaksując się przed sesją, a ty siedziałaś na kanapie w kącie i przyglądałaś się poczynaniom kobiety, która stylizowała włosy blondyna.

Po pół godziny w pomieszczeniu mogło się wyczuć zapach lakieru i innych środków do włosów. Ryōta miał lekki makijaż na twarzy, a złote włosy miał polokowane, co dało efekt sierści baranka. Wizażystka dała mu do tego uszy i czerwoną kokardkę na szyję z dzwoneczkiem. Na włosy jeszcze założyła małe, kręcone rogi. Kobieta podała mu jeszcze spodenki z puchatym ogonkiem i czarną kamizelkę.

— I jak wyglądam, [Imię]cchi? — zapytał licealista, gdy się przebrał. Całe szczęście nie widział siebie w lustrze, jeszcze...

— Oryginalnie i na pewno inaczej, niż na co dzień, baranku. — uśmiechnęłaś się szeroko. Chciało ci się śmiać, ale się powstrzymałaś. Wszyscy poszliście na sesję, gdzie już czekał na chłopaka fotograf.

— Oh, witam, Kise. Wyglądasz bajecznie! Ustaw się i zaczynajmy! — pochwalił starszy mężczyzna blondyna.

Przez całą kilku godzinną sesję stałaś w kącie i podpierałaś ściany (dop. aut. aby się nie zawaliły :)). Nie mogłaś oderwać wzroku od swojego "baranka". Naprawdę współczułaś Ryōtcie jego tymczasowego wyglądu. Chyba nie wiedział, na co się zgodził.

— No dobrze, koniec na dzisiaj. Dziękuję za współpracę. Kise, możesz się już przebrać. — oznajmił fotograf z uśmiechem, a model poszedł do garderoby. Po chwili usłyszeliście wysoki krzyk, a potem drzwi z hukiem się otworzyły.

— C-co to ma być?! Jak ja wyglądam! — powiedział Ryōta, przykładając ręce do włosów. Po tym koszykarz zaszył się w garderobie, dopóki nie zrobił czegoś z swoim teraźniejszym stanem.

— Um, przepraszam... — zagadnęłaś do fotografa — Mogłabym prosić o kopię zdjęć? — zapytałaś z uśmiechem. Dla potomnych, dodałaś w myślach.

Shintarō Midorima

— Nosz, kogo tam niesie? — wymruczałaś zła, kiedy wybudzono cię z pięknego snu głośnym waleniem w drzwi. Ubrana byłaś w piżamę i szlafrok, który tylko na siebie zarzuciłaś. Nawet się nie fatygowałaś, aby przeczesać włosy lub doprowadzić się do lepszego stanu. Otworzyłaś drzwi, mrużąc gniewnie brwi — Bakao! Ty wiesz, która godzina?! Druga nad ranem! Nie wiem, jak u ciebie, lecz u mnie ludzie już śpią!

— [Nazwisko]-chan?! To ty?! — wyglądał na zdziwionego — Wybacz, ale myślałem, że to wiedźma objęła twój dom. — roześmiał się, chwytając za brzuch.

— Wybacz, że nie wyglądam pięknie, jak mnie wybudzają o drugiej nad ranem waleniem w drzwi! — syknęłaś przez zaciśnięte zęby — Po coś przylazł?

— Dlatego. — z odmętów kurtki wyciągnął zieloną żabkę — To Shin-chan. Nie wiem, jak to się stało, ale stał się taki. Podejrzewam, że to przez rozbicie jego lucky itemu wczoraj. Więc pomyślałem, że mogłabyś dać mu buziaka, jak w tych bajkach. — uśmiechnął się.

— To znowu jakiś cholerny żart, Bakao? — powiedziałaś poważnie — Bo jeśli tak, to nie wyszedł. — miałaś mu zamykać już drzwi, kiedy wsunął ci stopę pomiędzy framugę.

— Nie, to nie jest żart. Mówię na serio poważnie. Chociaż weź ją do siebie. — poprosił i podał ci żabkę, na co bardziej ochoczo przystała.

— Dobra, załużmy, że to Shintarō. I co ja mam z nim niby zrobić, co?

— To już twój problem. — uśmiechnął się i zasalutował — Branoc, [Imię]-chan!~ — odpowiedziałaś mu tym samym i zamknęłam za sobą drzwi, wchodząc do środka. Stworzonko na twoich rękach, jakby było zadowolone, bo wciąż wesoło rechotało.

Chciałaś się już położyć, więc wzięłaś jedną z przeźroczystych misek w kuchni i napełniła odrobinę wodą. Z żabą w misce weszłaś do swojego pokoju i położyłaś ją na stoliku nocnym obok łóżka. Sprawdziłaś jeszcze szczęśliwy przedmiot dnia Midorimy na telefonie - była to mała gumka recepturka, którą na szczęście posiadałaś w szufladce. Położyłaś gumkę obok płaza i wskoczyłaś pod pierzynę.

Kiedy miałaś już zasypiać, usłyszałaś, że coś obok ciebie się kotłuje. Otworzyłaś leniwie jedno oko i spojrzałaś na żabę, która teraz była na twojej poduszce. Wydeła brzuszek i wydała z siebie rechot.

— Eh? Nie podoba ci się w misce? — zapytałaś, na co rechotem potwierdziła — Hm? Może ty na serio jesteś Shintarō... — zamyśliłaś się o delikatnie uśmiechnęłaś — Jeśli tak, to jako żabka jesteś bardziej odważny, Shintarō. — na te słowa zwierzątko skoczyło bliżej ciebie i usadowiło się przy twojej twarzy — Wiesz, jesteś naprawdę słodziutki. — pogłaskałaś żabę po grzbiecie.

Daiki Aomine

— Ej, Daiki, pójdziemy? — szturchnęłaś go łokciem w bok, pokazując na plakat zapraszający na spektakl hipnotyzera.

— Po co? — zapytał, masując bolące miejsce.

||

— Poszukuję ochotników! Ktoś może by chciał mi asystować? — zapytał hipnotyzer, znajdujący się na scenie — Może ta parka, o tu! — wskazał na ciebie i Aomine — Zapraszam! — wraz z koszykarzem weszliście na scenę i staneliście obok mężczyzny, który przywitał was podaniem ręki — Jak się nazywacie? — zapytał.

— [Imię].

— Daiki.

— Miło mi, jestem [ImięHipnotyzera]. — przedstawił się z uśmiechem — Więc [Imię] będziesz mi asystować, dobrze? — zapytał, a ty skinęłaś głową potwierdzająco — Proszę, tu masz dzban z wodą. Uważaj, bo ciężki. — ostrzegł i podał ci przedmiot, który nie wiadomo skąd się pojawił — A ty Daiki popatrz na zegarek i nie spuszczaj go z oczu (dop. aut. nie jestem hipnotyzerem, więc wszystko tutaj jest, bo jest :P). — podszedł do Aomine i powiedział mu coś na ucho. Hipnotyzer pstryknął palcami, a Daiki jak długi padł na plecy i zaczął otwierać usta i je z powrotem zamykać, a jego ciało wyginało się w prawo i lewo. Wyglądał jakby chciał nabrać powietrza i dostał napadu — [Imię], oblej go szybko. — ty z wielką satysfakcją wylałaś wodę na swojego chłopaka, a Aomine nabrał wielki wdech — Chcecie wiedzieć, co powiedziałem Daikiemu? — hipnotyzer spytał się widowni, a oni przytaknęli ochoczo — "Kiedy pstryknę palcami, będziesz udawał rybę, która potrzebuje wody, a kiedy znowu pstryknę przestaniesz być rybą." — znów usłyszałaś charakterystyczny dźwięk pstryknięcia palców, a Daiki stał się sobą i przy tym nie wiedział, co się stało.

Atsushi Murasakibara

Szłaś na spotkanie z swoim chłopakiem, gdy przy miejscu waszego spotkania do szyby cukierni był przyklejony fioletowy kot.

Podeszłaś do niego i wzięłaś go z szyby. Obróciłaś kotka o długim futrze pyszczkiem do siebie. Kot wyglądał na naprawdę leniwego i wielkiego, i rzeczywiście taki był. Gdy kocur cię ujrzał odrobinę się ożywił i zamruczał.

Odstawiłaś go na ziemię i pogłaskałaś po łebku, po czym weszłaś do cukierni, lecz kot złapał cię pazurkami za nogę i przyczepił się do ciebie, patrząc w górę. Widok był rozczulający. Zwierzątko wyglądało jakby cię przytulało.

— Eh, nie puścisz mnie, co? — przykucnęłaś przy kotku i pogłaskałaś go po łebku — Wybacz, ale za chwilę przyjdzie mój chłopak, którego jak widzę nie ma. — uśmiechnęłaś się lekko zirytowana, a kotek odwrócił główkę na szybę cukierni, podszedł do niej i położył przednie łapki na szkle. Spojrzał na ciebie i zamiałknął uroczo, po czym znów się odwrócił. Nosek przyłożył do szyby i jak najsprawniej narysował serduszko (które było znakiem, że był to twój chłopak). — Ale urocze! — pogłaskałaś jeszcze raz kotka. Zwierzę się nie poddało i napisało na szybie twoje imię z końcówką 'chin' — Atsu?

Seijūrō Akashi

— Sei? Jesteś tam? — zapytałaś, gdy przeszłaś przez drzwi pokoju chłopaka.

Jakie było twoje zdziwienie, kiedy zobaczyłaś na krześle rudego kota, który przednimi łapkami opierał się o krawędź biurka, zamiast swojego chłopaka. Kociak obrócił łebek w twoją stronę tak, że mogłaś widzieć jego dwukolorowe tęczówki, które były podobne jak oczy Akashiego. Mogłabyś przysiąść, że to on, ale nie dałabyś sobie ręki uciąć.

Podeszłaś powolnym krokiem do zwierzątka i wtedy też zauważyłaś na biurku parę nożyczek, które kocur chciał złapać w łapki. Widok był rozczulający, gdy kot próbował przytrzymać nożyczki, lecz wszystko szybko kończyło się fiaskiem.

Zaraz...

Nożyczki? Czerwone futerko? Ten wzrok dwukolorowych oczu? Czy to nie może być Akashi? (brawo Sherlocku dop. aut.)

— Seijūrō? — kot popatrzył na ciebie, a później znów na nożyczki, które trącił noskiem — Heh. Czyli to jednak ty. — chwyciłaś za wskazaną rzecz, rozumiejąc przekaz, który kot ci dał — Nawet jesteś słodki, wiesz? — powiedziałaś, kiedy podawałaś mu ostry przedmiot i chciałaś go pogłaskać, lecz ci przeszkodził — Ała, nie nożyczki to pazury!

Kazunari Takao

— Kazu... Mógłbyś przestać, proszę? — zapytałaś po raz enty swojego chłopaka, który to udawał ptaka, ale nie byle jakiego, tylko koguta. Bolała cię już głową od udawanego piania, które zaczęło się już o wschodzie słońca.

— Kukuryku (załużmy, że koguty tak robią XD dop. aut.)! Nie-kukurykuku! — odpowiedział twój chłopak, a ty wciąż się zastanawiałaś czy nie zechce mu się latać, bo przecież kury i koguty nie latają, a co dopiero ludzie, lecz wiedziałaś, że po Takao można się wszystkiego spodziewać i zaistniała sytuacja tego dowodzi. Bo kto budzi swoją dziewczynę o wschodzie słońca pianiem koguta?

— Eh... Odstawiasz mi tu jakąś nową wersję chicken song? — Kazunari się tylko uśmiechnął i założył papierowy rożek na buzie, aby stymulowała dziub.

— Kukury-może-kuku!

— I pewnie za chwilę mi powiesz, że będziesz wyjadał robaki z ziemi?

— Hahahaha! To dobry pomysł, [Imię]-chan! Jak już być kurą, to na całego!~ — wybiegł z twojego pokoju, a ty pomyślałaś, że było trzymać język za zębami.

Tatsuya Himuro

Byliście już po lekcjach, więc wstąpiliście do sklepu zoologicznego, głównie za twoją namową. No cóż uwielbiałaś, jak chomiki napychały swoje policzki jedzeniem. Od razu z Himuro poszliście do tych słodkich, małych gryzoni.

Przyklęknęłaś przy jednej z klatek chomików i zaczęłaś się rozczulać nad ich puszystym wyglądem. Kompletnie zatraciłam się w obserwowaniu małych zwierzątek. Himuro patrzył na chomiki z lekką zazdrością, a to na ciebie abyś zwróciła na niego również swoją uwagę. Tatsuya wpadł na genialny pomysł. Z torby szkolnej wyjął batonik zbożowy, którego Atsushi nie chciał i rozpieczętowanego włożył sobie do ust. Dotknął cię delikatnie w ramię, abyś się odwróciła, co po chwili zrobiłaś.

— Tatsu, wyglądasz jak te chomiki!~ — powiedziałaś zauroczona wypuchłymi policzkami chłopaka, na co Himuro się uśmiechnął, lecz przez jedzenie w buzi krzywo to wyszło.

— Nłe chałem, waby choiki nie wychopay.* — powiedział z pełną buzią.

— Co? — nie zrozumiałaś.

— Nłe wachne.** — powiedział krótko, a ty się główkowałaś o co mu chodziło.

Yukio Kasamatsu

— Ciekawe czemu cię nie zmieniło w misia, tylko w królika, co? — zapytałaś główkując nad tym jakże ciekawym trafem cię zmieniło. No cóż, jak już myślałaś o Kasamatsu jako zwierzęciu, to jedynie o misiu lub uroczym piesku, nigdy o króliku.

Za to Kasamatsu wyglądał przeuroczo. Jego królicze ślepka wpatrywały się w ciebie intensywnie, a efektu dodawał marszczący się nosek królika.

— Nie mogę uwierzyć, że to ty Yukio! — powiedziałaś do królika — Jesteś tak uroczy, że aż bym cię zjadła! — królik popatrzył na ciebie jakby wystraszony, a ty zrozumiałaś własne słowa i zakłopotana zaczęłaś się tłumaczyć — N-nie o to mi chodzi! Nie chcę z ciebie zrobić wątróbki czy czegoś tam! — zaczęłaś przeczyć, gwałtownie przy tym gestykulując — Nie oddam cię żadnym smakoszom królików! Ani do sklepu! — dodałaś po chwili, biorąc juz uspokojone zwierzę na ręce, które zaczęłaś głaskać — Masz bardzo miękkie futerko. Włosy też takie miałeś?

~×~

*Nie chciałem, aby chomiki mnie wykopały.

**Nie ważne.

Hey, dawno mnie nie było, ale miałam lenia i wena wyjechała na wakacje, lecz z rokiem szkolnym wróciła. Rozdziały będą się pojawiać rzadko, więc nie przygotowujecie się, że to będzie jutro, pojutrze czy za tydzień, bo kończę wszystkie lekcje po ośmiu godzinach i mam masę nauki, do tego jeszcze dodać przemyślenia na jaki zawód chciałabym pójść... Rozdział wyszedł jaki wyszedł, więc się przyznaje, że nie chciało mi się tego pisać. Mogły być tam jakieś nielogiczne lub bezsensowne scenariusze i błędy, za co przepraszam, ale pisałam to, co przyszło mi do głowy. Najpierw Atsushiego chciałam zrobić fioletową żyrafą, a scenariusz Yukio miał być Takao, Kise za to miał być pudlem niż owcą. Hehehe :'D

Tu macie coś na rozśmieszenie dnia:

Zapraszam do dawania gwiazdek i komentowania.

P.S. Chicken song w mediach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro