Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♥Kiedy tęskni za tobą♥

[Pomysł od VioletChiara. Bardzo dziękuję!]

Pojechałaś z rodzicami na długą wizytę do innego kraju, żeby odwiedzić dalszą rodzinę. Przy tym zostawiając swojego chłopaka na pastwę losu. Bo co tu począć, gdy ciebie nie ma przy jego boku?

Tetsuya Kuroko

W tej sytuacji chłopak całkiem sobie radził. Żył jak zawsze. Chodził do szkoły, spotykał się z kolegami z drużyny, wyprowadzał Nigou na spacer i tak co dzień. Jakby ciebie w ogóle nie było na tym świecie. Niestety, ale tylko z zewnątrz.

W środku był kłębkiem nerwów. Nie wiedział, co ma z sobą zrobić. Tęsknił tak bardzo, że nawet wziął twoją bluzkę, którą kiedyś zostawiłaś u niego i założył na znalezionego gdzieś miśka. Miał nawet pomysł czy nie ubrać w to Nigou, ale stwierdził, że nie będzie aż tak zdesperowany, żeby mieszać w to swojego pupila. Oczywiście drugim argumentem, który zadecydował o jego decyzji było to, że raczej woli być zwolennikiem nie męczenia zwierząt.

— [Imię]... Tak bardzo za tobą tęsknię... — mocno przytulił do swojej piersi maskotkę.

A ty w pełni nieświadoma w [Nazwa Kraju] miałaś uczucie, że zrobiłaś coś złego. „Tylko co?” głowiłaś się.

Taiga Kagami

— Czemu mi nie powiedziałaś?! — użalał się ci Kagami przez telefon, kiedy to oznajmiłaś mu, że jesteś w połowie drogi samolotem do [Nazwa Kraju] — Wiesz dobrze, że mógłbym polecieć z tobą! Znam doskonale angielski! Można się nim dogadać w prawie każdym kraju!

— Uspokój się, Taiga. To tylko siedem dni. Dasz radę. — pocieszałaś go zażenowana. Cały samolot słyszał twoją rozmowę z tygrysem, który teraz nie potrafił być ciszej — Nie wzięłam cię ze względu na moją rodzinę. Ona nie potrafiłaby wykarmić twojego nieopanowanego żołądka.

— Dasz radę!? Wiesz, że bez ciebie to nie to sam-! — nie dokończył, ponieważ przerwałaś mu słowami:

— Muszę kończyć. Pa! — zakończyłaś szybko rozmowę zanim twój chłopak zrobił ci głośny „wywód“.

— Oj! [Imię]! Nie rozłączaj się! — Taiga popatrzył na ekran swojego telefonu i wzdychnął — Za późno... Już czuję pustkę...

Ryōta Kise

Zawsze byłaś dla niego wsparciem. Przychodziłaś na każde jego mecze, treningi, nawet sesje. Dopingowałaś go na całego. Robiliście wszystko razem. Byliście wręcz nierozłączni.

Ale nadszedł ten czas, kiedy musieliście się pożegnać. Całe szczęście tylko na parę dni.

— Dasz radę, Ryou? — zapytałaś się swojego chłopaka, trzymając go za obie ręce na lotnisku.

— Jasne jak ty, moje słońce! — odpowiedział z promiennym uśmiechem Kise.

— Widzę, że sobie świetnie poradzisz beze mnie! — uśmiechnęłaś się — Czyli nie muszę się martwić. Jadę na kilka dni. Jak coś to dzwoń. — powiedziałaś, ściskając mu lekko ręce.

— Będę, [Imię]cchi!

Kilka minut później na pokładzie samolotu:

Usłyszałaś jak zaczął ci dzwonić twój telefon.

„Hm... Kto to może być?” pomyślałaś, wyciągając telefon. Popatrzyłaś się na ekran i od razu spochmurniałaś.

„No jak nie kto inny niż on może dzwonić...”

— Halo? — powiedziałaś do słuchawki.

— [Imię]cchi! Wracaj! Myślałem, że dłużej wytrzymam bez ciebie! — usłyszałaś Kise. Czułaś w jego głosie jaki był zdesperowny i smutny, ale i tak musiałaś mu dołożyć.

— OK. Wracam za tydzień. Pa. — po tym się rozłączyłaś.

Poczułaś się winna, więc szybko wysłałaś do niego SMS'a: „Napiszę jak dolecę. Później możemy zrobić video chat <3

Shintarō Midorima

Midorima nie zaczął tęsknić tak szybko. Pierwsze trzy dni zleciały mu migiem. Kilka razy do ciebie zadzwonił, ale tak to nie czuł tak wielkiej tęsknoty za tobą.

Jednak czwartego dnia twojego wyjazdu poczuł w sobie pustkę. Zrobił się gburowaty i opryskliwy. Brakowało mu czegoś, a raczej kogoś. No, ale nie mogłaś pojawić się na zawołanie, więc musiał cierpliwie czekać.

Midorima siedział w klasie, patrząc się na tablicę pusto. Kazunari spoglądał na niego niepewnym wzrokiem,aż w końcu powiedział:

— Tęsknisz za [Imię]-chan? Może twój szczęśliwy przedmiot na dziś cię rozweseli. — zaproponował czarnowłosy chłopak.

Shintarou jak w mantrze założył na twarz maskę Darth Vader'a i zarzucił na siebie czarną pelerynę. Westchnął kilka razy, co zabrzmiało jak głos Anakina z „Gwiezdnych wojen.”

— Wow! Jak prawdziwy Darth Vader! A powiedz „jestem twoim ojcem!”

— Zamknij się, Bakao.

— Nie ta kwestia! — roześmiał się Kazunari.

(dop.aut. może Gwiezdne Wojny nie są w temacie do scenariusza, ale i tak je dałam xd nie wiem czemu, ale mi to tak bardzo tu pasuje)

Daiki Aomine

— W końcu wolny! Hahaha! — zaśmiał się głośno Aomine — No to co teraz tu porobić...? Hmm... — zamyślił się Pan Jagódka — Już wiem! — w Aomine wyświetlił się iście świetny plan.

Daiki podszedł do swojego łóżka i wyciągnął spod niego prostokątne pudło. Uśmiechnął się przebiegle. W końcu mógł przejrzeć swoją kolekcje świerszczyków!

— Nadszedł ten czas, gdy znów się spotykamy Mai-chan... — na jego twarzy zaczął się pojawiać kokieteryjny uśmieszek.

Złapał za pokrywę pudełka i pociągnął w górę, ale nagle zrzedła mu mina. Nie było tam jego cennych świerszczyków! Jedynie mała karteczka z napisem: „Twoje wszystkie skarby przeniosłam w inne miejsce! Love, [Imię] <3“.

Poszukał w kieszeniach swoich spodni urządzenia o nazwie „telefon“ i wybrał twój numer. Rozległ się sygnał komórki, gdy w końcu odebrałaś.

— Co tam, Daiki? Już tęsknisz? — zaśmiałaś się przez komórkę.

— Nawet sobie nie żartuj! Czuję, że to będzie najdłuższe kilka dni bez ciebie, moja miłości...

— Jeśli myślisz, że powiem ci gdzie masz te świerszczyki, to się grubo mylisz. Mógłbyś chociaż raz za mną potęsknić. — Aomine na twoje ostatnie zdanie jedynie się lekko uśmiechnął. Nie był aż tak wielkim chamem, żeby nie okazać uczuć swojej dziewczynie.

— I będę. Nawet nie wiesz jak... — Daikiemu w prawdzie już cię brakowało. Bo z kim jak nie z tobą najlepiej się przekomarzać? Już ci wybaczył schowanie jego gazetek.

Atsushi Murasakibara

— Ehh... — można było usłyszeć w kącie pokoju Atsushiego.

Minęło kilka dni dopiero, a Murasakibara już czuł w sobie pustkę. Czuł się chory. Nawet Himuro nie wiedział co zrobić. Było to bardzo dziwne. Nie chciał żadnych przekąsek, a szczególnie słodyczy, które mu zrobiłaś.

Od trzech dni leży w kącie i przytula worek wielkości człowieka, upchany twoimi słodyczami. To nie było najdziwniejsze.

Najdziwniejsze było to, że ten worek miał twoją twarz.

I nawet pachniał jak ty.

Tak, zastąpił cię wór słodyczy.

Taka cukrowa [Imię]-chin.

— Tak bardzo cię kocham, [Imię]-chin... — wymamrotał olbrzym w zgięcie "szyi" worka, przytulając się do niego jeszcze bardziej — Że aż mógłbym cię zjeść...

Seijurō Akashi

Było mu ciebie tak bardzo brak, że już zaczął wymyślać, gdzie pójdziecie na przyszłe randki.

Nie poznawałaś go. Pisał do ciebie nonstop, od rana do wieczora. Czasami miałaś go przez to już dość, ale jakbyś mu nie odpisała to, by jeszcze tu przyleciał i zaczął cię szukać, czy jesteś cała.

Akashi nie mógł się doczekać, kiedy znów do niego wrócisz...~

Kazunari Takao

Dzień pierwszy:

— [Imię]-chan! Poradzę sobię! Nie przejmuj się! — powiedział ci Kazu przez słuchawkę telefonu.

— Ale naprawdę? Nie jest to dla ciebie za długo? — zapytałaś się swojego chłopaka zmartwiona.

— Nie, no coś ty! Dam sobie radę! Jestem już dużym chłopcem! Umiem wiązać sznurówki! — zaśmiał się Takao.

— Mówi to ten, co nadal ogląda teletubisie...

— Haha! Nie bój żaby! Poradzę sobie!

Dzień drugi:

— Jednak sobie nie poradzę... — stwierdził Kazunari, gdy ciągnął riksze Midorimy — [Imię]! Jak najszybciej wracaj! — wykrzyknął do siebie — Bez ciebie holowanie Shin-chan'a nie jest takie zabawne!

— Zamknij się i pedałuj dalej, Bakao.

Tatsuya Himuro

On całkiem znośnie przechodził twój wyjazd. Nie przejmował się tym zbyt bardzo, bo on wiedział, że do niego wrócisz.

A jeśli nie, to pojedzie do ciebie.

Zna adres...

Którego nawet mu nie powiedziałaś.

Yukio Kasamatsu

— Kapitanie! Podaj! — wykrzyknął chłopak z drużyny Yukio, aby rzucił mu piłkę do koszykówki.

— Ha? — tylko to wydobyło się z ust Kasamatsu. Po kilku dniach twojego wybycia do innego kraju, Yukio zrobił się bardziej rozdrażniony. Nie tylko "znęcał" się nad Kise, ale nad resztą drużyny również. Wszyscy wiedzieli, że mu cię brakuje, więc go nie winili. Tylko błagali, żebyś szybciej wróciła. — Łap! Nie trać piłki z rąk! — wykrzyknął, rzucając z całej siły w chłopaka.

— Dzięki... — wymamrotał poszkodowany na ziemi, pokazując łapkę w górę, że nic się mu nie stało.

[Imię], proszę, jak najszybciej wróć!

[Witam! Dawno my się nie widzieli!]

[Tak, wiem. Mogłam dać rozdział wcześniej. Mogłam, ale nie zrobiłam. Bo mi się nie chcę. XD Jak zwykle.]

[Akashi mi gdzieś zniknął, więc jak ktoś go nie czytał, to zapraszam! Już jest!]

[Już nie proszę o propozycje na scenariusze, bo mam w sumie dużo z poprzednich rozdziałów. W końcu pasowałoby je zrobić. Nie wszystkie, ale większość może. Widzicie sami, że ja rozdziały publikuje dwa/trzy razy do roku xd Ale w końcu na wasze prośby "spiełam pośladki" i skończyłam to o to, co przed chwilą czytaliście. Scenariusz według mnie wyszedł tak sobie.]

[Czy wam też się wyświetla dwa razy rozdział "Kiedy myję ci włosy"? Zauważyłam to już w sumie dawno, ale się zastanawiam, czy wy też to widzicie XD]

[A i nie skończyłam oglądać KnB od nowa, więc jeszcze nie dodam nowych postaci. Jeśli nie skończę tego oglądać, to wiedzcie, że skupię się na dodawaniu nowych scenariuszy, a później uzupełnieniami nowych chłopców.]

[Love ya! <3]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro