Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♥Kiedy spotyka kogoś z twojej rodziny♥

Narazie nie spotka rodziców Reader, zostawię to na kiedy indziej.

Tetsuya Kuroko

— Przepraszam za najście. — powiedział Kuroko, kiedy przekroczył próg twojego domu.

— Hej, wróciłam! — krzyknęłaś odstawiając kurtkę na wieszak.

— [Iiimmiięę]-chaan! — zawołał piskliwy głosik i przytulił się do twojego brzucha. Przed tobą stał twój młodszy kuzyn [ImięKuzyna].

— [I/K], co ty tu robisz? Gdzie są moi rodzice? — zapytałaś się młodego, odpychając lekko od siebie.

— Mama mnie przywiozła do was, ale wujek i ciocia powiedzieli, że mają pilne sprawy w pracy i muszą jechać, ale również mówili, że za niedługo przyjdziesz, więc mnie zostawili samego. — powiedział na jednym wdechu.

— No dobrze. Tetsu, poznaj mojego młodszego kuzyna [I/K]. [I/K] to jest Tetsuya​. — przedstawiłaś ich sobie nawzajem, a [I/K] wpatrywał się w niego, jakby zobaczył ducha.

— Miło mi cię poznać, [I/K]-chan. — odezwał się Kuroko.

— To on był tutaj przez cały czas?!

Taiga Kagami

Jak zawsze po szkole wpadliście do Maji Burgera. Podeszliście do kasy i zaczęliście składać wasze zamówienia. Nagle podszedł do ciebie wysoki [kolor]włosy chłopak.

— Przepraszam, masz chłopaka? — zapytał się nieznajomy pukając cię w ramię, a ty zaczęłaś się obracać. Taiga wyglądał, jakby chciał go zamordować wzrokiem — Jak nie to, czy umówiła- — przerwał w pół zdania i popatrzył na ciebie z zdziwieniem w oczach, kiedy całkowicie się obróciłaś — [Imię]? Kompletnie cię nie poznałem. — podrapał się po karku zawstydzony.

— Co, [I/K]? Kuzynkę się podrywa? — zaśmiałaś się złośliwie.

— [Imię], kto to jest? — zapytał dotąd milczący Taiga, patrząc morderczym wzrokiem na nieco mniejszego chłopaka, na co [kolor]włosy się wzdrygnął.

— Ah tak, tygrysie proszę poznaj mojego kuzyna [I/K]. — wskazałaś na stojącego obok chłopaka.

— Kagami Taiga. — odpowiedział szorstko koszykarz.

— [I/K]. Chyba nadal masz mi za złe, że podrywałem [Imię]. — zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po głowie, a kropelki potu zaczęły mu spływać po czole — Przepraszam, ale byłem zmuszony.

— Przez kogo? — zapytałaś, a [I/K] wskazał głową na stolik w kącie restauracji.

— Kolegów. Mały zakład, jeśli zapytam się pierwszej lepszej dziewczyny, która wejdzie do restauracji, o pójście na randkę.

— Yhym...

— Przepraszam, co podać? Stoicie tak od dziesięciu minut. — skarciła was kasjerka.

Ryōta Kise

— Ryota, dziś idę do moich dziadków. Przepraszam, nie mogę z tobą wyjść. — odmówiłaś właśnie Kise wyjście na spacer.

— Ale [Imię]cchi... — prosił chłopak, lecz nagle się rozweselił — Jeśli nie możesz że mną iść na spacer, to ja pójdę z tobą do dziadków. — przytulił cię, patrząc ci w oczy. Miał w nich takie iskierki, że trudno ci byłoby mu odmówić.

— Może mógłby być to dobry pomysł... — udaławałaś, że się zastanawiasz, przytrzymując sobie podbródek — W sumie moi dziadkowie mogliby cię w końcu poznać. Tak, to dobry pomysł. — na te słowa Kise szybko wziął wasze kurtki z wieszaków.

— No to na co czekasz, [Imię]cchi. Chodźmy. — rzucił ci twoją kurtkę i zaczął w natychmiastowym tempie ubierać buty.

||

— [Imię]-chan, jaką masz ładną koleżankę. — powiedziała twoja babcia.

— Ale to nie- — zaczęłaś, lecz babcia dalej mówiła.

— Jakie zdrowe i lśniące włosy. Czym myjesz, kochaniutka? — zapytała się babcia Kise, przejeżdżając ręką po jego włosach.

— Babciu, ale to nie jest-

— Aj cicho, [Imię]-chan, nie ciebie się pytam. — przerwała ci starsza kobieta.

— [ImięBabci], zostaw dziewczę. — powiedział dziadek, który do tej pory milczał — Patrz jakie chucherko. Chyba nic cię tam w domu nie karmią. — stwierdził starzec — [I/B], przygotuj jej coś dobrego.

— N-nie trzeba. — machał rękami zestresowany.

— Oj, nie wstydź się. — powiedział dziadek i stanął przy Kise — Coś za mało jesz, bo tutaj prawie nic nie masz. — stwierdził starzec i przyłożył dłoń do klatki piersiowej Ryoty. Ty i blondyn popatrzyliście się na dziadka zaskoczeni z szczyptą zażenowania.

— [ImięDziadka], ja ci nie wystarczam, żebyś obmacywał koleżanki [Imię]?! — naburmuszyła się babcia, a dziadek szybko cofnął ręce.

— N-nie, no coś ty, [I/B]! Przecież wiesz, że cię kocham! — bronił się starzec.

— Babciu, dziadku, ale wy wiecie, że Ryota to chłopak, nie? — zapytałaś się w końcu.

— Chyba musimy sobie kupić nowe okulary. — stwierdził dziadek.

Shintarō Midorima

Siedziałaś właśnie w swoim pokoju, gdy wpadł do twojego pokoju bez pukania twój wujek, który wyglądał, jakby się zmachał.

— [Imię]-chan, dobrze, że nic ci nie jest! Okradziono by cię! Dobrze, że przyszedłem! — powiedział mężczyzna z wyraźną ulgą.

— Co się stało, wujku? Okradziono? — zapytałaś wstając z łóżka i ściągając przy tym słuchawki.

— Miałem zostawić twoim rodzicom paczkę z [rzecz]. Wszedłem do domu, a tam złodziej!

— Złodziej? — zapytałaś niedowierzając.

— Tak, ale się z nim rozprawiłem oraz zadzwoniłem na policję. — wtedy sobie przypomniałaś, że Midorima był na dole.

— Shhhiiinnn! — popędziłaś co sił w nogach na dół — Shin! Nic ci nie jest?! — twoim oczom w salonie na dywanie leżał Shintaro związany przedłużką i szmatką kuchenna w ustach.

— Hmphf! — Midorima chciał coś powiedzieć, ale ścierka mu nie pozwalała.

— Przepraszam cię, Shintaro, za mojego wujka, ale pierwszy raz cię widziała na oczy. — przyklękłaś przy chłopaku i wyciągnęła mu ściereczkę.

— Powiedz mu, że ma niesamowicie mocny chwyt, nanodayo. — powiedział Midorima.

— To był komplement? Jeśli tak, to dziękuję bardzo. — uśmiechnął się wujek, który wszedł do salonu — Przepraszam cię, jak mniemam Shintaro, za uznanie za złodzieja.

Daiki Aomine

Właśnie poszłaś z swoją młodszą kuzynką na placu zabaw. Ty usiadłaś na ławce, a dziewczynka poszła się bawić. Wystarczyło trochę twojej nieuwagi i...

— Hej, [Imię], czemu ta pani jest naga? — zapytała [ImięKuzynki], która do ciebie podeszła. Popatrzyłaś na nią zaskoczona i spojrzałaś na to, co trzyma.

— [I/K]-chan, skąd to masz? — zapytałaś z sztucznym uśmiechem.

— Leżało przy boisku do koszykówki, więc wzięłam, żeby pooglądać na placu zabaw. — powiedziała grzecznie dziewczynka.

Ahomine! pomyślałam, zaciskając szczękę oraz pięści z gniewu, Jak ja cię dopadnę.

— Oddasz mi to, [I/K]-chan? Wiem do kogo to należy i pewnie mu smutno, że już tego nie ma. — powiedziałaś, a [I/K] posłusznie ci to oddała — Idź dalej się baw. — uśmiechnęłaś się i poczochrałaś ją po głowie. Dziewczynka poszła bawić się dalej, a ty myślałaś, jak zabić pewnego zboczonego osobnika o imieniu Daiki.

Prośby twoje chyba zostały wysłuchane, bo zobaczyłaś w oddali mulata z granatowymi włosami, który czegoś szukał. Podeszłaś do niego i mocno, naprawdę mocno zdzieliłaś go po łbie jego świerszczykiem. Stęknął z bólu i obrócił się w twoją stronę.

— [Imię], czemu to zrobiłaś?!

— Szukasz czegoś? — zapytałaś, mordując go wzrokiem, przy tym przykładając mu pod nos magazyn.

— Skąd-?

— Moja kuzynka znalazła przy boisku koszykówki. — nie dałaś mu dokończyć — Ty chyba sobie żartujesz! Gubisz swoje magazyny od tak, a jakby znalazłaby to inna osoba?! To co-?!

— [Imię], możemy już wracać? — podeszła do was [I/K]. Skinęłaś głową na zgodę i posłałaś Aomine złowrogie spojrzenie, podając mu gazetkę.

— Nie gub ich więcej.

— Och, to było pana? — uśmiechnęła się kuzynka, wzięłaś ją za rękę i poszłyście — Do widzenia, panie czekoladko!

Atsushi Murasakibara

— Gdzie idziemy, [Imię]chin? — zapytał Atsushi, kiedy ciągnęłaś go za rękę.

— Do cukierni. — odparłam, a chłopak się, jakby ożywił i tym razem to on ciągnął ciebie.

— No to szybko, [Imię]chin.

||

— Dzień dobry. — powiedziała kobieta za ladą, kiedy weszliście.

— Część, ciociu. — przywitałaś się.

— O, [Imię]-chan, to ty. Jak tam? — zapytała ciocia.

— Dzień dobry. — przywitał się Murasakibara.

— Co ty tu robisz?! — wykrzyczała ciocia do Atsushiego — Miałeś już więcej u mnie nie zamawiać!

— Ciociu, uspokój się. — wyciągnęłaś ręce w geście uspokojenia.

— [Imię], on miał tyle zamówień, że się nie wyrabiałam z innymi zamówieniami oraz brakowało wypieków dla innych klientów! Kto to?

— Mój chłopak. Murasakibara Atsushi. — przedstawiłaś go cioci.

— Chłopak, co? — opadły jej emocje — Takiego nienażartego faceta sobie znaleźć. — mruknęła do siebie kobieta, kręcąc głową z niedowierzaniem — No to co chcecie, dziubki? — zapytała się.

— Ja poproszę [CośSłodkiego], a ty, Atsu?

— To samo, tylko że z pięć razy więcej i na wynos. — odpowiedział.

— Ciesz się, że jesteś z [Imię]... — szepnęła do siebie ciocia, kiedy poszła na zaplecze.

— Ile zamawiałeś? — spytałaś, kiedy już jej nie było.

— Na pewno więcej niż dzisiaj.

Seijūrō Akashi

— Fajnie, że wybraliśmy się nad jezioro, Sei. — stwierdziłaś z uśmiechem i oparłaś się dłońmi o barierki żaglowca — I fajnie, że z nami pojechałeś [I/K]. — posłałaś mu miłe spojrzenie.

— No, przecież nikt tak, jak ja, nie umie sterować żaglówką. — pochwalił sam siebie twój kuzyn — Jak ci się podoba, Akashi?

— Dobrze, ale wolałbym, żebym to ja prowadził, bo przecież polegam na sobie i swoich umiejętnościach. Jestem absolutny.

— Taa... — mruknął [I/K] — To może chcesz sterować?

Akashi przystał na tą propozycję i już po chwili siedział przy sterze.

Kazunari Takao

— [ImięSiostry]-chan, proszę poznaj Kazu. — wskazałaś na chłopaka ręką, a [I/S] się uśmiechnęła i podbiegła do niego.

— Yo, młoda! Miło poznać! — licealista uśmiechnął się szeroko i kucnął przy niej na jej wysokość — Fajną masz sukienkę! Pasuje ci! Dałabyś kiedyś przymierzyć [Imię]-chan?

— Lub Bakao? — dodałaś.

— Okrutna!~

— Pewnie, jeśli się zmieści. — uśmiechnęła się dziewczynka.

— Taką gruba to ja nie jestem. — prychnęłaś.

— Oj, [Imię]-chan, dla mnie zawsze będziesz najpiękniejszą i najszczuplejszą kobietą, a [I/S]-chan dziewczyną.~

— Braciszku!~ Mogę cię tak nazywać?~ — poprosiła siostrzyczka.

— Pewnie!~

— Mój chłopak ma jakieś zamiłowania pedofilskie... — mruknęłaś do siebie, patrząc na scenkę przed sobą sceptycznie, ale koszykarz cię usłyszał.

— [Imię]-chan, dobrze wiesz, że to nie tak!

Tatsuya Himuro

Himuro właśnie przeglądał różne strony internetowe w poszukiwaniu nowej ładowarki do swojego telefonu, bo na starej stanął, a ty przyglądałaś się jego staraniom, lecz bezskutecznym.

— Nigdzie nie mogę znaleźć ładowarki do [RzadkaMarkaTelefonu]. — westchnął męczeńsko chłopak.

— Jak chcesz mogę ci pomóc. — powiedziałaś, uśmiechając się promiennie.

— Skąd niby weźmiesz taką ładowarkę? Przecież trudno ją zdobyć. — spytał chłopak zaskoczony.

— Ty już się o to nie martw. — posłałaś mu cwany uśmieszek, a po Tatsuyi przeszedł nieznajomy, lecz niemiły dreszczyk.

||

— To kuzyn mojego kuzyna, który jest moim dalszym kuzynem, więc jakieś więzy krwi są, nie? To [ImięDalszegoKuzyna]-kun, a to Tatsuya. — przygarnęłaś ramieniem większego od siebie i Himuro mężczyzny, łapiąc za szyję tak, aby się zniżył na twoją wysokość, a osiłek przytaknął potwierdzająco na pytanie. Po chwili puściłaś go, a [I/D/K] stanął przed Tatsuyą, co wywołało u mniejszego jakiś dziwny niepokój i zimny pot spływający po karku — [I/D/K]-kun, masz to, o co cię prosiłam?

— Tak. — kuzyn wyciągnął spod kurtki małe pudełeczko i podał Himuro, na co ten podziękował — Należne [CenaŁadowarkiWYenach]¥.

— Tak, już, już. — twój chłopak zanurzył rękę w kieszeni spodni i po chwili wyciągnął należną sumę.

— Dzięki, [I/D/K]-kun! To widzimy się za tydzień, nie? — zapytałaś szeroko się uśmiechając.

— Tak, a jakbyście chcieli nowe, nieużywane głośniki bezprzewodowe to znajomy chłopaka kuzynki mojego kuzyna posiada jedne na zapleczu. — mrugnął porozumiewawczo do was, a ty się zaśmiałaś.

— Będę pamiętać. Pozdrów wszystkich!~ — zawołałaś za oddalającym się mężczyzna.

— Dobra, narazie! — zasalutował wam dwoma palcami przez ramię i poszedł dalej w swoją stronę.

— [Imię]-chan, nie wiedziałem, że masz tyle wtyk. Skąd ty bierzesz te wszystkie kontakty? — powiedział zdziwiony, lecz zaciekawiony piratopodobny koszykarz z pieprzykiem.

— Ma się swoje źródła. — uśmiechnęłaś się jak Izaya z Drrr!.

Yukio Kasamatsu

Przyszła do ciebie kuzynka w twoim wieku. Siedziałyście na twoim łóżku i oglądałyście film na laptopie, kiedy do twojego pokoju nie przyszedł twój chłopak.

— Hej, [Imię]-chan! — Kasamatsu chyba nie zauważył obecności twojej kuzynki, bo wszedł sobie do twojego pokoju jak do własnego — Mogę użyć waszego prysznica, bo u mnie robią remont? — spytał zmęczony. Na ramieniu trzymał torbę, a na głowie ręcznik.

— Pewnie. Byłeś na treningu? — spytałaś, a on potwierdził to ruchem głowy, później po chwili wyszedł do łazienki. Chyba naprawdę nie zauważył twojej kuzynki.

— Twój chłopak? — zaśmiała się [I/K].

— Tak. Nazywa się Yukio. — uśmiechnęłaś się — Chyba był tak zmęczony, że cię nie widział. — zachichotałaś i wróciliście spojrzeniem do filmu.

Po kilku minutach przyszedł Kasamatsu bez koszulki, na ramiona miał zarzucony ręcznik.

— Hej, chyba zapomniałem wziąść to- — przerwał, kiedy zobaczył [I/K] siedzącą obok ciebie. Od razu się zaczerwienił i zamknął za sobą drzwi z głuchym trzaskiem, przy okazji zabierając torbę, którą położył przy wejściu twojego pokoju — [Imię]-chan, kto to?! — zapytał, wykrzykując wszystko przez drzwi.

— [I/K] jestem! — odpowiedziała za ciebie kuzynka — Miło poznać!

— Choć w dziwnej sytuacji... — mruknęłaś do siebie.

— Kasamatsu Yukio. Mi również... — wypowiedział czerwony jak piwonia, wchodząc do pokoju z koszulką już na sobie.

Przepraszam za jakiekolwiek błędu. Jeśli się podobało, proszę, zostaw gwiazdkę lub komentarz. Albo oba naraz.

Dziękuję i pozdrawiam.~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro