♥Kiedy spotyka kogoś z twojej rodziny♥
Narazie nie spotka rodziców Reader, zostawię to na kiedy indziej.
Tetsuya Kuroko
— Przepraszam za najście. — powiedział Kuroko, kiedy przekroczył próg twojego domu.
— Hej, wróciłam! — krzyknęłaś odstawiając kurtkę na wieszak.
— [Iiimmiięę]-chaan! — zawołał piskliwy głosik i przytulił się do twojego brzucha. Przed tobą stał twój młodszy kuzyn [ImięKuzyna].
— [I/K], co ty tu robisz? Gdzie są moi rodzice? — zapytałaś się młodego, odpychając lekko od siebie.
— Mama mnie przywiozła do was, ale wujek i ciocia powiedzieli, że mają pilne sprawy w pracy i muszą jechać, ale również mówili, że za niedługo przyjdziesz, więc mnie zostawili samego. — powiedział na jednym wdechu.
— No dobrze. Tetsu, poznaj mojego młodszego kuzyna [I/K]. [I/K] to jest Tetsuya. — przedstawiłaś ich sobie nawzajem, a [I/K] wpatrywał się w niego, jakby zobaczył ducha.
— Miło mi cię poznać, [I/K]-chan. — odezwał się Kuroko.
— To on był tutaj przez cały czas?!
Taiga Kagami
Jak zawsze po szkole wpadliście do Maji Burgera. Podeszliście do kasy i zaczęliście składać wasze zamówienia. Nagle podszedł do ciebie wysoki [kolor]włosy chłopak.
— Przepraszam, masz chłopaka? — zapytał się nieznajomy pukając cię w ramię, a ty zaczęłaś się obracać. Taiga wyglądał, jakby chciał go zamordować wzrokiem — Jak nie to, czy umówiła- — przerwał w pół zdania i popatrzył na ciebie z zdziwieniem w oczach, kiedy całkowicie się obróciłaś — [Imię]? Kompletnie cię nie poznałem. — podrapał się po karku zawstydzony.
— Co, [I/K]? Kuzynkę się podrywa? — zaśmiałaś się złośliwie.
— [Imię], kto to jest? — zapytał dotąd milczący Taiga, patrząc morderczym wzrokiem na nieco mniejszego chłopaka, na co [kolor]włosy się wzdrygnął.
— Ah tak, tygrysie proszę poznaj mojego kuzyna [I/K]. — wskazałaś na stojącego obok chłopaka.
— Kagami Taiga. — odpowiedział szorstko koszykarz.
— [I/K]. Chyba nadal masz mi za złe, że podrywałem [Imię]. — zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po głowie, a kropelki potu zaczęły mu spływać po czole — Przepraszam, ale byłem zmuszony.
— Przez kogo? — zapytałaś, a [I/K] wskazał głową na stolik w kącie restauracji.
— Kolegów. Mały zakład, jeśli zapytam się pierwszej lepszej dziewczyny, która wejdzie do restauracji, o pójście na randkę.
— Yhym...
— Przepraszam, co podać? Stoicie tak od dziesięciu minut. — skarciła was kasjerka.
Ryōta Kise
— Ryota, dziś idę do moich dziadków. Przepraszam, nie mogę z tobą wyjść. — odmówiłaś właśnie Kise wyjście na spacer.
— Ale [Imię]cchi... — prosił chłopak, lecz nagle się rozweselił — Jeśli nie możesz że mną iść na spacer, to ja pójdę z tobą do dziadków. — przytulił cię, patrząc ci w oczy. Miał w nich takie iskierki, że trudno ci byłoby mu odmówić.
— Może mógłby być to dobry pomysł... — udaławałaś, że się zastanawiasz, przytrzymując sobie podbródek — W sumie moi dziadkowie mogliby cię w końcu poznać. Tak, to dobry pomysł. — na te słowa Kise szybko wziął wasze kurtki z wieszaków.
— No to na co czekasz, [Imię]cchi. Chodźmy. — rzucił ci twoją kurtkę i zaczął w natychmiastowym tempie ubierać buty.
||
— [Imię]-chan, jaką masz ładną koleżankę. — powiedziała twoja babcia.
— Ale to nie- — zaczęłaś, lecz babcia dalej mówiła.
— Jakie zdrowe i lśniące włosy. Czym myjesz, kochaniutka? — zapytała się babcia Kise, przejeżdżając ręką po jego włosach.
— Babciu, ale to nie jest-
— Aj cicho, [Imię]-chan, nie ciebie się pytam. — przerwała ci starsza kobieta.
— [ImięBabci], zostaw dziewczę. — powiedział dziadek, który do tej pory milczał — Patrz jakie chucherko. Chyba nic cię tam w domu nie karmią. — stwierdził starzec — [I/B], przygotuj jej coś dobrego.
— N-nie trzeba. — machał rękami zestresowany.
— Oj, nie wstydź się. — powiedział dziadek i stanął przy Kise — Coś za mało jesz, bo tutaj prawie nic nie masz. — stwierdził starzec i przyłożył dłoń do klatki piersiowej Ryoty. Ty i blondyn popatrzyliście się na dziadka zaskoczeni z szczyptą zażenowania.
— [ImięDziadka], ja ci nie wystarczam, żebyś obmacywał koleżanki [Imię]?! — naburmuszyła się babcia, a dziadek szybko cofnął ręce.
— N-nie, no coś ty, [I/B]! Przecież wiesz, że cię kocham! — bronił się starzec.
— Babciu, dziadku, ale wy wiecie, że Ryota to chłopak, nie? — zapytałaś się w końcu.
— Chyba musimy sobie kupić nowe okulary. — stwierdził dziadek.
Shintarō Midorima
Siedziałaś właśnie w swoim pokoju, gdy wpadł do twojego pokoju bez pukania twój wujek, który wyglądał, jakby się zmachał.
— [Imię]-chan, dobrze, że nic ci nie jest! Okradziono by cię! Dobrze, że przyszedłem! — powiedział mężczyzna z wyraźną ulgą.
— Co się stało, wujku? Okradziono? — zapytałaś wstając z łóżka i ściągając przy tym słuchawki.
— Miałem zostawić twoim rodzicom paczkę z [rzecz]. Wszedłem do domu, a tam złodziej!
— Złodziej? — zapytałaś niedowierzając.
— Tak, ale się z nim rozprawiłem oraz zadzwoniłem na policję. — wtedy sobie przypomniałaś, że Midorima był na dole.
— Shhhiiinnn! — popędziłaś co sił w nogach na dół — Shin! Nic ci nie jest?! — twoim oczom w salonie na dywanie leżał Shintaro związany przedłużką i szmatką kuchenna w ustach.
— Hmphf! — Midorima chciał coś powiedzieć, ale ścierka mu nie pozwalała.
— Przepraszam cię, Shintaro, za mojego wujka, ale pierwszy raz cię widziała na oczy. — przyklękłaś przy chłopaku i wyciągnęła mu ściereczkę.
— Powiedz mu, że ma niesamowicie mocny chwyt, nanodayo. — powiedział Midorima.
— To był komplement? Jeśli tak, to dziękuję bardzo. — uśmiechnął się wujek, który wszedł do salonu — Przepraszam cię, jak mniemam Shintaro, za uznanie za złodzieja.
Daiki Aomine
Właśnie poszłaś z swoją młodszą kuzynką na placu zabaw. Ty usiadłaś na ławce, a dziewczynka poszła się bawić. Wystarczyło trochę twojej nieuwagi i...
— Hej, [Imię], czemu ta pani jest naga? — zapytała [ImięKuzynki], która do ciebie podeszła. Popatrzyłaś na nią zaskoczona i spojrzałaś na to, co trzyma.
— [I/K]-chan, skąd to masz? — zapytałaś z sztucznym uśmiechem.
— Leżało przy boisku do koszykówki, więc wzięłam, żeby pooglądać na placu zabaw. — powiedziała grzecznie dziewczynka.
Ahomine! pomyślałam, zaciskając szczękę oraz pięści z gniewu, Jak ja cię dopadnę.
— Oddasz mi to, [I/K]-chan? Wiem do kogo to należy i pewnie mu smutno, że już tego nie ma. — powiedziałaś, a [I/K] posłusznie ci to oddała — Idź dalej się baw. — uśmiechnęłaś się i poczochrałaś ją po głowie. Dziewczynka poszła bawić się dalej, a ty myślałaś, jak zabić pewnego zboczonego osobnika o imieniu Daiki.
Prośby twoje chyba zostały wysłuchane, bo zobaczyłaś w oddali mulata z granatowymi włosami, który czegoś szukał. Podeszłaś do niego i mocno, naprawdę mocno zdzieliłaś go po łbie jego świerszczykiem. Stęknął z bólu i obrócił się w twoją stronę.
— [Imię], czemu to zrobiłaś?!
— Szukasz czegoś? — zapytałaś, mordując go wzrokiem, przy tym przykładając mu pod nos magazyn.
— Skąd-?
— Moja kuzynka znalazła przy boisku koszykówki. — nie dałaś mu dokończyć — Ty chyba sobie żartujesz! Gubisz swoje magazyny od tak, a jakby znalazłaby to inna osoba?! To co-?!
— [Imię], możemy już wracać? — podeszła do was [I/K]. Skinęłaś głową na zgodę i posłałaś Aomine złowrogie spojrzenie, podając mu gazetkę.
— Nie gub ich więcej.
— Och, to było pana? — uśmiechnęła się kuzynka, wzięłaś ją za rękę i poszłyście — Do widzenia, panie czekoladko!
Atsushi Murasakibara
— Gdzie idziemy, [Imię]chin? — zapytał Atsushi, kiedy ciągnęłaś go za rękę.
— Do cukierni. — odparłam, a chłopak się, jakby ożywił i tym razem to on ciągnął ciebie.
— No to szybko, [Imię]chin.
||
— Dzień dobry. — powiedziała kobieta za ladą, kiedy weszliście.
— Część, ciociu. — przywitałaś się.
— O, [Imię]-chan, to ty. Jak tam? — zapytała ciocia.
— Dzień dobry. — przywitał się Murasakibara.
— Co ty tu robisz?! — wykrzyczała ciocia do Atsushiego — Miałeś już więcej u mnie nie zamawiać!
— Ciociu, uspokój się. — wyciągnęłaś ręce w geście uspokojenia.
— [Imię], on miał tyle zamówień, że się nie wyrabiałam z innymi zamówieniami oraz brakowało wypieków dla innych klientów! Kto to?
— Mój chłopak. Murasakibara Atsushi. — przedstawiłaś go cioci.
— Chłopak, co? — opadły jej emocje — Takiego nienażartego faceta sobie znaleźć. — mruknęła do siebie kobieta, kręcąc głową z niedowierzaniem — No to co chcecie, dziubki? — zapytała się.
— Ja poproszę [CośSłodkiego], a ty, Atsu?
— To samo, tylko że z pięć razy więcej i na wynos. — odpowiedział.
— Ciesz się, że jesteś z [Imię]... — szepnęła do siebie ciocia, kiedy poszła na zaplecze.
— Ile zamawiałeś? — spytałaś, kiedy już jej nie było.
— Na pewno więcej niż dzisiaj.
Seijūrō Akashi
— Fajnie, że wybraliśmy się nad jezioro, Sei. — stwierdziłaś z uśmiechem i oparłaś się dłońmi o barierki żaglowca — I fajnie, że z nami pojechałeś [I/K]. — posłałaś mu miłe spojrzenie.
— No, przecież nikt tak, jak ja, nie umie sterować żaglówką. — pochwalił sam siebie twój kuzyn — Jak ci się podoba, Akashi?
— Dobrze, ale wolałbym, żebym to ja prowadził, bo przecież polegam na sobie i swoich umiejętnościach. Jestem absolutny.
— Taa... — mruknął [I/K] — To może chcesz sterować?
Akashi przystał na tą propozycję i już po chwili siedział przy sterze.
Kazunari Takao
— [ImięSiostry]-chan, proszę poznaj Kazu. — wskazałaś na chłopaka ręką, a [I/S] się uśmiechnęła i podbiegła do niego.
— Yo, młoda! Miło poznać! — licealista uśmiechnął się szeroko i kucnął przy niej na jej wysokość — Fajną masz sukienkę! Pasuje ci! Dałabyś kiedyś przymierzyć [Imię]-chan?
— Lub Bakao? — dodałaś.
— Okrutna!~
— Pewnie, jeśli się zmieści. — uśmiechnęła się dziewczynka.
— Taką gruba to ja nie jestem. — prychnęłaś.
— Oj, [Imię]-chan, dla mnie zawsze będziesz najpiękniejszą i najszczuplejszą kobietą, a [I/S]-chan dziewczyną.~
— Braciszku!~ Mogę cię tak nazywać?~ — poprosiła siostrzyczka.
— Pewnie!~
— Mój chłopak ma jakieś zamiłowania pedofilskie... — mruknęłaś do siebie, patrząc na scenkę przed sobą sceptycznie, ale koszykarz cię usłyszał.
— [Imię]-chan, dobrze wiesz, że to nie tak!
Tatsuya Himuro
Himuro właśnie przeglądał różne strony internetowe w poszukiwaniu nowej ładowarki do swojego telefonu, bo na starej stanął, a ty przyglądałaś się jego staraniom, lecz bezskutecznym.
— Nigdzie nie mogę znaleźć ładowarki do [RzadkaMarkaTelefonu]. — westchnął męczeńsko chłopak.
— Jak chcesz mogę ci pomóc. — powiedziałaś, uśmiechając się promiennie.
— Skąd niby weźmiesz taką ładowarkę? Przecież trudno ją zdobyć. — spytał chłopak zaskoczony.
— Ty już się o to nie martw. — posłałaś mu cwany uśmieszek, a po Tatsuyi przeszedł nieznajomy, lecz niemiły dreszczyk.
||
— To kuzyn mojego kuzyna, który jest moim dalszym kuzynem, więc jakieś więzy krwi są, nie? To [ImięDalszegoKuzyna]-kun, a to Tatsuya. — przygarnęłaś ramieniem większego od siebie i Himuro mężczyzny, łapiąc za szyję tak, aby się zniżył na twoją wysokość, a osiłek przytaknął potwierdzająco na pytanie. Po chwili puściłaś go, a [I/D/K] stanął przed Tatsuyą, co wywołało u mniejszego jakiś dziwny niepokój i zimny pot spływający po karku — [I/D/K]-kun, masz to, o co cię prosiłam?
— Tak. — kuzyn wyciągnął spod kurtki małe pudełeczko i podał Himuro, na co ten podziękował — Należne [CenaŁadowarkiWYenach]¥.
— Tak, już, już. — twój chłopak zanurzył rękę w kieszeni spodni i po chwili wyciągnął należną sumę.
— Dzięki, [I/D/K]-kun! To widzimy się za tydzień, nie? — zapytałaś szeroko się uśmiechając.
— Tak, a jakbyście chcieli nowe, nieużywane głośniki bezprzewodowe to znajomy chłopaka kuzynki mojego kuzyna posiada jedne na zapleczu. — mrugnął porozumiewawczo do was, a ty się zaśmiałaś.
— Będę pamiętać. Pozdrów wszystkich!~ — zawołałaś za oddalającym się mężczyzna.
— Dobra, narazie! — zasalutował wam dwoma palcami przez ramię i poszedł dalej w swoją stronę.
— [Imię]-chan, nie wiedziałem, że masz tyle wtyk. Skąd ty bierzesz te wszystkie kontakty? — powiedział zdziwiony, lecz zaciekawiony piratopodobny koszykarz z pieprzykiem.
— Ma się swoje źródła. — uśmiechnęłaś się jak Izaya z Drrr!.
Yukio Kasamatsu
Przyszła do ciebie kuzynka w twoim wieku. Siedziałyście na twoim łóżku i oglądałyście film na laptopie, kiedy do twojego pokoju nie przyszedł twój chłopak.
— Hej, [Imię]-chan! — Kasamatsu chyba nie zauważył obecności twojej kuzynki, bo wszedł sobie do twojego pokoju jak do własnego — Mogę użyć waszego prysznica, bo u mnie robią remont? — spytał zmęczony. Na ramieniu trzymał torbę, a na głowie ręcznik.
— Pewnie. Byłeś na treningu? — spytałaś, a on potwierdził to ruchem głowy, później po chwili wyszedł do łazienki. Chyba naprawdę nie zauważył twojej kuzynki.
— Twój chłopak? — zaśmiała się [I/K].
— Tak. Nazywa się Yukio. — uśmiechnęłaś się — Chyba był tak zmęczony, że cię nie widział. — zachichotałaś i wróciliście spojrzeniem do filmu.
Po kilku minutach przyszedł Kasamatsu bez koszulki, na ramiona miał zarzucony ręcznik.
— Hej, chyba zapomniałem wziąść to- — przerwał, kiedy zobaczył [I/K] siedzącą obok ciebie. Od razu się zaczerwienił i zamknął za sobą drzwi z głuchym trzaskiem, przy okazji zabierając torbę, którą położył przy wejściu twojego pokoju — [Imię]-chan, kto to?! — zapytał, wykrzykując wszystko przez drzwi.
— [I/K] jestem! — odpowiedziała za ciebie kuzynka — Miło poznać!
— Choć w dziwnej sytuacji... — mruknęłaś do siebie.
— Kasamatsu Yukio. Mi również... — wypowiedział czerwony jak piwonia, wchodząc do pokoju z koszulką już na sobie.
Przepraszam za jakiekolwiek błędu. Jeśli się podobało, proszę, zostaw gwiazdkę lub komentarz. Albo oba naraz.
Dziękuję i pozdrawiam.~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro