♥Kiedy pierwszy raz się spotykacie♥
Tetsuya Kuroko
Był słoneczny poranek. Jak co każdego dnia, oprócz weekendu, zmierzałaś do liceum Seirin, aby choć trochę wlać sobie oleju do głowy. Już prawie jeden rok szkolny chodziłaś do liceum, spotykałaś się z przyjaciółmi, odrabiałaś lekcje, pomagałaś w domu - czyli monotonne życie nastolatka. Zmierzałaś przez dziedziniec, kiedy z nikąd pojawił się błękitno-włosy chłopak, na którego wpadłaś, co tamten się przewrócił.
– Przepraszam – powiedziałaś zawstydzona i wystawiłaś rękę w jego stronę, aby mógł się podnieść – Nic ci nie jest?
– Nic się nie stało – chwycił twoją rękę i stanął na równe nogi. Popatrzył się na ciebie z lekkim uśmiechem.
– Jeszcze raz przepraszam. Nie zauważyłam cię.
– Nie ma sprawy.
– Nazywam się [Nazwisko] [Imię] – wyciągnęłaś rękę z szerokim uśmiechem w stronę nieznajomego.
– Miło mi. Jestem Ku~ – niebieskooki przerwał, gdy ktoś zaczął krzyczeć. Obróciłaś się w stronę głosu i zobaczyłaś w oddali wielkoluda o czerwonych włosach.
– Kuroko! – zawołał bordowo-włosy – Riko cię szuka!
– Przepraszam [Nazwisko]-san. Miło było cię poznać – powiedział pośpiesznie i podbiegł do olbrzyma.
– Tak, miło cię było poznać, Kuroko – powiedziałaś ni to do siebie, ni to do kogo konkretnego. Zadzwonił dzwonek oznajmiając, że lekcje się zaczęły. Jak każdy porządny uczeń poszłaś na swoje lekcje.
Taiga Kagami
– Awww! – ziewnęłaś przeciągle, zagłuszając niewyspanie rękawem od mundurka Seirin. Przez całą noc oglądałaś mecz koszykówki, która leciała o późnych godzinach. Położyłaś się na ławce, przymykając przy tym oczy. Po krótkiej chwili odpłynęłaś w objęcia Morfeusza, przegapiając połowę lekcji.
Obudziłaś się w tej samej chwili, kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę. Nikt nie zwracał na ciebie uwagi, co dla ciebie było najlepszym wyjściem, bo pewnie żaden uczeń bądź, co gorsza, nauczyciel, nie zauważył, że przysnęłaś. Wstałaś z swojego miejsca i chwiejnym krokiem, poszłaś ku wyjściu ze szkoły.
Kiedy tak sobie spokojnie szłaś, koło siebie usłyszałaś, jak jakiś wielkolud rozmawia z mniejszym od siebie chłopakiem o niebieskich włosach. Tak przechodząc obok nich wpadło ci w uszy, że rozmawiali o dzisiejszym/wczorajszym meczu piłki koszykowej.
– Jak to nie wiesz jaki był wynik?! – krzyczał czerwono-włosy wielkolud na mniejszego.
– Przepraszam, Kagami-kun, ale przysnąłem. Sam mogłeś go obejrzeć – odpowiedział z spokojem błękitnooki.
– Przecież mówiłem, że nie działa mi kablówka!
– 73 do 68, dla Shutoku - odpowiedziałam, patrząc kątem oka na nich i przeszłam obok, jak gdyby nigdy nic.
Ryōta Kise
Weszłaś na salę gimnastyczną z papierami od dyrektora. W hali tętniło życiem (?). Można by tak powiedzieć. Na środku sali stał czarno-włosy chłopak maltretujący pewnego blondyna. Chyba nazywał się Kise Rrōta, ten słynny model i koszykarz.
Nie zwracają uwagi na to, podeszłaś do trenera drużyny liceum Kaijo.
– Przepraszam pana, ale dyrektor każe przekazać dokumenty odnośnie wyjazdu meczu towarzyskiego – powiedziałaś z uśmiechem. Pogrubiały trener skinął głową w podzięce i zawołał do chłopaków.
– Spokój ma tam być! – zwrócił w wasza stronę uwagę drużyny i powiedział teraz do ciebie spokojniejszym głosem – Poczekaj tutaj. To zajmie mi małą chwilkę – kiwnęłaś głową z zrozumieniem. W tym samym czasie, kiedy trener odszedł, przyszedł ten sam blondyn.
– Hej, jak się nazywasz? – spytał z wesołym uśmiechem.
– [Nazwisko] [Imię] – odpowiedziałaś z podobnym uśmiechem.
– Miło mi cię poznać, [Nazwisko]cchi. Jestem~ Uu...! – przerwał, kiedy dostał otwartą dłonią, przedtem widzianego czarnowłosego, w tył głowy – Za co, Kasamatsu-senpai?!
– Zostaw ją! Jesteś tu po to, aby grać, a nie flirtować z dziewczynami! – warknął, chyba kapitan, a ty cicho czmychnęłaś z sali, kiedy dostałaś papiery od trenera.
Shintarō Midorima
Od zawsze wierzyłaś w horoskopy, a teraz jeden z nich przepowiedział ci, że zdarzy się coś co nigdy nie zapomnisz. Szłaś przez korytarz szkoły liceum Shutoku z paczką papierosów, tak właśnie papierosów - twój szczęśliwy przedmiot na dziś. Rozglądałaś się na wszystkie strony, tak żeby wyczuć jakieś niebezpieczeństwo z otoczenia.
Nagle ni z tego, ni z owego znalazłaś na swojej drodze małe pudełko prezerwatyw. Nie wiedziałaś, jak się czuć. Patrzyłaś się na tą paczkę w osłupieniu.
– Shin-chan, jak mogłeś TO zgubić?! – wykrzyknął ktoś z składzika na miotły.
– Zamknij się, Nanodayo! – rozkazał drugi głos.
Stałaś, jak stałaś, wpatrując się w drzwi obok. Nagle pociągnęli za klamkę i w drzwiach stanęli dwaj uczniowie, jeden z zielonymi włosami i okularami, a drugi szarooki czarnowłosy. Spojrzeli na ciebie i papierosy, które trzymałaś, w osłupieniu, a później na leżącą paczkę prezerwatyw. Zielonowłosy był czerwony na twarzy, a tamten odwrotnie - blady, jak kreda.
– To wasze? – wskazałaś zażenowana na leżące pudełko z wypiekami na twarzy.
Czterooki wziął szybko pudełko i popędził z szarookim na drugi koniec szkoły, przy tym krzycząc:
– Nie pali się w szkole! – teraz mogłaś konkurować z pomidorem o kolor.
Daiki Aomine
Leżałaś tak sobie na ławce w parku i rozkoszowałaś się ciszą, lecz do twoich uszu dotarł wkurzający dźwięk odbijanej piłki. Dziś byłaś naprawdę przewrażliwiona, lepiej było do ciebie nie podchodzić.
Wstałaś z niezadowoleniem z miejsca swojego spoczynku i poszłaś wlekąc nogami w stronę boiska do kosza. W środku zagrodzenia grał niebiesko-włosy mulat. Właśnie chciał zrobić wsad, ale piłka magicznie mu umknęła i poleciała prosto na ciebie. Stałaś, jak stałaś. Nie miałaś po co się zasłaniać, bo obroniła cię siatka przed sobą, na szczęście tam była.
– Przepraszam, ale czy mógłbyś tak strasznie nie kozłować? Na drugim końcu parku cię słychać – warknęłaś grzecznie do ciemnoskórego.
– Pff... Deska – powiedział, biorąc swoją piłkę i zaczynając robić rzut za trzy. Wkurzyłaś się na niego. Bo przecież, jaki facet robi taki hałas, a uwierzcie było naprawdę głośno, oraz mówi do pierwszej lepszej napotkanej dziewczyny deska?! A ty na pewno nie byłaś płaska.
Kiedy miał rzucić, krzyknęłaś na cały głos:
– Murzyn! – piłka nie trafiła, a ty uciekłaś z miejsca zdarzenia.
Może trochę przesadziłam?
Atsushi Murasakibara
Wyszłaś sobie spokojnie z cukierni, kiedy to wychodząc wpadł na ciebie tytan. Słodkie wypieki w twoich rękach prawie by spadły, gdyby nie wielka łapa, która je szybko złapała.
– Nie może się zmarnować – powiedział fioletowo-włosy wielkolud i ci podał.
– D-dziękuję... – powiedziałaś pośpiesznie – ...ale mógłbyś trochę uważać na mniejszych – popatrzyłaś na niego z dołu, co musiało wyglądać zabawnie.
– Nie moja wina, że z ciebie kurdupel – powiedział obojętnie, a ty mocno go kopnęłaś w łydkę, na co ten się zniżył.
– Jeszcze raz dziękuję – powiedziałaś na odchodne, zostawiając wielkoluda samego na pastwę bólu.
Seijūrō Akashi
Kolejne złamane serce... Akashi Seijūrō - wielki absolut, tym razem złamał serce twojej przyjaciółce [Imię przyjaciółki]. Teraz płakała w twoje ramię na przerwie obiadowej w najmniej zaludnionym korytarzu i mówiła, jak on tak podle potraktować jej uczucia.
– Oj, [I/P], nie martw się tym idiotom. Pełno takich w morzu, po prostu to nie był chłopak dla ciebie – uśmiechnęłaś się pokrzepiająco w jej stronę.
– Um... Dziękuję [Imię], jesteś najlepsza – wyszeptała do ciebie cichutko [I/P] i cię mocniej przytuliła, ale później znieruchomiała. Odkleiłam ją od siebie i popatrzyłam za siebie. Kto za mną stał, spodziewałam się najmniej. Był tam Akashi z swoimi nożyczkami. Przeszedł obok nas i posłał nam kątem oka wywyższające spojrzenie. [I/P], kiedy przeszedł, znowu zaniosła się szlochem, a ty miło głaskałaś ją po plecach.
Kazunari Takao
Byłaś w sklepie i szukałaś działu z sokami, aby kupić jeden swojej młodszej siostrze na przyjęcie urodzinowe (dop.aut. jeśli nie masz siostry, to tu ją masz). Kiedy znalazłaś odpowiedni dział, teraz przyszedł inny problem. Jaki sok kupić i który byłby najlepszy?
Westchnęłaś i przejechałaś znudzonym wzrokiem po napojach. Twoja siostra zawsze była wybredna, więc trudno było ją zadowolić.
– Ten jest dobry – czyjaś ręka wskazała na karton z sokiem [smak]. Wystraszyłaś się nie mało i odskoczyłaś do tyłu z lekkim krzykiem. Nieznajomy uśmiechnął się do ciebie promiennie – Jestem Takao Kazunari, miło poznać – wyciągnął rękę w twoją stronę, a ty ją po uspokojeniu uścisnęłaś.
– [Nazwisko] [Imię], mi również – odwzajemniłaś gest. Podziękowałaś czarnowłosemu i poszłaś z produktami do kasy, aby zapłacić.
Tatsuya Himuro
Kiedy spokojnie wychodziłaś ze szkoły, przypomniałaś sobie, że zapomniałaś, iż było dodatkowe spotkanie twojego klubu. Z głośnym plaskiem zrobiłaś facepalme, aż zabolało cię całe czoło.
Odwróciłaś się na pięcie i weszłaś z powrotem do środka liceum Yosen. Biegłaś przez korytarze ile sił w nogach, tylko po to, aby nie spóźnić się na umówione spotkanie. Wiedziałaś, że inni klubowicze nie lubili, kiedy się ktoś spóźniał, więc wszystko robiłaś na czas, aby tylko zdążyć.
Kiedy tak biegłaś, nie zauważyłaś chłopaka o czarnych włosach zasłaniających lewe oko, pod odsłoniętym okiem miał uroczy pieprzyk. Szedł z wielkim fioletowo-włosym chłopakiem zajadającym się słodyczami. Niechcący go popchnęłaś, na co szybko się odwróciłaś, nadal biegnąc, i skłoniłaś się pośpiesznie.
– Przepraszam bardzo!
– Nic się nie stało – odpowiedział z lekkim uśmiechem. Na twoje szczęście się nie wywrócił.
Yukio Kasamatsu
Czytałaś książkę, która cię tak wciągnęła, że nie zauważyłaś pewnego czarnowłosego chłopaka. Czytana lektura upadła na chodnik, a ty sama zażenowana tą sytuacją, cicho przeprosiłaś i chciałaś już odejść sobie biegnąc truchtem, lecz zatrzymał cię męski głos:
– E-ej, zapomniałaś – zdenerwowany podniósł rzecz, która ci upadła, no tak, taka niezdara jak ty zawsze musiała coś sknocić lub zapomnieć. Odwróciłaś się zestresowana w jego stronę, a ten drżącą ręką podał ci książkę. Jego zachowanie uznałaś za bardzo urocze.
– Ahh, tak, dziękuję – uśmiechnęłaś się delikatnie, na co on niezauważalnie się zarumienił – Jestem [Nazwisko] [Imię] – wyciągnęłaś dłoń, a niebieskooki ją uścisnął.
– Kasamatsu Yukio. Miło mi – uśmiechnął się bardziej wyluzowany, na co ty mu zawtórowałaś.
– Mi również miło. Jeszcze raz dziękuje, Kasamatsu-kun – pożegnałaś się z nim i poszłaś w stronę swojego domu.
[Yukio jest zdenerwowany przy dziewczynach^^]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro