♠Kiedy ktoś wbija ci do przebieralni, gdy jesteś w samej bieliźnie♠
Pomysł od Xx_Bokuto_EmoMode_xX.
Byliście na zakupach, kiedy to spodobał ci się w jednej witrynie sklepowej komplet ubrań, który musiała kupić. Weszliście do sklepu, a ty wzięłaś odpowiedni rozmiar i popędziłaś do przymierzalni. Rozebrałaś się do bielizny, ale chyba ktoś (powiedzmy, że mężczyzna) się pomylił i odsunął ci kurtynę przebieralni, co twój chłopak to zauważył.
Tetsuya Kuroko:
— Przepraszam... — Kuroko stanął pomiędzy wami i zwrócił się do mężczyzny — ...ale czy mógłby pan łaskawie wyjść? Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł nadal tu stać.
Taiga Kagami:
— Ej, ej, co pan?! Niech pan stąd pójdzie, bo sam się z panem rozprawię! — stanął pomiędzy wami, zaciskając pięści.
Ryōta Kise:
— [Imię]cchi! — zasłonił cię własnym ciałem — Niech pan stąd odejdzie i zostawi moją dziewczynę albo inaczej pogadamy!
Shintarō Midorima:
— Marchewko! Bądź jak facet i przywlecz się tu, i zabierz niemiłego pana! Nie wiem gdzie! Najlepiej do śmietnika! — krzyczałaś do swojego chłopaka, zasłaniając się przy tym kotarą.
Daiki Aomine:
Aomine juz miał coś powiedzieć i przywalić podglądaczowi, ale go wyprzedziłaś.
— Wyp****aj pan, bo bogowie mnie naślą na ciebie, po czym urwę ci jaja i nie będzie tak kolorowo. — zagroziłaś mu pięścią, po czym zasłoniłaś się kurtyną. Usłyszałaś, że ktoś pośpiesznie odchodzi.
Po chwili wyszłaś z przymierzalni i stanęłaś przed Daikim.
— To zawsze działa.
Atsushi Murasakibara:
— Ara, [Imię]-chin? Kto to jest? — Atsu popatrzył na mężczyznę z góry z nieprzyjemnym wzrokiem.
— Nie mam pojęcia... — powiedziałaś, zasłaniając się.
— Zmiażdżę go.
Seijūrō Akashi:
— Wyjdź. — mężczyzna mógł poczuć na szyi parę ostrych nożyczek Akashiego, które raniły jego skórę do krwi.
Kazunari Takao:
— Hahaha, chłopie! — Takao z całej siły uderzył z otwartej ręki mężczyznę w plecy — Lepiej wyjdź, bo inaczej nie będę żartował.
Tatsuya Himuro:
— Piracie! On chciał ukraść twój skarb! — powiedziałaś, kiedy zauważyłaś Himuro.
— Widziałeś nie zakryte części ciała mojej kobiety (dop.aut. miałam napisać dziewki)! Nie wybaczę ci tego! Ta zniewaga krwi wymaga!
Yukio Kasamatsu:
— Co pan tu?! — Yukio lekko popchnął podglądacza i oddzielił was kurtyną, więc nie widziałaś, co się działo poza przebieralnią, po dźwiękach mogłaś się jedynie domyślać.
[Czas jest niesprawiedliwy]
[Nie mogę dzisiaj tego dokończyć]
[T^T]
[Zostawiam was z tym rozdziałem, który jest ostatnim z maratonu]
[Żegnam]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro