♥Kiedy cię podrywa♥
Tetsuya Kuroko
— [T/I]... — zaczął Kuroko spoglądając na ciebie w skupieniu — ...kiedyś ktoś mi powiedział, że uśmiech to pół pocałunku. Uśmiechnij się do mnie dwa razy! — powiedział spoglądając mi w oczy z delikatnymi rumieńcami.
— Tetsuya, źle się czujesz? Upiłeś się? — zapytałaś przykładając swoją rękę do czoła niebieskookiego.
— Nie jestem pijany — odpowiedział odczepiając twoją dłoń od jego czoła — Jestem tylko pod wpływem... Ciebie.
— Tetsu? Skąd ty takie podrywy bierzesz? — zapytałaś kręcąc głową.
Taiga Kagami
Wracałaś wraz z Taigą zmęczeni z publicznego boiska do koszykówki. Nagle Kagami wziął cię na barana.
— Taiga?! Co ty robisz?! — zapytałaś patrząc na niego groźnie.
— Zmęczona? — spytał spoglądając na ciebie z dołu z wielkimi rumieńcami na twarzy.
— Głupio się pytasz. Jestem zmęczona tak, jak ty. Przecież mieliśmy trening.
— Nie przez to... — powiedział zażenowany.
— To czym?
— Bo cały dzień chodziłaś mi po głowie...
— Taiga, na podrywy ci się zachciało?!
Ryōta Kise
— Jak to jest być najsłodszą ślicznotką w okolicy? — zapytał się nagle mnie Kise, kiedy przeglądaliśmy półki sklepowe w poszukiwaniu jedzenia na maraton filmowy.
— Hę? — popatrzyłaś na niego z skołowaniem.
— Lepiej zrobię ci zdjęcie, żeby Mikołaj wiedział, co chcę pod choinkę — uśmiechnął się wyciągając telefon z kieszeni.
— Ryōta, ty lepiej pomóż mi szukać, a nie bajeruj mnie tani tekstami. A do Gwiazdki jeszcze daleko — fuknęłaś i zaczęłaś dalej szukać produktów spożywczych.
Shintarō Midorima
— Wiesz, że odrzucenie może spowodować stres dla obu zaangażowanych stron, a stres może prowadzić do powikłań zdrowotnych, jak bóle głowy, wrzody, guzy nowotworowe, a nawet śmierć! Więc dla twojego i mojego zdrowia, zgódź się na randkę — powiedział szybko zburaczały Midorima.
— Shintarou... — powiedziałaś poważnie i popatrzyłaś pewnie w jego oczy — ...nie zrozumiałam kompletnie nic co powiedziałeś. Możesz powtórzyć? — okularnik stał się jeszcze bardziej czerwony.
— Przeczytałem gdzieś, że całowanie podnosi poziom hormonów szczęścia w organizmie. Gdybyś kiedyś cierpiała z powodu depresji, możesz śmiało zgłosić się do mnie — jeszcze bardziej nic nie zrozumiałaś przez jego piskliwy głos, który trudno wydobywał się z gardła. A Shin-chan wyglądał, jakby miał wyzionąć ducha. Ty jedynie wzruszyłaś ramionami myśląc, że to nic ważnego i wróciłaś do swojej przerwanej czynności.
Daiki Aomine
— [T/I], czy twój tatuś był ogrodnikiem? — zapytał się ciebie kiedyś Aomine.
— Daiki, czy ty stosujesz na mnie jakieś tanie podrywy? — popatrzyłaś na niego zażenowana.
— Bo masz niezłe arbuzy — zignorował twoje pytanie z cwanym uśmieszkiem.
— Wiem, że jesteś zbokiem, Ahomine, ale przeszedłeś samego siebie — stanęłaś naprzeciw niego i wymierzyłaś mu siarczysty prawy sierpowy w policzek.
— Nie, twój ojciec jest prawdziwym bokserem... bo jesteś prawdziwym nokautem — powiedział trzymając się za bolące miejsce. Ty tylko prychnęłaś i, jak na inteligentną osobę przystało, sobie poszłaś zostawiając powalonego Aomine.
Atsushi Murasakibara
Byłaś wraz z Murasakibarą w cukierni, jak zawsze. Czekaliście w wężu na swoją kolej do kasy, aby coś zamówić.
— [T/I]chin — szepnął do ciebie stojący za tobą Atsushi pochylając się do twojego ucha.
— Co się stało, Atsu? — zapytałaś odwracając się do niego przodem.
— Czy my jesteśmy w cukierni? Bo widzę tu niezłe ciasteczko — uśmiechnął się pociągająco seksownie, jak nie on.
— Atsushi... — powiedziałaś poważnie — Od dziś już ci nie kupię słodyczy — oznajmiłaś i odwróciłaś się na pięcie czekając na swoją kolej, a za sobą mogłaś usłyszeć jęk niezadowolenia.
Seijūrō Akashi
— [T/I], czy to ty jesteś tą księżniczką, którą od dawna szukam? — zapytał się Seijuro, kiedy szliśmy z jego treningu.
— A patrzyłeś pod kamień? — spojrzałaś na niego kątem oka mrużąc oczy.
— Jesteś tak piękna, że nie wiem co powiedzieć — zignorował twoją docinkę.
— Już coś powiedziałeś — przyspieszyłaś i poszłaś do swojego domu. Masz nadzieję, że ci się nie oberwie jutro.
Kazunari Takao
Właśnie biegłaś do domu w przeeepięęęknąąą ulewę — poczujcie ten sarkazm. A dlaczego biegłaś? Bo przy wyjściu z domu zapomniałaś zabrać parasol. Ale ty nie byłaś medium, więc nie myślałaś, że dopadnie cię deszcz. No nic, trudno... Trzeba wrócić do domu.
— No i dokąd tak kopytkujesz, przepiękna gazelo? — zapytał się mnie Kazunari jadąc obok na rowerze z pustą rikszą.
— Do domu, Bakao — mruknęłaś nie zwalniając.
— Mam BMW. Chcesz się przejechać?
— To rower — odparłaś patrząc na niego, jakby się urwał z kosmosu.
— Kiedy się urodziłaś padało... To nie deszcze... To łzy... Niebo płakało, bo straciło swoją najpiękniejszą gwiazdę, którą jesteś właśnie TY!
— Nawet trafne — mruknęłaś do siebie.
— Którędy wracasz do domu, bo idę w tą samą stro- — przerwałaś mu.
— Bakao! Podwozisz mnie, czy nie?! — wydarłaś się na niego przystając, aby na niego gniewnie spojrzeć.
— Pewnie! Wsiadaj, [T/I]-chan! — szeroko się uśmiechnął, a ty wsiadłaś do rikszy — Wiesz, [T/I]-chan?
— Co?
— Czuję stąd twój zapach. Nawet całkiem ładnie pachniesz! Przypomina mi to zapach kawy o poranku — uśmiechnął się głupkowato odwracając się do ciebie.
— Wysiadam!
Tatsuya Himuro
Sprzątałaś właśnie klasę po zajęciach wraz z Himuro. Wytrzepywałaś przez okno gąbki z kredy, a czarnowłosy poprawiał stoliki.
— Au! — krzyknęłaś, kiedy do oka poleciał ci kurz z kredy, przytrzymałaś rękę na powiece i chciałaś pójść do łazienki, ale drogę zastąpił ci Himuro.
— Pokaż — nakazał, a ty posłusznie to uczyniłaś. Nagle jego spojrzenie zmieniło się na jeszcze bardziej zmartwione, a z jego ust wydobył się krótki jęk zaskoczenia.
— Co?
— [T/I], twoje oko...
— Nic mi nie jest. Przemyję i będz- — przerwał ci nagle.
— Myślę, że masz coś w oku. Och, spoko, to tylko błysk...
— ... — zamilkłaś przyglądając się jemu twarzy w skupieniu — Pójdę do łazienki i dokończymy sprzątanie za chwilę — poszłaś do łazienki przemyć oko, po kilku minutach wróciłaś.
— Musisz być dekoratorką wnętrz, bo jak tylko weszłaś do tego pomieszczenia, zrobiło się piękne i wręcz doskonałe — usłyszałaś głos Tatsuyi, który spoglądał na ciebie uśmiechem.
— Skończmy to szybko...
Yukio Kasamatsu
— Cześć, głosy w mojej głowie powiedziały, żebym do ciebie zagadał — zagadał do ciebie czerwony Kasamatsu, kiedy miałaś wyjść poza bramę szkoły.
— Chodzi ci o Kise i resztę drużyny? — zapytałaś krzyżując ręce na piersi.
— Etto... Jesteś tak oszałamiająca, że po prostu zapomniałem, jakim tekstem chciałem Cię poderwać — trząsł się, jak osika, tylko, że taka, która ma różową twarz, ze stresu lał się mu pot z czoła — Ej, w-wiesz co? Dzwonili do mnie z Nieba. Mówili, że im anioł uciekł. Nie martw się, nie powiem gdzie jesteś.
— To chłopaki namówili cię, żeby tak mi powiedzieć? Następnym razem się ich nie słuchaj...
~*~
Jak ja się przy tym uśmiałam robiąc tą część :'D Wszystkie teksty brane są z internetu, niektóre zostały przerobione przeze mnie. No i dzisiaj był naprawdę dziwny dzień... Moja siostra przefarbowała się tak, że teraz ma rude pasemka pomieszane z jasny blondem i wygląda jak marchewka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro