Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

Piękny, chłodny poranek na Londyńskich ulicach, który zagłuszony był gwarem i rumorem ociężałych samochodów, zatłoczonych chodników oraz szczekających psów. Masa ciekawskich osób przyglądająca się postaci kędzierzawego chłopca, który zapłakany siedział na sofie w galerii podjadając roztopionego loda.Po jego policzkach sączyły się kolejne strumienie ocenu spkojnego, co nie przeszkadzało chłopcu w dalszym spożywaniu posiłku

- Mamo! Mamo! Ten Pan płacze i je loda! Możemy mu pomóc? On na pewno chcę nowego loda. Ten już jest brzydki – jakaś kilkuletnia dziewczyna darła się wniebogłosy, co zapewne zwróciło uwagę wszystkich w okręgu kilkunastu metrów.

Chłopak syknął na słowa dziewczynki i po raz kolejny zamoczył pulchne wargi w śmietanowej wodzie, która została po wyśmienitym lodzie. Dziecko odrobinę przestraszone zachowaniem nastolatka pobiegło z roztargnieniem w stronę matki. Chłopiec o karmelowych włosach nie przejmując się białą substancją spływającą po jego podbródku udał się do baru swojego przyjaciela, który zbierał tu niezłe kokosy.

- Hej Liam! - krzyknął młodszy chcąc stłumić warkot sokowirówki. Złote włosy, para piwnych oczu oraz opalona cera zwróciła się w stronę nastolatka z zapuchniętymi oczami. Jego głos drżał nie miłosiernie, ale próbował nie sobie po tego poznać.

- Harry! - wesoły głos Liam'a rozniósł się po barze, który o tej godzinie świecił pustkami – Jak tam u Cie ... Coś się stało?

Tak, Harry nie mówił, że jest dobry z ukrywaniem prawdy. On tak naprawdę ledwo co umiał okłamać swojego kota, że był dzisiaj zbyt zapracowany, aby porządnie go nakarmić.

Więc Harry postanowił puścić parę i tym samym dać sobie i swoim poharatanym uczuciom ulgę.

Liam wsłuchiwał się w każde słowo przyjaciela, a z czasem z jego warg zaczęła formować się mała literka ''o''. Może był odrobinę zdziwiony, albo przestraszony, lecz coś co znacznie przerastało te uczucia to czyste podniecenie.

- Czekaj, czekaj, co?! - Liam wydarł się odrobinę za głośno, przez co jeden z pracowników spojrzał na niego krzywo – Czy ty naprawdę to zrobiłeś?! Powaliło Cię!?
Chłopak siedział przy stołku podpierając łokieć o blat, a palcami nawijając na siebie kolejny loczek.

- Tak, Liam, tak.

Chłopak stał jak wryty, a jego głowa buzowała od nadmiaru emocji i soku ananasowego.

- Czy ty właśnie mi powiedziałeś, że wmówiłeś rodzicom, że masz narzeczonego z którym masz mieć ślub w walentynki, a to jest jego dziecko – wskazał na brzuch zielonookiego – A prawda jest taka, że Nick Cię zostawił, to jest jego dziecko, nie masz nikogo kto chciałby się z Tobą ożenić w najbliższym miesiącu, a Twoi rodzice wciąż myślą, że przedstawisz im swojego kochanka za cztery dni?!!?

- Tak, Liam, tak.

- Masz przejebane.

- Mamy przejebane.

- Ja się w to nie mieszam!

- Ja, tak jakby powiedziałem im, że będziesz organizował wieczór kawalerski i będziesz drużbą, a tak całkiem przypadkiem wmówiłem im, że ty tak jakby też przyjedziesz ze mną do nich za cztery dni ...

- Okej, mamy przejebane.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro