Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26. Stag Night

Z góry przepraszam za zmienianie perspektywy.

---------


* Harry's POV

Ta noc stanowczo była najlepszą nocą, jaką kiedykolwiek miałem. No może poza porannym bólem tyłka i problemem w dobiegnięciu do toalety w celu zwrócenia połowy kolacji. Poranne mdłości, kochać czy nienawidzić? Nasz poranek był dość rutynowy, para splecionych kończyn, oraz godzinne pocałunki w celu całkowitego przebudzenia. Następnie dostałem kilka spóźnionych wiadomości urodzinowych od przyjaciół, dalszej rodziny, oraz Nick'a, który wciąż pałętał się po moim domu, bez celu powrotu do owego „kumpla".

Dni mijały, a ja coraz głębiej wchodziłem pod niebieską pokrywę tęczówek Louis'a. Przerażało mnie to, jak i fascynowało. Byliśmy z zupełnie odrębnych światów, ale ufaliśmy sobie bezgranicznie, a to mnie cieszyło najbardziej. Nadszedł kolejny dzień, wieczór kawalerski. Z racji, iż obaj jesteśmy facetami, będziemy mieli 2 wieczory kawalerskie. Louis urządza swój w klubie, po mojej namowie, ponieważ nie chciał abyśmy wydawali na niego zbyt wiele pieniędzy. Natomiast ja organizuję zabawę w domu, pod nieobecność rodziny. Ojciec wciąż nie wrócił z delegacji, więc Louis nie ma czym się zamęczać.

Gdy po kilkugodzinnych zakupach z Gemmą i dzieciakami, w końcu wybraliśmy odpowiedni garnitur, wywlokłem się z samochodu, jak najszybciej kierując się w stronę swojego azylu, zwanego sypialnią. Louis poszedł na przymiarki z Zayn'em i Niall'em, a ja klapnąłem się na łóżko, twarzą tonąc w pięknie pachnącej pościeli.

- Uhm, moja podusia – bąknąłem pod noskiem, przyciągając do siebie poduszkę, którą zawsze zajmował Louis, a następnie zaciągnąłem się jej lekkim zapachem. O dziwo, dzisiaj pachniała brzoskwiniami. Czyżby Louis i tutaj dodał ten piękny zapach, wspaniałych owoców?

Nagle poczułem jak coś wibruję w kieszeni moich, odrobinę podartych, jeans'ów.

Od Przyszły Pan Styles

Zapomniałem Ci powiedzieć ^^ Wygrałem nasz zakład :* Zayn jest Tops, a Niall Bottom :* Stawiasz mi czekoladę :D

Do Przyszły Pan Styles

Ugh, już lecę, ale tak naprawdę, to ja jestem w ciąży, więc zapierdzielaj po mleczną z orzechami laskowymi :*

Uśmiechnąłem się do ekranu, aby następnie rzucić nim o najbliższą, miękką rzecz, jaką okazała się kanapa w rogu sypialni. Wtuliłem się w ciepłą pościel, a zanim cokolwiek mogłem zuważyć, odpłynąłem, pogrążając się w najróżniejszych snach.

Staliśmy przy kobiercu ślubnym ze złączonymi dłońmi. Jego dłonie były wręcz tycie w porównaniu z moimi, ale to jedynie dodawało mu urody. Wszędzie panowała cisza, jedynie ksiądz, który odprawiał msze miał prawo głosu. Słyszałem jak kilka dziewczynek śmieję się w tle, a niektóre nawet płaczą.

- Czy ty, Harry Stylesie, bierzesz tego oto mężczyznę, Louis'a Tomlinson'a, za męża i obiecujesz mu wierność do ostatnich dni waszego życia?

Przełknąłem ślinę.

- Tak.

- Czy ty, Louis'ie Tomlinson'ie, bierzesz tego oto mężczyznę, Harrego Styles'a, za męża i obiecujesz mu wierność do ostatnich dni waszego życia?

Usłyszałem jak Louis prychnął coś niezrozumiałego pod nosem, na co zmarszczyłem brwi.

- No jasne, że nie – zadrwił, a mnie coś ścisnęło – Kto by go chciał?

Czułem jak po moich policzkach zaczynają sączyć się słone łzy.

- Harry! - krzyknął ktoś z bardzo bliska, ale nie widziałem go – Harry! - ponowił – Harry, obudź się.

- Harry, kochanie? - otworzyłem zapłakane oczy, patrząc na postać Louis'a, który ręką odgarnia moje loki z czoła, a drugą trzyma na moim brzuchu – Wszystko w porządku? - pyta, wycierając łzy rękawem swojej bluzy – Miałeś zły sen?

- M-można tak powiedzieć – westchnąłem, zamykając oczy. Poczułem jak łóżko skrzypi, a moje usta dostają soczystego, ciepłego buziaka – Louis? Mam pytanie – chciałem być pewien, wszystkiego, co miało się zdarzyć w najbliższym czasie – Mógłbym ... - nie zdążyłem dokończyć, kiedy telefon Louis'a zaczął wibrować.

- Kochanie, mogę ... ?

Westchnąłem.

- Jasne, odbierz – uśmiechnąłem się do niego pokrzepiająco, kipiąc ze złości w środku. Naprawdę bałem się.

- Nie, nie zrobię tego – powiedział rozbawiony – Dopóki mnie nie pocałujesz – pochyliłem się lekko składając czuły pocałunek w kąciku ust Louis'a, na co spotkałem się z ślicznym chichotem – Kocham Cię – szepnął, wtulając się w moje ramię – Na pewno wszystko w porządku? - zapytał jeszcze raz, a ja mimowolnie się uśmiechnąłe, czując jak telefon przestał wibrować, oops – Nie stresuj się ślubem, będzie idealnie – to była różnica między nami. Szatyn cieszył się z tego wydarzenia, natomiast ja głowę miałem pełną najtragiczniejszych scenariuszy. A co jeśli goście nas oleją? Albo Niall'a zje tort nie czekając na nas? A może Zayn i Niall będą pieprzyć się w kościelnej toalecie, a my wszyscy będziemy słyszeć jak jęczą? Co jak co, ale ten niepozrony blondasek jest naprawdę głośny, a ja nie chciałby mieć orgii w kościele, na dodatek, bedąc przy kobiercu!

- Kocham Cię – powiedziałem, wkładając nos między jego uda, co musiało wyglądać komicznie – Obiecaj mi coś.

Louis potarł palcem obwódkę zarysu mojej kości policzkowej.

- Hm?

- Powiedź „tak" - wychrypiałem, odrobinkę dławiąc się łzami, gdyż nie było to smutne, ale hormony ciążowe męczą mnie coraz bardziej.

- Tak – powiedział Louis nieco rozbawiony sytuacją, gładząc mój wypukły brzuch.

- Nie – odpowiedziałem całkiem poważnie – Jutro ... jutro masz powiedzieć „tak", na ślubie.

Szatyn zaśmiał się, a ja ponownie wtuliłem twarz w jego nogi, starając się ukryć rumieńce, które wpełzły na moją twarz. Poczułem jak starszy uspokajająco gładzi moje loczki, lekko je strosząc.

- Tego się boisz? - zapytał Louis, tylko mruknąłem w odpowiedzi – Oczywiście, że powiem tak, głuptasie mój.

Przygryzł wargę, spoglądając na Louis'a niepewnym wzrokiem. Starszy pochylił się składając ponad 104, bo liczył, pocałunków na mojej twarzy, póki nie poczułem się lepiej w stosunku do jutrzejszego wesela.

- Już czujesz się pewniej? - zapytał, wysysając malinkę u zagłębienia szyi.

Zaprzeczyłem.

- Jeszcze nie, ale daj mi telefon – poprosiłem mrugając do niego w szczenięcy i dość uroczy sposób, więc jak Louis umiałby się sprzeciwić? Zastanawiałem się, czy gdybym poprosił go o odcięcie sobie palca, czy zrobiłby to? - Dzięki – bąknąłem rozkosznie, wykręcając numer – Halo? Niall? Musimy porozmawiać o regułach, które dotyczą Ciebie i Zayn'a na jutrzejszym weselu – Louis zaśmiał się, tuląc nos do mojego brzucha, na co zacząłem chichotać – Zero pieprzenia w kościele i na sali balowej – słuchałem co mówił, kiedy szatyn całował mnie gdzie popadnie – Nie Niall! Jak wyjdziecie na zewnątrz też nie możecie się pieprzyć. Ogłaszam jednodniowy celibat, koniec, kropka!

*Perspektywa osoby trzeciej!

Harry czuł, że wszystko idzie po jego myśli. W salonie siedziała gromada chłopaków popijająca piwo, lub sok wiśniowy, natomiast on i Liam siedzieli w kuchni wymieniając się opiniami dotyczącymi ślubu.

- Louis to naprawdę dobry chłopak, wiesz? - powiedział Liam, który był minimalnie wstawiony – Żałuję, że mówiłem Ci o nim same złe rzeczy, wiesz, ja po prostu chcę o Ciebie dbać – kędzierzawy uśmiechnął się na słowa chłopaka, w ręce trzymając szklankę soku, a w drugą głaszcząc coraz większy brzuch – Powiedziałeś mu o zeszycie?

Harry przygryzł wargę i spojrzał na Liam'a z dołu.

- No niezbyt – nie chciał mu o tym mówić, może kiedy indziej, tak na pewno kiedy indziej mu o tym powie – Boję się.

Liam prychnął.

- Wiesz, że to najgorsza decyzja, prawda? - Harry przytaknął – No właśnie, więc dlaczego nie wyrzucisz tego zeszytu w pizdu i nie zaczniesz się cieszyć z tego, że Louis będzie z Tobą? Będziecie szczęśliwi, więc przestań o tym myśleć. Poza tym Louis nie byłby zadowolony z tego, że chciałeś ...

- Och, Liam! - przerwał im jakiś głos – Harry!

Zdziwieni chłopcy odwrócili się w stronę tęgiego chłopaka, który jak się okazało był Nick'iem.

- Hej – odpowiedział pochmurnie Liam, wlewając sobie pozostałości piwa do szklanki.

- Hej, Harry – podszedł bliżej chłopaka, który zaczął się cofać, kolidując tyłkiem z blatem, który nie był wystarczająco miękki. Syknął na to doznanie.

- Nick, idź stąd – zganił go Liam, na co wyższy chłopak prychnął. Cóż, kultury to on nigdy nie miał.

- Harry, Boże, mógłbyś przestać udawać, że kochasz tą dziwkę, co? - Liam wytrzeszczył oczy, co ponowił Harry. Kędzierzawy nie wytrzymał i rzucił się na chłopaka, okładając go pięściami. Payne lekko zdezorientowany, upuścił szklankę, zrzucając Harrego na bok, a samemu jeszcze poprawiając robotę Harrego i daniu solidnego ciosu w posiniaczoną twarz Grimshaw'a.

- Nigdy więcej się do nas nie zbliżaj – syknął przez zęby ciężarny, plując w stronę leżącego chłopaka.

***

- Nie chcę mu o tym mówić – szepnął Harry, kiedy wszyscy goście się ulotnili, a on z Liam'em oglądał w telewizji jakiś fantazyjny serial o wilkołakach.

- To dlaczego po prostu nie wyrzucisz tego głupiego notesu? Przecież już tego nie zrobisz. Masz Louis'a, prawda?

Harry przełknął ślinę z trudem powstrzymując się od łez. Przytulił do torsu puchatą poduszkę zaciągając się jej cierpkim zapachem.

- Ale, Liam, nie rozumiesz. Co jeśli powie „nie"? Myślałeś o tym? Co by było gdyby, to nadal było tą grą?

Karmelowe włosy nasunęły się na oczy Liam'a, pozostawiając jego wyraz twarzy za nieodgadniony.

- Czy ty siebie słyszysz? Czyli, że jak Louis powiedziałby „nie", zrobiłbyś to? Naprawdę od..

- Hej wszystkim! - usłyszeli jak ktoś wszedł do przedpokoju – Jak się ma moja dziecinka? - zapytał Louis, podchodząc do Harrego i całując go w czoło, które zmarszczyło się nieznacznie – Jak Ci minął wieczór, skarbie?

Opowiadali sobie o wszystkim co spotkało ich tego wieczoru. Od tego, że Niall zezłościł się na Louis'a, iż on z Zayn'em nie mogą uprawiać seksu przez cały dzień. Następnie mówił ile to jedzenia wperdzielił Irlandczyk, obarczając ich niezłymi kosztami. A później Liam zaczął opowiadać ile razy w tym dniu Harry wymiotował.

- Boże, pyśku – Louis złapał kędzierzawego za oba policzki, głaszcząc je kciukiem, wydymając swoją wargę, na co Liam zarechotał – Mówiłem żebyś się nie stresował, wszystko będzie dobrze, tak? - pocałował go w nos – Jesteś zmęczony?

Liam wstał nagle podchodząc bliżej dwójki z uśmiechem, który wyrażał więcej niż tysiąc słów. Uh, no cóż, kiedyś grał w reklamie „Rafaello".

- Myślę, że Harry chciałby Ci o czymś powiedzieć, bo ma pewne wątpliwości – zostawił ich samych, patrzących w siebie tępo. Z perspektywy Louis'a było to co najmniej dziwne, a Harrego całkowicie zrozumiałe.

- Harry, powiedź mi – złapał jego rękę, na co Harry lekko się wzdrygnął, przyciągając do siebie poduszkę i zaciągając się jej ... och kurczę.

- J-ja ... - wybiegł z salonu, depcząc poduszkę i biegnąc w stronę toalety, gdzie zwrócił jedynie żółć, nie mając czym wymiotować.

***

Louis odłożył Harrego do łóżka, wcześniej masując jego brzuch dopóki nie zasną. Martwiło go jego spięcie i uczucie dyskomfortu. Chciał dla niego jak najlepiej, więc pocałował go w czoło, a następnie wziął pościel, chcąc zasnąć koło chłopca, lecz kiedy zobaczył zeszyt, który ukrywał przed nim Harry, ciekawość poniosła wodzę.

Notes był pusty, jedynie jedna kartka zdawała się nie do końca zapisana. Louis zaczął czytać:

Plusy i minusy posiadania dziecka.

Minusy

Nikt nie będzie chciał się ze mną zadawać.

Nigdy nie dostanę zaproszenia na randkę.

Gdy będę na jakiejkolwiek randce, każdy mnie spławi.

Każdy będzie się ze mnie śmiał.

Nigdy nie znajdę kogoś, kto pogodzi się z tym.

Nigdy nie znajdę chłopaka.

Nigdy nie wyjdę za mąż.

Nikt mnie nie pokocha Nikt nas nie pokocha.

Plusy

?

www.domdzieckakoala227.com

Louis siedział sztywno wpatrując się tępo w zapisaną kartkę papieru. Przełknął gulę w gardle, a w oczach stanęły mu łzy. Nie chcąc już dłużej nad tym myśleć, przekręcił stronę, gdzie napisał wszystko, co chciał napisać. Zostawił otwarty notes na stole, tak aby Harry mógł go zauważyć po przebudzeniu. Podszedł do swojego narzeczonego i cmoknął go ostatni raz, zanim tak jak zamierzał, udał się do salonu, gdzie chciał wszystko na spokojnie przemyśleć. O mało, co nie wywrócił się na schodach, gdy jego oczy zalały się łzami, ale w końcu dotarł do kanapy, topiąc morką twarz w poduszce.

------

Dum, dum, duuum, mówiłam, że będzie drama? Nie, tak serio, to jeszcze nie jest ta POWAŻNA drama XD Ale zbliżamy się do niej baaardzo szybko XD

Chciałam wam podziękować za gwiazdki, których jest 600 coś tam, komentarzy, których nie wiem ile jest XD Oraz wszystkie wyświetlenia i czas zmarnowany na czytanie ciężarnego Harrego, który rzyga i Louis'a, który też rzyga, ale tęczą i sarkazmem, ach no i Niall'a, który rzyga ... wszystkim co przed chwilą zjadł XD

Zapraszam na nowe FF "Call Me Daddy", które jest już dostępne na moim profilu ^^

Miłego Dnia/Nocy :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro