Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24. My Sweetheart's Birthday (1/2)

Uwaga:

Perspektywa osoby trzeciej.

Harry przekręcał się z boku na bok, coraz bardziej tonąc w ramionach starszego. W końcu znalazł idealną pozycję, w której jego nos stykał się z mostkiem szatyna, a zapach jego perfum drażnił nozdrza kędzierzawego.

- Hmpff – mruknął, kiedy poczuł jak szatyn zaczyna się ruszać. Nie chcę wstawać. Co to, to nie.

Czuł, kiedy starszy całuję jego głowę, a następnie zaczyna bawić się jego splątanymi lokami. Harry jedynie lgnie do dotyku rąk chłopca na sobie i zaczyna mruczeć, kiedy chłopak muska wargami jego blade czoło.

- Królewna wstała? - zapytał, ciągnąc odrobinę mocniej za jednego z loczków chłopca, na co Harry pisnął.

Kiedy Harry zaczął rękoma na ślepo szukać twarzy swojego narzeczonego, zdał sobie sprawę, iż dzisiejszej nocy obaj spali w koszulkach, co było odrobinę dziwne. Gdy w końcu znalazł jego policzki, gdzie wystawały dość pokaźne kości policzkowe, podciągnął się do góry, aby złączyć ich usta w niemym tańcu, bez żadnej muzyki, tylko w swoistym podkładzie dwóch języków, które chcą przejąć dominację.

- Lou, Lou – młodszy oderwał się od czerwonych ust chłopca, przedtem podgryzając jedną z warg – Czy mogę pójść jeszcze spać?

Lou zachichotał, dziobiąc nosek chłopca, tak, że ten zarumienił się obficie.

- Ach, czyli nie chcesz niespodzianki? - Harry od razu otworzył szerzej oczy słysząc ostatnie słowo. Cóż, miał on pewną cechę, która wyszywana była w piekle, jak order dobrego człowieka. Ciekawskość.

- Niespodzianka? - szepnął, jakby było to coś bardzo poufnego, a Louis zarechotał na to, jak młodszy wygląda. Całe jego ciało okryte było pierzyną, stopy wystawały spod kołdry, wtulając się w te Louis'a, a ich kończyny dolne i górne były ze sobą splątane.

- Tak, ale to później – uśmiech Harrego zamienił się w grymas rozpaczy. Nawet maślane oczy nie pomogły, co zdziwiło Harrego. On chciał swoją niespodziankę, tu i teraz – Ale przed niespodzianką ...

Harry o mało co nie zasłabł, kiedy Louis wgramolił się na jego nogi, okrywających ich ciała kołdrą i usiadł na nim okrakiem. Pocałował czule czubek jego głowy, przeczesując bujne loki, które okryły czoło chłopca.

- Harry? - szepnął kokieteryjnie, wychylając głowę w jego stronę, a następnie odkrywając kawałek jego pogniecionej koszulki. Młodszy ciężko przełknął ślinę, czując ciśnienie w dolnych partiach.

- Tak? - jego głos załamał się, do czego miał nie dopuścić, a jednak.

Louis wędrował z pocałunkami wzdłuż jego szyi, liżąc ślady po poczerwieniałych malinkach.

- Wszystkiego Najlepszego! - krzyknął i zamiast, jak Harry oczekiwał gry wstępnej, dostał łaskotanie, przez co o mało co się nie posikał. Louis delikatnie łaskotał zaokrąglony brzuszek, czasami go całując, albo podszczypując. Opuszkami palców jechał od obojczyków, gdzie widniały dwie jaskółki, do podbrzusza, które było wgłębieniem, prze malutki brzuszek.

- Proszę, przeeestań! - Harry zaczął się szamotać na wszystkie strony, próbując odgonić od siebie niższego chłopca, ale jak na złość ten uwielbiał patrzeć na śmiech kędzierzawego i nie chciał przestać – Nienawidzę Cię! - chichotał.

- Och, widzisz – zaśmiał się Louis – A ja Cię kocham – musnął wargami usta chłopca, a następnie pogłębił pocałunek. Ręce wplótł w jego loki, zatapiając palce w ich puszystości, a językiem powolnymi ruchami dogłębnie zwiedzał buzię Harrego.

Kędzierzawy próbował się nie popłakać. Próbował. Tak bardzo kochał słyszeć te słowa po raz kolejny. Czuł się kochany, bo taki był.

- Och, moje małe kochanie płacze? - zachichotał ścierając łzy spod oczu zielonookiego.

Objął rękami twarz chłopca, a na jego ustach wycisnął ostatni, mokry pocałunek, przez co Harry jęknął smutny. Nie to, że chciał czegoś więcej. Wcale. Nie to, że właśnie w jego bokserkach mogliby nakręcić nową część „Potwora z Loch Ness".

- Kocham Cię, Boo – Harry bąknął nad jego uchem szczęśliwy, a Louis rzucił mu oburzone spojrzenie.

- Och nie! Malik Ci to powiedział, prawda – Harry zachichotał potakując głową, na co Louis uszczypnął jego policzek – Jeszcze się z nim policzę – zarzekł, schodząc z ud chłopca. Harremu zaczęło brakować tego małego skrzata na sobie, ale nie chciał wyjść na tak zdesperowanego. - A teraz może pójdziemy do kina? Zabierzemy naszego księdza bottom'a i przedszkolankę tops'a, oraz tego co nigdy nie znajdzie miłości Lima? Ale niespodzianka będzie dopiero po kinie.

- On się nazywa Liam. - poprawił go Harry, z lekka zdenerwowany, ale nie tym – Przecież wiadomo, że to Niall Tops, a Zayn Bottom.

Louis parsknął śmiechem.

- Zakład? - spytał.

- Zakład – zgodził się Harry całując go w czoło.

***

Godzinę później po wspólnym prysznicu i bardzo niewłaściwych rzeczach robionych podczas niego cała paczka przyjaciół jechała w stronę kina. Niall myśli o tym ile popcorn'u zdoła w siebie wcisnął. Zayn o tym, czy na sali kinowej będzie mało osób, aby móc pieprzyć się z Niall'em. Liam rozmyśla o dzisiejszym śnie, patrząc ostro na Louis'a. Harry pochłania cały krajobraz, który mijają. A Louis szczerze myśli, czy aby nie powinien wyspowiadać się u Niall'a, przez to, co chcę dzisiaj w nocy robić z Harrym.

- Niall? - spytał, na co blondyn wbił w niego rozkoszne spojrzenie – Przyjmujesz spowiedź przed dokonaniem grzechu?

Niall prychnął, ale w stoickim spokoju zaczął:

- A co? Chcesz okraść bank?

Zayn choć skupiony był na drodze, także przyłączył się do rozmowy:

- Ja tam myślę, że Louis to jest jak Potter, a Harry to jego Hermiona.

Wszyscy w osłupieniu patrzyli się na ciemnowłosego mulata, który zręcznie manewrował pomiędzy samochodami. Widząc, że nikt nie rozumie jego słów, wyjaśnił.

- No bo Louis chcę zaprowadzić Harrego do Tajemniczego Lasu, aby tam pokazać mu swego smoka, a następnie chcę zdobyć klucz do Komnaty Tajemnic Harrego – poruszył zabawnie brwiami, a nikt nie musiał się wysilać, aby dostrzec tak dużo podtekstów w jednym zdaniu.

- Ugh, jesteś okropny – burknął Niall – Wyobraziłem to sobie jak Louis grzebie takim kluczykiem w ...

- Proszę was! - krzyknął Liam, który zasypiał na szybie samochodu.

***

Cała piątka chłopców weszła do sali kinowej i na nieszczęście Zayn'a, sala była pełna, więc jego prezerwatywy, tak czy siak, nie przydadzą się. Zajęli miejsca na samej górze, po sporze, kto będzie trzymał popcorn. Padło na Niall'a, który rwał się do tego, aby mieć łatwy dostęp do jedzenia. Typowe.

- Chłopcy, a nie chcielibyście czegoś powiedzieć? - zapytał Louis, masując dłoń swojego kochanka.

Chłopcy spojrzeli na Louis'a i Harrego marszcząc brwi, co wyglądało jak stado zarozumiałych pingwinów.

- Och – przypomniał sobie Niall – Haz, Wszystkiego Najlepszego!

Chłopcy od razu się rozpromienili i zaczęli składać kędzierzawemu życzenia.

- Czyli teraz co? - zapytał Malik – Możesz palić, ćpać i uprawiać seks bez zabezpieczeń!

Kilka osób z sali kinowej odwróciło się w jego stronę, na co Louis pokręcił głową.

- Nie będzie ćpał ani palił – odruchowo złapał za brzuszek chłopca, przyciągając go w tali, co uniemożliwiał im podłokietnik – Ale chyba Harry ma grzech, bo spełnił ostatnie zastrzeżenie przed 18 – nastką – uśmiechnął się szeroko Louis. Harry zbladł i posmutniał. Chłopcy z oburzeniem spojrzeli na Louis'a, który nie wiedział o co im chodzi. Nagle usłyszeli odgłos dochodzący z głośników, a światła w sali zgasły.

Louis zastanawiał się o co chodzi Harremu. Zranił go?

- Och, kurwa – przeklął w myślach.

Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak dwuznacznie to zabrzmiało. Louis'owi chodziło o ich seks, a zabrzmiało to, jakby po raz kolejny upominał Harrego, że był tak głupi, aby nie założyć gumki podczas seksu z Nickiem.

- Kurwa, kurwa, kurwa – przeklął pod nosem, patrząc na twarz Harrego, która oblana była łzami.

Od razu pożałował swoich słów. Nie chciał go zranić, a zrobił to, na dodatek w dzień jego 18 – nastych urodzin. To żeś się kurwa postarał Louis.

- Boże, kotku, przepraszam – przygarnął go do uścisku, na tyle blisko ile mógł, ponieważ ten cholerny podłokietnik był murem dzielącym ich ciała – Nie o to mi chodziło – usłyszał, jak Harry szlocha w jego koszulkę. Całował jego głowę szybko i zawzięcie, żeby uspokoić chłopca. Chciał go bardziej przytulić. Chłopcy zbyt pochłonięci filmem nie zwracali uwagi, na dwójkę chłopców. Louis wykorzystał to i wstał, aby wziąć Harrego na ręce i usadowić go na swoich kolanach.

- Nie płacz, kochanie – zaczął potulnie gładzić jego plecy, kiedy on wypłakiwał się w jego koszulkę, dłońmi zaborczo trzymając się cienkiego materiału - Nic się nie stało, to nie było zamierzone, nie chodziło o to – próbował wyjaśniać, ale póki brunet łkał na jego ramieniu nie mógł nic powiedzieć. Harry trząsł się na jego podołku, a Louis jedynie uspokajająco gładził jego brzuch, czasami i plecy. Kędzierzawy skulił się na kolanach szatyna, a głowę usadził u zagłębienia jego szyi.

- Przepraszam – odezwał się Harry, a Louis'a zamurowało. To nie on powinien go przepraszać.

Louis obcałował całą jego twarz, ścierając przy tym pozostałości łez, które zdążyły osadzić się na jego koszulce. Musnął jego wargi i bez oporu chłopca, zaczął zasysać jego język, wirować własnym oraz ciągnąć jego wargi.

- Nie przepraszaj mnie, kochanie – Louis zaczął zdolny do łez, widząc swojego narzeczonego w tym stanie. Zamknął go szczelnie w ramionach, nie dając im żadnej przestrzeni, tym bardziej osobistej. Bał się, że Harry może czuć się winny. Louis miał pewność, że była to wina tylko i wyłącznie Nick'a, który za pewne właśnie teraz ogląda sobie telewizję w domu Styles'ów – To moja wina, chodziło mi o nas, o nasz stosunek – wyjaśnił.

Harry przytaknął, choć nadal jego humor był smętny. Louis był zły, że dopuścił do tego, iż jego skarb zaczął płakać. Liam był zły, bo przez cały czas przysypiał na fotelu. A Niall i Zayn byli źli z tego powodu, iż obaj cholernie mocno chcieli się pieprzyć, ale byli pod obserwacją staruszek z rzędu 12a.

------

Powiem szczerze, że dużo lepiej piszę mi się z trzeciej osoby XD

A wy wolicie Niall!Tops, czy Zayn!Tops?

I dziękuję wszystkim za dosłownie wszystko <3 Ponad 2.6k wyświetleń, około 550 gwiazdek i masa waszych komentarzy, które cholernie motywują ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro