Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

trzy

Biała koronkowa firanka powiewała lekko na skutek drobnego przeciągu, aktualnie mającego miejsce w niewielkiej sypialni. Tuż za nią, o pobielaną ramę okna, stukała błękitna roleta, która miała za zadanie osłonić przed słońcem dwie pary oczu. Lecz niestety jej jasny kolor niezbyt na to pozwalał. Złote promienie bezczelnie przedzierały się przez sztywny materiał, oświetlając tym samym niewielkie pomieszczenie skąpane w śnieżnej bieli z domieszką wcześniej wspomnianego błękitu. Jednak aby zachować pewien kontrast, właściciel pokoju, jak i całego mieszkania, postanowił jedną ścianę zabarwić kolorem grafitowej szarości. Co w pewien sposób przełamało to panujące tam wrażenie szpitalnej sterylności. 

Wielkim przełomem w tej niewielkiej przestrzeni było łóżko. Łóżko, które swoim rozmiarem zajmowało znaczną większość pomieszczenia. Zaś obok niego stała wielka biała szafa, która niemal w całości pokrywała jedną ze ścian. Jednak mimo wszystko, człowiek znajdujący się tam nie czuł się przytłoczony brakiem miejsca. Wręcz przeciwnie. Można było wyraźnie odczuć, że właściciel projektując to wnętrze bardzo się starał, aby było tu miło i przytulnie. Do czego w znacznej mierze przyczyniły się wielkie i puchate poduszki. W rozmiarze odpowiednim, aby w bardziej samotne dni bez krępacji można się było w nie wtulić. A takie dni, właścicielowi tego właśnie mieszkania, przytrafiały się dość często. 

Jung Hoseok odkąd tylko pamiętał, był raczej towarzyską osobą, a ludzie lgnęli do niego niczym pszczoły do miodu. On sam również nie miał na co narzekać. Dzięki jego sympatycznej aurze oraz urzekającemu uśmiechowi bratał sobie wszystkich. Bo nikt nie śmiał mu się oprzeć. Zaś to pomagało mu w znalezieniu odpowiednich znajomości. Co znacznie przydało mu się w późniejszej przyszłości. Wówczas dwudziestopięciolatek mógł się poszczycić niemałą listą kontaktów w telefonie. Lecz warto napomnieć, że pomimo tych wszystkich numerów, które posiadał, na wszystko zapracował sam. Tylko dzięki swojej wytrwałości i uporowi maniaka, otrzymał stanowisko komendanta seulskiej policji. Co dla tak młodego człowieka było nie lada zaszczytem, ale i wielką odpowiedzialnością. Niemniej jednak pewnie podpadł w oczach swoich starszych kolegów. Którzy pewnie nastawiali się, że to ktoś z nich zostanie powołany na to stanowisko. 

Nie ukrywajmy jednak, że nikt nie spodziewał się takiej decyzji po organach decyzyjnych. To postanowienie było zaskoczeniem dla wszystkich, a dla samego powołanego w szczególności. Ale warto wspomnieć, że młody brunet szybko odnalazł się na nowym stanowisku, a reszta personelu już tak nie łypała na niego nieprzyjaznym wzrokiem. Bo nawet się nie dało. Jego niepewny uśmiech, przy nowych sprawach, oraz profesjonale i pełne kultury podejście, jednoczyło wszystkich pracujących. Dzięki czemu zespół pracował sprawniej i w przyjemnej atmosferze, a o młodym komendancie mówiono same dobre rzeczy.

Nie zapominajmy jednak, że oprócz życia zawodowego, nasz bohater posiadał jeszcze życie prywatne. A przynajmniej jakąś jego namiastkę. Które z resztą i tak składało się w głównej mierze składało się z pewnego drobnego ciałka, aktualnie okupującego jego przestronne łoże. Min Yoongi był jego oczkiem w głowie. Najskrytszym skarbem i osobą, do której pałał wręcz szczerą, dziecięcą miłością. Był powiernikiem największych tajemnic, najlepszym przyjacielem, ale i również odskocznią od problemów Hoseoka. Bo kiedy ten przychodził zmęczony po pracy do domu zawsze mógł liczyć na ciepłe ramiona i szczery uśmiech mężczyzny, który z nim od czasu do czasu pomieszkiwał. I tyle w zupełności wystarczyło, aby uczucie samotności i wszechogarniającej pustki przestało zaprzątać głowę bruneta. 

Jego samotne wieczory z parującą herbatą i książką odeszły w zapomnienie. A przynajmniej w połowie. Bo o ile herbata nadal była częstym gościem w hoseokowym salonie, to miejsce książki zostało zajęte przez drobne ciało wtulone w jungowy bok oraz uśmiech, który towarzyszył tym spotkaniom. W tle zazwyczaj leciała jakaś tandetna komedia romantyczna, której poczynania bohaterów komentowali nagminnie. I to tylko po to żeby zaraz wybuchnąć szczerym śmiechem i tworząc tym samym swoją własną idyllę.

Bo w końcu czasem nawet lekarz patolog potrzebuje się jakoś rozerwać, prawda?

xxx

Aromat świeżo zaparzonej kawy unosił się w powietrzu, drażniąc tym samym wyczulony nos drobnego blondyna. I oprócz wyczulenia ów zmysłu u danej persony, rozpoczął się również proces jej wybudzania. Papierowe powieki drgnęły lekko, a nos zmarszczył si, chcąc okazać w ten sposób swoje niezadowolenie. Bowiem promienie słoneczne zaczęły drażnić porcelanową skórę niższego, który będąc coraz bardziej świadomy tego co się dzieje, zaczął ciskać w stronę rolety oraz porannej gwiazdy same wyszukane wyzwiska. Nie miało to oczywiście sensu, bo słońce, nawet gdyby przez nie czuło się dotknięte, to nie opuściłoby nieboskłonu bo ktoś miał takie życzenie. Nie zrobiłoby tego, bo ma do wykonania swoją misję, więc nie da nikomu tej  satysfakcji i będzie dalej świecić.

A przynajmniej postąpiłoby, gdyby na pewno było człowiekiem. Ale w sumie nie ma co się nad tym zastanawiać. Świeci i tyle.

Głośne mruknięcie niezadowolenia opuściło jego malinowe usta, ułożone teraz w kwaśny wyraz. Min Yoongi nienawidził wstawać z łóżka. Nie cierpiał tego całym sercem, a zwłaszcza nienawidził, kiedy musiał wstawać sam. Brak drugiego, ciepłego ciała obok, działał na niego drażliwie. A to zaś przekładało się na jego późniejszy humor. I na to czy ciskał piorunami z oczu do swoich współpracowników czy się bez tego obyło. A dzisiejsza pobudka właśnie do takich należała. 

Już od samego stanięcia na podłodze miał podły humor, a spostrzeżenie, że na ramie łóżka nie ma jego ulubionej czerwonej bluzy, należącej do jego chłopaka, nieco go zaskoczył. Bo jeszcze nie było dnia, w którym zaraz po wstaniu nie założyłby jej na siebie i nie podreptałby w niej do kuchni, w której jego Hoseok nie popijałby porannej kawy. By zaraz po jego cichym "dzień dobry, kochanie" dostać czułego całusa w sam środek czoła.  Aż nagle to się stało, a on nie za bardzo wiedział co z tym zrobić. Ale jedno było pewne. Coś musiało się stać, skoro Hoseok chwycił ubranie, zostawiane specjalnie dla blondyna, i założył je na siebie.

Dlatego też nieco zbity z tropu, powoli wyszedł z sypialni, zaraz kierując się do kuchni, w której to miał nadzieję zobaczyć swoje prywatne słońce. Jedyne, które akceptował w stu procentach, a na którego widok się cieszył jak małe dziecko. Jednak i tam go nie zastał. W zamian za to na stoliku stała filiżanka ze świeżo zaparzoną kawą, a obok niej list. List, przez który Yoongi już wiedział o co chodzi i wcale nie był tym zachwycony.

A jedyne co zdążyło przejść mu przez myśl, zanim zadzwonił jego telefon, to "Nowe zwłoki? Wyśmienicie"

xxx

Rozgardiasz, jaki panował w seulskiej komendzie policji, był wprost nie do opisania. Różne papiery latały we wszystkie strony, a tłok jaki tam panował, był gorszy niż w mrowisku. A Hoseok, stojący pośrodku tego wszystkiego, określiłby to jednym słowem: chaos. To co się tam aktualnie działo, to był prawdziwy chaos, a on nie umiał nad nim zapanować.  W sumie to nawet nie próbował. Brutalne morderstwo, które miało miejsce dzisiejszego dnia, w godzinach wczesnoporannych, nie tylko wyprowadziło go z równowagi, ale i dostatecznie nim wstrząsnęło. Bo nikt chyba nie spodziewał się czegoś tak okropnego w biały dzień.

Jego głowa pulsowała od nadmiaru myśli, ale i z niewyspania. Mógł położyć się dużo wcześniej do łóżka, a nie oglądać tego filmu z Yoongim, ale skąd mógł wiedzieć, że zadzwonią do niego  z samego rana? Skąd mógł w ogóle wiedzieć, ktoś postanowi pobawić się w mordercę?! 

Chciał usiąść. Och, jak bardzo chciał zaszyć się teraz w swoim gabinecie, z dala od tego zgiełku i niekończących się pytań. Ale nie mógł. W zamian za to czekał, aż w końcu, któryś z jego ludzi przekaże mu najpotrzebniejsze informacje, a on będzie mógł w końcu zacząć działać.

- Komendancie Jung - głos młodego chłopaka, który nie stąd ni zowąd pojawił się tuż obok bruneta, nieco go zaskoczył. - tutaj są akta sprawy. Paskudna robota, ale nasi ludzie już tam są. Zabezpieczyli miejsce zbrodni, teraz czekamy na lekarza, żeby przetransportować zwłoki. Musimy się pospieszyć, bo pewnie zaraz rozpocznie się proces rozkładania, co będzie dość śmierdzącą sprawą. Mam tylko nadzieję, że śmierć nas tam nie zastanie.

- Dobra, zaraz się tym zajmiemy - stwierdził, powoli kierując się w stronę swojego gabinetu. W międzyczasie zaczął również przeglądać teczkę. I jedno musiał stwierdzić. To była robota profesjonalisty. - najpierw muszę usiąść. I koniecznie dajcie mi kawy!

a/n: dorosłe życie mi się nie podoba, bo przez pracę mam mało czasu na pisanie :( ale jestem! i mam nadzieję, że Was nie zawiodłam!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro