Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Jeongguk, idź sobie

Tamtego dnia wszyscy zauważyli, że coś musiało się stać, ale nie mieli jeszcze pojęcia, czy było to coś dobrego, czy wręcz przeciwnie. Z samego rana wszyscy siedzieli już przy stole, prowadząc mniej i bardziej ciekawe dyskusje, jednak od razu dało się zauważyć, że Jeongguk jest zdecydowanie przybity, Taehyung zwyczajnie cichy, a Yoongiego nie ma.

Zazwyczaj najmłodszy przychodził na śniadanie ze swoim hyungiem, albo Min pojawiał się jako pierwszy. Tego dnia było inaczej, a raper wszedł do pomieszczenia jako ostatni z całej siódemki, ubrany ciągle w krótkie spodenki oraz koszulkę od spania. Jego włosy były strasznie rozczpchrane, a nos delikatnie czerwony, gdyby ktoś przyjrzał się jeszcze dokładniej, zauważyłby nieznacznie opuchnięte powieki.

Również jeden, niby nic nie znaczący fakt sprawił, że wszyscy po prostu zaprzestali jakichkolwiek rozmów. Mimo iż Jeon siedział w tym samym miejscu, z którego parę dni wcześniej wygonił Taehyunga, starszy nie usiadł na krześle, znajdującym się obok niego. Zamiast tego ruszył na drugą stronę, ostatecznie siadając obok najmłodszego Kima, co zdziwiło nawet czarnowłosego.

Wzrok młodszego wręcz natychmiast skierował się na Yoongiego, którego twarz znowu przyjęła obojętny wyraz. Wokalista nie chciał zadawać mu pytań, dlaczego nie usiadł obok maknae, nie zamierzał poruszać tematu tego, co stało się poprzedniego dnia.

Przez chwilę miał tylko ochotę objąć go ramieniem, czego ostatecznie nie zrobił. Nie był przecież z nim wystarczająco blisko, aby pozwalać sobie na takie rzeczy. Byli tylko kolegami z zespołu, nawet nie przyjaciółmi. Min na pewno wolałby, żeby zainteresował się nim ktoś inny.

Blondyn spuścił wzrok na jeszcze pusty stół, chowając dłonie pod blatem. Czuł na sobie wzrok wszystkich chłopaków, przez co miał ochotę natychmiast wrócić do pokoju i zakopać się pod pościelą. Jedyne spojrzenie, które ani trochę mu nie przeszkadzało, należało do Kima, którego mocny zapach ponownie dochodził do jego nosa.

Przez chwilę mógł przysiąc, że uczucie silnych ramion Taehyunga, otaczających jego ciało, wróciło. Nie był pewien, ale być może to właśnie to wspomnienie sprawiło, że jego twarz nieśmiało odwróciła się w stronę młodszego, który nie odrywał od niego wzroku.

Ich spojrzenia spotkały się dosłownie na chwilę, ale tyle wystarczyło, żeby Kim zobaczył w ciemnych tęczówkach Mina smutek, co wcale mu się nie spodobało. W ułamku sekundy jego spojrzenie zmieniło się na gniewne i przeszło na najmłodszego członka zespołu. Brunet kiedy tylko to dostrzegł, posłał starszemu podobne, jednak bardziej pozbawione uczuć.

Poprzedniego dnia, gdy Yoongi jakimś cudem znalazł się w jego ramionach, Taehyung poczuł się po prostu inaczej. Zupełnie jakby nagle spadła na niego pewnego rodzaju odpowiedzialność, związana z chronieniem małego, bezbronnego, uroczego i zagubionego kotka, jakim jest Yoongi. Dlatego teraz miał ochotę być tygrysem Mina, który obroni go, kiedy ten tylko będzie tego potrzebował. Niestety miał świadomość, że Jeongguk pewnie niedługo i tak znowu usiądzie przy boku rapera i nic się nie zmieni.

— Dobra, ktoś mi wyjaśni, co się właściwie wydarzyło, skoro dwójka największych papużek nierozłączek siedzi oddzielnie? — wypalił Jimin, przerywając ciszę.

Czarnowłosy wręcz natychmiast posłał mu karcące spojrzenie i pewnie gdyby nie obecność reszty zespołu, uderzyłby go w ramię. W obecnej sytuacji ograniczył się jedynie to mocnego kopnięcia prosto w piszczel, dzięki czemu z ust Parka wyleciał jęk bólu.

— Znowu zamierzasz wpieprzać noc w nie swoje sprawy? — spytał maknae, unosząc jedną brew do góry.

Taehyung ponownie odwrócił się w stronę blondyna, zauważając jak ten zaczyna się dosyć nerwowo bawić swoimi palcami. Do jego głowy po raz kolejny wpadł głupi plan, żeby złapać jego dłonie w te swoje i chociaż trochę uspokoić. Ostatecznie uznał jednak, że prędzej wystraszyłby Yoongiego takim zachowaniem, niż by mu pomógł, więc schował ręce do kieszeni spodni.

— Znowu zamierzacie się kłócić przy stole? Jeżeli tak, to idźcie gdzieś indziej — rzucił Seokjin, posyłając młodszym groźne spojrzenie.

— To Jimin po raz kolejny raz nie ma prywatnego życia i wpieprza się w moje! Czego wy kurwa wszyscy ode mnie chcecie! Wreszcie zrobiłem coś źle, dobra?! Zadowolony?! — wydarł się, patrząc prosto na Mina.

To był moment, w którym zapalnik wybuchnął wręcz natychmiast. Czarnowłosy zauważył jak po policzkach rapera zaczynają spływać łzy, a on sam wstaje z krzesła, biegnąć w nieznanym kierunku. Niespodziewanie Taehyung wstał zaraz po nim, najpierw podchodząc energicznym krokiem do stojącego Jeona, aby po chwili mocno chwycić za jego kołnież, podnosząc do góry, przez co maknae ustał na palcach.

— Przesadziłeś teraz. Szczęśliwy? Tego chciałeś? Żeby po raz kolejny przez ciebie płakał? Gratulacje, udało ci się kurwa — syknął, po czym popchnął Jeongguka do tyłu, idąc w tym samym kierunku, co wcześniej Yoongi.

Brunet wylądował na podłodze, a jego wyraz twarzy przedstawiał głównie zdziwienie i niezrozumienie. W jednej chwili stracił nad wszystkim kontrolę, a tak naprawdę nie wiedział nawet, kiedy to się stało. Zranił osobę, na której zależało mu najbardziej i sam pchnął w ramiona tego, przed którym chciał go chronić.

Gdy wzrok wszystkich utkwiony był w postaci Jeona, on miał ochotę również się popłakać ze swojej bezsilności. Miał wrażenie, że przez swoją głupotę wreszcie stanie się coś, czego nie chciał, a on straci Mina raz na zawsze. Nie zwrócił nawet uwagi, kiedy Namjoon podszedł do niego i kucnął zaraz obok, łapiąc delikatnie za jedno z jego ramion. Dopiero kiedy poczuł czyjś dotyk, zdał sobie sprawę, że cały zespół, oprócz Yoongiego i Taehyunga stoi nad jego postacią z lekko przerażonymi minami.

— W porządku? — spytał lider, pomagając wstać najmłodszemu z podłogi, chociaż w rzeczywistości sam pewnie bardzo dobrze dałby sobie radę.

— Nie, nie jest w porządku. Spieprzyłem, po raz kolejny — szepnął.

Kiedy tylko starszy zauważył, że brunetowi łzy zbierają się w oczach, wręcz natychmiast postanowił go do siebie przytulić. W innych okolicznościach maknae pewnie odsunąłby się od niego i zaśmiał, że nie jest już małym dzieckiem, jednak tym razem było zupełnie inaczej. Jeongguk wtulił się w Namjoona, chowając głowę w jego ramieniu i zanosząc się cichutkim szlochem. Reszta zespołu opuściła pomieszczenie, zostawiając ich w samotności.

— Spokojnie, Ggukkie. Przecież każdy błąd można łatwo naprawić, jeżeli tylko tego chcesz, wiesz? — spytał, głaszcząc swojego przyjaciela po plecach.

— Boję się, nie chcę go stracić — odpowiedział, coraz bardziej mocząc ubranie starszego swoimi słonymi łzami.

Namjoon uśmiechnął się ciepło, mimo iż maknae nie mógł tego zobaczyć, zajęty swoim płaczem.

— Jestem pewien, że wszystko się ułoży — odparł.

•••

Nie było wielkim sekretem, że idealnym miejscem, w którym Min mógł się schować przed całym światem było jego osobiste Genius Lab, do którego nikt poza nim nie miał wstępu. Kiedy blondyn wybiegł z pomieszczenia, Taehyung ani przez chwilę nie zastanawiał się, gdzie raper mógłby się udać, od razu samemu kierując się w stronę królestwa Yoongiego.

Kim nie miał pojęcia, dlaczego postanowił bez własnego powodu udać się natychmiast za starszym, ani czemu zareagował tak agresywnie w przypadku Jeona. Wiedział tylko, że nie mógł patrzeć na łzy, spływające po policzkach Mina i nie chciał, żeby ktokolwiek je na nich wywoływał. Kiedy pukał z całej siły do drzwi pokoju, w którym na pewno znajdował się zapłakany członek, nie miał pojęcia, co będzie chciał mu powiedzieć, ani co zrobi.

On zwyczajnie chciał znaleźć się przy nim i sprawić, że przestanie płakać, chociaż pewnie starszy wcale nie życzyłby sobie jego osoby do pocieszania. I rzeczywiście kiedy drzwi się otworzyły, Min nie spodziewał się zobaczyć Kima przed sobą.

— Jeongguk, idź sobie — powiedział, nie podnosząc nawet głowy na wysokość twarzy drugiego idola.

Czarnowłosy poczuł nagły przypływ odwagi, którego nie potrafił wyjaśnić żadnymi słowami. On po prostu chwycił za podbrudek blondyna, po czym delikatnie uniósł jego głowę, aby ten zobaczył przed sobą jego postać.

Twarz rapera była cała czerwona, a po jego policzkach ciągle spływały łzy, jednak na widok mężczyzny, w oku pojawił się pewien błysk. Przebiegł za nim, nie został na swoim miejscu, tylko ruszył za nim.

— Tae? Co tu robisz? — zapytał, pociągając nieznacznie nosem.

— Mogę powiedzieć, że przyszedłem spytać, czy zgrasz mi te piosenki, ale jeżeli mam być szczery to nie mam pojęcia co tu robię. Pomyślałem, że może chciałbyś po prostu nie być sam — wyszeptał, zabierając swoją dłoń.

Blondyn, niewiele myśląc złapał go za rękaw i wciągnął do środka, zamykając drzwi. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie, a żaden z nich nie miał pojęcia, co powinni teraz zrobić. Dopiero po dłuższym czasie, Yoongi zrobił nieśmiały krok w stronę wyższego mężczyzny i po prostu objął jego ciało, przykładając głowę do jego piersi.

Tym razem Taehyung ani chwili nie zastanawiał się nad tym, aby również owinąć swoje ręce wokół Mina, robiąc to wręcz od razu. Może to trochę głupie i dla niektórych śmieszne, ale raper po raz kolejny poczuł się po prostu bezpiecznie w ramionach mężczyzny, z którym nie jest blisko.

Mimo tego wszystkiego, nic nie przeszkadzało im w tym, aby z zamkniętymi oczami wdychać nawzajem swoje perfumy, mieszające się ze sobą. Dłonie Mina po raz kolejny zacisnęły się na koszulce Kima, ale tym razem łzy przestały lecieć niemal natychmiast. Rzeczywiście, Jeonowi wreszcie się coś nie udało, a on przy okazji mógł być blisko tego, którego uwagi tak bardzo pragnął i to przez strasznie długi czas.

— Hyung, wiem, że nie jestem Ggukiem, ale... — zaciął się na chwilę, biorąc głęboki oddech. — Jestem tutaj, jeżeli byś tego potrzebował.

Blondyn zaraz po usłyszeniu tego niskiego głosu, skierowanego prosto do niego, odsunął nieznacznie swoją głowę od ciała młodszego, kierując wzrok prosto na twarz wyższego. Dlaczego Jeongguk tak bardzo go nienawidził, skoro nigdy nie poznał Taehyunga bliżej? Przecież on nie był zły i wystarczyło jedno spojrzenie w jego ciemne oczy, aby Yoongi był tego pewien. Może trochę zagubiony, może niepewny samego siebie, ale na pewno nie taki, za jakiego uważał go maknae. Jasne, Taehyung czasami za bardzo się przechwalał, momentami nie widział żadnych wad, ale był po prostu młody.

Yoongi nie miał pojęcia o tym, że Kim jako jedyny zareagował na słowa Jeongguka, skierowane do niego zdecydowanie zbyt groźnym tonem. Przecież wszyscy znali Mina, a Jeon był z nim najbliżej, mimo to decydując się na taki, a nie inny ton. Czarnowłosy nie nazywał się nawet jego przyjacielem, ale nigdy w życiu nie podniósł na niego głosu, nawet wtedy, gdy miał co do tego okazję.

— Nie musisz być Jeonem. Wystarczy, żebyś był sobą — odpowiedział, po chwili znowu przytulając się do czarnowłosego idola.

Na twarzy Taehyunga pojawił się delikatny uśmiech, kiedy drobne ciało ponownie się do niego przykleiło. Jego kciuk po raz kolejny kreślił malutkie kółka na plecach blondyna, ale tym razem oddechy obojga były spokojne, a Min nie moczył koszulki młodszego swoimi łzami. Po prostu stali, opatuleni swoimi ramionami za zamkniętymi drzwiami, nie zwracając uwagi na to, co teraz dzieje się w innych pomieszczeniach dormu.

— Jest jeszcze możliwość, żebyśmy się lepiej poznali? No wiesz, przestali być dla siebie nawzajem tylko kolegami, z którymi występujemy na scenie — rzucił, opierając swoją brodę na czubku głowy mniejszego. — Mam jeszcze szansę, żeby się do ciebie zbliżyć, hyung?

Yoongi uśmiechnął się delikatnie, nie odsuwając głowy od piersi wyższego. Słyszał jak serce czarnowłosego bije jak oszalałe, a mimo to ruchy jego kciuka cały czas pozostają płynne. Byli sami i nie musieli ukrywać żadnych swoich uczuć. Dlatego Kim nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, aby spróbować chociaż trochę uspokoić swoje serce, uderzające raz za razem w jego klatkę piersiową.

Min z kolei nie hamował zaciskania raz za razem pięści na materiale ubrania Kima. Ich ruchy i słowa wreszcie były w stu procentach naturalne, czego często nie mogli powiedzieć nawet o głupich rozmowach przy śniadaniu.

Teraz nie bali się, że ktokolwiek ich osądzi, albo wyda na nich mały wyrok. Nikt inny nie miał prawa usłyszeć, ani zobaczyć nic z tego, co miało miejsce. Nie tym razem.

— Myślałem, że już nigdy nie zapytasz — szepnął, uśmiechając się coraz szerzej, co Kim czuł na swojej klatce piersiowej. — Oczywiście, że masz szansę, Tae, zawsze ją miałeś i będziesz miał tak długo, aż sam się jej pozbędziesz.

— Nie zamierzam się jej pozbywać, skoro już mi ją dałeś — odparł, przytulając rapera do swojego ciała nieco mocniej, niż wcześniej.

— Cieszę się, że tak mówisz — powiedział.

W tym samym czasie Jeongguk ciągle stał w ramionach lidera, starając się ostatkami sił uspokoić swoje łzy. Był przerażony tym, że po prostu straci przyjaciela, na którym okropnie mu zależy, z którym spędził wszystkie te lata, od początku powstania zespołu.

Ale Yoongi nie zamierzał odsuwać się od Jeona, jeżeli ten nie będzie tego chciał, nie chciał go zostawiać. W rzeczywistości wystarczyło krótkie "przepraszam", by Min nie miał młodszemu kompletnie nic za złe. Bo mimo iż wreszcie Taehyung wydawał się być bliżej, nie chciał, aby maknae został sam. Jasne, jego serce od dawna biło mocniej na widok czarnowłosego, ale nie chciał odpychać kogoś, kto zawsze był przy nim, gdy tylko ten tego potrzebował.

Wtedy jeszcze żaden z nich nie wiedział, jak naprawdę potoczy się ich historia i jak szybko zmieni się ich codzienna rzeczywistość. No, może jedynie Jimin podejrzewał, że relacja Taehyunga i Yoongiego prędzej, czy później nie skończy się jedynie na przyjaźni, ale to tylko dlatego, że dostrzegał więcej od innych. Nawet ci, którzy od razu pokochali zapach swoich ciał, nie wiedzieli, że pokochają w sobie nawzajem jeszcze wiele różnych rzeczy, a przede wszystkim siebie.

***
UWAGA WAŻNE, DOTYCZY SERII

No więc, BIL dzieje się podczas przygotowań do comebacku oraz potem będzie się działo w jego trakcie, ale wciąż nie mam tytułu albo konceptu.

Myślałam nad "7" oraz teoria z siedmioma grzechami głównymi i w sumie dałabym z tym radę. Jednak przede wszystkim muszę się spytać Was, czy coś takiego Wam odpowiada i chcielibyście zobaczyć w moim wydaniu każdego z BTS jako jednego z grzechów głównych. Co Wy na to?

I najważniejsze: kochajcie shadow!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro