Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36. Posunąłeś się za daleko

Niestety chwila, w której Taehyung musiał się wreszcie pożegnać z Yoongim i wrócić do hotelu nadeszła szybciej, niż oboje by tego chcieli. Czas odwiedziń się skończył, a Kim zmuszony był puścić w końcu dłoń rapera i wyjść do reszty zespołu, który wciąż na niego czekał, nie odjeżdżając ze szpitala. Wiedzieli, że mimo iż nie mogą wejść razem z wokalistą do środka, świadomość chłopaka o ich obecności będzie mu pomagać.

Każdy z nich martwił się o Mina oraz stan, w jakim obecnie znalazł się chłopak. Zdawali sobie sprawę z tego, że skoro musieli wylądować aż w szpitalu, była to raczej poważna sprawa, bo do tej pory nikomu z nich się to nie zdarzyło. Wszyscy czasami miewali gorsze dni, cięższe treningi, albo problemy zdrowotne, ale nigdy nikt z nich nie trafił na oddział.

Tym razem było jednak inaczej. Nie tylko jeden członek zespołu znajdował się obecnie pod opieką lekarzy, ale również stracił przytomność na środku sceny, wywołując tym ogromne zamieszanie. Chłopaki nie musieli nigdzie wchodzić, aby wiedzieć, jak głośno zrobi się o tym wydarzeniu, oczywiście na skalę światową. Czasami podczas koncertów zdarzały się krótkie omdlenia, ale tym razem to było coś więcej. W końcu Taehyung nie mógł go obudzić i konieczne było wezwanie karetki.

Każdy z nich martwił się o to, jak długo Min będzie musiał pozostać w szpitalu, ale zdecydowanie największą walkę z samym sobą przechodził partner rapera. Zaraz po wyjściu z sali blondyna nie odezwał się do innych ani słowem, kiwając jedynie głową na znak, że mogą już iść. Podczas jazdy do hotelu również milczał, wpatrując się tępo w widoki za szybą.

Ciągle toczył wielką walkę z samym sobą. Jakim cudem nie zareagował, zanim doszło do tego wszystkiego? Przecież gdyby postawił się Bangowi i powiedział, że Yoongi dziś nie wystąpi, mężczyzna w pewnym momencie by ustąpił.

Z jakiegoś powodu jednak tego nie zrobił i nie potrafił sobie tego wybaczyć. Do tego wszystkiego dochodził jeszcze fakt, związany z tym jak bardzo był ślepy. Idol odkąd tylko usłyszał słowa ich menadżera chodził jakiś inny, ale Taehyung na to również nie zwracał większej uwagi.

Powinien był usiąść i z nim porozmawiać szczerze, zapewnić go co do swoich uczuć kolejny raz. Robić to tak długo, jak tylko będzie to potrzebne. Zamiast tego uznał, że jest to chwilowe i pozwolił Yoongiemu samemu myśleć nad czymś takim, co najwidoczniej postanowiło go w pewnym stopniu wykończyć.

Czarnowłosy zawiódł jako chłopak i doskonale zdawał sobie z tego sprawę, zwalając na siebie całą winę za tą sytuację. Jako przyjaciel również się nie spisał, bo nie zadał nawet jednego, głupiego pytania. Krótko mówiąc — spieprzył po całości. Niestety chwila ciszy nie mogła trwać wiecznie i kiedy tylko zatrzymali się wreszcie pod odpowiednim hotelem, Namjoon objął chłopaka ramieniem.

Tyle wystarczyło, aby Taehyung wiedział, że czeka ich teraz zespołowa rozmowa, na co naprawdę nie miał ochoty w tym momencie. Najchętniej usiadłby i walił głową w ścianę tak długo, aż zrobiłby w tym pomieszczeniu dziurę. Cała szóstka skierowała się do pokoju lidera, zamykając się w środku i zamując swoje miejsca. Kim jako pierwszy podszedł do sporego łóżka, od razu na nim siadając i spuszczając wzrok w dół. Niedługo potem obok niego miejsce odnalazł Park, głaszcząc delikatnie przyjaciela po plecach, starając mu się tym samym pokazać, że nie jest sam.

Wszyscy grzecznie i w ciszy czekali na to, aż Namjoon postanowi wypowiedzieć pierwsze słowa, oraz wyjaśnić im, czemu się tutaj znaleźli. Chociaż w rzeczywistości wszyscy wiedzieli, jaki jest powód tego spotkania i zdawali sobie sprawę, że nie będzie należał do przyjemnych. Siedzieli tak przez parę minut, błądząc oczami po swoich posturach, aż wreszcie lider się wyprostował i wypuścił głośno powietrze z płuc.

— Taehyung, proszę wytłumacz nam, dlaczego postanowiłeś przywalić naszemu menadżerowi prosto w twarz? — spytał spokojnym głosem.

Czarnowłosy dopiero teraz podniósł nieznacznie swoją głowę, kierując spojrzenie na lidera, stojącego dosłownie naprzeciwko niego. Spodziewał się, że to właśnie tego będzie dotyczyła ta cała rozmowa, ale naprawdę nie miał pojęcia jak zacząć swoje wyjaśnienia. Bał się, że starszy Kim po prostu go nie zrozumie i okrzyczy za takie pochopne i nieprzemyślane zachowanie.

— Zasłużył sobie, hyung — zaczął, bawiąc się trochę zbyt nerwowo swoimi własnymi palcami. — Postawił przed Yoongim ultimatum, czego nigdy nie powinien robić.

Nie potrafił powiedzieć ani jednego słowa więcej, ponownie spuszczając swój wzrok na własne stopy, zagryzając mocno dolną wargę. Ubranie w słowa tych wszystkich uczuć, które teraz się w nim znajdowały okazało się o wiele trudniejsze, niż mógłby się tego spodziewać i wcale mu się to nie podobało. Chciał krzyczeć, płakać i mówić o wszystkim, co go boli, ale po prostu nie potrafił.

— Co konkretnie? — dopytał Hoseok, najwidoczniej chcąc trochę zdjąć ten cały ciężar z barków lidera.

— Bang kazał mu ze mną zerwać, albo nie będzie mógł przesyłać pieniędzy swojej rodzinie — odparł na jednym wdechu, wciąż nie podnosząc głowy. — To był jebany szantaż, dlatego po prostu nie wytrzymałem.

— Zgadzam się z Tae, zasłużył sobie — wtrącił się maknae, wzruszając ramionami.

Na chwilę w pomieszczeniu zapanowała cisza, podczas której każdy z nich mógł słyszeć jedynie swój oddech, nic więcej. Jedynie Taehyung słyszał również szybkie bicie swojego serca, spowodowane przypomnieniem sobie o tym, co zrobił Bang. Gdyby miał okazję, znowu podszedł by do niego i walnął go w twarz, ale tym razem jeszcze z trzy razy mocniej.

— Zdajesz sobie sprawę, że taki ruch nie zostanie pozostawiony bez żadnych konsekwencji? Przecież on cię może nawet pozwać, Taehyung. Posunąłeś się za daleko — powiedział Namjoon.

Po tych słowach czarnowłosy nie wytrzymał i wstał gwałtownie ze swojego miejsca, zbliżając się do lidera, aby po chwili znaleźć się dosłownie naprzeciwko niego. Przez pewien czas mierzyli się jedynie wrogimi spojrzeniami, aż wreszcie młodszy postanowił jako pierwszy się odezwać.

— Stanąłem w obronie Yoongiego i jeżeli trzeba będzie, stanę dla niego nawet przed sądem. Bang nie miał prawa narzucać mu swojej racji, ani do niczego takiego zmuszać. Hyung jest wolnym człowiekiem i może robić co chce, spotykać się z kim chce i dopóki nie całujemy się na środku sceny, nie powinien mieć z tym żadnych problemów — odparł, zaciskając nieznacznie jedną ze swoich pięści.

— Raz już prawie go pocałowałeś na scenie...

— Prawie. Znajdź sobie wreszcie jakieś inne zajęcie, niż nasz związek i relacje z Bangiem. Odpierdol się wreszcie, Namjoon — rzucił, wymijając starszego chłopaka.

Taehyung opuścił pokój hotelowy lidera, nie kierując się jednak w stronę tego, który należał do niego. Zamiast tego poszedł do miejsca, w którym jeszcze poprzedniego dnia nie mógł zasnąć Yoongi. Nie wiedział, jakim cudem udało mu się wyprosić swojego partnera o klucz, ale cieszył się. Tym sposobem mógł iść spać w miejscu, w którym chociaż trochę pachniało jego ukochanym i na razie musiało mu to wystarczyć.

•••

Następnego dnia do sali Yoongiego mogli wejść już wszyscy, nie ograniczając się jedynie do obecności tylko jednego członka zespołu. Dlatego kiedy tylko lekarz powiedział im, że mogą już zobaczyć rapera, pojawili się w środku całą szóstą. Oczywiście i tak Taehyung usiadł najbliżej chłopaka, na przywitanie składając delikatny pocałunek na jego czole oraz łapiąc jego chudą dłoń w swoją, splatając razem ich palce.

Na twarzy Yoongiego znajdował się szeroki uśmiech, najprawdopodobniej spowodowany właśnie tym, że wszyscy postanowili go odwiedzić, a nie jedynie jego chłopak. Cieszył się również z tego, że nie musi już odpychać od siebie Kima i pozostawiać w stosunku do niego chłodnym. Takie zachowanie bolało również jego i nie mógł patrzeć na ten smutek w zawsze wesołych oczach czarnowłosego.

Teraz, widząc na jego twarzy ten kochany uśmiech oraz odnajdując w oczach czarnowłosego to samo zadowolenie, jakie widział wcześniej sam był po prostu szczęśliwy. Nie musiał już udawać, że ma dość bliskości młodszego, podczas gdy tak naprawdę cholernie mocno jej potrzebował. Wreszcie mógł ponownie poczuć jego dłoń na swojej i usłyszeć ten niski, kojący głos, szepczący mu do ucha same miłe rzeczy. Do tej pory nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo tego potrzebował.

Nawet, gdyby Taehyung przyszedł do niego sam, a reszta chłopaków po prostu olała sobie jego pobyt w szpitalu, on ciągle by się szeroko uśmiechał. Przecież najważniejsze było to, aby młodszy wybaczył mu tą całą szopkę i po prostu nie zostawiał go. Raper pragnął jedynie tego, aby wokalista dotrzymał obietnicy i wciąż trzymał jego dłoń z całych sił, nie pozwalając mu od niego odejść, nie ważne co się stanie.

— Wszędzie ciągle gadają o tym, co się stało wczoraj na scenie. Wszystkie media nie przestają wałkować tego tematu od wczorajszego wieczora — powiedział Hoseok, opierając o ścianę, przy której znajdowało się łóżko idola.

— To normalne, że telewizja i całą resztą będą żyć tym tematem przez ładnych parę dni. Bang wydał chociaż jakieś oficjalne oświadczenie, czy znowu zostawia wszystko na ostatnią chwilę? — odezwał się Seokjin, błądząc wzrokiem po reszcie artystów, którzy nie znali odpowiedzi na jego pytanie.

— Pewnie za mocno dostał, żeby obecnie być w stanie myśleć o czymś innym, niż o tym, żeby przyłożyć sobie nowy lód do nosa — zaśmiał się Jeongguk, kładąc ostrożnie dłoń na ramieniu Taehyunga.

Mimo iż między nimi teoretycznie wszystko było już w porządku, on ciągle bał się wykonywać niektórych, trochę śmielszych ruchów. Nie potrafił w końcu tak po prostu zapomnieć o tym, ile razy skrzywdził swojego hyunga, mówiąc różne rzeczy, które powinien zachować przecież dla siebie. Pojęcia nie miał, jakim cudem Kim tak po prostu postanowił mu to wszystko wybaczyć, ale wiedział, że tym razem nie zmarnuje tej szansy.

Jednak czarnowłosy nie zamierzał w żaden sposób otrącać ze swojego ciała dłoni maknae, w głębi duszy ciesząc się z zażegnanego konfliktu. Nikomu o tym nie mówił, ale czasami czuł się po prostu źle z faktem, że przez związek z Minem odebrał im obu najlepszego przyjaciela. Teraz wreszcie mógł puścić te wyrzuty sumienia w niepamięć i skupić się na tym, co jest tu i teraz.

— Naprawdę aż tak mocno mu przywaliłeś, czy Gguk jak zwykle wszystko wyolbrzymia? — spytał blondyn, unosząc nieznacznie jedną brew do góry.

— Następnym razem będzie wiedział, że mojemu kotkowi nie można niczego zabraniać, ani niczym szantażować. Stary pryk potrzebował nauczki — odpowiedział, wzruszając swoimi ramionami.

Te słowa wystarczyły, aby Min był pewien, że Jeongguk powiedział prawdę co do tego, jak mocno oberwał ich menadżer. Gdyby słowa maknae w jakikolwiek sposób minęłyby się z prawdą, Kim bez problemu by temu zaprzeczył i powiedział mu prawdę. Tymczasem nie usłyszał żadnego słowa, które miałyby podważać prawdziwość słów bruneta.

— Nauczka nauczką, ale jeżeli myślisz, że ominą cię jakiekolwiek konsekwencje twojej własnej głupoty i tego jak bardzo jesteś porywny, mylisz się — rzucił lider, zwracając na siebie uwagę wszystkich.

Namjoon siedział z nich wszystkich najdalej od szpitalnego łóżka, tak naprawdę odsuwając się na drugi koniec sali. Było mu szkoda zarówno Yoongiego jak i Taehyunga, ale jako ostatni musiał zachować rozum i uświadomić im wszystkim, że takie zachowanie nie jest odpowiednie. Nie ważne jak bardzo Bangowi należało się dostanie pięścią w nos, nigdy nie powinno było do tego dojść z oczywistych powodów. To on był ich szefem, on zaprowadził ich na szczyt i on mógł ich zniszczyć i sprawić, że świat o nich zapomni w jednej chwili.

— Zdaję sobie sprawę z tego, że Bang raczej nie poklepie mnie po pleckach za to, że dałem mu po mordzie. Jednak jestem gotowy na konsekwencje, oczywiście dopóki nie będą dotyczyć zakończenia związku z Yoongim — odpowiedział, patrząc liderowi prosto w oczy.

— Moim zdaniem powinniśmy wprowadzić go w błąd, a raczej nie wyprowadzać z tego, co myśli, że osiągnął — wtrącił się Min, przez co wszyscy tym razem skupili swoją uwagę na nim.

— Co masz na myśli, hyung? — dopytał Jimin, nie do końca rozumiejąc to, co zamierzał im przekazać najstarszy z raperów.

— Skoro on myśli, że naprawdę ze sobą zerwaliśmy i nie ma pojęcia o tym, co znowu jest między nami, nie powinniśmy mu mówić, czy jesteśmy dalej parą. Wyprowadzenie go z kłamstwa i powiedzenie prawdy nie byłoby dobrym ruchem, bo za jakiś czas znowu mógłby coś wymyśleć. Przecież przed nim możemy udawać przyjaciół, a na koncertach się ograniczać. Nie każdy musi wiedzieć, jak bardzo kocham się do ciebie przytulać w nocy — wytłumaczył.

Czarnowłosy nawet nie potrafił tego wytłumaczyć, ale tak po prostu na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, spowodowany tylko i wyłącznie słuchaniem głosu Yoongiego. Chłopak nie grzmiał już w żaden sposób smutno, co od razu unosiło kąciki jego ust do góry. Samo patrzenie na w pewien sposób ożywionego Mina, nie chodzącego w tempie, z miną, sugerującą, że chce umrzeć, napawało go lepszym humorem. Naprawdę stęsknił się za szczęśliwym blondynem i teraz chciał już oglądać jego uśmiech każdego dnia, oraz najlepiej samemu go wywoływać.

— Czyli mamy po prostu udawać, że dostał to, czego chciał? — spytał po chwili wokalista, unosząc jedną brew nieznacznie do góry.

— Dokładnie. On będzie myślał, że wygrał i da nam spokój, a my przecież w dormie i tak robimy, co tylko chcemy. Zresztą, nawet przyjaciele czasami ze sobą śpią, więc gdybym przyszedł do ciebie podczas nagrywania też nic by się nie stało. Jimin tak przecież robił. Musiałbyś się tylko hamować, żeby nie wsadzać rąk, ani niczego innego tam, gdzie nie trzeba — zaśmiał się.

— Ostrzegam, że obudzenie się bez możliwości pocałowania cię będzie naprawdę trudne — odparł, wywołując szeroki, gumisiowy uśmiech na twarzy rapera, który tak bardzo kochał i momentalnie został przez niego zaczarowany.

— Yoongi hyung ma rację. Taki ruch będzie chyba najlepszy ze wszystkich. Noi kiedy on będzie myślał, że naprawdę was rozłączył, może kara dla Tae również będzie jakaś mniejsza — dodał lider.

— Więc decyzja zapadła. Przed nim i resztą udajemy tylko dobrych przyjaciół, ale nie zamierzam się ograniczać w dormie, ani przy żadnym z was. Jimin, już możesz się wynosić do Jin hyunga — powiedział, patrząc przy tym raperowi prosto w oczy, przez co Yoongi nie mógł się powstrzymać przed oblizaniem swoich zaniedbanych warg.

— Zboczeńce pierdolone tylko by się ruchały — szepnął, wywołując tym samym śmiech u pozostałej czwórki. — Spokojnie, kocham was i tak, moi niewyżyci przyjaciele.

•••

Nikogo wcale nie zdziwił fakt, że jeszcze tego samego dnia trasa koncertowa BTS została oficjalnie odwołana i na jakiś czas nie było mowy o jej wznowieniu. Bang wydał również specjalne oświadczenie, mające przekazać wszystkim fanom informacje na temat stanu zdrowia jednego z raperów. Oczywiście w wiadomości nie zostało napisane nic dokładnego o powodzie, przez który idol zemdlał na środku sceny.

W końcu wytwórnia nie mogła się przyznać do tego, że tak naprawdę nikt nie dopilnował odpowiedniego odżywiania chłopaka. Nie było również mowy o przemęczeniu, ani niczym w tym stylu. Jednak oczywiście Min miał chwilowo zakazane występowanie na scenie, co doprowadziło niestety do odwołania wszystkich koncertów.

Pobyt blondyna w szpitalu w Ameryce trwał równo tydzień, po którym dopiero mógł przebywać pod opieką kogokolwiek innego. Wciąż jedzenie, jakie miał dostawać musiało być w niezbyt wielkich porcjach, a on sam potrzebował dużo odpoczynku oraz opieki, ale najważniejsze było to, że wreszcie w nocy mógł się przytulić do Kima, a nie do szpitalnego łóżka. Następnego dnia po wyjściu Mina z placówki, wszyscy wylądowali na lotnisku, gotowi, aby wrócić do Korei.

Taehyung nie opuszczał chłopaka nawet na krótką chwilę, zresztą tak samo jak reszta maknae line. Momentami wyglądało to tak, jakby po prostu pilnowali, aby ten przypadkiem nie wylądował bez przytomności na ziemi. Ciało blondyna ciągle pozostawało znacznie chudsze, niż było przed tym całym zamieszaniem, dlatego musiał to ukryć jak najlepiej.

Zamiast obcisłych rurek, włożył na siebie luźne dresy, oraz za dużą bluzę, należącą oczywiście do czarnowłosego. Wiedział, że taki zabieg pewnie do końca nie uspokoi fanów, ale przynajmniej nikt nie będzie musiał patrzeć na to jakie szczupłe są obecnie jego nogi. Wystarczyło mu to, jak bardzo skacze przy nim cały zespół, nie potrzebował jeszcze nerwów wszystkich A.R.M.Y.

Kiedy tylko wkroczyli już do środka samolotu, Yoongi pozwolił usiąść młodszemu przy oknie, samemu wręcz natychmiast wtulając się w jego ciało. Brakowało mu tego tak bardzo, że teraz praktycznie nikt nie potrafił odciągnąć go od chłopaka, co wokaliście zresztą wcale nie przeszkadzało. W końcu on również stęsknił się za tym szczupłym ciałkiem, przylegającym do niego bez przerwy. Potrzebował tego uroczego rapera i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Cały lot Yoongi oczywiście przespał, pozwalając przy tym obejmować się Kimowi oraz podarowywując mu widok śpiącego siebie. Idol momentami miał wrażenie, że mógłby oglądać śpiącego Mina bez przerwy do końca swojego życia, ale w następnej chwili przypominał sobie również jak bardzo uwielbia jego uśmiech, czy głos.

Wreszcie wylądowali w Seulu, przez co chwilowo blondyn musiał się trzymać od niego na odpowiednią odległość, nie wzbudzając żadnych podejrzeń. Dlatego w stronę samochodu nie szli obok siebie, zamiast tego podążając jeden za drugim, podczas gdy Yoongi szedł z Jiminem ramię w ramię. W końcu i tak wsiedli do jednego pojazdu, oczywiście w towarzystwie Parka, który teoretycznie usiadł po środku. Nikt nie musiał przecież wiedzieć, że w rzeczywistości kiedy tylko drzwi auta się zamknęły, raper przeszedł zgrabnie nad chłopakiem, siadając Kimowi na kolanach i chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.

Dopiero gdy dotarli do dormu, wszyscy mogli czuć się w stu procentach wolni, a Yoongi nie musiał się kryć z tym, jak bardzo potrzebuje najmniejszego dotyku młodszego. Członkowie zespołu nie mówili nic, kiedy ten starał się wdrapać chłopakowi na plecy, albo gdy chodził przyklejony do jego tyłu, obejmując czarnowłosego. Nikogo nie dziwiło również to jak Min wręcz bez przerwy przepraszał młodszego za to, że go odpychał. Najwięcej słuchania musiał jednak przeżyć Jimin, który w końcu mieszkał z tą dwójką w jednym pokoju, codziennie musząc zakładać słuchawki.

Bo przecież Taehyung nie potrafił darować sobie żadnej wolnej chwili, aby wyznać starszemu jak bardzo go kocha u jak strasznie się o niego martwił. Park już po prostu miał ochotę zwymiotować tymi wszystkimi słodyczami, jakie ta dwójka kierowała w swoją stronę. Jednak prawdziwe rozmowy miały miejsce wtedy, kiedy Jimina tak naprawdę nie było w pokoju, a oni mogli wypowiedzieć wszystkie swoje zmartwienia na głos.

Zazwyczaj w takich momentach, jakich już w pierwszym dniu po wróceniu do Korei było pełno, Yoongi kładł swoją głowę na brzuchu Kima i pozwalał mu głaskać delikatnie swoje włosy. Podczas ciszy i samotności uwalniali to wszystko, co ich męczyło.

— Myślisz, że Bang uwierzy w tą całą szopkę z tym, że serio nie jesteśmy już razem? — zapytał Min pierwszego wieczora po przylocie do Seulu.

— Nie mam pojęcia, ale skoro nic nam już nie zostało, warto spróbować. Nie zaszkodzimy sobie, a może nam to nawet pomóc — odpowiedział czarnowłosy, owijając pojedyncze kosmyki starszego na swoich palcach. — Masz coraz bardziej widoczne odrosty, kochanie.

— Taehyung, boje się — szepnął cicho raper.

Młodszy już jakby odruchowo zmienił nieco swoją pozycję, pozwalając tym samym, aby Min trochę niepewnie usiadł na jego kolanach, swoje dłonie umiejscawiając na klatce piersiowej wokalisty. Wzrok rapera był skierowany gdzieś na koszulkę chłopaka, zupełnie tak, jakby bał się spojrzeć prosto w jego oczy. Jakby nie chciał zobaczyć w niej odpowiedzi na jedno z męczących go od jakiegoś czasu pytań.

— Czego się boisz? — dopytał, uśmiechając się delikatnie, chociaż chłopak i tak tego nie widział.

— Nie wiem, wszystkiego. Patrz, nie jesteśmy ze sobą nawet długo, a już wszystko jest przeciwko nam. Może to jakiś znak? Żeby może jednak...

— Przestań — przerwał mu, odruchowo kładąc swoje dłonie na policzkach starszego, aby unieść jego głowę tak, żeby spojrzeć mu prosto w oczy. — Kocham cię i będę trzymał twoją rękę tak długo, aż mi jej sam nie odetniesz, rozumiesz?

Yoongi pokręcił delikatnie twierdząco głową i przygryzł nieznacznie swoją dolną wargę. Jego wzrok na krótką chwilę przeniósł się na usta piosenkarza, za którymi również przecież tak bardzo tęsknił. Młodszy uśmiechnął się nieznacznie i wręcz natychmiast przysunął do rapera, muskając go delikatnie, aby po chwili się odsunąć. Taki ruch zdecydowanie nie spodobał się blondynowi, który już po chwili wplótł swoje palce w czarne włosy chłopaka i ponownie połączył ich usta, zamykając swoje oczy.

Wokalista nie zamierzał się opierać, zaczynając powolny i wypełniony tęsknotą taniec warg, podczas którego jego dłonie delikatnie błądziły po chudych plecach chłopaka. Taehyung prowadził w pocałunku, sprawiając, że z gardła rapera raz za razem wydobywały się ciche westchnienia, spowodowane tylko i wyłącznie lekkim muskaniem, które doprowadzało idola do szału.

— Yoongi, obiecaj mi, że coś takiego już nigdy się nie powtórzy. Że nie wylądujesz już więcej w szpitalu przez coś takiego. Pozwól mi się tobą zająć, a ja tego dopilnuję, przysięgam — szepnął, opierając o siebie ich czoła.

— Przepraszam. Od zawsze miałem problemy z podejmowaniem takich decyzji i nie wytrzymałem tego — odparł, ponownie zagryzając dolną wargę, jednocześnie przymykając swoje powieki. — Może jak będziesz mnie pilnować, wszystko wróci do normy.

— Jestem tutaj, kotku. Nie obchodzi mnie to, ile osób jest przeciw nam, bo mamy siebie nawzajem. Mam gdzieś, jaką karę dostanę za przywalenie Bangowi, ani co będzie za te kolejne siedem lat. Proszę, ty też się o to nie martw i nie myśl o tym, bo to kupa czasu. Żyjmy tym, co jest teraz, Yoongi. Żyjmy tym, że dziś mamy siebie nawzajem, a nie tym, że jutro może być już inaczej — powiedział, wywołując szeroki uśmiech na twarzy Mina.

Blondyn niespodziewanie ujął jego policzki w swoje dłonie i odsunął się nieznacznie, aby móc się mu lepiej przyjrzeć. Po chwili przeniósł ręce na własne ciało w poszukiwaniu tych, należących do Kima, a gdy wreszcie je odnalazł, natychmiast splótł razem ich palce.

— Wiesz, że Desire jest o nas? — zapytał nagle, wywołując u młodszego szerokie otwarcie oczu.

— Jak to? Przecież kiedy to pisałeś, nie byliśmy nawet blisko — odparł, na co Yoongi uśmiechnął się jeszcze trochę szerzej.

— Nie musiałem być blisko ciebie, aby wyobrażać sobie, jak by to było codziennie budzić się obok twojego ciała. Zbyt wiele razy o tym śniłem i marzyłem, aby nie znać tego wyimaginowego uczucia. Jednak mimo wszystko miałem świadomość, że ta miłość jest zakazana, nigdy nie powinna istnieć. Ale ja i tak chciałem cię przy sobie zatrzymać, nawet jeżeli byłeś blisko tylko w moich marzeniach. Zdawałem sobie sprawę z tego, że miłość na wielkiej scenie jest praktycznie niemożliwa, ale kiedy tylko bym tego zaznał, nie chciałbym cię puścić. Kiedy mieliśmy to zaśpiewać razem, myślałem, że to jakiś żart. Przez ten cały czas wykonywaliśmy piosenkę o nas, Taehyungie. Coś, co napisałem, budząc się kolejnego dnia bez ciebie i marząc o tym, aby kiedykolwiek móc zasnąć w twoich ramionach i zobaczyć rano twoją zaspaną twarz. Z początku ten utwór miał nie ujrzeć światła dziennego, ale teraz cieszę się, że jednak postanowiłem go dać Bangowi, bo nawet nie wiem, co bez tego by nas łączyło. Być może dalej byłbyś tylko moim skrytym snem, który chciałbym trzymać przy sobie tak długo jak tylko się da.

— Teraz jestem prawdziwy i naprawdę pragnę cię zatrzymać. Nie ważne, czy przez to wybuchnie wielka wojna, czy wszystkie światy się przeciw nam zbuntują. Pragnę oddać ci swoje serce i nigdy nie chcieć go ponownie. Pragnę cię kochać, ale musisz ze mną zostać — odpowiedział, cytując tekst piosenki, która w końcu była właśnie o nich.

— Nie ważne, ile przeszkód pojawi się przede mną, ja wciąż będę biegł w twoją stronę, wylewając swoje łzy. Kiedyś sen, teraz rzeczywistość, która może zniszczyć nas obu, ale ja pragnę zaryzykować. Chociaż ciemność próbuje nas pochłonąć, ja wciąż będę trzymał twoją dłoń, nie pozwalając ci odejść. Skoro już przy mnie jesteś, pragnę, abyś został że mną na wieki — odpowiedział tym samym, wypowiadając swoją część.

— Pragnę kochać cię do końca swojego istnienia i jedyne, czego oczekuję od ciebie to, abyś chociaż spróbował również mnie pokochać — szepnął, opierając ich czoła o siebie. — Mogę oddać ci swoje serce, sprzedać własną duszę za twoją miłość. Nie boję się paktu z diabłem, jeżeli wygraną jesteś ty. Błagam, zauważ mnie i zobacz jak bardzo cię pragnę.

— Już wiem, co chcę, żebyś mi śpiewał każdej nocy, tylko w takiej spokojnej wersji. Co ty na to? — zapytał, przejeżdżając dłonią po policzku młodszego.

— Dla ciebie zrobię wszystko, kochanie — odpowiedział, całując delikatnie jego miękkie wargi.

***
Następny rozdział — czwartek

Wybaczcie mi takie późne dodanie, ale przez to, że napisałam już wszystkie części jakoś straciłam poczucie dodawania. Pamiętajcie, że trzy ostatnie części będą dodawane dzień po dniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro