Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20. Byłem ślepy, Yoongi

Do Taehyunga tak naprawdę dopiero następnego dnia dotarło to, co wydarzyło się poprzedniego wieczora. Kiedy otworzył powoli swoje oczy i zobaczył jak blondyn przytula się do jego nagłego ciała, samemu również będąc bez ubrań, miał ochotę walnąć siebie samego w głowę z całej siły.

Pamiętał wszystko, jednak w tamtym momencie kompletnie nie potrafił myśleć o tym, jakie mogą być konsekwencje tego, co zrobili. Jedynym plusem było to, że nie uprawiali typowego seksu, co trochę uspokoiło Kima. Przecież nie chciał, żeby ich pierwszy raz miał miejsce po pijaku i to nie do końca świadomie. Był pewien, że gdyby oboje byli trzeźwi, nigdy nie doszłoby do takiej sytuacji.

Yoongi spał spokojnie, przytulony do jego piersi, a jego oddech łaskotał skórę młodszego. Czarnowłosy objął go szczelniej, przyciągając jeszcze trochę bliżej do siebie i lepiej otulając pościelą. Teraz Min wydawał się być jeszcze bardziej kruchy i bezbronny, niż zazwyczaj, a już wcześniej był dla Kima słodkim, drobnym kotkiem.

Taehyung bał się, że przez swoją głupotę go skrzywdził. Bał się, że gdy Yoongi się obudzi, wykrzyczy mu w twarz jakim to on jest debilem i jak mógł dopuścić do czegoś takiego. On po prostu bał się, że Min w tej sposób się go wystraszy i będzie żałował tego wszystkiego, co się między nimi wydarzyło. Bał się, że na trzeźwo stwierdzi, że Taehyung go wykorzystał.

Musiał to wszystko przemyśleć, chociaż przez parę minut, nagle miał ogromną potrzebę zostania na chwilę sam. Spojrzał na Mina i podniósł się najwolniej jak tylko potrafił, starając się delikatnie uwolnić z dosyć mocnego uścisku starszego. Kiedy wreszcie mu się to udało, odetchnął z ulgą i jak najszybciej wciągnął na siebie swoje bokserki.

Pierwszy raz w życiu czuł się po takiej sytuacji po prostu cholernie zawstydzony i kompletnie nie wiedział, co robić. Schował twarz w swoich dłoniach i wypuścił głośno powietrze z ust, starając to sobie jakoś poukładać w głowie. Był pijany i prawie uprawiał seks z Yoongim, z czego raper na pewno nie byłby zadowolony. Jasne, kusił go jeszcze parę godzin temu jak cholera, ale przecież w jego żyłach płynął alkohol, a na trzeźwo raczej by tego nie zrobił.

Gdy Taehyung miał już wychodzić z pomieszczenia, z ust Mina wydobył się cichy pomruk, przez co młodszy wręcz natychmiast kucnął przy nim, głaszcząc jego blond włosy. Drobny mężczyzna znowu mruknął, jednak tym razem wyrażało to raczej przyjemność, niż niechęć wybudzenia się. Czarnowłosy uśmiechnął się szeroko na widok swojego słodkiego hyunga i złożył delikatny pocałunek na środku jego czoła.

— Śpij, kochanie, zaraz wracam — szepnął najciszej jak potrafił, następnie wstając z kucek.

Najciszej jak potrafił wyszedł z pomieszczenia w samych bokserkach, zaraz po zamknięciu drzwi opierając się o nie własnym czołem. Przyjemny chłód powietrza, jakie było na korytarzu, od razu uderzyło w jego ciało, powodując przyjemny dreszcz. Temperatura tutaj była zdecydowanie niższa od tej, jaka panowała w sypialni, dzięki czemu Taehyung miał wrażenie, że lepiej mu się myśli.

W jego głowie były tysiące scenariuszy, a większość z nich wcale nie wróżyła nic dobrego. Gdyby Yoongi nic nie pamiętał, jak Kim by mu to wytłumaczył? Jeżeli starszy naprawdę żałował, co powinien zrobić?

Miał ochotę walnąć pięścią z całej siły w ścianę, a jedynym co go powstrzymywało był fakt, że Min spał dosłownie za drzwiami i mogłoby go to obudzić. Dlatego odsunął się od wejścia do pomieszczenia i poszedł do kuchni, raz za razem nerwowo przeczesując swoje ciemne włosy. Wyciągnął z szafki pierwszą szklankę z brzegu i wlał do niej wodę z kranu, od razu wypijając całą zawartość.

Dopiero wtedy pozwolił, aby jego zaciśnięta pięść z całej siły uderzyła w blat kuchenny, roznosząc po całym dormie dosyć nieprzyjemny dźwięk. Miał wtedy gdzieś, czy zaraz przebiegnie do niego zmartwiony Namjoon i spyta się, czy nic mu nie jest, czy przyjdzie Jeongguk, aby na niego nakrzyczeć. On po prostu chciał znać odpowiedzi na zbyt wiele pytań i najwidoczniej ten fakt zaczął go przerastać.

Kiedy niespodziewanie poczuł czyjąś rękę na ramieniu, natychmiast zrobił parę kroków w bok, sądząc, że ktoś chce po prostu dostać się do kranu. Jednak kiedy zauważył zaspaną twarz Jimina, przecierającego jedną piąstką swoje oko, wiedział, że tutaj wcale nie chodzi o wodę, tylko hałas, jaki wywołał.

— Głośniej się nie da? Powinieneś się cieszyć, że reszta śpi jak zabita, bo miałbyś przejebane od wszystkich — powiedział, następnie ziewając.

Czarnowłosy jedynie oparł się tyłem o blat i ponownie schował swoją twarz w dłoniach, w ogóle nie przejmując się słowami, jakie skierował do niego starszy. Jego naprawdę nie obchodziło, czy za pięć minut rzuci się na niego pięciu złych facetów, czy nie.

— Jimin, mam problem — szepnął, przenosząc swoje dłonie na własny kark.

Nie wiedział, co powinien ze sobą zrobić, gdzie się podziać. Nie miał nawet pojęcia, gdzie położyć własne ręce. Może powinien uciec gdzieś, gdzie Yoongi go nie znajdzie, żeby nie przeżył jeszcze większego zawodu? Może powinien do niego wrócić i błagać, że już nigdy nie będzie taki bezmyślny.

— Jeżeli boisz się, że chłopaki coś słyszeli, to możesz być spokojny. Wszyscy już wtedy spali jak zamordowani — zaśmiał się.

Te słowa sprawiły, że rzeczywistość jeszcze mocniej walnęła Kima w twarz. Przecież naprawdę wszyscy mogli ich usłyszeć, a wtedy oboje nie mieliby życia, a to wszystko przez niego. Czarnowłosy kolejny raz zacisnął mocno pięść i ponownie uderzył z całej siły w blat, wywołując u starszego niekontrolowane podskoczenie. Zaraz potem osunął się na ziemię, siadając tyłkiem na zimnej podłodze i zanurzając palce w swoich włosach.

— Słyszałeś coś? — spytał, chociaż w rzeczywistości doskonale znał odpowiedź.

— Niestety tak. Przebudziłem się i chciałem iść spać do własnego pokoju, ale kiedy usłyszałem jak hyung jęczy twoje imię, wróciłem na swoje wcześniejsze miejsce w trybie natychmiastowym.

— Jestem jebanym debilem — rzucił, zaciskając dłonie w pięści, aby pociągnąć się mocno za włosy. — Przecież ja go wykorzystałem po pijaku i jeszcze naraziłem na drwiny reszty chłopaków. On mnie teraz kurwa znienawidzi.

— Dlaczego tak mówisz? — spytał niższy, powoli siadając obok swojego przyjaciela. — Byliście pijani, ale to nie znaczy, że zmusiłeś go do czegoś.

— Ale to się wydarzyło zaraz po tym, jak Yoongi dowiedział się o Baekhyunie i zapewniłem go, że z nim tak nie jest. Jak ma mi teraz w to uwierzyć, skoro zaraz po tych słowach prawie go przeleciałem? Pomyśli, że jest dla mnie tylko przyjacielem z przywilejami, a tak nie jest. Jimin, mi naprawdę na nim zależy i nie chcę, żeby pomyślał o mnie jak o skończonym dupku, który chce go tylko zaprowadzić do łóżka. Boję się, że przez swoją głupotę właśnie go straciłem.

Park otworzył jedynie delikatnie usta, nawiązując kontakt wzrokowy ze swoim przyjacielem, w którego oczach widoczne były niewielkie łzy. Chłopak znał go od dawna, ale jeszcze naprawdę nigdy a życiu nie widział Taehyunga w takim stanie. Zdarzało mu się już być w podobnej sytuacji, ale zawsze miał to gdzieś i tłumaczył, że życie toczy się dalej. Teraz stał w miejscu, naprawdę bojąc się reakcji rapera na to, co wydarzyło się pomiędzy nimi.

Jimin ani przez chwilę nie miał wątpliwości, co do swoich przypuszczeń, ale tym razem potwierdziły się one do tego stopnia, że z ust muzyka wydobył się cichy śmiech.

— Taehyung, ty się zakochałeś — stwierdził z uśmiechem, na co młodszy otworzył delikatnie usta. — Nawet nie próbuj zaprzeczyć, bo za dobrze cię znam, żebym miał jakiekolwiek wątpliwości.

Czarnowłosy zerwał ich kontakt wzrokowy, zaczynając się intensywnie wpatrywać w podłogę. W jego głowie pojawiły się kolejne setki pytań, jednak przestały mieć znaczenie, zagłuszane przez słowa Jimina.

Czy to możliwe, że zakochał się w Yoongim? Jasne, Min był słodki, uroczy, kochany, trochę niezdarny, cholernie utalentowany, miał piękne oczy, w które Taehyung mógłby się wpatrywać do końca życia, jego skóra była tak miła w dotyku, że uwielbiał ją gładzić jak nic innego, kochał uśmiech Yoongiego, ale najbardziej ten, kiedy było mu widać dziąsła, wtedy był najsłodszy, uwielbiał, gdy starszy zaciskał piąstki na jego ubraniach i gdy mruczał coś przez sen, był wtedy jak słodki kotek i...

I w tym momencie Kim zdał sobie sprawę z pewnej bardzo ważnej rzeczy, która uderzyła go o wiele mocniej, niż zwykła rzeczywistość.

— Kurwa, zakochałem się w Yoongim.

•••

To wszystko wydawało się być po prostu głupie i bez sensu, a spowodowane to było tym, że Taehyung kompletnie nic z tego nie rozumiał. Nigdy wcześniej nie przeżywał takiej wewnętrznej walki przez zbliżenie się do kogokolwiek w ten sposób. Nawet wtedy, gdy umówił się z Byunem, że zostaną seks przyjaciółmi, nie miał żadnych wyrzutów, mimo świadomości, jakie jest to nieodpowiednie.

Teraz było kompletnie inaczej i chociaż według niektórych można by uznać, że nic takiego się nie wydarzyło, on czuł się jak potwór. Gdy został sam, bez Jimina, w jego głowie pojawiło się jeszcze więcej pytań. Przecież byli przyjaciółmi z zespołu, więc jakim cudem Kim mógł sobie pozwolić na takie zbliżenie, które tak mu się podobało.

Siedział na podłodze w kuchni, co jakiś czas pociągając za swoje własne włosy i zastanawiając się, kiedy to się stało. Dopiero po dłuższej chwili wreszcie wstał i wrócił do sypialni, w której ciągle spał Yoongi. Najpierw ustał jedynie w drzwiach, obserwując jak starszy przytula się do pościeli w ten sam sposób, jak wcześniej do czarnowłosego.

Pewnie uznałby ten widok za słodki, gdyby Min ciągle nie był nagi, a jego tyłek wypięty prostu w stronę Kima. Uśmiechnął się delikatnie i podszedł do łóżka, aby najdelikatniej jak tylko potrafił, zwyczajnie zakryć pośladki blondyna. Raper gdy tylko poczuł dotyk, przekręcił sie na drugi bok, niespodziewanie łapiąc za nadgarstek młodszego.

Dopiero wtedy do Taehyunga doszło, jak cholernie uroczy jest Yoongi, gdy śpi. Jego włosy były rozczochrane, usta nieznacznie rozchylone, policzki delikatnie napuchnięte, a powieki potrafiły się poruszać raz na jakiś czas. Czarnowłosy nagle naprawdę miał gdzieś fakt, że Yoongi nie ma na sobie żadnych bokserek, ani niczego innego.

Wokalista z uśmiechem na twarzy zamienił swój nadgarstek na rękę, jednocześnie powoli zniżając się do poziomu Mina. Oparł swoje czoło o te śpiącego rapera, samemu również przymykając powieki. Oddech starszego delikatnie drażnił jego skórę, natychmiastowo wyrzucając z głowy te wszystkie myśli. Pozwolił, aby blondyn odrzucił pościel i wtulił się w niego, tradycyjnie przerzucając przez niego nogę, po czym pozwolił, aby Taehyung szczelnie go przykrył.

Może Jimin się jednak mylił i źle to wszystko odczytał? W końcu Yoongi podoba się wielu osobom na świecie i wcale nie musi to oznaczać tego, że coś do niego czują.

Jednak on nie był żadnym fanboyem, żyjącym na kompletnie innym kontynencie i wzdychającym do jego zdjęcia. On miał Mina przy sobie naprawdę, a nie w formie wydrukowanej fotografii. Mógł podziwiać piękno Yoongiego z bliska, dotknąć go, poczuć jego rękę, oddech, po prostu być obok niego. Przecież nikt z fanów nigdy nie przytulał go do siebie, nie ważne jak bardzo by chcieli. On znał prawdziwego Mina, a nie tego, którego wszyscy widzą przed kamerą. Taehyung nie mógł się porównywać do nikogo innego, nawet Jeongguka, bo w końcu Jeon nigdy w życiu nie smakował tych uroczych usteczek rapera.

— Tae, śpisz? — usłyszał nagle zachrypnięty głos starszego, przez co natychmiast otworzył oczy.

Kiedy tylko uchylił powieki, jego wzrok napotkał na swojej drodze te dwie ciemne, niesamowicie urocze tęczówki, w których Kim mógłby zobaczyć swoje własne odbicie. Jednak zamiast tego on dostrzegał coś zupełnie innego, czym były te cudowne iskierki, kryjące się w nich.

Nie potrafił się nie uśmiechnąć, kładąc swoją dłoń na jego policzku. Kiedyś być może zauważyłby, że jego oczy są trochę podkrążone, a białka zaczerwienione. Może w jego oddechu wyczułby nieświeżość, albo nieprzyjemny zapach alkoholu, ale teraz nic takiego nie miałoby miejsca. Kiedyś pewnie nigdy w życiu nie przytuliłby nagiego Yoongiego bez jakiekokolwiek podtekstu. Oddech czarnowłosego nagle się zatrzymał, a na jego twarzy ciągle tkwił uśmiech.

— Yoongi, przepraszam, że nie pomyślałem, ale naprawdę nie jesteś dla mnie kimś takim, kim był Baekhyun — rzucił, zagryzając nerwowo wargę.

Ku jego zaskoczeniu Min jedynie się zaśmiał i złożył delikatny pocałunek na jego ustach. Ten śmiech sprawił, że serce Taehyunga zabiło troszeczkę szybciej w dosyć nietypowym tempie. Czarnowłosy naprawdę przestawał to wszystko rozumieć i wątpił w to, czy dalsze myślenie pomoże mu w tym. Yoongi był zbyt nierealny, zupełnie jak to, co młodszy zaczynał do niego czuł. A może czuł to już od jakiegoś czasu, ale zauważył dopiero teraz? Dlaczego Park zawsze musi mieć rację.

— Ufam ci, naprawdę — powiedział, wplatając palce jednej ręki we włosy młodszego.

— Po prostu nie chcę cię zranić, a mam wrażenie, że teraz powinieneś tylko trzasnąć drzwiami, wykrzyczeć mi jaki to jestem zboczony i niewyżyty i zostawić mnie — odparł, ciągle bojąc się, że kiedy Yoongi wreszcie zrozumie, co się między nimi wydarzyło, wykopie go w samych bokserkach z własnego pokoju.

— Taehyung, nie zamierzam na ciebie krzyczeć, bo nie zrobiłeś nic złego. Byłem pijany, ale nie aż tak, żeby nie wiedzieć, co robię. Słuchaj, nie oddałbym ci swojego pierwszego pocałunku, ani tym bardziej nie pozwoliłbym na coś takiego, gdyby mi na tobie nie zależało.

Po tych słowach na policzkach starszego pojawił się ten dobrze znany mu różowy kolor. Młodszy chłopak uśmiechnął się szeroko, podnosząc się i opierając o własny łokieć, aby mieć lepszy widok na zawstydzonego rapera. Yoongi zdecydowanie wyglądał na żywo o wiele lepiej, niż na tych wszystkich zdjęciach robionych przez fotografów, czy zwykłych fanów. Do tego leżał obok niego, żywy.

Taehyung zdecydowanie był szczęściarzem i zdał sobie z tego sprawę właśnie w tamtej chwili, obserwując jak raper patrzy się na niego szeroko otwartymi oczami. Jeżeli do tej pory miał jakiekolwiek wątpliwości, to w momencie, w którym starszy położył swoje dłonie na jego policzkach, wszystkie natychmiast uciekły. Uwielbiał w Yoongim dosłownie wszystko, ale zdał sobie z tego sprawę trochę później, niż powinien.

— Nie żałujesz?

— Przestań, bo naprawdę na ciebie nakrzyczę za gadanie głupot — zaśmiał się, wtulając się w czarnowłosego, po chwili jednak się odsuwając. — Chyba powinienem się ubrać.

Taehyung zaśmiał się, po czym wstał z łóżka, aby pozbierać wszystkie ubrania Yoongiego, jakie znajdowały się na podłodze. Czuł na sobie wzrok starszego i bardzo go to cieszyło. Kiedy wreszcie odwrócił się z wszystkimi częściami garderoby, Min siedział na środku łóżka z podkulonymi nogami do brody oraz czerwonymi policzkami.

Jego dolna warga była zagryziona, a pięści dosyć mocno zaciśnięte na materiale pościeli. To wywołało i Kima kolejny mały wybuch śmiechu, po którym zbliżył się do łóżka i usiadł obok rapera, kładąc wszystkie ubrania zaraz przy nich. Yoongi przełknął ślinę trochę głośniej, niż zwykle, sięgając za swoje bokserki i patrząc na nie z zaciśniętymi wargami. Kiedy otworzył swoje usta, Taehyung doskonale wiedział, co z nich wyjdzie.

— Wiem, że to głupie, bo wczoraj miałeś mojego penisa w buzi i w ogóle, ale mógłbyś zamknąć oczy, bo się wstydzę. Albo chociaż potrzymaj tą pościel, a ja się szybko ubiorę — rzucił.

Czarnowłosy z szerokim uśmiechem złapał za krawędzi kołdry, po chwili zamykając swoje oczy, dzięki czemu Min mógł spokojnie zakryć swój nagi tyłek. Gdy założył już bokserki, ułożył swoje dłonie na tych większych, należących do Kima i opuścił je w dół. Wokalista postanowił zaryzykować i otworzył swoje oczy, zauważając przed sobą zawstydzonego Yoongiego.

— Dlaczego musisz być taki cholernie słodki, nawet kiedy się po prostu ubierasz — stwierdził, wypuszczając pościel ze swoich dłoni. — Jeżeli wyszedłbyś w mojej koszulce, ktokolwiek odebrałby to w zły sposób?

— Skoro jest twoja i będzie pachnieć tak jak ty, mam to gdzieś. Przy okazji ty też możesz się ubrać, bo teraz chłopaki mogliby nas usłyszeć.

Czarnowłosy kolejny raz zaśmiał się cicho, po czym wstał do swojej szafy, aby wyciągnąć z niej koszulkę, na której widniało jego imię sceniczne. Z szerokim uśmiechem rzucił ją na łóżko do Yoongiego, następnie wyjmując z niej również szarą bluzę, następnie ją na siebie zakładając. Szczerze mówiąc nie przepadał za noszeniem koszulek pod akurat tym gatunkiem ubrania, zakładając je na gołe ciało, co najcześciej wiązało się z odłonięciem nieznacznej części obojczyków.

Kiedy odwrócił się w stronę Mina po założeniu dodatkowych spodenek, ten stał już przy łóżku, wciągając na siebie swoje spodnie. Po skończeniu wreszcie się wyprostował, dzięki czemu Taehyung kolejny raz się uśmiechnął.

Blondyn wyglądał w jego koszulce po prostu uroczo, a wszystko za sprawą tego jak bardzo była ona na niego za duża. Rękawy kończyły się aż przy łokciach, materiał zasłaniał połowę jego ud, a kołnierz był na tyle duży, żeby bez problemu odsłonić jeden z obojczyków starszego, na którym widniała świeża malinka. Kim podszedł do niego szeroko uśmiechnięty i objął niższego, składając pojedynczy pocałunek na środku jego czoła.

— Trafił mi się najbardziej uroczy hyung na całej planecie — szepnął, wywołując śmiech u niższego.

— Gdybym wiedział, że po czymś takim będziesz mi ciągle gadał komplementy to już parę lat temu mielibyśmy to za sobą. Jednak prawda była taka, że kilka lat temu nigdy nie pomyślelibyśmy o czymś takim. Chodź, jestem głodny.

Czarnowłosy schylił się i cmoknął przelotnie usta starszego, następnie splatając razem ich dłonie i idąc w stronę wyjścia z pokoju. Nie obchodziło go, czy ktokolwiek z chłopaków zauważy ich w takiej, a nie innej sytuacji. Wiedział jak wygląda fakt, że szli razem przez cały dorm, trzymając się za ręce, a do tego Yoongi w końcu był w jego koszulce.

W tamtej chwili był gotowy przyznać się wszystkim wokół, że Yoongi po prostu skradł mu serce i nie może nic na to poradzić. Miał gdzieś, czy jeżeli przytuli się do Mina, ktoś pomyśl i sobie coś, czego nie powinien. Był gotowy zaryzykować wszystko, bo wreszcie coś do niego dotarło.

Kiedy wreszcie znaleźli się w kuchni, nie wahał się przed ściągnięciem czegoś z górnej półki dla starszego, albo zwykłym cmoknięciem jego nosa. Nie zwracał uwagi na to, czy ktokolwiek przechodzi obok tego pomieszczenia, albo wchodzi do niego, nie odstępując blondyna nawet na krok. Nawet mimo odtrącania ze strony Yoongiego, nie pozwolił mu odsunąć samego siebie od niego, gdy przytulił go mocno od tyłu, kładąc swoją brodę na jego ramieniu.

Min dopiero po dłuższej chwili mógł się skupić na krojeniu ogórka na kanapki. Taehyunga ani trochę to nie interesowało, jednak nagle dłonie rapera stały się strasznie ciekawe, podczas trzymania noża oraz zielonego warzywa. Z jego twarzy nie potrafił zejść uśmiech, kiedy zapach Yoongiego drażnił go przyjemnie w nozdrza. Tylko Kim potrafił wyczuć, że oprócz zwykłej skóry, można od niego jeszcze wyczuć zanikającą powoli woń seksu, którą szczerze uwielbiał.

— Hyung, chyba coś ci się przykleiło do pleców. Pomóc ci zdjąć tego robaka? — spytał doskonale znajomy im głos.

Oboje wręcz natychmiastowo przekręcili swoje głowy w stronę, z której dochodził, zauważając Jeongguka, pochodzącego do lodówki. Czarnowłosy miał wrażenie, że po prostu zamarzł, a wszystkie słowa, jakie przez przypadek usłyszał z jego ust, natychmiast wróciły. Z jednej strony chciał puścić Yoongiego, ale z drugiej ścisnął go po prostu jeszcze mocniej, niż wcześniej, bojąc się tego, co może usłyszeć.

— Nigdy nie mówiłeś mi o tym, że się całowałeś, Yoongi. Ciekawe z kim, skoro przed zespołem cierpiałeś na fobię społeczną? A może postanowiłeś zająć miejsce Baekhyuna? W końcu Taehyung się nim znudził, spokojnie, tobie też niedługo da spokój.

W tamtym momencie Kim nie wahał się już przed niczym, natychmiast puszczając Mina, który spuścił swoją głowę w dół, zagryzając delikatnie dolną wargę. Czarnowłosy w jednej chwili przestał się bać jego słów, ani również tego, źe Jeon może być od niego silniejszy. Skoro on zamierza się zachowywać jak dzieciak, Taehyung zachowa się na jego poziomie.

— Jesteś zazdrosny, bo nikt nie poświęca tobie odpowiednio dużo czasu? Czyżby dzieciaczek bał się, że zostanie sam?

— Ja przynajmniej nie pieprzę cudzych przyjaciół.

To była dosłownie sekunda, równa jednemu mrugnięciu Yoongiego. Taehyung z całej siły zacisnął swoje pięści i uderzył prosto w twarz młodszego, sprawiając, że ten zatoczył się do tyłu, trzymając się za oko. Jego pięści również zostały zaciśnięte, a kiedy zabrał rękę, Min mógł zauważyć małą stróżkę krwi, cieknącą z jego brwi.

— Ja w odróżnieniu do ciebie nie traktuje go jak niewolnika. Zależy mi na nim i mam naprawdę gdzieś, czy kiedykolwiek będę z nim to robił, czy nie. Baekhyun był przygodą, nic do niego nie czułem.

— Mam ci uwieżyć, że tak będzie? Ślepy nie jestem, a pewnie nawet gdybym był, zobaczyłbym tą malinkę, której raczej sam sobie nie zrobił. Nigdy w życiu nie uwieżę, że cokolwiek czujesz do Yoongiego.

— Żebyś się kurwa nie zdziwił. Ja w odróżnieniu do ciebie, nie zraniłem go ani razu. Wiesz czemu? Bo nie mógłbym żyć ze świadomością, że przeze mnie płacze.

Potem wszystko działo się jeszcze szybciej, niż wcześniej. Jeongguk uderzył Taehyunga, który postanowił się na niego rzucić i obić sobie kostki o jego szczękę. Yoongi zaczął krzyczeć, a reszta chłopaków z całych sił starała się ich rozdzielić. Kiedy wreszcie Namjoon z Hoseokiem wręcz wyciągneli maknae z kuchni, zmartwiony Min rzucił się w ramiona czarnowłosego, zagryzając mocno dolną wargę.

Tym razem nie płakał. Nie chciał dać Jeonowi tej satysfakcji i nie chciał zaprzeczać temu, co powiedział Kim. W końcu Taehyung stanął w jego obronie, a z tej dwójki bardziej wrogo nastawiony był Jeongguk. Dlatego przytulił się do Kima, przy okazji zasłaniając swoją malinkę i głaszcząc po plecach młodszego, gdy z jego oczu poleciały pierwsze łzy.

•••

— I na co ci to było? — spytał blondyn, wchodząc razem z wyższym do łazienki.

Czarnowłosy nie odpowiedział, siadając jedynie na klapce sedesu i wbijając swój wzrok z podłogę. Wiedział, że go poniosło i zdecydowanie nie powinien reagować w taki sposób, ale nie miał pojęcia, co w niego wstąpiło. Od rana w głowie miał różne myśli, przeplatające się ze sobą, które nie pozwalały mu się skupić.

Być może to było powodem jego reakcji? Nie chciał siebie usprawiedliwiać, bo wiedział, że żaden powód nie będzie odpowiedni. Nigdy nie lubili się jakoś szczególnie z Jeonggukiem, ale jeszcze ani razu nie doszło między nimi do czegoś takiego. Jasne, uwielbiali sobie dogryzać, czasami nawet zdarzało się im lekko popchnąć, ale nie kończyli z krwią na ciele.

Być może po prostu potrzebowali wreszcie wyrzucić z siebie te wszystkie emocje i uczucia, jakimi siebie darzyli. Kim tłumaczył to sobie w ten sposób, że kiedyś musiało się to skończyć w ten sposób. Żałował tylko, że raper musiał być przy tym bezsensownym wydarzeniu.

Yoongi jednak nie wydawał się być na niego zły, chociaż zdaniem wokalisty powinien. On zamiast na niego nakrzyczeć i powiedzieć, jaki jest głupi, wziął jeden ze swoich ręczników i zamoczył pod kranem, aby potem klęknąć przed nim. Taehyung był zgarbiony, a swoje łokcie opierał na kolanach, dzięki czemu ich twarze były dosyć blisko siebie. Starszy z nich mógł wręcz poczuć zapach krwi, ściekającej powoli po brodzie chłopaka.

Bez problemu zauważył, że w jego oczach ciągle kryją się znikome ślady łez, a sam muzyk wydaje się być strasznie nieobecny. Chwycił delikatnie za jego policzek i przyłożył zamoczony ręcznik do wargi młodszego, powodując tym u niego ciche syknięcie. Zaczął powoli wycierać wszystkie miejsca na twarzy czarnowłosego, w których znajdowała się krew.

Oczyścił teren pod jego nosem, dolną wargę, brodę, a nawet kostki u rąk, które zaczęły delikatnie krawić od uderzania nimi w maknae. Kim przez cały ten zabieg nie odezwał się ani słowem, jedynie tępo obserwując poczynania swojego hyunga. Dopiero kiedy Yoongi zaczął się podnosić, aby odłożyć ubrudzony ręcznik, Taehyung chwycił jego nadgarstek, nawiązując z nim kontakt wzrokowy.

— Przepraszam, naprawdę. Nie powinienem tak reagować, w ogóle nie powinienem na niego reagować. Za dużo myślę i nie panuję nad tym co robię, przepraszam — rzucił na jednym wdechu.

Blondyn uśmiechnął się delikatnie i odłożył ręcznik na podłogę, następnie siadając młodszemu na kolanach. Uwolnił swoją dłoń z jego uścisku i przyciągnął głowę chłopaka do swojej piersi, głaszczący go delikatnie po włosach. Czarnowłosy natychmiastowo objął go swoimi rękoma, zamykając oczy i zaciągając się zapachem Mina, który obecnie pomieszany był z tym jego.

— Szczerze to powiedziałeś w emocjach o mnie same dobre rzeczy, więc nie powinienem się gniewać — zaśmiał się. — Oboje zachowaliście się jak dzieciaki, ale chyba powinienem się już do tego przyzwyczaić.

— Nawet nie wiem, czy nie skłamałem, jeżeli chodzi o ten fragment z płakaniem przeze mnie. Świadomie nigdy nie doprowadziłem cię do płaczu, ale nie wiem, czy kiedyś nie zrobiłem tego przez przypadek. Przepraszam, jeżeli kiedyś tak było.

— Dlaczego przepraszasz za coś, czego nie zrobiłeś specjalnie? — spytał raper, zaczynając delikatnie pociągać za kosmyki włosów muzyka.

Nie wiedział dlaczego, ale strasznie go to uspokajało i sądząc po rozluźniajacym się uścisku młodszego, jego również. Do tego włosy Kima były niesamowicie przyjemne w dotyku, miękkie i puszyste, przez co raper miał ochotę już nigdy nie wyjmować z nich ręki. Mógłby je gładzić bez końca i był pewien, że nie nudziłoby mu się to ani trochę.

— Bo to w sumie jest możliwe, że kiedyś cię zraniłem, ale nawet nie mam o tym pojęcia. Momentami, tak dosyć często nie zastanawiam się nad tym co myślę i mówię wiele głupich rzeczy. W końcu za coś Jeongguk musiał mnie znienawidzić, prawda? — odpowiedział, podnosząc swoją głowę do góry, aby spojrzeć na blondyna.

Yoongi domyślał się już od dawna, dlaczego Jeon pała aż tak dużą nienawiścią do Kima, ale nigdy w życiu nie powiedziałby tego na głos. Taehyung od zawsze miał swoje miejsce w serduszku Mina, mimo iż jeszcze do niedawna ich relację kończyły się na kolegach z zespołu. Nie ważne, jak blisko niego był Jeongguk, on nawet przez chwilę nie oddał mu tego miejsca, które zarezerwowane było tylko dla Kima.

Jeszcze jakiś czas temu nie spodziewałby się, że Jeon będzie reagował w ten sposób na jego bliskość z wokalistą, a jednak. Maknae był bardziej rozdarty od niego i Yoongi doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Bolało go jednak to, że wcale nie wygląda tak, jakby miał się cieszyć ze szczęścia swojego przyjaciela.

— Gguk jest specyficzny, jego charakter jest specyficzny. On po prostu sam nie wie, co powinien z tym zrobić. Z jednej strony jesteś ty, z drugiej ja, a na samym końcu on. Nienawidzi cię, bo zawsze lubiłem cię bardziej od niego — wyrzucił z siebie.

Oczy Taehyunga otworzyły się znacznie szerzej, niż wcześniej i natychmiast skierowały się na zawstydzonego Mina. Przecież oni byli przyjaciółmi odkąd tylko się poznali, czyli naprawdę kupę czasu. Tymczasem Kim zbliżył się do niego niedawno, a cała ich relacja była cholernie chaotyczna. Przez cały czas miał wrażenie, że Yoongi lubi Jeongguka najbardziej z całego zespołu, bo w końcu to właśnie z nim spędzał całe swoje wolne dnie.

Skoro jego lubił bardziej, to co to mogło oznaczać? Czyżby Min naprawdę miał ten błysk w oku już od dawna? Jeżeli tak, dlaczego Taehyung nigdy wcześniej go nie zauważył? Czemu musiał być tak ślepy, kiedy los podpychał mu pod nos takiego idealnego Yoongiego. Jak mógł nie zauważyć, że raper naprawdę go lubi i pozostawiać w cieniu innych członków grupy? Przecież on też lubił Yoongiego, ale bał się to powiedzieć.

— Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale też lubię cię od dawna, bałem się po prostu stanąć naprzeciwko Gguka. Może się teraz wygłupię i wyjdę na jeszcze większego debila, niż w ciągu ostatniej doby, ale Jimin mi dzisiaj coś uświadomił, wiesz? Zrozumiałem, że nie bez powodu nie potrafię już zasnąć, kiedy ty się do mnie nie przytulasz, albo chociaż nie leżysz obok. Już wiem, czemu nie mogę przestać się uśmiechać, kiedy na ciebie patrzę i jestem najszczęśliwszy wtedy, gdy ty jesteś szczęśliwy. Żałuję tylko, że nie potrafiłem sam do tego dojść i musiał mi to powiedzieć najlepszy przyjaciel. Byłem ślepy, Yoongi.

— Do czego zmierzasz, Tae? — spytał, zjeżdżając swoimi dłońmi na kark młodszego i zagryzając delikatnie dolną wargę.

Czy to się działo naprawdę? Czy Kim Taehyung, w którym był zakochany odkąd go zobaczył, naprawdę zaczął patrzeć na niego w ten sam sposób, w który on patrzył na niego przez te wszystkie lata?

— Rozumiem, że możesz to zwalić na to, że uderzyłem się może w głowę podczas jakiegoś upadku, czy coś takiego, ale mówię to naprawdę szczerze. Jeszcze niedawno miałem pewne wątpliwości, ale teraz nie mam żadnych. Min Yoongi, ja się w tobie...

I w tym momencie Taehyung miał wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie, stanie obok i zabije ich lidera za to, że postanowił zapukać do drzwi.

— Ile można wycierać twarz?! Szybciej, bo zaraz wysikam się jednemu z was na łóżko! — krzyknął, powodując wręcz natychmiastowe powstanie Yoongiego z kolan Kima.

Kiedy starszy miał już zamiar złapać za klamkę i wyjść z pomieszczenia, czarnowłosy złapał go za nadgarstek i obrócił w swoją stronę, chowając jego policzki w swoich dłoniach. Już raz mu przerwano, nie zamierzał pozwolić na to kolejny raz, nie ma mowy.

— Nie chcę powtórki z rozrywki, więc niech Namjoon trochę poczeka. Najwyżej ja pójdę spać do ciebie, jeżeli trafi na moje łóżko — powiedział, wywołując śmiech u starszego. — Wracając. Min Yoongi, zakochałem się w tobie po uszy.

Usta blondyna otworzyły się nagle, a on sam wstrzymał oddech, nie do końca rozumiejąc, co się właśnie stało. Zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, Taehyung chwycił jego dłoń i wyprowadził z łazienki, mijając tańczącego w miejscu lidera, następnie prowadząc go do Genius Lab.

Dopiero tam, gdy drzwi do pomieszczenia się zamknęły, Yoongi odzyskał kontrolę nad swoim ciałem i skoczył wyższemu w ramiona, wypuszczając na powierzchnię pojedynczą łzę szczęścia.

— Ja w tobie też, Taehyungie, nawet nie wiesz jak bardzo — szepnął cicho, uśmiechając się najszerzej, jak tylko potrafił.

***
Następny rozdział — piątek

Przy okazji chciałam Wam przekazać, że jesteśmy równo w połowie tego ficzka. Przed nami jeszcze parę porąbanych akcji xD.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro