11. Wstydzę się
Odkąd Yoongi tylko opuścił pokój maknae, w jego głowie ciągle tkwił pomysł, aby chociaż spróbować zapukać do pokoju Kima i w razie czego uciec, nic nie mówiąc. Całą noc spędził na leżeniu na własnych plecach i wpatrywaniu się w sufit, rozmyślając nad tym, dlaczego Jeongguk tak bardzo chce go chronić przed nieznanym.
Byli najlepszymi przyjaciółmi, ale to nie oznaczało, że Min ma zapomnieć o reszcie zespołu. Nie wiedział, czy można to nazwać ich kolejną kłótnią, ale następnego nie nie chciał mu się narzucać, znowu dając do zrozumienia Jeonowi, że może sobie poradzić bez niego.
Kiedy jeszcze Seokjin smacznie spał, Yoongi wreszcie podjął decyzję i postanowił wyjść ze swojego pokoju, zakładając na siebie zbyt dużą bluzę, aby nikt nie widział go w samych bokserkach. Nie wiedział czemu, ale postanowił zrezygnować z ponownego szukania dresowych spodni, bo w końcu pewnie i tak wszyscy śpią, a on idzie tylko do Taehyunga.
Opuścił swoją sypialnię najciszej jak tylko potrafił, kierując się od razu w przeciwną stronę do tej, do której zazwyczaj przechodził. Szybkim krokiem podążał pod odpowiednie drzwi, chodząc dosłownie na palcach, ponieważ podłoga okazała się być zbyt chłodna. Zapukał niepewnie z nadzieją, że ktokolwiek się odezwie, ale gdy nic takiego nie usłyszał, po prostu złapał za klamkę, wręcz wślizując się do środka.
Ku jego zaskoczeniu jedno z łóżek było puste, a na drugim leżał śpiący Taehyung z rozczochranymi włosami i nogą zarzuconą na pościel. Yoongi uśmiechnął się delikatnie i podszedł bliżej, zagryzając nieznacznie dolną wargę. Kiedy znalazł się już przed śpiącym chłopakiem, kompletnie nie wiedział, co powinien zrobić, przyglądając się mu uważnie, jakby w ten sposób miał dostać podpowiedź.
Czarnowłosy wyglądał podczas snu strasznie uroczo i niewinnie, przez co Min miał ochotę jedynie się do niego przytulić. To nie był ten Taehyung, o którym mówił Jeongguk, tamtego Kima nigdy nie było i Yoongi o tym doskonale wiedział.
Blondyn ułożył niepewnie swoją dłoń na ramieniu młodszego, szturchając za nie delikatne, chociaż chcial go przecież obudzić. Z ust mężczyzny wydobył się cichy pomruk, który powtórzył się wraz z kolejnym szturchnięciem starszego. Raper ponawiał swoją czynność wiele razy, aż w końcu duża dłoń Kima zacisnęła się niezbyt mocno na jego nadgartsku, a jego oczy uchyliły się nieznacznie.
— Wstałeś już? — szepnął cicho Min.
Czarnowłosy mrugnął parę razy, aby jego wzrok chociaż trochę bardziej się wyostrzył, ale kiedy już do tego doszło, miał wrażenie, że to po prostu piękny sen. Przed nim stał Yoongi w nieułożonych włoskach, bez ani grama makijażu oraz w samej bluzie, sięgającej mu do połowy ud i ukrywającej całe dłonie, przez długość rękawów. Taehyung był prawie pewien, że to musi być sen, bo w końcu nigdy wcześniej nie budził się z takim widokiem.
— Chyba ciągle śnie, albo trafiłem do nieba — odpowiedział, podnosząc się delikatnie, aby potem oprzeć swoje ciało na łokciu, ciągle trzymając Mina za nadgarstek.
Jego spojrzenie było strasznie intensywne, co blondyn czuł dosyć mocno na sobie. Ciemne tęczówki Taehyunga patrzyły prosto w jego oczy, co momentalnie wywołało rumieńce na twarzy starszego z nich. Kiedy tylko Kim zauważył śliczny róż na policzkach mężczyzny, jego kąciki ust natychmiast powędrowały do góry.
— Nie patrz się tak na mnie — rzucił, uciekając swoim wzrokiem w bok.
Młodszy zaśmiał się cicho, po czym pociągnął delikatnie za nadgarstek rapera, aby ten się do niego zbliżył. Yoongi nie wahał się ani chwili, aby robić kolejne kroki w jego stronę, piszcząc jedynie cicho, gdy czarnowłosy nagle pociągnął mocniej, przez co ten wylądował na jego ciele. Natychmiast został objęty w pasie przez wyższego z nich, który przytulił go do siebie, uśmiechając się szeroko.
— Nie wiem jak powinienem inaczej na ciebie patrzeć — odpowiedział wprost do ucha starszego.
Przez niski głos Taehyunga po jego ciele przeszedł przyjemny dreszcz, a on po raz kolejny zacisnął w swoich pięściach materiał koszulki czarnowłosego, chowając swoją twarz w zagłębieniu jego szyi. Nawet przez chwilę nie zwrócił uwagi na to, w jakiej pozycji aktualnie się znajdują i co mogłaby pomyśleć osoba, wchodząca do pokoju.
Nie przeszkadzało mu to, że leżał na ciele Kima, mając na sobie jedynie dużą bluzę i bokserki. Miał gdzieś, że młodszy obejmował go, mocno przyciągając do swojej klatki piersiowej, jednocześnie gładząc kciukiem delikatnie jego plecy. Było mu po prostu wygodnie i mógłby spędzić tak cały dzień, leżąc jedynie w łóżku z osobą, przy której jego serce traci rytm.
— Właściwie to przyszedłem cię obudzić — zaśmiał się blondyn, łaskocząc przy tym delikatnie swoim noskiem skórę młodszego chłopaka.
Taehyung w odpowiedzi przekręcił się na bok, zrzucając z siebie Mina tak, że ten znalazł się obok niego na łóżku, ciągle obejmowany przez czarnowłosego. Tym razem jego policzek znalazł się na piersi wyższego, który z kolei postanowił oprzeć swoją brodę na czubku głowy rapera.
— Możesz spać dalej ze mną, nie będę protestował — zaśmiał się, zamykając swoje oczy. — W sumie to i tak nie masz wyjścia, bo nie zamierzam cię puścić. Nigdy.
Blondyn kolejny raz uśmiechnął się, automatycznie bardziej przysuwając swoje ciało do młodszego, mimo iż i tak nie dzieliło ich już dosłownie nic. Pozwolił sobie nawet zarzucić nogę na biodro czarnowłosego, co z kolei spowodowało u niego szeroki uśmiech. Z jednej strony wiedział, że to nie może być snem, ale z drugiej strony ani przez chwilę nie bał się zaryzykować, skoro zostali sami w pokoju.
Podniósł swoją głowę z poduszki, aby następnie dotknąć delikatnie swoimi wargami aksamitnej skóry na szyi rapera. On po prostu nie mógł się powstrzymać przed tym, aby złożyć w tym wrażliwym miejscu pocałunek tak delikatny, że prawie niewyczuwalny. Na szczęście Yoongi bez problemu wyczuł gorące usta Taehyunga na swojej szyi, wypuszczając spomiędzy warg ciche westchnienie, spowodowane tą nagłą czułością.
— Taehyungie — szepnął.
Zanim jednak młodszy zdążył cokolwiek odpowiedzieć, drzwi do pokoju niespodziewanie się otworzyły, a całe ciało rapera nagle się spięło. Bał się odsunąć od czarnowłosego, aby sprawdzić, kto wszedł do środka, czekając jedynie aż usłyszy jakikolwiek głos.
— Nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Jeżeli chcecie, leżcie sobie tutaj, przyniosę wam kanapki i powiem, że wcale nie miziacie się w łóżeczku — powiedział Jimin, uśmiechając się szeroko.
Blondyn nie musiał go widzieć, aby jego twarz cała utonęła w czerwonym kolorze, jaki dosłownie go pochłonął. Nawet Kim spiął się delikatnie, zaprzestając ciągłego masowania pleców starszego i patrząc na Parka tak, jakby ten właśnie przyłapał ich nagich pod prysznicem. Oboje czuli się po prostu mało komfortowo i w pewien sposób źle z tym, że ktokolwiek zobaczył ich w takiej sytuacji.
— Spieprzaj, Jimin — rzucił, po czym jego współlokator opuścił pomieszczenie.
•••
— Przepraszam cię za niego, hyung — szepnął czarnowłosy, zaczynając ponownie masować delikatnie plecy starszego.
Yoongi najpierw nic nie odpowiedział, starając się jedynie ponownie rozluźnić i zapomnieć o tym, co zobaczył Jimin oraz co prawdopodobnie sobie pomyślał. Jasne, wiele nocy spędził, przytulając się do Jeongguka, ale nikt nigdy go nie widział i nie przyłapał ich w takiej sytuacji.
Tymczasem wystarczyło jedno zbliżenie się do Taehyunga, aby nakrył ich Park. Teoretycznie męźczyzna nie zobaczył nic nadzwyczajnego, ale pozycja, w jakiej się znajdowali mogła zostać różnie odebrana. W końcu on leżał wtulony w młodszego do tego z nogą na jego ciele, a Kim z wargami na jego szyi. To oczywiste, że Jimin mógł to zinterpretować na swój własny sposób i Min po prostu bał się tego, jak naprawdę zrozumiał zaistniałą sytuację.
— Chyba nie powinienem tutaj przychodzić, teraz Jimin pewnie będzie się z ciebie śmiał — szepnął cicho, chcąc się odsunąć nieznacznie od czarnowłosego, na co ten stanowczo mu nie pozwolił, ciągle mocno go obejmując.
— Przestań wygadywać takie głupoty, Yoongi. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że do mnie przyszedłeś i tutaj jesteś, a o Parku zapomnij. Ten krasnal nie zrobi z tą wiadomością nic i mogę ci to obiecać na mały paluszek — odpowiedział.
Wtedy przestał jedną ręką trzymać ciało Mina, aby odszukać dłoń starszego i złączyć razem z nim swoje najmniejsze palce w geście obietnicy. Blondyn zaśmiał się cichutko, po czym uniósł swoją głowę do góry, aby spojrzeć na twarz Taehyunga. Chłopak ciągle był rozczochrany, ale po jego oczach już bez problemu można było wywnioskować, że wybudził się ze snu już jakiś czas temu. Na jego twarzy widniał szeroki, kwadratowy uśmiech, dzięki któremu Yoongi natychmiastowo zapomniał o wcześniejszej obecności Parka.
Nawiązanie kontaktu wzrokowego zajęło im dosłownie chwilę, podczas której młodszy z łatwością zdążył zmienić ułożenie ich rąk tak, aby jego palce zostały splecione z tymi rapera. Pasowały idealnie, dokładnie tak, jak wcześniej i żaden z nich nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.
— Tae, mam mały problem — wydukał Yoongi, natychmiastowo uciekając swoim spojrzeniem na spokojnie unoszącą się klatkę piersiową młodszego. — No bo skoro Jimin mówił coś o śniadaniu to znaczy, że chłopaki już wstali, a ja nie wyjdę teraz w takim stroju. Wstydzę się.
Dopiero wtedy Kim przypomniał sobie, w jakim stanie blondyn przyszedł do jego pokoju i ciągle leżał tak obok niego. Może gdyby wyszedł tak z własnego pokoju, nie byłoby w tym nic dziwnego, jednak kiedy oboje opuściliby tą samą sypialnię, członkowie zespołu mogliby to źle odebrać. A zwłaszcza Jeongguk.
— Czekaj, nie wstydziłeś się wtedy, gdy przyszedłeś tak do mnie? — spytał, unosząc jeden kącik ust do góry.
Yoongi wręcz rzucił się na klatkę piersiową młodszego, aby ponownie schować swoje policzki przed jego spojrzeniem. Czarnowłosy podczas tego ruchu zastanawiał się, czy istnieje na świecie istota słodsza od Yoongiego, ale jego zdaniem odpowiedź była prosta. Oczywiście, że nie.
W końcu w tym wszechświecie może być tylko jeden uroczy kotek, którego policzki zamieniają się w ogień przez prawie każde jego słowo. Tylko jego hyung mógł być nazywany najbardziej słodką istotą na ziemii i doskonale o tym wiedział.
— Po prostu jakoś mniej się bałem, że możesz mnie skrytykować — rzucił, mocniej ściskając dłoń Taehyunga, która dalej tkwiła w uścisku z tą, należącą do niego.
— Ty naprawdę ostatnio pieprzysz głupoty. Yoongi, jesteś idealny, więc dlaczego miałbym cię za cokolwiek skrytykować? — odpowiedział.
Niespodziewanie Min podniósł się gwałtownie, nie wyrywając jednak swojej dłoni z uścisku. Klęknął przy boku Taehyunga, patrząc mu prosto w oczy z uczuciem, którego młodszy z nich wtedy nie potrafił jeszcze opisać. Spodziewał się, co to może być, ale po prostu wołał się upewnić, zanim zrobi z siebie kompletnego idiotę.
— Mógłbyś to jeszcze raz powtórzyć? Nie to z tymi głupotami, tylko tą drugą część. Proszę — powiedział.
Czarnowłosy również delikatnie się podniósł, patrząc starszemu prosto w oczy. Nie potrafił mu odmówić i nawet przez krótką chwilę nie zamierzał tego robić. On po prostu usiadł naprzeciwko niego, łapiąc go również za drugą dłoń i masując kciukami delikatnie jego skórę.
— Nigdy cię nie skrytykuję, Yoongiś, bo dla mnie jesteś po prostu idealny w każdym calu. Nie chodzi tylko o twój rap, teksty, czy muzykę. Ty cały jesteś chodzącym ideałem i nie rozumiem jak ludzie mogą tego nie zauważać — odparł.
Przez krótką chwilę Yoongi miał wrażenie, że naprawdę popłacze się ze szczęścia, dzięki słowom Taehyunga. Tyle lat żył w przekonaniu, że przecież nie jest dla niego nikim ważnym, że nigdy nie mógłby się do niego zbliżyć, ani tym bardziej spodobać się komuś takiemu jak Kim. Dlatego kiedy usłyszał te słowa, po jego policzku spłynęła dosłownie jedna łza, a on ponownie rzucił się w jego ramiona, będąc po prostu najszcześliwszym człowiekiem na świecie.
Chwilę później niestety oboje z nich zostali wręcz zmuszeni do tego, aby wreszcie wstać z łóżka i zjeść cokolwiek na śniadanie, bo mieli świadomość, że obiad zostanie zrobiony dopiero po ich powrocie z prób. W końcu Taehyung i Yoongi ćwiczyli choreografię tylko we dwójkę i nie mieli zamiaru przestawać, aż do ostatniej próby.
Tym sposobem Min opuścił pokój młodszego w jego dresach, które spadały z niego przy każdym kolejnym kroku, ale nie przeszkadzało mu to jakoś szczególnie. Po raz kolejny usiedli obok siebie, zwracając tym uwagę Jeongguka oraz Jimina, który jedynie szeroko się uśmiechnął. Brunetowi z kolei nie było wesoło przez fakt, że Yoongi zostanie sam w dormie z Taehyungiem, podczas gdy oni będą znowu ćwiczyć choreografię.
•••
Maknae wydawał się być lekko podnererwowany odkąd tylko przekroczył próg dormu, oznaczający opuszczenie go na parę godzin. Ani trochę nie podobała mu się świadomość, że w środku został jego najlepszy przyjaciel w obecności Taehyunga, któremu ciągle nie ufał do końca.
Niby coś kazało mu odrzucić wszystkie swoje uprzenia w kąt i po prostu pozwolić Minowi być szczęśliwym, nie ważne, kto to szczęście powodował. Podczas całej drogi w stronę studia, brunet wydawał się być po prostu nieobecny, zupełnie jakby myślami znajdował się zupełnie gdzieś indziej. Prawda była taka, że Jeongguk naprawdę w myślach ciągle siedział w dormie, wyobrażając sobie najgorsze scenariusze, co wcale mu nie pomagało.
Wszyscy członkowie zespołu byli pewni, że najmłodszy może mieć po prostu gorszy dzień, który czasami zdarza się przecież każdemu, ale jedynie Jimin znał prawdę. Tylko on wiedział, czym spowodowany jest niezbyt przyjazny humor Jeona i w pewien sposób to rozumiał.
Może nigdy nie miał swojego rodzaju władzy nad Taehyungiem, ale momentami również się obawiał, że zostanie po prostu odrzucony na drugi tor. Jednak znał swojego przyjaciela na tyle dobrze, że jego szczęście było dla niego ważniejsze, niż dobro samego siebie. Park spodziewał się tego, że podczas ćwiczeń, Jeongguk może ani trochę nie skupiać się na choreografii i chodzić niepotrzebnie nabuzowany, dlatego postanowił zapobiec temu jeszcze przed rozpoczęciem próby.
Podszedł do młodszego, kiedy ten wpatrywał się tępo w ekran swojego telefonu, opierając się o jedną ze ścian sali do ćwiczeń. Był tak zajęty swoją czynnością, że nawet nie zauważył, w którym momencie Jimin znalazł się dokładnie obok niego, skanując swoim wzrokiem jego twarz.
— Czego chcesz? — rzucił, natychmiastowo chowając urządzenie do swojej kieszeni.
— Może trochę milej, co? Chyba zapominasz, kto tu jest starszy, dzieciaku — odpowiedział, zakładając ręce na piersi.
Jeongguk miał ochotę prychnąć śmiechem na widok złego i okrutnego Parka z policzkami, które każda babcia chciałaby wyściskać, niczym słodkiego dzieciaczka. Wiedział, że starszy jest w końcu dorosłym mężczyzną, ale czasami po prostu go nie przypominał, nie ważne jak bardzo się starał. Jimin po prostu nie był stworzony do bycia męskim.
— Dobrze. O co chodzi, hyung? — spytał, decydując się nawet na delikatny uśmiech.
— O wiele lepiej. Wybacz, jeżeli wtrącę się do twojego idealnego świata zazdrości i pragnienia Yoongiego tylko dla siebie, ale nie musisz się bać — wydusił z siebie na jednym wdechu.
W rzeczywistości tak naprawdę Jimin miał wcześniej głęboko gdzieś, jaka relacja łączy Mina i maknae i nie miał pojęcia, dlaczego akurat teraz nagle zaczęła go ona obchodzić. Widział, że powoli stawało się to po prostu niezdrowe, a ciągłe odrzucanie Taehyunga również nie jest dla nikogo dobre.
— Nie powinieneś się wtrącać w nie swoje sprawy, Park — syknął i zrobił jeden krok do przodu, ostatecznie powstrzymany przez uścisk małej dłoni na swoim nadgartsku.
— Mógłbym ci powiedzieć dokładnie to samo, Jeon. Kiedy wreszcie zrozumiesz, że nie możesz oceniać Taehyunga po jego błędach z przeszłości, kiedy był młodym i głupim dzieciakiem? On się zmienił i nigdy w życiu nie skrzywdziłby Yoongiego. Czy ty naprawdę nie widzisz tego, że coś ich do siebie ciągnie? Jesteś aż taki ślepy? Słuchaj, nie ważne jak bardzo będziesz się starał ich od siebie oddzielić, nie uda ci się to, bo oni zawsze znajdą sposób, żeby być blisko. Powinieneś wreszcie przestać wtrącać się w życie Yoongiego i zacząć żyć swoim. Zawsze będziecie przyjaciółmi, nikt ci tego nie odbierze, ale nie możesz zamykać go tylko dla siebie, bo to się robi chore. Spróbuj spędzić trochę czasu z kimś innym, porozmawiać, dać Minowi trochę przestrzeni — wytłumaczył.
Brunet po prostu ustał, jakby nagle ktoś zamroził jego ciało w jednej pozycji. Nie ruszał się ani o milimetr, nie mrugał, a Jimin momentami miał wrażenie, że nawet nie oddychał. Maknae patrzył się na jego jedynie trochę nieobecny wzrokiem, tocząc we własnej głowie pewnego rodzaju walkę. Park bał się, że młodszy zaraz po prostu wyrwie rękę z jego uścisku i wykrzyczy, jaki on jest głupi.
Cisza ze strony Jeona wcale go nie uspokajała, aż w końcu stracił nadzieję, puszczając jego nadgarstek i spuszczając głowę w dół. Czuł się jak przegrany, chociaż nie potrafił wytłumaczyć dlaczego. Chciał jedynie pomóc, ale przecież on nie ma tutaj nic do powiedzenia, prawda? To nie on był liderem, to nie jego słuchał cały zespół i może to był jego błąd? Może powinien o wszystkim powiedzieć Namjoonowi, żeby ten porozmawiał z Ggukiem? Może tak byłoby łatwiej i jego posłuchałby maknae?
— Zapomnij, że zająłem ci twój drogocenny czas — szepnął, nie podnosząc nawet na chwilę wzroku na wyższego mężczyznę.
Wypuścił głośno powietrze z płuc, idąc w stronę środka sali, aby już zająć swoje miejsce, mimo iż nikomu się do tego nie śpieszyło. Niespodziewanie tym razem to on poczuł uścisk na swoim nadgartsku, co dosyć mocno go zdziwiło.
Odwrócił się powoli i zobaczył przed sobą tego maknae, którego widzieli fani przed kamerami. Zawstydzony chłopak ze spuszczoną głowś i lekko zagryzioną wargą, bojący się nawiązać kontaktu wzrokowego z kimkolwiek. To był dobry znak.
— Masz rację. Swoim zachowaniem tylko go ranię i nie robię kompletnie nic dobrego, a przecież to ja chciałem go chronić przed każdą krzywdą. Przepraszam — powiedział, ani na chwilę nie podnosząc wzroku a starszego.
— To nie mnie powinieneś przepraszać, tylko Yoongiego i Taehyunga, po raz kolejny. Przede wszystkim przestań się wtrącać, bo to już każdemu działa na nerwy — rzucił, wydostając się z niezbyt mocnego uścisku maknae, aby pójść na swoje miejsce, w którym za jakiś czas miał tańczyć choreografię.
Po krótkiej chwili w jego kieszeni pojawiły się niezbyt silne wibracje, oznaczające przyjście wiadomości. Park niechętnie sięgnął do tylnej kieszeni spodni, aby wyjąć urządzenie, następnie je odblokowywując. Miał ochotę się zaśmiać, kiedy zobaczył wiadomość od maknae z prośbą, aby tamten przynajmniej odwrócił się w jego stronę. Jimin zrobił to, nagle znajdując się naprzeciwko kucającego przed nim Jeongguka.
— Może ty chciałbyś spędzić ze mną trochę czasu, hyung? — spytał, uśmiechając się delikatnie, na co starszy prychnął śmiechem.
— Radzę ci spróbować z kimś innym, Ggukkie — zaśmiał się, ponownie odwracając tyłem do bruneta.
***
Następny rozdział — sobota
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro