1
- Jakim prawem masz czelność tu przychodzić?! - krzyk kobiety odbił się echem po szpitalnym korytarzu, co spotkało się z nieprzychylnym spojrzeniem jednej z pielęgniarek dyżurujących na oddziale. Nie podeszła jednak do matki Hoseoka i nie próbowała jej uspokajać, doskonale rozumiała jej gniew i rozżalenie. Zresztą, pacjentom leżącym w tej części szpitala krzyki i wszechobecny płacz nie przeszkadzały. Tak właściwie to nawet do nich nie docierały.
- Rozumiem, jest pani rozżalona i wściekła, ale dlaczego nie pozwala mi pani go zobaczyć? Ja po prostu chcę go przeprosić, chcę złapać go za rękę... Czy to aż tak wiele? - Yoongi bliski płaczu złapał kobietę za ręce, jednak ta wyszarpała je z uścisku chłopaka i odsunęła się. Grobowym i zimnym, pozbawionym emocji tonem oświadczyła:
- To przez ciebie Hoseok jest w takim stanie. W każdej chwili może umrzeć. Dlatego, jeżeli masz chociaż krztynę honoru wynoś się stąd i nie nachodź Hoseoka już nigdy więcej. Jeżeli jeszcze raz cię tu zobaczę, to nie ręczę za siebie.
Yoongi przypominając sobie tą sytuację zaśmiał się gorzko. Siedząc na ławce w parku i wdychając dym papierosa trzymanego w dłoni analizował tą sytuację praktycznie w kółko. Nieprzerwanie zastanawiając się nad tym co by było gdyby. Było to jednak bez kompletnego sensu, powodu tych rozważań nie znał nawet on sam. Tkwił w tej pętli już od ponad pół roku. Spirala zacieśniała się coraz bardziej i nigdzie nie był w stanie dostrzec jej końca.
Poczucie winy towarzyszyło mu praktycznie na każdym kroku, mimo iż wypadek wcale nie był jego winą. Jechał zgodnie z przepisami, z dozwoloną prędkością, a mimo to los nie był łaskawy i na ich drodze postawił tą cholerną ciężarówkę, która ewidentnie ustalonych przepisów drogowych się nie trzymała.
Jedyną winą Yoongiego było to, że kiedy widział auto niebezpiecznie zbliżające się w ich stronę po prostu odezwał się w nim instynkt samozachowawczy i przetrwania. Bo gdyby miał czas, oczywiście przyjąłby całe uderzenie na siebie starając się nie dopuścić do tego, żeby Hoseokowi stała się jakakolwiek krzywda. Niestety Yoongi działał wbrew sobie, w jego podświadomości krążyło tylko to cholerne i egoistyczne: "Musisz przeżyć. TY musisz przeżyć". Gdyby nie to Yoongi wcale nie zrobiłby tego co zrobił - nie manewrowałby autem w taki sposób, żeby ten pieprzony tir uderzył jak najdalej od niego. Niestety tak też się stało, cała siła uderzeniowa zgromadziła się prawej części ich pojazdu. Dokładnie tam, gdzie siedział Hoseok.
a/n: w następnym rozdziale powiem co będzie się działo u Hośka, I swear
przepraszam, że długo nie było rozdziału, ale no w moim życiu dzieje się dużo nie najlepszych rzeczy xd
miłego wieczoru, skarby <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro