Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ 8

WSPOMNIENIA, BÓLE GŁOWY, POWRÓT DO PODZIEMIA, POŁĄCZENI 



Przez kilka dni  z rzędu nie wychodziłem z domku Hadesa i coraz więcej wspomnień do mnie wracało. Minione epok przelatywały mi przed oczami a w każdej ludzie wyglądający jak ja, Will oraz Nyks odnajdywali się w kolejnych stuleciach i zakochiwali w sobie. Cóż.. w każdym stuleciu byliśmy kimś innym. W pierwszym byliśmy księciem, służącym oraz kapłanką. W następnych byliśmy wszyscy z królewskiego rodu, a w kolejnych marnymi żebrakami, bogatymi biznesmenami oraz damami w opresji. Wszystko było dziwne. Kiedy sobie tak wszystko przypominałem nie miłosierniie wręcz bolała mnie głowa. Były jednak stałe punkty w tych wizjach. Mieliśmy ten sam wygląd osobowości praz zabijał nas ten sam facet,który pojawiał się tylko po to by nas zabijać. W jednej z takich historii mnie i Willa boleśnie wykastrował i kazał na to patrzeć Nyks. Tyle, że w tamtym okresie nazywaliśmy się Nathaniel, Gabriel i Anastazja. To było najgorsze wspomnienie bólu. Zastanawiało mnie jedno... Co u licha do nas miał?.. No i tu pojawiał mi się obraz w jaki sposób patrzył na nie wiadomo, które to już wcielenie Nyks. Patrzył na nią z miłością pomieszaną z nienawiścią. W tedy zrozumiałem. Odradzaliśmy się po to by on mógł się na nas mścić i zabijać raz za razem. No cóż tym razem się chłopina przejedzie. Bowiem mnie i Nyks nie mógł zabić, a jeśli chodzi o Willa to gdy tylko sobie wszystko przypomni zamierzałem również uczynić go nieśmiertelnym bogiem. Oczywiście byłem ciekaw czy Nyks też miała te same dolegliwości te  same co ja. Jednak na razie nie mogłem zostawić Willa bo mógłby być w niebezpieczeństwie i to śmiertelnym.



NYKS 

Cholera.... Jak mnie bolała głowa. Leżałam w łóżku z otępiającym bólem i widziałam dziwne obrazy z Will'em, Nico i samej siebie. Widziałam wiele epok sądząc po ubiorach i kulturze. Widziałam szczęście, zwariowaną miłość oraz naszą śmierć od ręki jakiegoś szalonego człowieka. Wydawał mi się znajomy choć nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego. Wszystko mi się mieszało. Każda epoka z inną. Jedno życie z drugim. Za cholerę nie wiedziałam co się wyrabia. Wiedziałam jednak jedno. Po pierwsze nie była to halucynacja, po drugie czułam dejavu a po trzecie bolała mnie do Zeusa*  głowa! Gorzej niż w tedy gdy przez przypadek na nią upadłam. Ból był jak wbijane igły w czaszkę. Punktowy, ale rozdzierający i ogłupiający. W końcu jednak wszystko po mału osiągało wyraźną całość i zrozumiałam wszystko, a po drugie poczułam silną wręcz gwałtowną tęsknotę do tych dwóch mężczyzn. Wstałam w końcu z łoża i zaczęłam się ogarniać. Skoro sobie przypomniałam do Nico i Will na pewno też i za jakiś czas tu będą i powinnam być gotowa na ich powrót do mnie i Podziemia.



NICO


Postanowiłem w końcu wyjść z tego domu i pójść na śniadanie więc wstałem z trumny i wyciągnąłem z szafy komplet ubrań. Ubrałem się, a potem spojrzałem w lustro. Rany.. Byłem bledszy niż zwykle o ile rzecz jasna było to możliwe, czerwone podkrążone oczy otoczone również bladoniebieskimi sińcami. Wyglądałem gorzej od trupa. Skrzywiłem się nieznacznie, a potem odwróciłem się do lustra machając ręką na lustro ze zrezygnowaniem i poszedłem na śniadanie. Przy moim stole jak ostatnio siedział Will. Wyglądał potwornie. Podkrążone oczy i pocierał głowę intensywnymi ruchami. Rozczulił mnie i pobudził współczucie ten widok.

- Hej, Will- Powiedziałem słabym głosem nakładając sobie porcję owsianki.

- Hej, Nico- Powiedział równie słabym głosem.

- Wyglądasz równie źle jak ja - Stwierdziłem.

- Nie mów mi. Widzę dziwne rzeczy od kilku dni i czuję się jakbym zdychał. Głowa mi pęka- Powiedział z jęknięciem.

- Nie martw się. Mam to samo. Nyks za pewne też zaczyna to dopadać.

W tedy Will zerwał się od stołu.

- Nie mów, że to rzeczywiście prawda- Powiedział dziwnym głosem.

- Pamiętasz przepowiednie Rachel? Ja zacząłem sobie przypominać jeszcze przed nią.

" Przeszłość i teraźniejszość, Zderzą się ze sobą.

Trójka rozdzielonych przypomni sobie stare dzieje i połączy się.

Przeszłość puka do waszych drzwi. Nie lękajcie się tylko pozwólcie jej,

pokazać prawdę. Miłość przeklęta znów was spotka i albo doprowadzi na dno,

Albo uratuje. Wszystko w zasięgu waszych rąk."- Zacytował syn Apollina.- Eh... To poniekąd ma sens. Tyle, że wy jesteście do cholery nieśmiertelni więc was Teodor czy jak zwie się w tym cholernym nie wiadomo którym już w cieleniu was nie zabije. Mnie znajdzie i ukatrupi- Powiedział ponuro.

- Nie pozwolimy na to- Powiedziałem z pasją w głosie.- Namówię mojego ojca by zrobił z ciebie boga. 

- Myślisz, że to zrobi?

- Nie będzie miał wyboru- Zaśmiałem się bez wesołości. - Odpowiada za całą to historię. On i pewnie wszyscy bogowie. Zastanów się. Reinkarnacja przez wiele stek tysięcy lat. Tak wielu, że nie wiemy ile właściwie umieraliśmy czy raczej zostaliśmy zamordowani. Musieli w tym maczać palce. Interesuje mnie jednak, że nic nam nie powiedzieli. Ciekawi mnie to dlaczego  akurat teraz postanowili zrobić nas swoje dzieci a tym samym zrobić herosów oraz dlaczego nawet się na ten temat nie zająknęli. Teraz nie mają wyboru. Czas na zadość uczynienie.

- Wiesz jak to tak ujmujesz to, rzeczywiście ma to sens- Stwierdził Will- Wiesz jednak co sądze teraz? Smolić śniadanie. Idziemy do Nyks. Naprawdę się za nią stęskniłem choć o tym nie wiedziałem- Uśmiechnął się.

- Jesteś pewien? To się równa wizycie w Podziemiu Will.- Powiedziałem by się dokładnie zastanowił.

- Wiesz.... Skoro po świecie chodzi sobie świr chcący nas zabić, a tylko ja w tym trio jestem podatny na jej władzę oraz w Podziemiu jest nasza ukochana wolę zejść na sam dół niż tu siedzieć.

- Dobra. W takim razie zabiorę nas tam. Weź sobie parę ciuchów po resztę wróci się innym razem bo całym dobytkiem trudno będzie się przenieść cieniem.

Will pokiwał głową i ruszył do swojego domku. Też tak uczyniłem i złapałem kilka ciuchów, telefon mimo że przecież w Podziemiu nie ma zasięgu i zdjęcie z czasów gdy Will i ja tworzyliśmy razem parę a ostatnim razem go nie wziąłem bo było zbyt bolesne.



WILL

Gdy tylko się spakowałem ruszyłem na  polanę by poczekać na Nico. Choć wspomnienia wracały powolnym procesem u mnie, ból jaki jeszcze odczuwałem ciężko mi pozwalał myśleć. Jednak teraz pamiętałem, że rzeczywiście tęsknię za Nyks i Nico w aspekcie miłosnym. Wciąż wydawało mi się to szalone. Miłość trojga ludzi kierowana do pozostałych wydawała mi się strasznie abstrakcyjna. No i chodzący gdzieś morderca czekający by nas wszystkich znów pozabijać a potem czekający na kolejne życie i koło błędne się zamykało. Nie rozumiałem jak bogowie mogli na to pozwalać. Nie rozumiałem dlaczego przemilczeli tak ważną sprawę. Z drugiej strony oni woleli nic nie mówić albo powiedzieć gdy było im wygodnie. Poczułem złość na nich. 

Co oni sobie wyobrażali? Pozwolić psychopacie by zabijał nas po wielokrotność?! Reinkarnacje po to by zaspokoić rządze nienawiści mordercy naszego pierwszego wcielenia?! Chociaż z drugiej strony mieliśmy okazję odnajdywać się oraz zakochiwać od początku. 

W końcu wrócił Nico z plecakiem przewieszonym przez ramię.

- Gotowy, kochany?- Spytał wyciągając do mnie rękę.

- Owszem gotowy, Czaszeczko- Uśmiechnąłem się z uczuciem- Czas spotkać naszą ukochaną.- Dokończyłem z czułością i złapałem go za rękę.  Nico nie czekał tylko od razu zaczął szaleńczy bieg i nim się spostrzegłem byliśmy już w Podziemiu. Skąd to wiedziałem? Z tąd, że wylądowaliśmy obok trójgłowego psa. Zacząłem się nagle śmiać. Troje głów Cerbera, troje zakochanych w sobie nawzajem ludzi. Wydawało mi się to w tej chwili mega śmieszne i groteskowe.



***************

* Odniesienie do bólu głowy Zeusa gdy ten nosił w niej Atenę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro