ROZDZIAŁ 9
TA, KTÓRA ROZJAŚNIA NASZE DNI, ROZMOWA Z OJCEM, NAMIERZENIE MORDERCY
Nyks stała w sali tronowej już na nas czekając. Ubrana była w czerwoną sukienkę, a jej włosy ułożone były w piękny kok, a jej uśmiech był piękniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.
- Will! Nico!- Rzuciła się w nasze ramiona kolejno i ucałowała delikatnym pocałunkiem.- Tak się cieszę, że wszystko wróciło.
- Ja też Nyks- Will przytulił do siebie mocniej moją przyszłą żonę.
- Ja również- Stwierdziłem i wtuliłem się w tą dwójkę mojego życia.
Jasne było jedno zobaczenie Nyks z całą pewnością dały do zrozumienia, że Nyks jest naszym światłem w tym związku. Razem z nią ja i Will byliśmy kompletni. Potrzebowaliśmy się do szczęścia. Bez z któregoś z naszej trójki byliśmy jak pochodnia bez ognia. Mimo wszystko wciąż czegoś brakowało nam gdy byłem najpierw z Will'em a potem z nią. To właśnie teraz w tej sali tronowej stojąc na środku wtuleni w siebie poczułem, że wszystko jest teraz możliwe i poczucie ciepła i bezpieczeństwa odniosły odpowiedni szczyt. Teraz wiedziałem jak ogromny przepływ miłości można osiągnąć.
- Co tu się dzieje?- Z nikąd pojawił się ojciec z macochą/
- Wiesz co tato? Myślę, że to my mamy prawo zadać to pytanie.- Stwierdziłem odsuwając się od moich kochanych dwóch połówek. - Wyjaśnij mi dlaczego nie zająknąłeś się nawet słówkiem, że jesteśmy reinkarnacją żyć sprzed tysiąca lat?! Dlaczego nie powiedziałeś o depczącym po piętach nam psychopacie, który tylko czeka by zabić nas wszystkich?! No dobra ja i Nyks nie umrzemy, ale will?! Dlaczego nam nie powiedziałeś?!- Naskoczyłem na niego wyładowując cały gniew na tatę.
Hades wyglądał jakby chciał być wszędzie, ale nie w tej chwili.
- Więc przypomnieliście sobie- Stwierdził po prostu.
- Serio?! Tylko tyle masz do powiedzenia?! Kiedy zaczęły wracać nam obrazy z przeszłości myśleliśmy, że wariujemy a ty do powiedzenia masz tylko tyle?!
- Uspokój się Nico. Wiem, że powinniśmy wam powiedzieć, ale nie było dobrego momentu.
- No jasne. Wolicie mówić o pewnych sprawach gdy jest to wam wygodne czyż nie? Tylko co byście zrobili gdyby ten psychopata znów nas pozabijał? Dalej byście nas mieli w dupie czyż nie?!- Pytał sarkastycznym głosem Will.
Hades po prostu westchnął i spojrzał na nas zrezygnowanym spojrzeniem. Rzadko kiedy bywał w takim stanie i po raz pierwszy od lat zobaczyłem w jego oczach ły.
- Słuchajcie no- Mówił lekko załamanym głosem- Jakbyście postąpili gdybyście mieli powiedzieć własnemu dziecku o tym, że jest skazane na śmierć? Do tego jeszcze dziecku, które tak naprawdę jest reinkarnacją sprzed tysiąca lat? Potem to dziecko mówi wam, że znalazło chłopaka, który był z nim w tamtych czasach i byli kochankami? Mało tego związek się temu dziecku rozpada, a on po jakimś czasie przychodzi z dziewczyną która też była jego kochanką w tym samym czasie co tamten chłopak. Jak powiedzieć coś takiego nie narażając się na to, że właśnie to dziecko pomyśli, że oszalałeś i gadasz głupoty? Ja nie potrafiłem. Wasi ojcowie również nie potrafili. To był trudny temat bardziej niż rozmowy z tobą Nico o zabezpieczeniu. - Zwrócił się do mnie patrząc na mnie. - Więc jeśli chcecie na nas wieszać psy zastanówcie się co wy byście zrobili będąc w naszej sytuacji.- Zakończył już patrząc na naszą już trójkę.
Wow.... w sumie miał trochę racji. Gdyby mi o tym powiedział to być może rzeczywiście bym go wyśmiał. Jednak dziwne było patrzeć na przerażającego kiedyś boga Podziemia, który płakał.
- Cóż... To w sumie trochę logiczne jak to tak teraz ujmujesz Hadesie. W sumie nie ma co się dalej złościć. Powinniśmy znaleźć naszego wielokrotnego już zabójcę- Stwierdził Will.
- Tak się składa, że wiem gdzie jest. Pewnie jeszcze nie odzyskał wspomnień bo gdyby tak było ruszył by w końcu was szukać podajac ludziom wasze rysopisy- Stwierdził Hades.
- A gdzie on jest?- Spytała Nyks.
- Cóż... Ironio losu w mieście miłości w Paryżu. Teraz nosi imię Daniell Paparocci.- Odparł.
- Żartujesz. Paparocci? Ja się martwiłem swoim nazwiskiem, że jest głupie, ale to?- Zaśmiałem się głośno mimo, że sytuacja w sumie była dramatyczna.
- Cóż tak się nazywa w tym życiu.
- Dopilnuję by było to już jego ostatnie życie. Czas to zakończyć- Stwierdziłem.
- Nie tak szybko kochany. Nie ma mowy byś sam się go pozbył. Też chcę mieć w tym udział- Stwierdziła Nyks.
- Ja również- Dopowiedział Will.
- Nie, Will. Zapomniałeś już, że ciebie w każdej chwili może zabić? Nie ma mowy byś ruszył z nami łapać mordercę, który mógłby cię zabić. - Stwierdziłem kategorycznie.- Wybacz, ale twoje bezpieczeństwo dla mnie i Nyks jest teraz priorytetem
- Zastaniesz tutaj i tu przejdziesz przemianę. Najwyższy czas by trójka zakochańców zaznała szczęścia w tym życiu- Stwierdził Hades.- Nie obawiaj się to nie boli.
- Wybacz, Will- Powiedziała smutno Nyks, ale tak będzie lepiej dla ciebie.
- Rozumiem- Stwierdził Will- Dajcie mu tylko ostry wycisk za te wszystkie zbrodnie za nas.
- O to to się nie martw/ Kiedy się nim zajmiemy będzie błagał dosłownie o śmierć sam- Uśmiechnąłem się sadystycznym uśmiechem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro