Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

RoZDZIAŁ 1

ZARĘCZYNY





Siedziałem na tronie, po jednej stronie mając ojca a po drugiej Nyks. Tron mojej macochy był obok mojego ojca. Po raz kolejny wysłuchiwałem marudzenia umarłych i tego jak im źle i czego oczekiwali. Tragedia, mówię wam. Jeszcze rok temu nie musiałem ich wysłuchiwać i bawić się w dobrego a zarazem surowego Pana Umarłych. No właśnie rok temu byłem zwyczajnym nastolatkiem, który poznał całkiem normalną dziewczynę. No nie licząc aspektu bycia półbogami.

W końcu nastał czas odpoczynku mojego i Nyks. Wiecie życie w Podziemiu nie było złe ale czasem wyjątkowo nudne. Trudno było określić porę dnia no ale tutaj to przecież jest nie potrzebne. Ojciec każdego dnia wpaja mi to co raz nowsze informacje o zarządzaniu tego całego Trupowego Interesu jak to w żartach lubiłem nazywać.
Persefona była jak zwykle nastawiona do mnie z niechęcią. Poniekąd jej się nie dziwiłem w końcu byłem dzieckiem innej kobiety. Nyks... No właśnie moja dziewczyna chyba była jedynym co wnosiło światło do tego ponurego miejsca. Zawsze uśmiechnięta ,pełna energii i dobroci do mnie, mojego ojca, macochy oraz dusz. Każdy ją lubił. Nawet Persefona o ile mnie traktowała jakbym wogóle nie istniał o tyle moją duszyczkę traktowała z uśmiechem i serdecznością. Hades na początku był do niej wrogo nastawiony ale w końcu dostrzegł jak bardzo z niej dobra i kochana kobieta. Nawet pomógł mi wybierać pierścionek zaręczynowy. Tak... Mam właśnie zamiar oświadczyć się mojej ukochanej, która siedziała teraz przy oknie obserwując upiornych mieszkańców naszego królestwa.
- Nico, powiedz mi kiedy pójdziemy odwiedzić Percy'ego,  Anabeth i resztę?- Spytała w końcu odwracając się w moją stronę. No tak ostatnie odwiedziny w świecie śmiertelnych miało miejsce w urodziny syna Pana Mòrz. Czyli już dosyć dawno.
- Być może wkròtce, duszyczko- Powiedziałem z uśmiechem podchodząc do niej i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek- Co powiesz na spacer nad rzekę Styks?- Spytałem, mając nadzieję że się zgodzi.
- Jasne,mòj najdroższy - Powiedziała łapiąc mnie za rękę.

Spacerowaliśmy spokojnie i co jakiś czas uspakajałem moich poddanych, ktòrzy dziś nad wyraz byli wzburzeni. Nyks trzymała mnie pod ramię i też co jakiś czas coś tłumaczyła duszom oraz szkieletom. O tak... Miała do nich wspaniałe podejście. Jej uśmiech a zarazem dumna powstawała sprawiały, że wszyscy tracili rezon. W końcu dotarliśmy nad Styks i przysiedliśmy nie daleko strumyka.
- Wiesz,Nico? Tu wcale nie jest źle. Myślałam,że będzie gorzej- Powiedziała kładąc głowę na moim ramieniu.
- Dopóki tu jesteś, wszystko jest dobrze- Powiedziałem całując ją w czubek głowy.
- Nigdy cię nie opuszczę- Powiedziała i odwróciła mnie w swoją stronę- Kocham cię Nico- Uśmiechnęła się swoim słodkim uśmiechem.
W tedy podjąłem decyzję. Zrobię to tutaj.
- Nykki, czy możesz na chwilkę wstać?- Spytałem z uśmiechem.
- Dlaczego?- Spytała z ziemi gdy się podniosła.
- Pamiętasz, co mówiłem rok temu? Że jesteś moim najpiękniejszym światem?- Spytałem patrząc w jej oczy.
- Oczywiście, że pamiętam. - Powiedziała wciąż nic nie rozumiejąc.
Wyjąłem z kieszeni spodni, małe pudełeczko. Otwarłem je ukazując w nim złoty pierścionek z czaszká z piszczelami oraz sercem między nimi.
- Nyks Night... Znamy się już rok. Poznaliśmy się jako śmiertelnicy, lecz teraz jesteśmy bogami dzięki tobie. Mamy całą wieczność, ale nie chcę już dłużej czekać. Czy uczynisz mi zaszczyt i zostaniesz moją na wieki boską żoną? -  Spytałem, klęcząc przed nią i ciągle gapiąc się w jej piękne oraz niezwykłe fioletowe oczęta, z których teraz spływały delikatnie łzy a na ustach był wyraz zaskoczenie. Jednak tylko na chwilę bo po chwili starła łzy a na jej ustach znòw ujrzałem jej uśmiech.
- Tak, Nico, Tak- Powiedziała, a ja włożyłem na jej palec pierścionek.
Chwilę potem nie było już nic gdy rzuciła mi się w ramiona i ucałowała z całą namiętnością.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro