~46~
Venus poczuła, że w jej życiu nareszcie zagościł spokój. Brak przyrodniego brata ze skłonnościami do masowych mordów, zdecydowanie był powodem tej nowej stabilizacji. Kolejnym nowym aspektem w życiu dziewczyny był Loki, który odkąd wyznał jej swoje uczucia, bardziej się przed nią otworzył. Brunetka zauważyła, że zielonooki stał się również bardziej radosny, co wcześniej w ogóle nie było do niego podobne.
Tyler, zgodnie z założeniami bohaterki, trafił do najbardziej strzeżonego więzienia na ziemi. Ice Box był zdecydowanie odpowiedni. Jednak po mimo tego, że mężczyzna zniknął raz na zawsze, Venus czuła wewnętrzny strach. Pewną obawę, że to może nie być koniec. Miała nadzieję, że to się jednak nie sprawdzi.
Avengersi zostali obudzeni. Razem z Loki, brunetka opowiedziała im całą historię, od momentu ich akcji w kasynie. Jedni byli pod wrażeniem, innych wciąż zastanawiały pewne aspekty, a niektórych (czyt. Tony Stark) po prostu cieszył fakt, że wszyscy żyją. Opowieść tej dwójki była niesamowita i Avengers byli dumni z Venus, że tak dobrze sobie sama poradziła.
-Nie byłam sama.- powiedziała i złapała Lokiego za rękę pod stołem. Ten ścisnął pocieszająco dłoń dziewczyny. Oboje popatrzyli na siebie i uśmiechnęli.
-Chwila, chwila...-zaczął podejrzliwie Tony.- Czy my o czymś nie wiemy? Mam na myśli waszą dwójkę gołąbeczki...
Wszyscy spojrzeli na Lokiego i Venus z lekkimi uśmiechami na ustach. Para nie wiedziała jak ma zareagować, co wystarczyło, żeby bohaterowie dostali swoją odpowiedź.
-Wiedziałem! Wisicie mi wszyscy po dyszce panowie!- wykrzyknął Clint.- A ty Stark szykuj kluczyki!
Spojrzała na Natashę, która od razu zrozumiała, o co jej chodzi i jako bliżej siedząca, zdzieliła Bartona po głowie.
-Dziękuję.- odparła zadowolona Venus.
-Postawiłeś swoje auto?- spytał z niedowierzaniem Loki.
-Tak. Ale wszystko zepsuliście.- powiedział obrażony Stark. Tym razem Romanoff zajęła się nim.- Ała!
-Czyli to znaczy, że będziemy mieć jeden dodatkowy pokój.- stwierdził Thor.
-Tylko te ściany są zaskakującą cienkie, więc musicie zachowywać pozory.- powiedział Bruce, czego nikt się po nim nie spodziewał.
-Ma rację. Kapitan bywa drażliwy jak się nie wyśpi.- dodał Tony.
-Spokojnie, jeszcze nie zamierzamy razem zamieszkać.- odpowiedziała Venus.
-Nie?- zdziwił się Loki. Dziewczyna spojrzała na bożka wymownie i już wiadome było, że przedyskutują tą kwestię później. W cztery oczy.
~~*~~
Od tamtych wydarzeń minął tydzień. Tydzień, który z jednej strony był powrotem do normalności i codziennej rutyny, a z drugiej strony był początkiem do czegoś nowego. Po mimo wcześniejszych rozmów, Loki i Venus cały czas spędzali w jednym pokoju. Zazwyczaj w pomieszczeniu należącym do dziewczyny. Naturalnie cała wieża była ciekawa, co takiego się wyprawia za tymi zamkniętymi drzwiami, ale para skutecznie broniła swojej prywatności. Z takimi mocami, to wcale nie było takie trudne.
-Pójdziemy na spacer?-spytał Loki gdy leżeli na łóżku oglądając jakiś nudny film.
-Teraz?- Venus spojrzała na zegarek. Była jedenasta w nocy i spacer o tej porze nie wydawał się dobrym pomysłem.
-Oj no chodź.- nalegał bożek.
-Uwierz mi, Central Park nocą nie jest zbyt przyjemny.- powiedziała brunetka i spojrzała w oczy bożka. To była jej słabość i oboje dobrze o tym wiedzieli.
-Nie miałem na myśli Central Parku.- powiedział tajemniczo ze swoim firmowym uśmieszkiem. Dziewczyna ściągnęła brwi. Była bardzo ciekawa, co takiego szykuje Loki.
-Dobra. Ale jutro ty za mnie wynosisz śmieci.- zażądała Venus. Loki uśmiechnął się i pocałował dziewczynę.
-Uwielbiam kiedy jesteś taka władcza.- powiedział.- Umowa stoi.
Następnie kazał dziewczynie zamknąć oczy i wstał. Stanął na środku pokoju i zaczął wyczarowywać mały portal. Brunetka przyglądała się z zaciekawieniem ruchom Lokiego. Zawsze wyglądał tak niesamowicie, kiedy czarował.
W końcu portal był gotowy. Po drugiej stronie można było dostrzec dziką plażę, skąpaną w słońcu. Fale delikatnie uderzały o klify, które znajdowały się po obu stronach tej małej zatoczki. Zachodzące słońce nadawało niebu różowe i pomarańczowe odcienie. Widok niczym z bajki.
-Panie przodem.- bożek teatralnie wskazał na portal. Venus odsunęła od siebie myśl, że Loki po prostu pragnie ją wysłać na dziką plażę i ją tam zostawić. Uśmiechnęła się i weszła przez portal.
~~*~~
Następnego dnia rano para naszych zakochanych zwołała nieoficjalne zebranie w salonie. Wszyscy byli ciekawi, co Loki i Venus mają do powiedzenia. Stali przed zgromadzonymi, trzymając się za ręce. Avengers czuli, że to poważna sprawa.
-Chcielibyśmy wam coś ogłosić.- zaczęła Venus. Tony Stark bardzo głośno jęknął.
-Błagam, tylko nie mów, że jesteś w ciąży.- powiedział.- Nie zniósł bym małego sobowtóra Lokiego, biegającego po wieży.
-Czy ja wiem, miło by było zostać wujkiem.- mruknął pod nosem Clint, ale i tak wszyscy w pomieszczeniu go usłyszeli.
-Nie jestem w ciąży!- zirytowała się brunetka.
-Dzięki Bogu!- z ulgą westchnął twórca zbroi Iron Mana.
-Venus chodzi o to, że się wyprowadzamy.- powiedział za nią Loki. Wszyscy byli dość zaskoczeni.
-Gdzie?- spytał Kapitan Ameryka.
-Na razie do Europy.- odpowiedziała dziewczyna.
-A jeśli Thor będzie na tyle miły i wyświadczy nam przysługę, zamieszkamy w Asgardzie.- powiedział bożek.- Długo o ty wczoraj dyskutowaliśmy.
-Przysługa dla ciebie bracie, to czysta przyjemność. Co miałbym zrobić?- spytał ochoczo Gromowładny. Wizja powrotu jego brata do krainy Asów była cudowna, więc zrobi wszystko, żeby ta wizja w końcu się spełniła.
-Loki potrzebuje czystej karty, żeby wrócić do Asgardu.- wyjaśniła dziewczyna.- Mieliśmy nadzieję, że pociągniesz za odpowiednie sznurki.
-Jakie sznurki?- Thor wydawał się skołowany. Chyba nie załapał.
-Chodzi im o to, żebyś to załatwił.- powiedziała Natasha.
-Żebyś pogadał z odpowiednimi ludźmi.- dodał Bruce Banner.
-Da się zrobić.- odpowiedział z uśmiechem blondyn.
~~*~~
Historia Venus i Lokiego miała przed sobą jeszcze wiele niezapisanych rozdziałów. Na razie czekała ich podróż do Europy, gdzie zamieszkają w pięknym domu, we Francji.
I tak właśnie dziewczyna, z niesamowitymi mocami, nieznająca własnych rodziców, z odrobiną szczyptą sarkazmu i wielką odwagą, znalazła w życiu miłość. Okres, w którym mogła polegać tylko na sobie, właśnie się skończył.
Tak również i bożek, mistrz kłamstw i intryg, z pozoru zimny i egoistyczny, w końcu odnalazł właściwą ścieżkę i kogoś, kto będzie go tą ścieżką prowadzić przez całe życie.
Rozpoczęła się jakaś nowa część. Nowe, lepsze życie.
Oczywiście nie całkiem legalne.
Ale kto by się tym przejmował.
The End.
To już koniec tego opowiadania.
Mam nadzieję, że uważacie je za udane.
Bardzie dziękuję wam za te wszystkie miłe komentarze i wsparcie jakim mnie darzyliście przez cały ten czas.
Ale uwaga.
Jeszcze wrócę.
Tutaj.
Do zaczytania ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro