Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~25~


Brunetka siedziała na placu obok sierocińca. Tydzień temu, dokładnie pierwszego dnia wiosny, skończyła 16 lat. Do pełnej i legalnej wolności, zostało jej jeszcze tak nie niewiele. W porównaniu w tym, ile już tu wysiedziała, dwa lata wydają się zaledwie krótką chwilą.

Więc czemu czuła się coraz bardziej uwięziona? Czy nie powinna czuć zbliżającej się wolności? Przecież na moment uwolnienia się z tego miejsca czekała odkąd nauczyła się mówić. Drzwi, prowadzące w normalne życie, były niemal na wyciągnięcie ręki...

A jednak czuła, że się od nich oddala.

Obok dziewczyny siedział Tyler. Chłopak wyprzystojniał, to trzeba było mu przyznać. W sierocińcu, co druga dziewczyna potajemnie się w nim podkochiwała. Wydatne kości policzkowe, miękkie brązowe włosy i te duże, zielone oczy oraz piękny uśmiech zachwycały dziewczęta w wieku brunetki. Nigdy nie rozumiała jak można się w nim zakochać. Traktowała go jak brata. On, traktował ją jak siostrę. Widzieli w sobie rodzinę, nie parę kochanków.

Chłopak był jej jedyną ostoją. Powiernikiem sekretów, skarbnicą jej zmartwień,  pocieszycielem w potrzebie, listą jej marzeń i obaw.

To wszystko na prawdę, cudowne tytuły. Ale co ona mogła zrobić dla niego?

Tyler uważał, że wprowadzenie go w jej świat, było już wystarczającym powodem do wdzięczności. To ona pokazała mu jak wygląda życie. Prawdziwe, uliczne życie. Nauczyła go kraść. Okazało się, że brunet był w tym wyjątkowo dobry.

-Za rok już cię tu nie będzie.- zauważyła nagle dziewczynka. Tyler spojrzał na nią ze współczuciem.

-Chciałbym być w twoim wieku.- odparł.- Wtedy nie musielibyśmy się rozstawać.

-Rozstania polegają na zniknięciu więzi między ludźmi. Nasza więź nie zniknie tak z dni na dzień, przyrzekam.- powiedziała. Tyler zawsze się dziwił, skąd brunetka bierze tyle mądrych sekwencji. Czasem myślał, że jest o wiele bardziej inteligentna niż wszyscy w jej wieku razem wzięci.

-To może uciekniemy?- zaproponował nagle Tyler. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona.

-Kiedy?- spytała.

-Teraz.

-Teraz?- spojrzała na Tylera jak na wariata.

-No może nie teraz, ale niedługo.- zrehabilitował się chłopiec. Brunetka wciąż nie była przekonana do tego pomysłu.

-Potrzebowalibyśmy pieniędzy. I miejsca do spania. Samochodu...- zaczęła wyliczać.

-Jakoś sobie poradzimy. Umiemy kraść, a nocleg może moglibyśmy załatwić u jednego z twoich znajomych.- podsunął.

-Nie jestem pewna czy się zgodzą. Już mieli zadatki z prawem, a przetrzymywanie dwóch zbiegłych nastolatków, wcale nie wyjdzie im na dobre.- brunetka wzruszyła ramionami. Tyler zmarszczył brwi.

-Czemu musisz to wszystko tak utrudniać?

-Nie utrudniam. To ty wszystko upraszczasz. Ja tylko mówię jak jest. Realistycznie.- wyjaśniła, jednak chłopaka to nie przekonało. Wciąż uważał, że ucieczka to dobry pomysł.

-Tyle razy mi mówiłaś, że marzysz, aby się stąd wyrwać. Pozwól mi spełnić to marzenie.- nalegał. Dziewczyna zamyśliła się.

-Chyba trochę się tego boję.- powiedziała w końcu.- Nie wiem czy umiałabym się odnaleźć całkiem sama, w tym wielkim świecie. Bez miejsca, do którego mogłabym wrócić...

-Nie będziesz sama.- przerwał jej chłopak.

-Jakoś nie widzę na razie swojej przyszłości.- rzekła.

-Możemy zostać parą najlepszych, płatnych zabójców na świecie.- zaśmiał się Tyler.

-Jak w filmach?

-Dokładnie tak.- uśmiechnął się.- Gdyby to było nasze jedyne wyjście, mógłbym tego spróbować.- brązowooka zdała sobie sprawę, że po mimo śmiechu, Tyler mówi poważnie. Trochę ją to zaniepokoiło.

-Naprawdę? Byłbyś w stanie odebrać życie?- spytała poważnie. Sama nigdy chyba nie zdobyła by się na coś takiego jak zabójstwo, więc chciała wiedzieć, co myśli o tym jej przyjaciel.

-Myślę, że tak. W końcu to nic takiego.- wzruszył ramionami. Brunetka się zmartwiła. Nie sądziła, że Tyler jest taki.

-Hej, nie martw się. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze.- zapewnił ją łagodnie.- Nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Nigdy nie będziesz głodować, ani nie będzie ci brakować dachu nad głową. Zawsze będziesz ciepło ubrana. Nigdy nie będziesz chodzić brudna i zaniedbana. Przyrzekam. Tylko mi zaufaj.

Dziewczynka mu uwierzyła. Widziała w jego oczach, że mówił szczerze. Jednak miała pewne obawy. Obietnice można składać, to żaden problem. W końcu to tylko słowa. Zawsze można o nich zapomnieć, lub po prostu się ich wyprzeć. Znacznie ciężej jest te obietnice wypełnić. To już wymaga wielu poświęceń i upartości. Czy Tyler będzie w stanie spełnić tą obietnicę?

Jeszcze raz spojrzała w jego oczy. Tylko dzięki temu spojrzeniu podjęła decyzję.

Zaufała mu.




No to ten...

Do zaczytania ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro