🌹ROZDZIAŁ 35🌹
Perspektywa: Cody
Bardzo się denerwowałem. Jako Luna stada trzymam pieczę nad innymi omegami oraz dziećmi i to ja musiałem pójść teraz do przemienionego wczoraj w nocy chłopaka, żeby wszystko mu wyjaśnić. Nie wiem czy będzie zadowolony z tego co usłyszy.
- Halo? - Kendall machnął mi ręką przed twarzą - Możemy w końcu wiedzieć co tu się wydarzyło? - spytał, opierając się o Logana ramieniem.
- Joe przyprowadził człowieka, bo się przed nim ujawił przypadkowo i musiał go zmienić w jednego z nas. - wytłumaczyłem powierzchownie.
- Kurka wodna! Tyle nas ominęło! - zirytował się.
- Sam chciałeś iść na kręgle, a potem do baru! Przez ciebie nawet nie spałem godziny! Jak ja teraz pójdę do kliniki? Będę badał ludzi na śpiąco? - burknął Logan z pretensją.
- To nie idź! Położymy się do łóżka i zrobimy sobie seans filmowy! - ucieszył się beta.
- No chyba ty na głowę chory jesteś! Chodź ze mną do pracy, zrobię ci tomografię. - prychnął z sarkazmem czarnowłosy.
- Nie wiem co to, ale okej, idę. - zdecydował Kendall.
Zostawiłem ich samych w salonie i udałem na górę. Szybciej będę miał to za sobą.
Wszedłem powoli do pokoju Joe'a i spojrzałem na wybudzającego się Scott'a. Sam Joe poszedł z rana naprawiać swoje auto, bo jak stwierdził, musi się na czymś wyżyć.
Przysiadłem niepewnie na brzegu łóżka. Chłopak wybudził się do końca i zaczął rozglądać dookoła, aż zatrzymał wzrok na mnie.
- Pachniesz jak tamten gościu. Przywódca. No ten laluś. - zauważył, a potem zmrużył oczy - Czemu ja w ogóle czuję te dziwne zapachy? - spytał zagubiony.
- Pamiętasz coś z wczoraj? - upewniałem się.
- Spadłem z okna i...- potargał sobie włosy ręką - Ten świr mnie ugryzł. On jest chory na wściekliznę czy co? - zirytował się, po czym dotknął skóry w miejscu ugryzienia - Zagoiło się? Tak szybko? - niedowierzał.
Westchnąłem cicho. Muszę mu powiedzieć wszystko, ale od czego zacząć?
- Scott, wiem, że czujesz się zagubiony. Masz pewnie wiele pytań i ja na nie odpowiem. - zapewniłem.
- Czy ten bandzior przemienił mnie w psa? - zapytał od razu.
- Emm...- zmieszałem się - Tak, przemienił cię w wilka. - odrzekłem.
- Mam jakieś moce? Jestem alfą? Mogę odgryźć mu głowę? Potrafię przybierać postać zwierzęcia? Czy jestem teraz jakiś mega silny? - rozgadał się.
- Powoli. Zadawaj po jednym pytaniu. - poprosiłem - Oczywiście, że możesz zamieniać się w wilka, ale nie teraz. Potem Joe cię tego nauczy. - wyjaśniłem.
- Co? Czemu on? Ja nie chcę go widzieć na oczy! On jest walnięty! To psychopata! Weź idź po Dylana. Wolę rozmawiać z nim. - zdecydował, krzyżując ręce na piersi i opierając wygodnie o poduszki.
- Dylan od rana jest u Thomasa. - poinformowałem, na co Scott westchnął ciężko - Będę kontynuował, dobrze? Więc...oczywiście, że masz moce, a raczej umiejętności. Węch masz teraz o wiele lepszy niż gdy byłeś człowiekiem. No i wzrok. Dzięki niemu możesz dostrzec więcej, a nawet widzieć w ciemności. Siła również ci wzrosła. Emm..o co ty jeszcze pytałeś? - próbowałem sobie przypomnieć.
- Mogę odgryźć tamtemu świrowi głowę? - spytał.
- Nie, Scott. Nie zdołasz zrobić mu żadnej krzywdy. On jest alfą, a ty jesteś omegą. - odparłem.
- Omegą? Czyli co? Jestem tym najsłabszym? - wkurzył się.
- Jeśli chodzi o siłę, tak. Ale jeśli chodzi o ogół, omegi są bardzo potrzebne i pełnią ważną rolę. Ja także jestem omegą. - oznajmiłem.
- Pachniesz tamtym gościem. - wytknął.
- Nathanem. Jestem z nim połączony. To Moja alfa. Mój partner życiowy. - wytłumaczyłem.
- Och, kolejny gej. Miło poznać. - wyciągnął w moją stronę rękę.
Czemu ja go nie rozumiem?
Chyba trzeba zacząć spędzać więcej czasu w mieście z ludźmi.
- Dobrze, to teraz ci wyjaśnię na czym polega bycie omegą. - zacząłem.
- A to czymś się to różni od reszty oprócz mniejszą siłą? - spytał z zaskoczeniem.
- I to bardzo. - westchnąłem - Alfy są stworzone do panowania, rządzenia oraz ochrony stada. Bety są po to, aby im w tym pomagać. A omegi są naturalnymi partnerami alf. Rodzą i wychowują dzieci oraz zajmują się domem. - poinformowałem.
- To kobiety omegi. A co robią faceci omegi? - źle zrozumiał.
- To samo. - odrzekłem.
- Czekaj, bo pierdolisz teraz bez sensu. Dobra, facet może zajmować się domem i dziećmi, ale przecież ich nie urodzi, nie? - zaśmiał się.
To teraz będzie najtrudniejsza część tej rozmowy...
- Scott, pamiętaj, że nie jesteśmy jak ludzie. Nasze geny są zupełnie inne od ich genów. Omega co trzy miesiące przechodzi gorączkę. Jest wtedy gotowa na przyjęcie alfy. Gotowa na zapłodnienie. Może oczywiście zajść w ciążę w każdej chwili, ale to wtedy istnieje największa szansa na to. Więc wyjaśniając wszystko krótko, tak, męska omega może zajść w ciążę. Ty możesz zajść w ciążę. - wyznałem.
Chłopak pobladł na buzi, co mnie przestraszyło, a musiałem mu powiedzieć o czymś jeszcze.
- Nie denerwuj się, proszę. - wyszeptałem łagodnie - Ja wiem, że to dla ciebie nowe, ale przyzwyczaisz się, a ja ci pomogę, gdy nie będziesz czegoś rozumiał. Obiecuję. - zapewniłem - Jest jeszcze coś. Joe powinien ugryźć cię w rękę, ale tak go wkurzyłeś, że wgryzł się w pierwsze lepsze miejsce i w sumie gdybyś był alfą, albo betą nic by się nie stało, ale zostałeś omegą, no i...Zostałeś przez niego przy okazji oznaczony. Joe jest Twoim alfą. - wyznałem.
Scott przez chwilę patrzył na mnie, ledwo oddychając.
- Jestem omegą, mogę zajść w ciążę, chociaż nie jestem kobietą, będę miał jakieś napady hormonów co trzy miesiące oraz zostałem oznaczony przez mordercę i psychopatę? - spytał cicho bez emocji, jakby był w transie.
Lepiej przemilczę to, że dostanie gorączki na dniach, bo jest nowo przemieniony.
- Tak? - potwierdziłem niepewnie.
Nagle chłopak zerwał się z łóżka i krzycząc głośno, zaczął biegać po pokoju, a potem po całym domu, gdy wypadł na korytarz.
- Ojej, nie przyjął tego dobrze. - zmartwiłem się, wstając i wychodząc za Scott'em.
Jego paniczne wrzeszczenie przykuło uwagę wszystkich w domu.
- Czy on dostał jakiegoś ataku padaczki? - zaciekawił się Kendall.
- Ty chyba nie wiesz jak wygląda atak padaczki, idioto! - skarcił go Logan.
- Cody miałeś mu wyjaśnić wszystko łagodnie. - upomniał mnie Nathan.
- I tak zrobiłem. - odpowiedziałem szczerze.
- Kurwa! Czego się drzesz?! - Joe wpadł do salonu i złapał Scott'a za koszulkę, by nie pobiegł dalej.
- Ja nie chcę! Pomocy! Ja...- głos mu się załamał i chłopak najzwyczajniej w świecie zaczął płakać.
Joe chciał zgarnąć szlochającego Scott'a w ramiona, ale ten mu się wyrwał.
- Nie dotykaj mnie, psycholu! - wykrzyczał z płaczem, a następnie, ku mojemu zaskoczeniu, podbiegł do mnie i przytulił.
Objąłem go ramionami, a on nadal szlochał, mocząc mi sweterek.
- Chodź, usiądziemy, zrobię herbaty i spróbujesz się uspokoić. - zdecydowałem.
Uniosłem wzrok na Nathana. Alfa posłał mi czuły uśmiech. Odwzajemniłem go, a następnie zabrałem roztrzęsionego omegę do mojego pokoju.
- Czemu ten psychopata musi tak ładnie pachnieć? - wymamrotał niewyraźnie pod nosem Scott, gdy szliśmy korytarzem.
- Bo pewnie ci się podoba. - wywnioskowałem - Zresztą ty również nim pachniesz. Oznaczył cię. - przypomniałem mu.
Chłopak zanurzył nos w swojej koszulce, a potem spojrzał mi w oczy.
- Jego zapach jest ładny, ale on nie. - burknął, wchodząc do pokoju, gdy otworzyłem mu drzwi.
Przez resztę dnia już się nie odezwał do mnie. Po prostu leżał na moim łóżku i popłakiwał od czasu do czasu.
Było mi go bardzo szkoda. Nie potrafię sobie wyobrazić przez co teraz musi przechodzić. Dla mnie ciąża męskich omeg jest czymś normalnym, ale dla ludzi nie.
Mam nadzieję, że uda mu się zaklimatyzować wśród stada.
Nie mogę także zapominać o Joe, który jest jakiś okropnie wściekły, że oznaczył Scott'a, chociaż nie wiem dlaczego.
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
W załączniku: Kendall
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro