Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

038| ღᴅᴇsᴄʀɪᴘᴛɪᴠᴇ ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀღ

一 Wszyscy wiedzą jaki jest plan? 一 rudowłosa spacerowała w kółko, obserwując grupkę bohaterów, którzy zgodzili się przyjść i świętować razem Wielkanoc.

一 Z tego co wiem... to Carol miała nimi rządzić 一 Loki oparł się o ścianę.

Natasha ścisnęła ręce w pięści, lecz przywołała na usta uśmiech.

一 Carol teraz się czymś zajmuje, Loki 一 ostatnie słowo praktycznie syknęła w stronę bożka, na co ten uśmiechnął się dumnie.

一 Bracie, choć raz niczego nie zepsuj 一 tym razem głos zabrał Thor, który z nudów podrzucał swój topór.

一 Niczego nie obiecuję 一 prychnął cicho Loki, po czym spojrzał na Petera, który siedział na kanapie i żywo dyskutował z MJ.

Po chwili jednak młody Spider-man podłapał wzrok bożka i szybko do niego podszedł. Wyglądał dość marnie. Loki był jedną z osób, które wiedziały o co chodzi.

一 Martwię się o nich. Pietro dalej nic nie odpisuje, Wanda wyświetla wiadomości, ale nie oddzwania... 一 zaczął niepewnie młodszy.

一 Nie martw się. Przyjdą tutaj.

一 Jesteś pewny? 一 głos Spider-mana delikatnie się załamał.

Loki westchnął cicho i skinął głową. Przez chwilę bił się ze swoimi myślami, lecz ostatecznie przytulił Petera. Ten od razu skorzystał z okazji i wtulił się w boga kłamstw.

一 Ekipa "S" przyjedzie za kilka minut! 一 rzucił Clint, wbiegając do pomieszczenia.

Loki momentalnie odsunął się od Parkera i dopiero teraz odkrył, że wszyscy zebrani im się przyglądają. Odwrócił od nich wzrok i wbił go w podłogę, która nagle wydawała się o wiele ciekawsza.

W pomieszczeniu zapanowała cisza, której nikt nie chciał przerwać. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Loki - bóg kłamstw - przytulał Petera.

一 Ekipa "S"? 一 ciszę przerwała Natasha, która wpatrywała się w cicho dyszącego Clinta. Czy on biegł po schodach do tego mieszkania?

一 Tak. No wiesz... "S" jak Stark 一 wzruszył ramionami, uspokajając oddech.

Natasha skinęła głową. Po chwili jednak otworzyła szerzej oczy.

一 Za kilka minut?! Nie jesteśmy jeszcze gotowi! 一 krzyknęła zdesperowana.

W pomieszczeniu na nowo rozbrzmiał gwar rozmów. Tylko Loki stał w ciszy i przyglądał się zamieszaniu. Midgardczycy i te ich błahostki...

一 Zdążymy 一 odparł pewnie.

Wszyscy skierowali na niego swoje spojrzenia, na co ten uśmiechnął się dumnie. Tylko dziś postanowił im pomóc. Nie chciał zawieść Petera. To jego pierwsze święta Wielkanocne z bohaterami.

一 Zrobiliście już czekoladowe króliki? 一 zapytał po chwili.

一 Skąd tyle wiesz o świętach? 一 zapytała wyraźnie zaciekawiona Brunhilda.

一 A czy to ważne? Zrobiliście czy nie?

一 Tak, ale dekoracjami jest trochę gorzej.

一 Dobra. Podzielimy się na trzy ekipy. Pierwsza będzie chowała czekolady, druga będzie dekorować, a trzecia zajmie się innymi potrawami 一 powiedział pewnie Loki.

Wszyscy przez chwilę zamilkli i analizowali plan bożka. Po chwili jednak skinęli głowami na zgodę.

一 Jednak mamy problem z grupą drugą, nie zdążymy z tym wszystkim 一 z drugiego końca pokoju rozbrzmiał głos Carol, która weszła przez drzwi do pomieszczenia.

一 Nie martwcie się, mam już od tego ludzi. Podzielcie się na grupy i do roboty 一 Loki dumnie się uśmiechnął i zaczął zmierzać w stronę wyjścia.

一 A ty dokąd? 一 zapytał Thor, stając na jego drodze.

一 Idę po moją ekipę, bracie 一 odparł znudzonym głosem i, zanim bóg piorunów coś odpowiedział, zniknął.

一 No cóż. Pozostaje nam mu zaufać 一 przewrócił oczami, na co inni tylko zgodzili się skinięciem głów.

Dość szybko podzielili się na grupy. Jednak po kilku minutach przyszli kolejni członkowie. Ci szybko ogarnęli sytuację i już po chwili wszystkie kobiety poszły szykować potrawy, które albo przyniosły ze sobą, albo jeszcze przygotowywały je na miejscu.

Clint od razu został ekspertem od chowania czekoladowych królików. Lila, Harley, Cooper, Peter i MJ dumnie mu pomagali, lecz nikt z nich nie mógł porównywać się z umiejętnościami chowania łakoci jak Bucky, Steve, Sam czy owy ekspert. Thor nawet specjalnie zasłonił jednego króliczka swoim toporem.

Kto by pomyślał, że umiejętności Hope i Scotta Langa pomogą dziewczynom w szybkim gotowaniu? Cassie również pomagała kobietom w przygotowywaniu posiłków, dzięki czemu odkryła jedną ze swoich nowych pasji. Z pomocą wielu ochotników bohaterowie wyrobili się na czas.

Zostało zaledwie kilka minut do przyjazdu ekipy "S". Natasha chodziła razem z Carol w kółko. Obie były zdenerwowane.

一 Wystawił nas. To już pewne 一 szepnęła wściekła Natasha.

一 Racja. Nie powinnyśmy były mu ufać. To Loki 一 Carol przyznała jej rację.

一 Ranicie moje serce 一 w pokoju rozbrzmiał głos bożka, przez co wszyscy skończyli swoje zadania i spojrzeli na niego w wyczekiwaniu. 一 Tak jak powiedziałem, sprowadziłem wam ekipę 一 odsunął się na bok, dzięki czemu ukazali się bliźniacy.

Wanda z lekkim uśmiechem ściskała dłoń brata. Peter od razu do nich podbiegł.

一 Przepraszam, Pietro. Tak bardzo ciebie przepraszam. Ja... 一 zaczął, lecz białowłosy od razu przyciągnął go do uścisku.

一 Już jest wszystko dobrze, Pajączku 一 mruknął cicho Quicksilver.

一 Obiecuję wam, że następnym razem was zabiję, jeśli będziecie coś przede mną ukrywać 一 mruknęła Wanda, która już po chwili również została przyciągnięta do uścisku.

一 Nie chcę wam przeszkadzać, ale musimy o czymś pogadać, Pete 一 MJ podeszła do wesołej trójki.

Z twarzy bliźniaków od razu zniknął uśmiech. Gdyby wiedzieli, że mulatka tutaj będzie to najpewniej by nie przyszli.

一 Gadaliśmy przez cały dzień, Michelle. Daj mi chwilę pogadać z moimi najlepszymi przyjaciółmi 一 odparł pewnie Peter. Chwycił za ręce Maximoffów i zaciągnął na drugą stronę pomieszczenia.

Zdezorientowana mulatka stała w miejscu i zamrugała kilka razy. Nie mogła uwierzyć, że Peter tak po prostu ją spławił. Westchnęła cicho i usiadła na kanapie.

一 Czekaj, Peter. Musimy jeszcze coś zrobić 一 zabrała głos Wanda i skinęła głową z uśmiechem na brata. 

Białowłosy odwzajemnił gest i po chwili wybiegł. Pietro, dzięki swojej superszybkości, zaczął dekorować pomieszczenie, a Scarlet Witch poprawiała mocą niektóre ozdoby. Gdy skończyli od razu rozpoczęli rozmowę z młodym Spider-manem.

一 Dobra robota, bracie 一 Thor uśmiechnął się w stronę Lokiego.

Bóg kłamstw był z siebie dumny, że udało mu się znaleźć bliźniaków. Pomógł Wandzie odszukać jej brata, a w drodze powrotnej nie obyło się bez kłótni między nimi. Dowiedział się kilka ciekawych rzeczy, które być może niedługo wykorzysta.

Drzwi po chwili się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Doktor Strange wraz z Czarną Panterą i Shuri. Mężczyźni od razu rozpoczęli rozmowy ze swoimi znajomymi, a dziewczyna dołączyła do MJ, która nadal siedziała sama na kanapie.

一 Nie, Brunn. Nie postawimy na stole alkoholu. Jemy z dziećmi 一 szepnęła Carol, zabierając butelkę wódki z ręki Valkyrii.

一 A może być wino? 一 negocjowała dalej.

一 Niech ci będzie 一 Carol pokiwała zrezygnowana głową.

一 Jesteś najlepsza! 一 uśmiechnęła się szeroko, przytulając szybko blondynkę.

一 Ale tylko dla dorosłych, pamiętaj.

一 Tak, tak 一 machnęła ręką i radosna położyła butelkę na stole.

Carol pokręciła głową z uśmiechem. Po chwili poczuła czyjś dotyk na prawym ramieniu. Odwróciła głowę w tamtą stronę i zauważyła uśmiechającą się Natashę.

一 No co?

一 Nic...

一 Widzę, że coś ode mnie chcesz 一 Carol założyła ręce na piersi, patrząc wyczekująco na rudowłosą.

一 Miłość rośnie wokół nas 一 zanuciła wraz z Clintem, który przechodził obok i od razu podłapał melodię. Razem się zaśmiali, na co teraz Carol się uśmiechnęła.

一 Wiem, właśnie widzę 一 szepnęła w stronę Natashy, która po jej słowach szybko się oddaliła. Blondynka odprowadziła ją zdziwionym wzrokiem. Teraz była pewna, że coś się stało.

Z zamyślenia jednak wyrwał ją dźwięk pukania. Podeszła do drzwi wejściowych i otworzyła je z szerokim uśmiechem. Morgan  od razu przytuliła się do boku Kapitan Marvel, na co ta się szeroko uśmiechnęła.

一 Witam wszystkich 一 powiedział Tony, wchodząc do pokoju.

一 Panie Stark! 一 krzyknął uradowany Spider-man i przytulił mężczyznę.

一 Wesołych świąt 一 rzuciła Pepper, trzymając córkę za rękę.

一 Wesołych świąt 一 powtórzyła Morgan, uśmiechając się słodko do zgromadzonych. 一 Króliczek już przyszedł? 一 spojrzała uradowana na Carol, która skinęła głową z uśmiechem.

一 Kochanie, na początku zjemy. Później pójdziesz szukać łakoci 一 szepnęła Pepper, przez co Morgan zrobiła smutną minę.

一 Pepper, czekolada się rozpuści zanim wszyscy zjemy posiłek 一 Natasha stanęła obok nich i kucnęła, żeby znaleźć się na wysokości Morgan.

一 To co? Młoda Stark gotowa na szukanie? 一 Clint położył jedną dłoń na ramieniu Natashy, która posłała mu lekki uśmiech.

一 Oczywiście! 一 odkrzyknęła uradowana dziewczynka.

Podbiegła do Bucky'ego i chwyciła go za metalową rękę. Zdziwiony brunet spojrzał w dół na uśmiechniętą buzię Morgan. Przeniósł spanikowane spojrzenie na Steve'a.

一 Morgan chce, żebyś jej pomógł 一 szepnął do niego.

Barnes znowu spojrzał na młodszą, dziewczęcą kopię Tony'ego Starka. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Schylił się i wziął Morgan na barana.

一 A więc idziemy na poszukiwania 一 zawołał szczęśliwy, na co Morgan uśmiechnęła się jeszcze szerzej.

Położyła ręce delikatnie na jego głowie, żeby przypadkiem nie pociągnąć go za włosy. Brunet chwycił ją za nogi, żeby nie spadła i ruszyli razem na poszukiwania. Wszyscy obserwowali jak razem się wygłupiają. Po chwili jednak połowa obserwatorów wróciła do swoich rozmów.

Już po kilku minutach zadowolona Morgan siedziała między Bucky'm a Stevem i zajadała się czekoladą, którą znalazła z pomocą dawnego Zimowego Żołnierza.

一 Wiecie co? Fajnie wyglądacie z dzieckiem... 一 Clint uśmiechnął się szeroko w stronę blondyna i bruneta. Ten drugi popatrzył się na niego wściekłym spojrzeniem.

一 Nawet nie zaczynaj, Clint 一 mruknął Barnes i spojrzał na talerz.

Steve nawet się nie odezwał. Wyglądał jakby odleciał gdzieś myślami. Bawił się w ciszy widelcem, co od razu zauważył Sam. Wyszczerzył się w stronę łucznika.

一 Clint ma rację. Zgrana z was para 一 poparł go Falcon.

Steve po raz kolejny nie zareagował na jego słowa, natomiast Bucky westchnął cicho. Próbował zachować spokój, żeby nie niszczyć wszystkim tej miłej atmosfery.

一 Przyznaję im rację. Wyglądacie razem słodko 一 Natasha przenosiła wzrok z Barnesa na Rogersa, który dalej nie kontaktował. 一 Steve?

一 Hm? 一 mruknął, unosząc głowę.

一 Mówiliśmy o tobie i Bucky'm, a ty wydajesz się jakiś nieobecny... Coś się stało? 一 zapytał zmartwiony Sam.

一 Nie, wszystko gra 一 uśmiechnął się lekko w stronę przyjaciół i przeniósł wzrok na bruneta. 一 Prawda, Buck?

一 Dajcie mi wszyscy spokój 一 mruknął i odwrócił głowę.

一 Coś przed nami ukrywacie 一 Clint odparł pewnym siebie głosem.

一 Buck... i tak się dowiedzą 一 mruknął Steve, na co brunet spojrzał na niego wściekłym spojrzeniem.

一 Nawet się nie waż, Rogers.

一 Teraz to musicie nam powiedzieć - Natasha uśmiechnęła się szeroko.

一 Kiedy indziej 一 Bucky ponownie odwrócił wzrok.

一 Buck...

一 Dobra! Mieszkamy razem 一 odpowiedział w końcu brunet, przez co cała trójka zamarła. Słowa Barnesa przywołały również uwagę innych zgromadzonych. Steve uśmiechnął się zadowolony.

一 Czyli wy... 一 zaczął niepewnie Sam.

一 Nie, nie jesteśmy razem 一 odpowiedział szybko Bucky.

一 Niedługo będziecie. To tylko kwestia czasu 一 odpowiedział Falcon, na co łucznik i Czarna Wdowa zgodzili się z jego słowami skinięciem głowy.

一 Mam was dość 一 mruknął brunet.

Steve zaśmiał się cicho i wręczył chusteczkę Morgan, która już zabierała się za wycieranie ubrudzonej z czekolady buzi.

一 My też ciebie uwielbiamy 一 Natasha zaśmiała się cicho na słowa Clinta, które były skierowane w stronę bruneta. Po chwili jednak odpuścili chłopakom i wrócili do poprzedniego tematu.

Przy stole panowała miła atmosfera i nawet Loki został zachęcony przez młodą Stark do zaprezentowania swoich mocy. Zadowolony uwagą bóg pokazał jej iluzję motyla, przez co zadowolona Morgan obserwowała pokaz jego magii.

Pod koniec całej uroczystości Bucky i Loki nawiązali dobry kontakt; Święta Trójca się pogodziła; Carol i Brunhilda śmiały się razem z Thorem i Brucem; Natasha siedziała w towarzystwie Clinta, Sama, Bucky'ego i Steve'a; Tony pogodził się ze Stephenem; MJ i Shuri stały się nowymi przyjaciółkami; Cassie, Lila i Harley zgarnęli Coopera do ich destrukcyjnej paczki; Morgan objadała się czekoladą, a Scott zabawiał innych zgromadzonych swoimi żartami i pokazem magii.

▪ ▪ ▪ ▪ ▪ ▪ ▪ ▪ ▪ ▪ ▪

[AUTHOR'S NOTE]
Wesołych Świąt Wielkanocnych dla wszystkich czytelników tej "książki".

Mam nadzieję, że takie rozdziały też wam się podobają i chociaż trochę was rozbawiłam niektórymi akcjami.

Jeszcze raz życzę wszystkim Wesołych Świąt. Dbajcie o siebie ♡ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro