run | 12
"book of love,
Kiedy wybiegłem z łazienki, starając się wytrzeć wilgotne oczy, wpadłem na Dylana i jestem pewien, że na mnie czekał.
Warknął tylko i pociągnął mnie za nadgarstek. Bałem się go, wyglądał na zdenerwowanego, więc starałem się wyrwać, ale on wykręcił mi tylko nadgarstek, przez co syknąłem z bólu i przygryzłem wargę.
Nie byłem odporny na żaden ból.
Znaleźliśmy się pod szkołą i nawet nie zawracał sobie głowy tym, żeby zejść innym z oczu, uderzył mnie w policzek pięścią. Poczułem krew wypełniającą moje usta, wyplułem ją z obrzydzeniem i starałem się uniknąć kolejnego ciosu, ale nie byłem na tyle szybki i jego pięść spotkała się z moim brzuchem.
Zakląłem głośno i spróbowałem go odepchnąć. Zachwiał się jedynie, a ja miałem czas by zacząć uciekać, więc po prostu rzuciłem się przed siebie i wybiegłem z terenu szkoły ignorując śmiech i pogardliwe spojrzenia wszystkich wokół.
Słyszałem, że ktoś biegnie za mną, ale nie byłem w stanie się odwrócić, podejrzewając, że to Dylan. On nigdy nie odpuszczał.
Widok przede mną był zamazany przez moje łzy, ale ignorowałem to, dopóki nie potknąłem się o nierówność na chodniku.
Dzisiaj zdarzyło się dla mnie po prostu zbyt wiele.
O dziwo ktoś podał mi dłoń i zaśmiał się cicho.
A s h t o n.
"Uciekanie weszło Ci w nawyk, Luke, ale kiedyś wszystko cię dogoni i zniszczy, więc przestań i po prostu ty zniszcz problemy."
Chciał chyba odejść, ale na miękkich nogach podążyłem za nim.
"Ashton, przepraszam, nie dostrzegałem tego wszystkiego, obiecuję, że jeśli teraz dasz mi szansę jej nie zmarnuję."
Starałem się mówić wyraźnie, ale łzy sprawiały, że bełkotałem.
Ocierałem co chwilę oczy i byłem pewien, że są czerwone, tak samo jak moje policzki, ale starałem się to ignorować.
"Przestań. Najpierw pokonaj swoje demony, zastanów się, czy naprawdę tego chcesz. Dobrze wiesz, że nie pozbędziemy się miłości, więc myślę, że jeśli Ci na mnie zależy, to oboje poczekamy aż będziemy w porządku z tym wszystkim."
'Bez ciebie nigdy nie będę w porządku.' Wyszeptałem, kiedy oddalił się na wystarczającą odległość, by tego nie słyszał.
Od tamtego dnia chciałem być silniejszy.
Dla niego, dla tego, co czułem i dla tego, do czego nigdy nie umiałem się przyznać.
Kocham Ashtona Irwina."
- Doskonale pamiętam ten dzień, Ash. - Luke usiadł na trawie i skrzyżował nogi, opierając głowę na ławce i wpatrując się w bezchmurne, błękitne niebo. Nienawidził go, od kiedy zasypiał pod nim zupełnie sam. - Myślałem, że po prostu chcesz to skończyć. Ale wiem, że chciałeś po prostu uczynić mnie silniejszym. I wydaje mi się, że dla ciebie mogłem pokonać to wszystko. Ale masz rację, uciekałem całe życie i teraz, kiedy stoję w miejscu, to wszystko do mnie wraca i boli. Czasami myślę, że wszystko co znałem przed tym, jak nasza historia się zaczęła, było łatwiejsze, ale tak nie jest. Bo gdybyśmy się nie poznali, nigdy nie byłbym tym, kim jestem teraz, lub kim byłem. Nigdy nie byliśmy w porządku, ale umieliśmy kochać i myślę, że to jedyne co powinno się liczyć. To był dzień, w którym pomogłeś mi wstać i biec za tobą, choć kiedy wyciągałem do ciebie rękę, znowu oddalałem się o kilka kilometrów. Ale dziękuję, że sprawiłeś, że nie przestałem iść do przodu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro