Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 -Wdzięk,klasa i elegancja

Nicolette sidziała w swoim pokoju i robiła sobie makijaż. Bez niego nigdzie nie wyjdzie,a chciała przejść się trochę na świeżym powietrzu. Jako urocza dama z Beauxbatons musiała prezentować się idealnie na każdym kroku by nie przynieść wstydu swojej szkole i madame Maxime. W końcu jej wygląd i zachowanie pokazywało czego nauczyła się w tej szkole.

Wstała i podeszła do szafy w której pełno było jej ubrań. Postanowiła wynrać coś ze swoich ubrań kupionych w Anglii. Francuskie ubrania są ładne,ale są zrobione z cienkich i delikatnych materiałów więc tu w domu mogło być jej w nich zimno. Nie jest nowością to że w Londynie jest zdecydowanie zimniej niż w Paryżu. Postawiła na czarną koszulkę z długim rękawem i dżinsowe spodnie oraz białe buty. Chwyciła czarna torebkę i wyszła na zewnątrz.

Spacerowała po łące znajdującej się niedaleko jej domu. Stęskniła się za tym miejscem i była szczęśliwa że może wrócić do domu,ale jednocześnie było jej przykro że musiała opóścić Francję i zostawić przyjaciół.

Czy w Hogwarcie też będzie tak popularna? Czy płeć przeciwna nadal będzie ją adorować? Czy każdy będzie chciał się z nią przyjaźnić,tak jak było to w Beauxbatons? Nicolette bardzo lubiała być popularna i nie chciała tej popularności starcić.

Postanowiła jednak się nie przejmować i uznała że gdy coś pójdzie nie po jej myśli,a ona będzie miała problemy w szkole to wtedy wróci do Beauxbatons. Była pewna że dyrektorka przyjmie ją z radością z powrotem.

Spacerowała jeszcze chwilę po czym wróciła do domu. Była godzina 14:15 więc pewnie zaraz będzie obiad. Gdy tylko przekroczyła próg mieszkania poczuła intensywny zapach jedzenia unoszący się z kuchni. Poszła tam i zastała swoją matkę gotującą obiad. Za pomocą różdżki mieszała właśnie zupę a łyżka poruszana za pomocą zaklęcia kręciła idealne koła.

- Och witaj Nicolette - powiedziała rodzicielka odwracając się do blądynki.

- Witaj matko - powiedziała i podeszła bliżej - Mam ci pomóc?

- Nie,dziękuję nie trzeba Nici już prawie skończyłam - powiedziała odwracając się od niej -Ale możesz zawołać Jamesa.

- O nie ja tam nie idę! Widziałaś jaki on ma tam bałagan!?

- Wiem,ale ja jestem zajęta. Zrobisz to?

- Eh....no dobrze - odparła niechętnie i ruszyła powoli na górę.

Zapukała lekko w drzwi od pokoju brata i otworzyła je. Gdy znalazła się w jamie lwa doznała szoku. Pokój wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Na podłodze leżały brudne koszulki,spodnie,skarpety,a nawet bokserki. Oprócz tego było tam też pełno śmieci i innych dziwnych rzeczy. Jedynym czystym miejscem była szafka nocna ze zdjęciem rudej dziewczyny. Jej brat leżał na łóżku bez koszulki i palił papierosa.

- Co tu się na Merlina stało? - zapytała Nicolette,a chłopak dopiero po tych słowach zwrócił na nią uwagę.

- Nic. Co miało się stać? - zapytał,a ona nic nie powiedziała tylko podniosła brew i skierowała wzrok na bałagan. On również spojrzał w tym kierunku co siostra i zrozumiał o co jej chodzi - Oj nie przesadzaj Nici - powiedział w końcu.

- Dobra nieważne - odparła wiedząc że ta rozmowa prowadzi do nikąd - Wstawaj i idziemy na obiad.

- Okej - zrobił to co poleciła i zgasił papierosa.

- A może byś się ubrał?

- Jestem ubrany - żachnął się,a ona spojrzała na niego wzrokiem mówiącym: "Ty tak na serio?".

- Ubierz koszulkę dzbanie.

- Dlaczego?

- Bo nie wypada siedzieć w towarzystwie bez koszulki - powiedziała takim tonem jakby to była najoczywistrza rzecz na świecie.

-Dobrze mamo - parsknął brunet.

- Przestań.

- Bo nie rozumiem co ci do tego jak jestem ubrany. Od kiedy pojechałaś do Beauxbatons to zachowujesz się jak jakaś paniusia. Jak będę chciał to mogę nawet chodzić w samych bokserkach i nikt mi nie zabroni.

— Bo w tej szkole oprócz magii uczymy się wdzięku,klasy i elegancji. Dobra z resztą nie ważne. Chodź już na ten obiad — powiedziała nie chcąc się kłócić.

James ubrał koszulkę i zszedł z dziewczyną na dół gdzie czekała na nich matka i ojciec. Oboje siedzieli już przy stole i czekali na swoje dzieci. Rodzeństwo usiadło koło nich i cała rodzina zabrała się za posiłek.

Godzinę później Nicolette i James siedzieli nad stawem w środku lasu. Często spędzali tam razem czas. Było tam zawsze cicho i spokojnie i nikt oprzócz dzieci Potterów nie wiedział nawet o istnieniu tego miejsca.

— Jak tam jest? — zapytała nagle blądynka,a chłopak podniósł jedną brew najwyraźniej nie rozumiejąc jej— W Hogwarcie — dodała.

— Jest wesoło i panuje tam rodzinna atmosfera — odparł po krótkim namyśle.

— Nie chcę tam iść — powiedziała przerywając ciszę,która zapadła po jego odpowiedzi.

— Dlaczego

— Bo nie chcę stracić popularności jaką miałam w Beauxbatons — stwierdziła.

— Nie sądzę że ją stracisz. Jesteś ładna i inteligentna przez co raczej z tym nie będziesz miała problemu — powiedział chcąc dodać jej otuchy — Poza tym jesteś siostrą jednego z popularniejszych chłopaków z Hogwartu — dodał z dumą wypinając pierś.

— Że niby ty?

— Tak. Mam pełno fanek.

— To one chyba totalnie nie mają gustu.

— Tak samo jak chłopcy z Beauxbatons — powiedział z wrednym uśmiechem na twarzy,jednak uśmiech zszedł mu z twarzy gdy zarobił od siostry kuksańca w żebro.

— Ała! To bolało! — krzyknął łapiąc się za bolące miejsce,a Nici parskęła śmiechem.

— Należało ci się imbecylu — powiedziała zdenerwowana — Poza tym przed chwilą sam przynałeś że jestem ładna.

— Oj wymskęło mi się — powiedział przez co oberwał kolejnego kuksańca,tym razem w ramię.

Jednak niedługo w domu Potterów miał pojawić się ktoś kto całkowicie zmieni spokojne życie Nicolette w przygodę pełną problemów.

-----------------------------------------------------------
Mam nadzieję że podoba wam się część. Dajcie znać co o tym sądzicie w komentarzu.

Jak ci się podoba zostaw ★ bo to bardzo motywuje.

Bay UwU

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro