4.
Otwieram oczy. Rozglądam się... Gdzie ja jestem??! Ogarnia mnie strach... Nikogo nie ma... Jest ciemno... Leże na czymś zimnym i twardym... Podnoszę się, przecieram oczy... Ach taak! Jestem u cioci. Już sobie wszystko przypomniałam...
Wyjmuję telefon sprawdzam godzinę. 20:15. Jeju! Ile ja spałam?! Wstaję. Włączam latarkę w telefonie, ponieważ przy domu nie ma żadnego światła.
Podchodzę do domu, otwieram drzwi. Zamknięte. Chyba nikogo nie ma... Więc gdzie one są??! Chcę zadzwonić do taty, ale rezygnuje... Będę tu przez całą noc??! Gdzie jest ten facio, z którym gadałam?
Stoję i patrzę się przed siebie... O dziwo nie boje się już być sama w lesie, gdy jest ciemno...
Mija 15 minut, a ja dalej stoję... Widzę jakieś światła. To samochód. Wjeżdża tu. Staje tuż przede mną! Zaczynam się bać. Robię krok w tył. I wtedy otwierają się drzwi i wychodzi jakaś kobieta i mężczyzna. Z tąd nie mogę rozpoznać kto to... Zapalają światło w samochodzie i latarkę. Teraz widzę ich doskonale! To tata!!! I jakaś kobieta, której nie znam.
- Tata!! - krzyczę.
- Kochanie! Tak bardzo się bałem, że cię nie znajdę! - przybiegł do mnie i mocno mnie przytula. - Wracamy do domu. - dodał.
- Kto to jest? - pytam wskazując na kobietę stojącą obok samochodu.
- Wyjaśnię ci w domu, teraz chodźmy.
Wsiadamy do samochodu. Kobieta prowadzi. Na szczęście jedziemy ostrożnie, więc jestem spokojna.
Dojeżdżamy do domu, a ja prawie usypiam... Lecz budzę się gdy jedziemy przez wjazd na podwórko, który jest wyłożony dużymi kamieniami... Nie wiem po co, bo to aby utrudnia.
Wyszliśmy z samochodu i wchodzimy do domu. Ta kobieta idzie z nami... Jest sympatyczna... Ale mimo wszystko wygląda mi to podejrzanie...
Siadamy na kanapie. Kobieta przynosi herbatę i ciastka. Stawia je przede mną.
- Chciałaś wiedzieć kim jest ta kobieta prawda? - pyta tata.
- Tak. - odpowiadam. Wreszcie doczekałam się wyjaśnienia.
- To Jenifer, moja najlepsza koleżanka ze szkoły. Znamy się od przedszkola.
- Cześć Hazel. - uśmiecha się.
- Cześć. - odpowiadam lecz nie uśmiecham się, bo nie mam powodu do śmiania się.
Chciałabym spytać co się stało z mamą, bo do tej pory nie wróciła, ale powstrzymuje się. Jestem zbyt zmęczona... Pije herbatę, zjadam ciastka i idę do swojego pokoju.
- Dobranoc kochanie! - mówi tata.
Już mam mu odpowiedzieć, gdy podchodzi Jenifer. Klęka przedemną.
- Śpij dobrze aniołku. - mówi i całuje mnie w czoło.
Nie wiem dlaczego to zrobiła... Przecież znamy się zaledwie godzinę. W jej oczach widzę współczucie... Nie wiem o co chodzi, ale nie chcę już o nic pytać.
- Dobranoc. - odpowiadam i uśmiecham się lekko do Jenifer.
Idę do pokoju. Przebieram się w piżamy i kładę na łóżku. Zasypiam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro