Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35.

  Czwartek, 3 maja 2012r.  

 Nadszedł ten dzień... Dzień pogrzebu. Wiem, że dzisiaj będzie ostatni raz kiedy zobaczę mamę. Już nigdy więcej nie ujrzę jej twarzy.   

 Ostatnie trzy dni były zupełnie wyjęte z życiorysu. Spałam do godziny 12:00, potem leżałam i patrzałam w sufit. Nie chciałam nic jeść. Wieczorem z wielką niechęcią myłam się, ubierałam i jechaliśmy na różaniec. Widzieć swoją mamę leżącą w trumnie to najgorsze co może być.
Mam już wszystkiego dość. Myślę nawet o tym aby się zabić. Wtedy będę z mamą. Ale potem myślę, że mam dla kogo żyć. Przecież jest jeszcze tata i Jen, którzy bardzo mnie kochają. No i Hania... Ona mnie bardzo potrzebuje. Ostatnio dużo gadałyśmy. Pocieszała mnie tak jak ja kiedyś ją. I to się nazywa prawdziwa przyjaciółka.

Jest dopiero 4:50, a ja nie mogę już spać. Chciałbym aby już było po wszystkim.   

  8:30
Postanawiam w końcu wstać. Idę do łazienki. Biorę prysznic, czeszę włosy.
Będąc już gotowa, owijam się w ręcznik i idę do pokoju znaleźć coś do ubrania.
Okazuje się, że w pokoju jest Jen, która prasuje mi sukienkę. Jaka ona kochana. Co ja bym bez niej zrobiła?!   

- Hej. - wita mnie, gdy zauważyła, że weszłam. 

- Hej... - odpowiadam od niechcenia. 

- Jak się czujesz? - kończy prasowanie i przytula mnie.

 - Bez zmian. - odpowiadam ze łzami w oczach. 

- Mam dla ciebie sukienkę. - zmienia temat. 

- Dziękuję. Możesz iść. Poradzę sobie. - wiem, że jestem dla niej nie miła, ale nie potrafię inaczej. 

Chcę teraz być sama. Nie umiem z nikim rozmawiać.

Wkładam na siebie czarną sukienkę z koronką do kolan i czarne buty. Patrzę w lustro. Wyglądam strasznie. Po nie przespanych nocach i ciągłym płaczu mam opuchniętą twarz i oczy, ale nie zależy mi teraz na wyglądzie. 

Jenifer próbuje mnie przekonać abym coś zjadła... Nie mogę nic przełknąć. Widocznie tata też nic nie zjadł bo jego talerz jest w nienaruszonym stanie.   

Gdy wszyscy są już gotowi wsiadamy do auta. Mój telefon wibruje.  

Hanna: Trzymaj się kochana <3

Hazel: Postaram się... :'(

Jak dobrze, że mam takie wielkie wsparcie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro