Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32.

Ja, Jen i tata jesteśmy już gotowi. Wychodzimy z domu.

- Dzień dobry. - wita nas Hania, która jak się okazało czekała na nas przed domem. Od razu zauważyłam, że ma na sobie sukienkę, którą jej podarowałam. Fajnie, że jej się spodobała.

 - Cześć! Długo czekasz? Mogłaś wejść. - mówię z uśmiechem. 

 - Przed chwilą przyszłam. Nie chciałam przeszkadzać.

 - Idziemy, bo się spóźnimy. - pogania Jen. 

Skierowaliśmy się w stronę kościoła. Nie mamy daleko, więc droga minęła bardzo szybko. Znajdujemy jedną z niewielu wolnych ławek. W niedzielę zawsze jest pełno ludzi. Siadamy wszyscy w jednej ławce. Jak rodzina. Hania na pewno czuje się wyjątkowo. Zresztą ja też. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, a teraz mogę się poczuć jakbym je miała. Zaczyna się msza. 

11:30

 Wychodzimy z kościoła. Muszę przyznać, że czuję się lepiej. Modliłam się o zdrowie mamy... Mam nadzieję, że Bóg mnie wysłuchał i z mamą będzie lepiej. 

 - Co wy na to, aby zjeść razem obiad? - proponuje Jennifer. 

 - Myślę, że to jest bardzo dobry pomysł. - odezwał się tata. Zauważyłam na jego twarzy uśmiech. 

 - Nie wiem czy nie sprawiam wam problemu... 

 - Haniu ależ to żaden problem. Cieszymy się bardzo, że możemy gościć u siebie taką cudowną osobę, prawda? - Jen rozwiewa wątpliwości Hani. 

- Tak. - potwierdzam. Idziemy w stronę domu, gdzie już za chwilę zjemy ciepły obiad.  

14:00

 Hania już poszła. Spędziłyśmy naprawdę fajne popołudnie. Zauważyłam, że w jej towarzystwie czuję się jakoś lepiej! Nie myślę zupełnie o smutnych rzeczach. Teraz kiedy poszła uśmiech zniknął z mojej twarzy... Bardzo bym chciała żeby ona tu zamieszkała. Ale to na razie niemożliwe... 

 Siedzę na łóżku i przeglądam internety. Słyszę pukanie do drzwi. 

 - Hej kochanie. - to tata. 

 - Hej t... tato. - mój głos się załamał. Tata przyszedł do mojego pokoju. Czyżby chciał ze mną o czymś porozmawiać? Może chce przeprosić za to, że się tak ode mnie oddalił?Siada obok mnie. - Chciałabyś pojechać ze mną do mamy? - pyta. 

 - Tak, bardzo. Dawno jej nie widziałam. - Zaraz możemy jechać. - uśmiecha się. Po raz kolejny dzisiaj. 

 - Ok. To ja idę się ubrać. - wstaję. 

 - Czekaj - zatrzymuje mnie. - Chciałem ci powiedzieć, że Hania jest super koleżanką. Spotykaj się z nią, widać że to dobrze ci robi.

 - Tak... Jest taka inna niż wszystkie dziewczyny jakie poznałam. Z dziewczynami, które znałam wcześniej się nie dogaduje, a z nią tak. Jest skryta, nie wywyższa się, ale gdy się ją lepiej pozna jest naprawdę interesująca.

 - Pewnie taka byłaby teraz... - przerywa. Chciał coś powiedzieć, ale nie dokończył. 

 - Kto? - pytam.

 - Nie... N... Nie ważne. Ubierz się. Zaraz jedziemy. - gwałtownie wstaje i wychodzi z pokoju. 

 O co mu chodziło? Dlaczego on musi być taki tajemniczy?? No dobra. Nie ważne. Idę ubrać buty i kurtkę.  


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro