25.
Zaczęła się lekcja geografii. Pan napisał na tablicy temat: Kosmos, a my przepisaliśmy go do zeszytu. Minęło jakieś 10 minut lekcji... Mam nadzieję, że Pan odpuści i nie będzie dzisiaj pytał... W końcu to nasza pierwsza lekcja po długim czasie wolnego.
A jednak się myliłam... Pan Styles (bo tak brzmi jego nazwisko) otwiera dziennik. Teraz na 100% mnie zapyta.
Ktoś puka do drzwi.
- Proszę. - odzywa się po raz pierwszy na tej lekcji nasz kochany pan od gegry. Jest znany z tego, że bardzo mało mówi. Na lekcji zazwyczaj każe nam przeczytać temat i zrobić ćwiczenia. Moim zdaniem powinien omówić cały temat... Wtedy na pewno bym wszystko zrozumiała.
Drzwi się otwierają i wchodzi nasza Pani wychowawczyni, a za nią jakaś dziewczyna... Chwila! Przecież to jest ta sama dziewczyna, którą widziałam na przerwie!! Czyli jednak będzie chodzić ze mną do klasy. W sumie to się cieszę...
- Dzień dobry! -wstajemy i mówimy chórem.
- Dzień dobry kochani! Chciałabym wam kogoś przedstawić. - mówi wskazując na dziewczynę obok. - To jest wasza nowa koleżanka! Będzie chodzić z wami do klasy. Przedstaw się!
- Hannah Bell - wymamrotała prawie niesłyszalnie.
- Prosiłabym was abyście byli dla niej bardzo mili i starali się lepiej ją poznać. - dodała nasza Pani. Powiedziała Hannie coś na ucho, a ta usiadła to pierwszej ławki, która była wolna, czyli przede mną, gdyż ja siedziałam w drugiej. Wyjęła książkę, ćwiczenie, zeszyt, piórnik i napisała temat lekcji.
Pani wyszła, a ja usłyszałam jakieś śmiechy pod nosem. Wszyscy oprócz mnie śmieli się z Hanny...
- Cisza! - krzyknął Pan od geografii. - Przejdźmy już do lekcji. Do odpowiedzi poproszę... - Boże jak ja nie na widzę tego momentu... - Numer 25! Hazel!
Niepewnie podchodzę do biurka nauczyciela. Pan Styles nic nie mówi, ale ja wiem, że teraz powinnam wyśpiewać cały temat od dechy do dechy... Lecz ja nic nie umiem, więc milczę.
Stoję tu jakieś 5 minut, a czuję jakby minęły dwie godziny...
- Czyli mogę wywnioskować, że panna Hazel nic nie umie? - wreszcie się odezwał. Kamień spadł mi z serca! Bałam się, że będę stać tak całą lekcję...
- Nic nie umiem... - odpowiadam.
- Ekhem! - chrząknął. - Dobrze... Zadam ci jedno jedyne pytanie... Jeśli na nie nie odpowiesz wstawiam ci jedynkę, jeśli odpowiesz dostajesz trójkę.
O nie... Na pewno nie odpowiem... Przecież ja nic nie umiem... Do oczu napływają mi łzy. Ale nie mogę teraz płakać. Muszę wytężyć swój umysł i może przypomnę sobie coś z lekcji.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro