18.
Niedziela, 22 kwietnia 2012r.
Budzę się. Jestem już zdecydowanie w lepszym stanie... W sali jest ciemno... Kieruję wzrok w stronę okna. Jest zasłonięte. Próbuję sięgnąć po telefon leżący na stoliku obok łóżka. Udaje mi się. Patrzę na godzinę. Jest 2:15. Czyli noc... Nie wiem co mam robić... Chciałabym wstać i przespacerować się, ale wolę nie ryzykować... Decyduję, że idę dalej spać... Zamykam oczy i powoli odlatuję...
8:15
Ponownie się budzę. W sali jest bardzo jasno, więc mogę się domyśleć, że jest rano. Lecz dla pewności patrzę na zegarek... Tak... 8:15. Smutno mi... Nie ma nikogo ze mną...
Leżę i myślę sama nie wiem o czym... Do pokoju wchodzi pielęgniarka.
- Cześć! Jak się czujesz księżniczko? - pyta. Jeju... Jaka ona jest miła i opiekuńcza... Odwykłam od tego...
- Dzień dobry... Czuję się dobrze. - odpowiadam oschle. Nie mam za bardzo humoru...
- Ale dziewczyno!! Trochę uśmiechu! Dobru humor nie zaszkodzi, a pomoże...
Tak... Tylko, że ja nie chcę się akurat teraz śmiać... Mało co nie straciłam życia. Czy to naprawdę tak trudno pojąć??? Chciałabym jej powiedzieć to na głos, ale wolę się nie narażać... A zresztą nie mam siły na kłótnie.
- Kiedy wyjdę ze szpitala? - pytam zmieniając jednocześnie temat.
- Hm... Myślę, że możesz już wyjść dzisiaj. Ale pamiętaj, że będziesz musiała się oszczędzać i przez kilka dni odpoczywać.
- Tak?! Wow! Bardzo się cieszę! Tak. Wiem. - odpowiadam z uśmiechem. A jednak dzisiaj się uśmiechnęłam, a byłam niemal pewna, że będę cały dzień naburmuszona.
- Ale będę musiała porozmawiać z lekarzem, gdyż on twierdzi, że powinnaś tu zostać jeszcze przez minimum jeden dzień...
- Proszę niech pani go przekona! Ja bardzo chcę do domu! - błagam ją.
- Zrobię co w mojej mocy!
- Dziękuję bardzo! - odpowiadam grzecznie. Chociaż na coś się ta baba przyda... Wiem, że jest miła i chce dla mnie jak najlepiej, ale ja jej nie ufam... Ja nienawidzę tego co jest związane ze szpitalem.
Pielęgniarka wychodzi, a ja przypominam sobie o mamie. Szczerze mówiąc zapomniałam o tym... O tej całej sprawie... Chciałabym ją odwiedzić...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro