Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

- Dobrze... Tylko nie krzycz...

- To nie wyprowadzaj mnie z równowagi! - krzyczy tata.

- Pojechałam wtedy z Camilą do sklepu po coś słodkiego. Jechałam dość szybko...

- Nic nowego... - przerywa tata.

- Wiem. I wpadłam w poślizg. Wylądowaliśmy w rowie. Mi się nic nie stało. Leżałam jedne dzień w szpitalu na obserwacji. Niestety Camila bardziej ucierpiała. Walnęła głową w kamień i straciła przytomność, a do tego przygniótł ją samochód. Kiedy się otrząsnęłam zadzwoniłam po karetkę. - wyjaśnia.

- A kto to był ten facet, który w tym czasie był w domu?

- To... Mój... Chłopak... - mówi powoli i niepewnie. Coś mi się wydaje, że to nie jest do końca prawda.

- Taa... Dalej nie rozumiem po jaką cholerę tu przyszłaś!! - nadal złości się tata. Szkoda mi go...

- Bo naprawdę żałuję tego co zrobiłam... Najbardziej żal mi tego, że była w... - przerywa. Widać, że jest zdenerwowana. Nie wiem co chciała powiedzieć, ale chyba coś przed nami ukrywa...

- Co? - pyta domyślając się czegoś tata.

- Yy... Ja... Już muszę iść. Sory, ale zapomniałam, że mam ważne spotkanie... Pa! - mówi szybko i wychodzi.

- Nie! Czekaj! Dokończ to co chciałaś powiedzieć!! - prubuje ją zatrzymać tata, ale nie udaje się mu.

Idę do swojego pokoju. Mam już wszystkiego dość... Mam dość tych kłamst, tajemnic, ukrywania czegoś.

Dopiero wstałam, a już mam ochotę iść spać... Zasnąć i się nie obudzić. Na stoliku nocnym leżą tabletki uspokajające... Mam ochotę połknąć je wszystkie i mieć spokój.

Siedzę i patrzeć na te tabletki. Sięgam po nie, gdy drzwi do pokoju się otwierają. Wchodzi Jenifer. Wymazuję z głowy ten głupi pomysł i udaję, że robię coś w telefonie.

- Cześć. Jak się czujesz? - pyta.

- Hej... Nawet dobrze...

- To dobrze. - uśmiecha się. Jak ja ją lubię! Zawsze poprawi mi chumor. Chociasz trochę... Wystarczy tylko, że przyjdzie i odezwie się. - Co ciocia Laura powiedziała?

- Nic ciekawego... - odpowiadam. Nie chce mi się o tym rozmawiać. I tak tata wszystkie jej opowie.

- Aha. - chyba mnie rozumie. - To ci już nie będzie potrzebne prawda? Poradzisz sobie. Wczoraj dałam ci żebyś się uspokoiła i spokojnie zasnęła. - mówi wskazując na tabletki.

- Nie będzie potrzebne... Dziękuję, bardzo mi pomogło.

- Są to specjalne tabletki uspokajające dla dzieci. Nie szkodzą, a pomagają.

Myślę sobie czy jak bym zażyła cała paczkę to czy by mi pomogły... Pewnie tak...

Jenifer wychodzi, a ja zakładam słuchawki podgłaśniam na całość i puszczam piosenki 1D. Nie nawidzę ich, ale czasem lubię ich posłuchać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro