Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

Wtorek, 17 kwietnia 2012r.

Otwieram oczy, patrzę na zegarek: 9:30. Długo spałam jak na mnie... Dziwię się... Wczoraj po przyjeździe ze szpitala coś zjadłam, ponieważ Jenifer nalegała, wypiłam herbatę z cytryną. Potem Jenifer dała mi jakąś tabletkę... Była chyba nasenna... I spałam aż do teraz...

Wstaję z łóżka. Ubieram bluzkę na długi rękaw i leginsy. Dopiero teraz dociera do mnie to co stało się wczoraj... Po przebudzeniu nie pamiętałam o tym co stało się wczoraj z mamą. Dziwne... To chyba przez tą tabletkę... Musiała być bardzo uspokajająca.

Nie wiem co się ze mną dzieje, ale nie myślę o tym...

Idę w stronę kuchni. Tak myślę, że od paru dni moje życie toczy się tak: łóżko, kuchnia, szpital...

Słyszę jakieś głosy. Ktoś głośno rozmawia...

Otwieram drzwi i widzę... Laurę!

Tata, Jenifer i Laura rozmawiają o czymś. Widzę złość na twarzy taty.

- Ekhem! - chrząkam i dopiero teraz mnie zauważają. Podchodzę do nich.

Ciotka patrzy na mnie z lekkim współczuciem... A bynajmniej tak mi się wydaje... Ona bardzo dobrze umie udawać.

- Co oba tu robi?? - pytam ze wściekłością.

- Przyszłam wytłumaczyć wam tą całą sprawę, ale twój ojciec nie da mi dojść do słowa! - mówi z podniesionym głosem. W tym momencie przypomniała mi mamę... Są bardzo do siebie podobne pod względem charakteru.

- To... Wy porozmawiajcie, a ja pójdę... Będę w salonie. - mówi Jenifer. Głaska tatę po ramieniu i odchodzi.

- Może usiądź... - przedłuża Laura.

- Nie! Gadaj i wynoś się! - mówi stanowczo tata.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro