11.
Jej serce powoli przestaje bić... Ta dziwna maszyna... Nie wiem jak się nazywa... Zaczyna pikać i pojawia się na niej ciągła, prosta kreska.
Tata zaczyna panikować, mnie zamurowało...
Tata biegnie po lekarza. Po chwili przebiega z lekarzem.
Doktor patrzy co się dzieje z mamą.
- Proszę wyjdźcie! - mówi.
- Ale co się stało?? - pyta zdenerwowany tata.
- Czy mama umiera? - pytam ze łzami w oczach. Sama nie wiem co mówię...
- Zrobimy co w naszej mocy! - mówi lekarz, w tym samym momencie do sali wchodzi jeszcze 2 innych i pielęgniarka.
Wychodzimy z tatą. Jestem roztrzęsiona... Nie wiem co mam robić... Czuję, że mama umiera... Siadam na podłodze. Tata rozmawia z Jenifer. Po chwili również siadają obok mnie.
- Proszę. Napij się... I nie martw się! Będzie dobrze. - mówi Jenifer wręczając mi styropianowy kubek wypełniony do połowy wodą.
- Dziękuję... - mowę cicho.
Tak siedzimy w ciszy. Minęło już 20 minut. Po kolejnych 3 z sali wychodzi lekarz prowadzący chorobę mamy.
Wszyscy wstajemy i podchodzimy do niego.
- Co z Camilą? - pyta tata.
- Musimy jak najszybciej zabrać ją na salę operacyjną!
- Jak to? Co się stało? - pyta zdenerwowany tata. Ja o nic nie pytam... Nie lubię rozmawiać z lekarzami...
- W skutku mocnego uderzenia w głowę podczas wypadku w głowie Pana żony pojawił się guz, którego nie zauważyliśmy wcześniej... Niestety on się powiększa. Operacja będzie trwała kilka godzin... - tłumaczy..
Tata nic nie mówi. Łapie się za głowę i opiera o ścianę. Lekarz odchodzi.
Po 5 minutach widzimy jak wiozą uśpioną mamę na salę operacyjną
- Jedźmy do domu... Jesteśmy zmęczeni. - decyduje Jenifer.
- Masz rację. - twierdzi tata.
Chciałabym w tej chwili być przy mamie, ale to i tak w niczym nie pomoże...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro