Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3| Dorcas

Abigail Allcen i Syriusz Black nienawidzili mnie z całego serca, ale nigdy nie sądziłam, że będą próbowali mnie zabić. Nawet jeśli robili to nieświadomie.
Wciąż z trudem oddychałam po tym jak Remus i Lily mi pomogli. Siedziałam na swoim miejscu w przedziale i powoli do mnie dochodziło co się właśnie stało.
- Nienawidzę tej dwójki - warknęła Anna - Myślą, że są jakąś elitą tej szkoły i mogą sobie bezkarnie truć innych uczniów. Niedoczekanie.
- Hej, spokojnie - zaczęła Lily siadając obok mnie - Jeszcze nawet nie wiemy czy to oni.
- A kto inny mógłby to zrobić?!
Westchnęłam, a obie dziewczyny spojrzały się na mnie ze zdziwieniem.
I chociaż byłam pewna, że za podrzuceniem mi wody z dodatkiem Restusu, na który byłam uczulona stali akurat Allcen i Black to Lily miała rację. Każdy mógł to zrobić, bo byłam wyrzutkiem społecznym, osobą, z którą rzadko kto rozmawiał i jeszcze rzadziej zawierał przyjaźnie. A to, że szkolna gwiazda mnie nienawidziła jeszcze bardziej sprawiało, że ludzie ode mnie uciekali.
Nawet Anna trafiła do tego przedziału przypadkowo. Szukała swojej przyjaciółki Apoloine i już miała wychodzić, gdy nagle zaczęłam się dusić.
- Na pewno dobrze się czujesz? - spytała Lily patrząc na mnie uważnie.
- Powiedzmy - mruknęłam - Głowa mnie trochę boli.
- To normalne. Za kilka minut powinno ci przejść.
- Remus? - spytałam przenosząc wzrok na chłopaka.
- Tak?
- Black to twój przyjaciel. Idź i zabij go za mnie, bo nie zamierzam mieć kontaktu z nim i jego obrzydliwą twarzą.
- To może być trochę kłopotliwe.
- W porządku - powiedziałam - Dla mnie on i tak jest już martwy.
Lily obserwowała mnie uważnie. Najwyraźniej zauważyła, że nie wspomniałam słowem o Abigail. Być może było to spowodowane tym, że ją rzeczywiście miałam gdzieś. Black to  inna sprawa. Gdy byłam na pierwszym roku odrazu się w nim zakochałam. Na tyle ile może jedenastoletnia dziewczynka. Płakałam każdej nocy nie mogąc zrozumieć dlaczego on wciąż się ze mnie naśmiewa. Aż w końcu minęło naprawdę pięć długich lat i moje dziwne zauroczenie zniknęło.
Na szczęście.
I to cała historia.
Aktualnie Black nie wyróżniał się niczym szczególnym wśród pozostałych idiotów takich jak on.
- Pogadam z Abigail, żeby przestała to robić - powiedziała Lily, a ja spojrzałam na nią obojętnie.
- Nie trzeba. To i tak nic nie da. Będzie miała to gdzieś.
- Lily ma rację - dodał Remus - Chcesz teraz przez cały rok cierpieć, bo jakaś dziewczyna się na ciebie uwzięła? To już nawet nie są żarty, Dorcas tylko dręczenie.
- Świetnie - warknęłam - Dzięki za pomoc, ale naprawdę wszystko jest już w porządku. Jeśli będę chciała się zemścić na Abigail i Blacku to to zrobię, spokojnie.
- Zemsta to akurat nie jest żadne wyjście - powiedziała Lily.
- Wiesz, myślę, że jeśli będziesz tu dłużej ze mną siedziała to w końcu zaczną cię szukać, a to się nie skończy najlepiej. Daruj sobie po prostu.
Lily zacisnęła usta w wąską kreskę, ale nic nie powiedziała.
- Jesteś pewna, że już wszystko w porządku? - upewnił się Remus - Wyglądasz bardzo blado.
- W jak najlepszym - wstałam z miejsca obrzucając przedział szybkim spojrzeniem - Chyba pójdę się przejść.
Nie zemdleję, gdy tylko wyjdę na korytarz, nie musicie mieć takich min.
Wyszłam z przedziału zostawiając całą trójkę samą. Naprawdę nie rozumiałam dlaczego Remus trzymał z tą bandą idiotów, którą przewodzili Black i Potter. Był od nich dużo lepszy, pod względem zachowania jak i charakteru. Ciekawe jak zareagowałby Black, gdyby dowiedział się, że to właśnie Remus pomógł zakończyć jego durny kawał.
- Gdzie tak pędzisz?
Wzdrygnęłam się słysząc głos tuż za moimi plecami.
- Zawsze musisz się tak zakradać? - spytałam.
- Zgaduję, że to pewnie dlatego niektórzy mówią, że jestem tajemniczy.
Odwróciłam się w stronę chłopaka i zmierzyłam go szybkim spojrzeniem.
- Powinieneś obciąć w końcu te kudły. Pierwszoroczni się ciebie przestraszą.
- Lepiej to niż pozostać zwykłym, niczym nie wyróżniającym się uczniem, którego nikt nie zna. Ludzie będą mnie teraz kojarzyć -  Bill uśmiechnął się szeroko przejeżdżając dłonią po rudych włosach.
- Kolejne mądrości od Artura? - spytałam - Naprawdę, twój brat aż tak cię nie lubi, że wmówił ci, że z dziwną fryzurą będziesz popularny? - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Jeszcze zobaczysz, Dorcas. Niedługo będziemy zapraszani na najlepsze imprezy w tej szkole.
- My? - Uniosłam brwi - Od kiedy działamy jako my?
- Od kiedy jesteś jedyną dziewczyną, która ze mną rozmawia.
- Cóż, pozostałe zapewne odstrasza twoja grzywa. Mogę ci obciąć te kłaki jeśli chcesz.
- Nie ma takiej potrzeby, Dor - chłopak uśmiechnął się z rozbawieniem - Zresztą szkoda, że nie widziałaś włosów Billa Juniora. Molly ciągle próbuje je obciąć, ale on zawsze ucieka. Jak na 8 lat jest bardzo sprytny.
- Na pewno nie ma tego po wujku.
- I pomyśleć, że kupiłem dla ciebie czekoladową żabę. Teraz będę musiał zjeść ją sam.
Bill był moim przyjacielem od drugiego roku. Była to jedna z najbardziej zakręconych, roztrzepanych i dziwnych osób jakie spotkałam w życiu. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, że jego matka wywodziła się z rodu Blacków. Co prawda została wydziedziczona, ale nie zmieniało to faktu, że w jakimś stopniu Bill był spokrewniony z Syriuszem Blackiem.
Żaden z nich nie przyznawał się jednak do drugiego.
- Mam wrażenie, że ten rok będzie inny - powiedział Bill.
- W jakim sensie?
Chłopak wzruszył ramionami nagryzając kawałek czekoladowej żaby. Patrzyłam na przemykający krajobraz za oknem czekając, aż chłopak coś powie. W końcu westchnęłam.
- Co masz na myśli?
- Wiesz, nie musimy być tylko Billem i Dorcas, dwójką Gryfonów z nizin popularności. Tyle możemy zrobić, Dor. Mamy przed sobą cały rok. Możemy dużo zmienić. Może nawet wszystko.
- Tak, pewnie - parsknęłam - Masz duże ambicje, Bill. Może chciałbyś jeszcze dołączyć do huncwotów?
- Każdy wie, że przyjaźń z nimi to bilet do bycia znanym i lubianym w szkole.
- Ja tego nie potrzebuję - powiedziałam stanowczo - I wolę być już najmniej popularną osobą w tej szkole niż zaprzyjaźnić się z Blackiem i jego paczką. Tylko mi nie mów, że ty o tym marzysz.
- Może.
- Niewiarygodne. Może odrazu zakoleguj się też z Abigail, co?
- Dorcas, ja po prostu chcę być kimś więcej - Bill spojrzał się na mnie ze smutkiem - Chcę, żeby za kilka lat wciąż o mnie pamiętano. Żeby mówiono, oho ten Bill Weasley to był równy gość. Prawdziwa dusza towarzystwa. Przyjaźnił się z samymi huncwotami!
- Mówisz tak jakby to było jakieś osiągniecie. To tylko banda chłopaków, którzy myślą, że są zabawni, bo łażą po całej szkole i robią kawały.
- Błagam, ich kawały śmieszą nawet ciebie.
- Może trochę - parsknęłam - Skoro tak bardzo chcesz to chodź. Przedstawię cię Remusowi. Możesz już zacząć realizować ten swój cały plan przejścia do historii Hogwartu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro